Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2012, 00:08   #119
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Jeszcze nie tak dawno trudno byłoby uwierzyć, że widok miasta tak bardzo ucieszy Andhera. Zwykle dłuższy pobyt w okolicy zamieszkanej przez zbyt dużą ilość ludzi stanowił dla niego tylko zło konieczne, przykry obowiązek któremu musiał się poddać by móc zarobić na swoje utrzymanie. Teraz na samą myśl o ciepłym posiłku, balii pełnej gorącej wody i wygodnym łóżku kapelusznikowi zrobiło się jakby lżej na duszy. Pieniędzy miał wystarczająco by pozwolić sobie na odrobinę luksusu i chociaż niewielkie miasteczko raczej nie miało zbyt wiele do zaoferowania to zamierzał skorzystać z tej być może ostatniej okazji. Gdy już raz rozpocznie kampanię przeciwko Białemu to kto wie kiedy znowu będzie miał trochę czasu dla siebie, gdy nie będzie musiał obawiać się o życie swoje i Crony. Zdawał sobie sprawdę że starcie z tak potężnym przeciwnikiem będzie go sporo kosztować więc parę miłych wspomnień do których będzie mógł wracać w chwilach słabości może w przyszłości zadecydować o zwycięstwie lub porażce. Również gdy następnego dnia wyruszyli dalej i przedzierali się przez mokradła kapelusznik wyglądał na zadowolonego, w pewnym momencie nawet ku zaskoczeniu zarówno własnemu jak i Crony chwycił rękę dziewczyny. Co prawda romantyczny moment został przerwany przez pluśnięcie aż po kolano w błoto i potok przekleństw który nastąpił w chwilę po nim gdy z pomocą dziewczyny usiłował wygramolić się z brunatnej brei, jednak nietrudno było zauważyć zmianę w zachowaniu kapelusznika.

Andher po prostu się bał. Zgrywał pewnego siebie gdy buńczucznie oznajmił że wyrusza w pogoń za monarchą, chociaż w chwilę wcześniej przegrał z nim walkę potraktowany bardziej jak uciążliwy owad niż realny przeciwnik z którym należy się liczyć. Teraz wykorzystywany przez innego wroga zmierzał do tajemniczego miejsca by tam zyskać moc potrzebną do nadchodzącej wojny, co nawet skończonego głupca nie napawałoby zbytnim optymizmem. Kto wie co planuje zrobić z nim Sugetsu gdy już wykorzysta go do swoich planów? Czy będzie w stanie ochronić nie tylko siebie ale i Cronę? I co najważniejsze... Czy po tym wszystkim wciąż pozostanie sobą, nawet jeśli w końcu będzie zmuszony zabić innego człowieka?

Mapa okazała się wręcz podejrzanie dokładna, po podarunku błazna spodziewał się bardziej durnych, zagadkowych wskazówek niż dokładnego określenia kierunku. Andher bez wachania wpełzł do groty, gdzie nieznana mu bliżej magia oddzieliła go od przyjaciółki pozostawiając samego w ciemności. Zawrócić nie było jak, choć prawdę mówiąc nawet gdyby istniała taka możliwość kapelusznik zapewne i tak nie próbowałby się wycofać. Perspektywa zdobycia większej mocy była dla niego zbyt kusząca, do tego stopnia że gotów był zaryzykować swoje życie i zaufać słowom wysłanego przez Sugetsu błazna. To nic, że po prostu wykorzystywali go by pozbyć się niewygodnego przeciwnika bez brudzenia sobie rąk, tak długo jak będzie mógł wyrównać rachunki z Białym Królem było mu to obojętne... A przynajmniej tak starał to sobie wytłumaczyć. Gdy tylko cienisty dotarł do wielkiej sali i zobaczył wypełniające ją schody skrzywił się nieznacznie. Znalezienie drogi w tym labiryncie byłoby trudne, by nie powiedzieć że niemożliwe, a na dodatek strasznie czasochłonne. Kapelusznik zaś wolał się spieszyć, wciąż mając świeżo w pamięci fakt że cały rok swojego życia spędził uwięziony przez czar Sugetsu. Być może sam ten labirynt był pułapką która miała odsiać wszystkich tych którzy nie rozumieli potęgi magii iluzji, co byłoby sensowne zważywszy że na jego końcu znajdowało się coś co będzie w stanie wzmocnić zdolności maga posługującego się czarami z tej dziedziny. Dlatego Andher spróbował na samym początku najprostszego możliwego triku - ignorując wszelkie możliwe schody zamknął oczy i ruszył przed siebie majac nadzieję że nie zakończy się to bolesnym spotkaniem z jakąś ścianą lub upadkiem ze schodów. Niestety ta taktyka nie okazała się najlepsza, bowiem szybko Andher przekonał się, że schody - nawet jeżeli iluzoryczne - są bardzo twarde, a z turlanie się z kilku z nich wcale nie należy do najprzyjemniejszych doznań. Ponadto grawitacja w tym miejscu działała w bardzo dziwny sposób, bowiem kapelusz chłopaka, zamiast spaść koło niego, pofrunął do góry i osiadł na schodach, które przecinały ciemność na cienistym magiem.


Cienisty mógł pozwolić sobie na utratę wielu rzeczy. Był w stanie przeboleć utratę mieszkania i wszystkich znajdujących się w nim rzeczy, bo domyślał się że przez rok nieobecności już dawno zostało wynajęte nowemu właścicielowi. Przetrwał jakoś psychicznie fakt ukradzenia mu całego roku życia, pozbawienia go wszystkiego co mógł zyskać w tym czasie, zaakceptował gdy jego ulubiona dotychczas broń, szpada ukryta w parasolce została zniszczona. Jednak utraty kapelusza który od niepamiętnych czasów mimo wyraźnych już śladów użytkowania stanowił stały element jego garderoby po prostu nie mógł przeboleć. Podskoczył więc by sprawdzić czy dziwna grawitacja nie uniesie i właśnie ten podskok okazał się strzałem w dziesiątkę. Andher uniósł się i już po chwili stał do góry nogami, koło swego nakrycia głowy, jednak w rozwiązaniu zagadki tego miejsca mu to nie pomogło, nawet z tej perspektywy grota wciąż była pełna schodów, niknących w ciemnościach. Skoro jednak skok w górę pozwolił mu niejako zmienić obowiązujące go zasady grawitacji to kolejny pomysł na rozwiązanie tej zagadki nasunął się kapelusznikowi sam. Co prawda wiązał się z ryzykiem kolejnego bolesnego upadku, jednak tym razem Andher był na to przygotowany - jedną ręką przyciskając do siebie kapelusz spróbował skoczyć w głąb jaskini licząc, że i tym razem trick z grawitacją zadziała. I owszem, zdziałał... ale w taki sposób iż, przyciągnęły go do siebie po prostu najbliższe schody. Możliwe że to wcale nie było ułatwieniem, a jedynie miało przeszkadzać tym, którzy chcieli opuścić labirynt. Bo co jeżeli między schodami będzie dziura którą trzeba by przeskoczyć? Wtedy taka grawitacja nie była by koniecznie sojusznikiem.

Cóż, kapelusznik nieco by się zdziwił gdyby rozwiązanie problemu było tak proste, jednak musiał spróbować. Nie darowałby sobie gdyby później okazało się że ta najprostsza przychodząca mu na myśl metoda była tą właściwą a on sam zmarnował czas kombinując nad bardziej finezyjnymi rozwiązaniami. Przynajmniej dowiedział się czegoś nowego o tym miejscu, być może później będzie w stanie w jakiś konkretny sposób wykorzystać nowo zdobytą wiedzę. Teraz jednak ruszył w głąb wypełnionej schodami sali, w razie konieczności przeskakując z jednych schodów na inne. Nie przyniosło to jednak oczekiwanego rezultatu, mag krążył ponad godzinę nie odkrywając nic nowego, tylko schody, schody, schody i jeszcze więcej schodów. Niestety, wyglądało na to że w ten sposób może krążyć po tym miejscu bez końca a i tak nigdzie nie dotrze. Kapelusznik zatrzymał się i przygryzł dolną wargę wyraźnie zastanawiając się nad czymś. Albo przeoczył jakąś możliwość albo brakowało mu informacji koniecznych do rozwiązania tej zagadki. Tak czy inaczej miał problem, bo chociaż domyślał się już wcześniej że możliwość zwiększenia swoich mocy zapewne nie będzie ogólnodostępna i sposób dotarcia do niej może w jakiś sposób wiązać się z naturą magii Andhera lub Sugetsu... albo też wręcz przeciwnie nie być wcale związany z magią samą w sobie. Kapelusznik spróbował ponownie sztuczki ze skokiem tym razem jednak próbując z całej siły skoncentrować się na dotarciu do innego rzędu schodów niż przyciągała go zmieniona grawitacja. Być może właśnie w silnej woli leżał klucz do rozwiązania tego problemu.

Okazał się, że cos w tym jest... ale nie do końca. Bowiem gdy mag skoncentrował się, wytężył wszystkie szare komórki, schody które go przyciągały, zafalowały lekko. Niczym fatamorgana, która ma zaraz zniknąć. Po chwili jednak wróciły do swego normalnego stanu i przyciągnęły do siebie kapelusznika.Widząc efekt swojego eksperymentu kapelusznik uśmiechnął się do siebie wyraźnie z czegoś zadowolony. Jego przypuszczenia okazały się słuszne, przynajmniej częściowo, a na dodatek wyglądało na to że wreszcie miał komplet potrzebnych informacji. Teraz pozostawało wytężyć nieco umysł by znaleźć rozwiązanie które wreszcie pozwoli mu ruszyć dalej. Iluzje, których nie dało się rozwiać aktem niewiary, wciąż trwające i ograniczające go nawet gdy zdał sobie sprawę z ich natury... To było po prostu wspaniałe. Jednak ich źródło, jak zapewne wszystkich innych podobnych zdolności znajdowało się w jego własnym umyśle i to tam należało szukać drogi by je obejść. Ponownie skoncentrował się na otoczeniu, tym razem jednak zamiast schodów wyobrażając sobie prosty korytarz na końcu którego znajdowały się drzwi. Ciekawiło go, czy w ten sposób będzie w stanie wpłynąć na otaczającą go rzeczywistość.

Gdy się koncentrował znowu schody zafalowały... lecz tylko tyle, jednak Andher czuł, że dobrze podchodzi do tego zadania, obierał jedynie złe środki w celu konstruowania prostego wyjścia z nie prostej zagadki. Najwyraźniej otaczające go iluzje były zbyt silne by po prostu wpłynął na nie siłą woli... jednak oznaczało to że rozwiązanie może być jeszcze prostsze niż wcześniej przypuszczał. Zamiast zmieniać otaczający go świat dużo lepiej było po prostu stworzyć coś nowego, dlatego wykorzystał swoją własną moc iluzji by stworzyć widmowy obraz drzwi u szczytu schodów, po czym wyobrażając sobie że są prawdziwe otwarł je. Ich dotyk był równie realny jak iluzorycznych schodów, a cienisty mógł przywitać to co zobaczył za otwartymi drzwiami jedynie radosnym uśmiechem. Oto za nimi ciągnął się długi prosty korytarz, który kończył się kolejnymi, wrotami. Wyglądałona to, że zagadka została rozwiązana. Kapelusznik zdawał sobie sprawę że na triumfowanie wciąż może być zbyt wcześnie, bo chciaż wydawało się że zrozumiał zasadę działania tego dziwnego miejsca to wciąż mogły czekać na niego nowe niespodzianki. Dlatego ruszył w stronę drzwi powoli, ostrożnie stawiając kroki jakby obawiał się pułapek
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline