Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2012, 14:31   #131
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Już na początku wyprawy dało się zauważyć że Saerith nie była zbyt rozmowną osobą, bardziej z typu tych co wolały działać i dopiąć swego celu. Teraz też ograniczała się do krótkich poleceń, szybko dotarli do skalnego pomostu a stamtąd do sporej pieczary, Ishil miał wrażenie że dokładnie wiedziała gdzie zmierza zastanawiał się czy to zasługa czarownika czy też boskiej opieki, bo raczej nie był skory uwierzyć że był to zbieg okoliczności. Jaskinia świetnie nadała by się na obóz było co prawda wilgotno ale w pomroku zdołał już do tego przywyknąć, niepokoiły go jednak dwie rzeczy. Pierwszą był zupełny brak grzybów, mchu, porostów czegokolwiek, mogła być to słona woda ale słyszał o takich gatunkach które wręcz preferowały słone obszary. Biorąc pod uwagę na wyznawców jakiego bóstwa polowali zastanawiał się czy nie była to sprawka śluzów one potrafiły „wyczyścić” całe połacie terenu ze wszystkiego co zdołały strawić i wchłonąć, oczywiście było to jego przypuszczenie ale lepiej było zachować ostrożność. Drugą niepokojącą rzeczą była samotna postać siedząca plecami do drowów, raczej nie wyglądał na wartownika zaś stwierdzenie czarownika na temat braku myśli go nie pocieszały. Nieumarły był całkiem prawdopodobną odpowiedzią, inna możliwość to że drow padł ofiarą Ilithida lub innego wynaturzenia zdolnego zaatakować i strzaskać czyjś umysł, a niewolnik mimo że wiedział jak walczyć z takimi stworzeniami wolał unikać bliższego kontaktu. Oczywiście to mu kazali zbadać to zjawisko, tak więc ruszył przed siebie zachowując maksimum ostrożności.

Podkradając się do drowa Ishil wypatrywał pułapek i śluzów, zarówno na podłodze jak i u góry. Nie wypatrzył nic ciekawego... Co prawda, raz mu się zdawało że coś zauważył, ale po dłuższym się wpatrywaniu nie dostrzegł nic niepokojącego.
Ale gdy dotarł w pobliże owego drowa, zauważył napięte nici którymi ów drow był zamocowany w pozycji siedzącej, do brzegów korytarza ciągnącego się dalej. Czyżby miał do czynienia ze zwłokami? Trudno było stwierdzić. Ishil nie mógł bowiem dostrzec śladów obrażeń na plecach. A brzucha nie widział, także i twarz drowa była ukryta pod włosami opadającymi w dół.

Obecność nici którymi był opleciony go zastanawiała, czyżby pajęczyna ?
I jaki to miało cel ?
Jedyne co mu przychodziło do głowy to możliwość że nicie były dyskretnym sposobem ostrzegawczym na wypadek gdyby ktoś poruszył drowa lub zdecydował się go natychmiast zaatakować zaraz po zauważeniu. Tak czy inaczej zwrócił się w stronę drowów przy pomocy języka migowego, informując o tym co ustalił i oczekiwaniu na dalsze instrukcje. Musiał przyznać że ta metoda komunikacji była nadzwyczaj użyteczna w czasie zwiadu lub gdy chciało się zachować dyskrecję, kolejna użyteczna umiejętność którą nabył podczas służby w oddziałach niewolniczych domu.
 
Rodryg jest offline