Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2012, 11:51   #67
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Mawr niecierpliwiła się, ileż ten cyrulik mógł zajmować się jednym pacjentem, grzebał się a tymczasem ich ranny towarzysz wciąż czekał na pomoc. Przez chwilę bębniła palcami o blat stołu a potem wstała i zaczęła przyglądać się działaniom medyka od czasu do czasu pytając czy nie mógłby się pospieszyć, albo przypominając że na drugiej ławie umiera człowiek, co niewątpliwie nie pomagało mu w pracy. Dała spokój dopiero kiedy przyszła kolej Forestera.

-Dziękuję Thomasie- skinęła głową pracodawcy i zgarnęła zapłatę do sakiewki- Możesz na mnie liczyć.
Kiedy wyszedł ziewnęła przeciągle, pora była już późna, toteż ucieszyła się gdy niedługo potem karczmarz przyniósł koce. Zasnęła natychmiast.

***

Obudziły ją przekleństwa i ohydny smród, zerwała się chwytając topór który zawsze miała pod ręką i rozejrzała się nerwowo szukając celu. Nic nie atakowało, szybko dotarło do niej gdzie się znajduje i co tak śmierdzi, opuściła broń i przetarła zaspane oczy.
- To znowu ty stary skunksie?- ruszyła w stronę starca mając zamiar chwycić go za łachmany i wywlec z karczmy, ale zamiast tego straciła równowagę i o mało nie upadła. Jej spojrzenie powędrowało w dół do rzemienia w który zaplątała się jej stopa i do reszty…
-A to co do cholery?-cofnęła się i podniosła rzecz z niesmakiem rozpoznając… gorset.
-To ty to przyniosłeś szmaciarzu? Chciałeś mi coś zasugerować? Tak? Masz coś do mojej figury? Chcesz uprzykrzyć mi życie? Czy może uważasz że TO- cisnęła gniewnie „prezentem” w twarz Rupperta- bardziej przystoi kobiecie niż moje zwykłe odzienie?- wskazała na leżącą przy posłaniu skórzaną kurtę i ponownie ruszyła do przodu tym razem z zamiarem zdzielenia starucha pięścią. Oj nauczy dziadygę że pewne prezenty są po prostu nie stosowne. Zanim jednak jej pięść doszła celu zorientowała się że wszyscy na coś patrzą i również spojrzała w tamtym kierunku. Zamarła w pół ruchu.
-Tze… Tzeentch?- wydukała, a potem przez chwilę gapiła się na symbol w oszołomieniu. Wobec czegoś takiego jej gniew na Rupperta był niczym, toteż momentalnie uleciał.
W milczeniu słuchała jak Wilchelm go wypytuje, jeśli starzec nie zmyślał to sprawa była naprawdę poważna. Czym prędzej założyła swoją kurtę na zwykłą płócienną bluzkę, zwinęła koc, zebrała swoje rzeczy, sprawdziła co z drugim rannym i wyszła przez rozcięcie w namiocie.
-Zobaczę czy nie ma jakichś śladów na zewnątrz, tu i tak dłużej nie wytrzymam zanim się uduszę, a wy się kiście razem z Ruppertem jeśli tak go lubicie i jeśli taka wasza wola, tylko potem trzymajcie się ode mnie z daleka. … I nie wszystkie kobiety noszą sukienki.-rzuciła jeszcze przez ramię. Na zewnątrz odetchnęła głęboko świeżym powietrzem.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 03-09-2012 o 11:54.
Agape jest offline