Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2012, 19:07   #27
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany

Imć Odloczyński krążył wokół swego przeciwnika, przypatrywał się zimno, z wyrachowaniem, którego dawno u siebie nie czuł. Oceniał rywala po postawie, uchwycie, sylwetce. Oceniał jego umiejętności i koordynację – źle, coraz gorzej. Posłuszny trzymał szablę za wysoko, za daleko od siebie, nie jak spokojny gracz na ostrza, który podnosił brzeszczot dopiero w chwili ostatecznego zagrożenia...

***

Andrzej skoczył w przód, ciął z góry, w łeb, zwykłą primą, krótką bo z nadgarstka. W zasadzie nie miał szans by dosięgnąć rywala lecz Posłuszny uniósł ostrze do zastawy… Zagończyk przeszedł zatem w młyniec, zafurkotał przed obliczem szlachcica, a tamten cofnął się, pośliznął w błocie, pokazując aż nadto, że każdy, kto oddaje pole z byle powodu, nie jest do końca pewien swych zamiarów…

***

Już teraz wiedział, że ma nietęgiego przeciwnika. Obchodził tamtego z lewa, z prawa, bawił się jak kot myszą. Opuszczał szablę i nagle, niespodziewanym ruchem ją podnosił jakby chciał ciąć tylcem pióra. Za pierwszym razem pijanica odskoczył, za drugim już tylko drgnął, uczył się poskramiać złe odruchy… ale prawda o jego zdolnościach wyszła wyłaziła na wierzch jak szydło z worka… *

***

Pan Posłuszny runął w błoto…

Pan Odloczyński żelazo mu pod lico podłożył… - słuchaj no ty knurze jeden w błocku się taplający. Rozkazów ci słuchać lepszych od siebie nie zaś senatorem i Herkulesem się mienić przy pańskim stole. Wsadzaj tą swoją spaśoną rzyć w kulbakę i gnaj po księdza, a konia nie oszczędzaj. A nim następnym razem nahajem cię uciszę bo na szable to z tobą sromota stawać… Po czym przejechał mu piórem po policzku, krwawą ścieżką go ozdabiając. – Masz, na pamiątkę żeś spod szabli Odloczyńskiego hultaju uciekł bez wyszczerb ku. Za rok będziesz mógł łgać, iże z samym infamisem Buyanowskim stawałeś…

Ostawił szlachetkę w błocie i sam skierował się do dworu. – Ot i jasełka nam z tego jakowe wyszły nie zaś szablą robienie. Wybaczajcie mościa państwo, że na takowe sromoty was naraziłem. Po czym skłonił się i skierował się do sieni.

***

Po zaznaniu ruchu widać było że humor mu powrócił. Bo i jadła pewniej kosztował a i od napitku nie stronił. To że się spokojniej poczyniło też miało znaczenie – w końcu własne myśli mógł usłyszeć… przynajmniej do czasu aż przyjedzie medicus… i ksiądz, a z nimi posłańcy. Jednak póki co mógł spokojniej z Janikowskim porozmawiać… czego wcześniej jakoś nie miał sposobności poczynić.

- A powiedz, że mi acan po kiego diabła tam na polanie usiekłeś tego hultaja. Przecież miałeś go w garści, miałeś pachołków mogłeś go ucapić i na spytki wziąć skoro on rzekomo grasant jakowy. Nie zastanawiało cię czemu to uczynił albo w czyim imieniu… jeżeli to on rzeczywiści stał za napadem?



*wizję walki czerpiąc z Jacka Komudy
 

Ostatnio edytowane przez baltazar : 02-09-2012 o 21:08.
baltazar jest offline