Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2012, 13:57   #2
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Ręka mu drżała. Ostatnio często miał taki odruch, jeszcze nie do końca panował nad swoimi nowymi mocami.
Dla Garo ostatnie dni przeminęły tak szybko i chaotycznie, że niewiele z nich pamiętał. Z jednej strony to dobrze, bo lepiej takie wspomnienia wyprzeć z pamięci i nigdy o nich nie mówić, jednak z drugiej strony to był bardzo ważny dla niego czas.
Czas w którym zawarł pakt z diabłem. I dla kogo? Dla wioski, którą być może uratował od śmierci głodowej. Wioski, która się go wyparła i w podzięce wygnała.
I został sam ze swoim głosem w głowie. I drżącą ręką.

Nie spieszył się, bo nie miał dokąd. Pamiętał, że w okolicy jest niewielkie miasteczko Emberdawn i spokojnie zdąży tam dotrzeć przed zmierzchem. Szlak był w miarę spokojny, tylko sporadycznie przejeżdżały wozy z zaopatrzeniem. Na te okazje Garo schylał głowę i pozdrawiał woźnicę, a ten odwzajemniał pozdrowienie. Ludzie na szlaku byli dla siebie mili, póki nikt nie robił nerwowych ruchów przy broni.
Doszedł w końcu do miasteczka, w którym było, jak na gust Garo, niemałe poruszenie. Z czystej ciekawości diablę chciało sprawdzić co to było.

Ktoś szarpnął go lekko za płaszcz.
- Pan to ma śmieszne oczy! - powiedział dzieciak, który go zaczepił. Zaraza, że też ludzie muszą być tacy wścibscy.
- Synku, nie przeszkadzaj panu. - naraz przybiegła matka dziecka, jednak sama przez dłuższą chwilę patrzyła Garo prosto w oczy.
~Zaraz znowu się zacznie. Cholera, miałem nadzieję chociaż noc tu spędzić, ale chyba trzeba będzie się wynosić... ~ pomyślał momentalnie. Jednak, ku jego zdziwieniu, kobieta uśmiechnęła się i zaczęła zachwycać się jego "niezwykłością".
Naraz zbiegli się inni ludzie wypytujący o jego pochodzenie, zachwalający jego rzekomo szarmancki wygląd. Niewiadomo kiedy okrzyknięto go "Wielkim Magiem z Południa". Jakim magiem?! Nigdy nie parał się żadną magią...

Zanim się zorientował, jakaś młoda i wcale ładna dziewka się do niego przysunęła i wsunęła rękę pod jego ramię i spytała, czy zabierze ją tam skąd pochodzi, że jest bardzo ciekawa świata i że...
- Państwo drodzy, ja nie jestem żadnym magiem! - krzyknął nagle, po czym delikatnie, acz stanowczo wyswobodził się z objęć dziewczyny. - Znam kilka magicznych sztuczek, jednak nikomu nie przyniosą one nic dobrego. Potrafię tylko... niszczyć. - powiedział lekko łamiącym się głosem.
Efekt był taki, że tłum był nim jeszcze bardziej zafascynowany i uradowany jego obecnością. Jednak Garo nic z tego nie rozumiał - właśnie powiedział tym ludziom, że nie potrafi robić nic pożytecznego, a oni się z tego cieszą.
~Gdzie ja trafiłem, jakiś cholerny zakład psychiatryczny, czy jakie licho? ~ pomyślał, jednak stwierdził że skoro wszyscy są tym tak zafascynowani to niech tak będzie.
Uchylił ludziom rąbka tajemnicy z tego co potrafi robić, jednak część z zawieraniem paktu z diabłem zachował dla siebie.

Wnet zaczęto go prosić, żeby zademonstrował i wysadził tą beczkę, albo walnął w ten głaz, albo pozbył się niewygodnego teścia...
Na szczęście burmistrz Bernand przybył w samą porę - tłum się nagle uspokoił, zaś Garo i paru innych, nieznanych mu podróżnych, zostało zaproszonych do tawerny na "darmową kolejkę". Diablę nie było w miejscu do kwestionowania darmowego kufla piwa, nawet w towarzystwie nieznajomych, jednak miało się na baczności...
 
Gettor jest offline