Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2012, 10:19   #4
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Knight of Calamity... dla niektórych zmora, a dla nielicznych którzy go naprawdę poznali bohater. To chodzące nieszczęście mierzyło prawie dwa metry wysokości, gdyby poruszał się wyprostowany na pewno górowałby nad większością ludzi. Odziany w zbroję od stóp po czubek głowy, z niegdyś szlachetnymi szatami o odcieniu granatowym. Z tyłu hełmu wystawał długi kuc, który nie był włosami rycerza, a ozdobą, która delikatnie falowała na wietrze. Jego twarz była skryta pod hełmem, ale nikt ciekawski nie mógł dojrzeć żadnych rys twarzy, tylko mrok. I to nawet w pełnym słońcu!
Jego sposób poruszania się, był nienormalny. Snuł się niczym zjawa, niczym trup niedawno przywrócony do życia. Ogromny miecz ciągnął za sobą, jak brzemię które z ledwością był w stanie udźwignąć. Czasami nawet delikatnie się zataczał gotów się przewrócić. Lewa ręką wyglądała na sparaliżowaną, dyndała pod wpływem gwałtowniejszych (i bardzo rzadkich) ruchów. Ale gdy rycerz potrzebował po cokolwiek sięgnąć ręką okazywała się całkiem sprawna.



Gort, Shiba i Calamity na targu część 2

- Zaraz się dowiem - odpowiedział rycerzowi - zboże nie rośnie u nas w kraju. Nie mam z tym zbytnich doświadczeń. - Również odebrał parę ciastek i podniósł jedno do ust.
Niezręcznie je ugryzł i skrzywił się. - Nie dam rady tego zjeść. Kruche jak diabli. - Przekazał zakup rycerzowi. - Złę uzębienie - stwierdził pokazując szereg błyszczących kłów.
Odwrócił się w stronę Grota i zawołał go - Chcesz trochę tego czegoś!? Fajne i słodkie! - Miał nadzieję, że pirat nie odwróci się od nich. - Mówiąc o "nakama" miałem na myśli definicję słowa - objaśnił swoją wypowiedź sprzed chwili. - Nie używamy go w moim języku.
Murzyn machnął tylko ręką na zaoferowane ciastko.
- Ze słodyczy trawię jedynie grog. Poza tym chciałbym jak najszybciej wykonać to bezsensowane zadanie, więc nie grzebcie się, szczury lądowe. Każda chwila spędzona tutaj, a nie na moim statku doprowadza mnie do szału. A wierzcie mi że nie chcecie zobaczyć wkurzonego Gorta.
- Nakama?... przyjazne słowo... - Powiedział rycerz odbierając zakup od niebieskoskórej istoty. Wsuwając w zastraszającym tempie ciastka postąpił powoli w stronę stoisk z miksturami.
Wywołał przy tym niemal tą samą reakcję wśród klienteli. Zakupił trzy mikstury lecznicze te o najsilniejszych właściwościach. Przekręcając nieco głowę w bok obserwował poddenerwowanego czarnoskórego osobnika. Calamity nie był pewien dlaczego był tak zdenerwowany. Wspominał coś o statku więc pewnie jest żeglarzem. Z tego zamyślenia wytrącił go fakt, że o mało nie zostawił swoich słodyczy przy stoisku z miksturami, gdzie wrócił pośpiesznie, po czym kontynuował przemarsz przez targowisko.
- Ano, od razu widać że znasz się na rzeczy - wielkolud poklepał po plecach człowieka w zbroi, widocznie nieco udobruchany. - Nie chciałbyś może dołączyć do mojej załogi gdy tutaj skończymy?
Calamity był niezwykle zaskoczony tym gestem. Nikt nie chciał się do niego zbliżać, a czarnoskóry mężczyzna podszedł do niego i poklepał po metalowych plecach.
- Bardzo... mi miło... ale... nie potrafię... pływać... - Rzekł Rycerz gładząc się po tyle głowy.
- Nic nie szkodzi, ja też nie potrafię! - ryknął z uśmiechem wielkolud - Rzekłbyś może jak się nazywasz? Bo jakoś nie dosłyszałem twojego imienia gdy byliśmy w zamku tego dupka, króla.
- Nie... mam... imienia... zwą mnie tym... który się snuję bez końca... a także nieszczęściem... Tak... nazywają mnie Calamity... - Odparł rycerz, po chwili zwracając się do Gorta.
- Ty... na pewno posiadasz... imię... szczęściarz... - po tych słowach można było usłyszeć jakby przeciągłe westchnięcie z hełmu rycerza.
- Mówią na mnie Czarnoskóry. Miło cię poznać, dziwaku w puszce! Jesteś naprawdę interesującym gościem. Lubię takich - odpowiedział bez kozery murzyn. - No to załatw co masz do załatwienia i ruszajmy czym prędzej ku przygodzie. Ciekawy jestem czy reszta naszych towarzyszy jest równie interesująca jak ty.
- Dobry z ciebie.. człowiek.. Czarnoskóry... nie zawaham się podnieść miecza w twej obronie. - Rzekł rycerz uradowany, choć nie można tego było wywnioskować po jego zachowaniu.
- Jestem... gotów. - dodał przewieszając oręż przez bark.
- Więc ahoj! - ryknął murzyn na cały głos i pomaszerował wraz ze swym nowym kompanem w kierunku bram miasta, gdzie mieli się spotkać z resztą bohaterów. - Podnosić kotwicę i żagle na maszt! Czarnoskóry opuszcza to zapyziałe miasto i niech czort porwie wszystkich którzy odważą się stanąć mu na drodze! - krzyczał wymachując na lewo i prawo wielką pięścią, tak że przechodnie rozstępowali się przed nimi w obawie iż zarobią fangę w nos lub w jakiś sposób zdenerwują człowieka w zbroi, chociaż hałaśliwy wielkolud towarzyszący mu z ręką na ramieniu niczym stary przyjaciel nieco rozwiał ich obawy przed zbliżaniem się do rycerza i już nie spoglądali na niego w trwodze, a jedynie ze sporą dozą ostrożności.
Wyglądało też na to że Gort całkowicie zapomniał o niebieskoskórym podróżniku. Najwyraźniej uznał go za zbyt mało interesującego by dłużej zwracać na niego uwagę.
Dwóch osiłków tak od startu? No cóż to w końcu ludzie. Wydają się być dobrzy pomimo wyglądu, więc nie jest źle. - myślał Shiba.
Chłopak kupował przyprawy, już potarkowane dla wygody. Nie miał zamiaru jeść byle ochłapów przez całą podróż. Gdy spojrzał gdzie zostawił dwójkę już ich nie było. Nie przejął się bardziej i poszedł poszukać straganów z mięsem.

Wyglądało na to, że ktoś już zdążył polubić rycerza, co niezwykle go cieszyło. Miał tylko nadzieję, że reszta nie będzie na niego źle spoglądać.
Postępował powoli za Gortem rozmyślając nad tym całym zadaniem i w końcu doszedł do wniosku, że nie ma nad czym. Szaleństwo musi zostać powstrzymane, Calamity zrobi więc wszystko co w jego mocy. Taszcząc "Despair" na metalowym barku dotarł na miejsce spotkania z resztą drużyny. Musiał przyznać, że zbieranina herosów była dość tajemnicza, zapewne każde z nich posiada niezwykle umiejętności, w innym wypadku nie zostaliby wybrani na tą misję.
 
__________________
"My common sense is tingling..."

Ostatnio edytowane przez Deadpool : 01-09-2012 o 15:20.
Deadpool jest offline