Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2012, 20:43   #3
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=KumJzZ26DJA[/MEDIA]

Shiba, Gort i Calamity na targu, Cz. I - New boss in town!

Odziana w jednolity strój persona spokojnie przemieszczała się po targu oglądając stragany. Ucieszył go fakt otrzymania zaliczki. Całe poprzednie wyposażenie diabli morscy wzięli. Potrzebował wielu rzeczy zaczynając na wyżywieniu a kończąc na nowym wierzchowcu.
- Phi! - prychnął czarnoskóry wielkolud o posturze byka idący przed nim. - Czy oni naprawdę myślą, że Wielki Gort potrzebuję takich drobniaków? Bierzcie to sobie, szczury lądowe!
Murzyn wyrzucił sakiewkę za siebie do najbliższego ze swych tymczasowych kompanów, nie zwracając nawet uwagi na to że pozostał z nim wyłącznie niebieskoskóry ubrany na biało osobnik.
- Ledwo co wypuścili mnie z Impel Down, a już wysyłają mnie na tak żałosną misję. Mam udać się do jakiejś wyroczni i zatrzymać jakąś dziwną plagę? Dobra, ale zrobię to wyłącznie dla sławy! Mnie i tak żadne choróbska się nie tykają od kiedy zjadłem Bari Bari no Mi.
- Hmm? - Zdziwiony Shiba złapał sakwę. - Niech będzie. - Stwierdził - zawsze się przyda.
Odparł spokojnie chowając ją do kieszeni. - A więc jesteś żeglarzem? - Zagadał podchodząc. Przydałoby się poznać drużynę w miarę możliwości. Zawsze ułatwi to współpracę.
- Co więc tutaj robisz?
- He? - czarnoskóry w końcu się obejrzał i zauważył niebieskoskórego, po czym zwrócił się do niego nieco szorstkim tonem. - Jestem Czarnoskóry Gort, postrach całego South Blue! I jestem piratem, a nie żadnym zaplutym żeglarzem! Chociaż jak na razie jestem zmuszony robić za pupilka rządu, by znowu nie zamknęli mnie i mojej załogi w tym koszmarnym więzieniu. Ja oczywiście jakoś sobie radziłem i pewnie sam dałbym radę stamtąd uciec gdybym zechciał, ale dla moich nakama musiałem zostać Shichibukai.
Mięśniak póki co ignorował swoich tymczasowych towarzyszy, ale tym razem wyglądało na to że w końcu zdał sobie z czegoś sprawę.
- Zaraz zaraz, skoro wyznaczyli do tej misji MNIE, to kim do czorta jesteś ty? Wydawało mi się że niektórzy strażnicy zwracali się do was "bohaterowie". O mnie za to mówili "ten skurwysyn", ale nie specjalnie mi to przeszkadzało.
Rycerz skutecznie odstraszał tłum więc nie musiał się przepychać jak wielu innych obecnych na targu. Swój miecz trzymał przy sobie aby czasem o nikogo nim nie zaczepić. Jego kroki były dość powolne i chwiał się na boki niczym żywy trup. Wydychając powietrze z otworu w jego hełmie buchało nieco pary. Snując się, zauważył stoisko z jakimiś wypiekami. Zatrzymał się przy nim i zaczął oglądać ciastka. Drżącą dłonią wskazał na jedno z nich i swym morowym głosem zapytał: - Ile... za to... ciastko? - Jego pusty wzrok spoczął na kobiecie po drugiej stronie straganu.
- Podróżnym - odparł spokojnie. - Zza morza. Najwidoczniej przeciwnego twemu - uśmiechnął się. Nie był do końca pewny dlaczego rząd zgodził się wysłać na misję przeciw szaleństwu kogoś, kto może być szalony sam z siebie, nie zamierzał jednak tego komentować. - Nakama? Co to oznacza? - dopytywał zdziwiony. Nie znał języków kontynentu poza głównym oraz swoim domowym.
Wolał pozostać przy nim nieco bardziej skryty. Diabeł go wie, do czego może w końcu dojść.
Idąc wzdłuż straganów zobaczył stragan ciastkarski i postanowił do niego podejść. Zwłaszcza, że z jakiegoś powodu ludzie zaczęli tracić zainteresowanie opuszczając kolejkę.
Najwidoczniej przyczyną tego była puszka z zebrania i kolejna persona w jego drużynie.
- Weźmiemy kilka - wtrącił się podchodząc do kompana.
Gort popatrzył zdziwiony i jakby wręcz oburzony na podróżnika.


- Nakama to moi bracia! - krzyknął nagle wzburzony - Oddaliby życie za to by zobaczyć jak staję się Królem Piratów! Ale na moje nieszczęście utknąłem tu z wami dopóki nie skończymy z tym całym "szaleństwem".
Calamity odwrócił głowę ruchem marionetki, w stronę Shiby.
- Lubisz... słodycze? ja... bardzo... - Rzekł do niego rycerz, po czym zapłacił należność za słodkość która znalazła się w jego zbrojonej dłoni. Ciastko zniknęło niemal natychmiast, gdy pochłonął je w całości. Z hełmu dobiegało ciche mlaskanie, gdy Rycerz rozglądał się dookoła. Musiał zaopatrzyć się w mikstury, i to te najsilniejsze, gdyż te słabsze po prostu by nie działały.
 

Ostatnio edytowane przez Tropby : 08-09-2012 o 23:25.
Tropby jest offline