Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-09-2012, 12:41   #61
 
Radomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Radomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skał
Była już późna noc, kiedy cyrulik zabrał się za drugiego pacjenta. Karczmarz uprzątnął brudne naczynia i zajął się przecieraniem szynkwasu. Sen zaczął was powoli zapraszać w swoje objęcia. Drzwi do karczmy otworzyły się i do środka wszedł tęgi, dosyć bogato odziany jegomość wraz z ze zdecydowanie chudszym. Razem z tym drugim do pomieszczenia wdarła się nieprzyjemna woń. Grubszy podszedł do Mawr i Ulliego i podał po kilka monet.

- Za kilka dni będę was potrzebował w drodze powrotnej. Mam nadzieję, że mogę na was liczyć? - bardziej stwierdził niż zapytał. - Macie opłacony nocleg i strawę na dwa dni.

- Oczywiście - pośpieszył z odpowiedzią Ulli- dziękuję.

Przeliczył otrzymane monety i włożył je do sakiewki.

- Muszę poczekać na opatrzenie, więc trochę tu jeszcze posiedzę.

Karli nie było dużo, zaledwie osiem z czego i tak jedną wziął cyrulik za opatrzenie i oczyszczenie rany. Medyk brał duże pieniądze, za duże, ale konkurencji wokół nie było żadnej, więc niby czemu miał tego nie robić.

Kiedy tylko cyrulik skończył swoją robotę z nogą Ulliego karczmarz wyniósł zza przepierzenia kilka koców położył je na waszym stole i rzekł:

- Dziś wszyscy możecie tutaj spać. Za darmo. Jutro o świcie trzeba będzie jednak karczmę opuścić, a przynajmniej sprzątnąć posłania - miejscowi przychodzą tu bardzo wcześnie.

W rogu karczmy na ławach zostali położeni nieprzytomni ranni. Według słów cyrulika jeśli odzyskają przytomność do jutra będą żyć. Jeśli nie królestwo Morra otwarte jest o każdej porze dnia i nocy.

Sen zmorzył was szybko, bądź co bądź dzień dostarczył sporo wrażeń. Największe problemy z zaśnięciem miał Ulli. Noga raz po raz rwała i piekła, ale w końcu i on zasnął.

- Kurwa mac - soczyste i głośne słowa karczmarza wyrwały was z objęć Morra. Po chwili dołączyły do niego kolejne słowa - Ja pierdolę!!!

Powoli posłania zaczęły się poruszać. Pies zaczął lizać Gereke po twarzy, na której za chwile wykwitł uśmiech. Znikł tak szybko jak się pojawił. Pierwsze co zauważyliście to wielki symbol Tzeentcha wymalowany na jednej ze ścian karczmy jakąś brudną farbą nazbyt przypominającą krew. Musiał to zrobić ktoś wysoki, bardzo wysoki, malunek widniał nieomalże pod sufitem. Obok rysunku płachta, z której została wykonana ściana namiotu, była wycięta na wysokość około dwóch i pół metra.

Shimko potężnie bolała głowa. Wszystko stało się jasne kiedy zobaczył obok swojego posłania połamany taboret, a na głowie poczuł wielkiego siniaka i zakrzepłą krew. Wydawało mu się, że słyszy coś w nocy, ale po rozejrzeniu się wokół siebie uznał, że to tylko sen. Rzeczywistość okazała się inna. Na nieszczęście dla jego głowy. Chociaż z drugiej strony w zasadzie nic mu się nie stało.

Jeden z rannych leżących na ławie pod ścianą coś pomrukiwał. To ten, którego znaleziono w ruinach, drugi nadal był nieprzytomny.
 
Radomir jest offline  
Stary 02-09-2012, 14:17   #62
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Ruppert wesoło podreptał do lasu. Tam zjadł sporo jagód i malin, które za kilka tygodni nie będą już możliwe do zebrania. Następnie z trochę zaspokojonym głodem poszedł do swojej ukrytej piwniczki. Zjadł powoli kończące się suszone mięso i pogrzebał chwilę w swoim wózeczku.
Otworzył tabakierę i dotknął palcami jej zawartości. Była już sucha i ładnie pachnąca. Uśmiechnięty położył drewniane pudełeczko obok wózeczka. Zerknął na gorset. Był trochę zabłocony. Nic nie szkodzi, nie z takimi problemami Ruppert miał do czynienia. Sięgnął do swojego wózeczka i tam wyjął coś czym mogł oczyścić prezent dla kobiety z blizną. Zadowolony z siebie ruszył do oberży. Tam chyba można było wszyskich ludzi najwcześniej znaleźć.
Chciał to załatwić szybko. Wiedział, że karczmarz nie będzie długo tolerował jego obecności. Otworzył drzwi karczmy i potuptał w stronę Mawr. Położył przed nią skórzany gorset, a przed Ragenem tabakierę.
- To prezenty od Rupperta, żeby się na niego nie gniewać. Ostatnio na Rupperta złe byliście, to Ruppert przeprasza. Tak tak tak.
Następnie obrócił się ku wyjściu gdy jego humor drastycznie spadł.
- Ojoj! - pisnął widząc symbole wymalowane na ścianach.
- Co to to tu się porobiło? - popatrzył po ludziach w karczmie.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 02-09-2012, 18:13   #63
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Ja pierdolę, kurwa mać – wyrwało się rano Shimkowi zamiast tradycyjnego „dzień dobry”. Łeb bolał go jak diabli, a nie przypominał sobie, żeby dużo wypił poprzedniego wieczora. Chyba, że karczmarz dolał coś do piwa, żeby ukraść moje ciężko zarobione pieniądze, pomyślał Bort. Zaraz jednak przyszło mu do głowy, że chyba ma zaczątki paranoi. Ludzie byli skurwysynami, doświadczał tego niezaprzeczalnego faktu przez całe życie, z drobnymi wyjątkami, ale truć kogoś dla marnej złotej monety...

Złapał się za bolący czerep i pod palcami wyczuł sporego guza. A więc karczmarz był niewinny. Paznokciem zdrapał kawałek strupa i jęknął, gdy krew zaczęła się sączyć wąską strużką. Obok jego koca leżał rozbity mebel. Shimko popatrzył na resztki krzesła i w końcu dotarło do niego, że w nocy się obudził, gdy usłyszał odgłos rozcinanej płachty. A potem spał bardzo mocno – uderzony taboretem w łeb.

- Pierdzielony... – warknął, nie wiadomo kogo mając na myśli i zaczął wpatrywać się w przeciętą płachtę i widniejący obok niej znak. Musiał to być jakiś okultystyczny symbol sądząc po tym, że namalowano go krwią. Ciekawe czyja to, pomyślał. Wzruszył ramionami i niepewnie wstał, zatoczył się i opadł na ławę. Z powodu bólu nie miał ochoty na jedzenie ani picie. Ową niechęć pogłębił tylko znajomy mu zapaszek...

Do namiotu wparował znany mu już dziadyga w kapturze. Śmierdział jeszcze bardziej niż ostatnio. Przypomniał sobie jak go ostatnio potraktował i uśmiechnął się na to wspomnienie. Tym razem nie miał siły wyganiać łachmaniarza. Patrzył tylko jak zareagują na niego ludzie, do których podszedł. Czekał też co zrobi strażnik Ragen, do którego był dyspozycji, oczywiście za kolejne monety.
 
xeper jest offline  
Stary 03-09-2012, 00:16   #64
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Witaj Ruppercie, miło że przyszedłeś na śniadanie!- Powiedział Wilhelm, którego wyrwało ze snu gwałtwone poruszenie w karczmie. Nagle zobaczył znak wymalowany krwią a jego oblicze zmieniło się nie do poznania. Zmarszczył brwi... to co zostało z jego brwi i splunął w stronę znaku.
- Widziałeś by ktoś tu wchodził lub wychodził, Ruppercie?
- Ruppert nad ranem, na godzinę przed wchodem słońca widział takiego dużego mężczyznę idącego w las. W sumie to nie mężczyzne. W sumie to nie wiem co. Taki wielki był. Miał takie kapturzysko na głowie. I miał takie złote szaty. I chciał Ruppertowi grozić! Takie wielkie słońce miał w dłoni! Świeciło i Ruppert uciekł daleko, bo to pewnie jakiś zły mag był. Tak! Magi są złe. Ruppert nie lubi takich co strzelają słońcem z ręki! Już widział takich! Jego towarzyszy taki spalił!
- mówił jak zwykle szybko i ledwo co zrozumiale. Patrząc na symbol wymalowany na ścianie przygarbił się bardziej niż zwykle. Bał się.
- Potrafiłbyś wskazać nam gdzie go widziałeś i w którą stronę szedł?- Uspokoił już się, widział że Ruppert się bał i nie miał ochoty straszyć go bardziej.
- Na południowym skraju lasu. Tak tak tak. W sumie to na północnym skraju, bo na poludniu miasta. Tak tak.
- powiedział po swojemu.
W karczmie rozległ się kaszel. Wasz wzrok skierował się na ławy, na których leżeli opatrywani w nocy ranni. Jeden z nich próbował się podnieśc, ale brakło mu sił i padł na posłanie. Znowu rozległo się jego charczenie, tylko trochę przypominające ludzkoą mowę.
Ruppert podniósł głowę. Spod kaptura można było dostrzec czarną bródkę, ale nic więcej. Ktoś zakaszlał i nie był to on. Jakiś człowiek leżał na podłodze razem z innymi. Nie przejął się tym. Stał przy wyjściu nieco spięty.
- Widzchhhhiałhemm - wycharczał leżący na ławie ranny mężczyzna.
Wilhelm podszedł do rannego, kładąc mu rękę na czole.
- Spokojnie, mów powoli, co widziałeś?
- Mhhha..., Mahhgdhga
- charczał ranny - thhhho ohhhna go zbabhiiiłaa!!
- Maga widział! Maga!
- wtrącił się Ruppert
- Nhhhaaa - wycharczał i padł nieprzytomny.
- Złego maga widział! Ruppert prawdę mówił! Tak tak! - powiedział starzec.
- Myślę, że chodzi o kobietę Ruppercie. Magde, na przykład. Tę kobietę o której wspominał karczmarz, przmiało podobnie, prawda? A co do złych magów których się tak boisz, nie istnieją. Są tylko głupcy którzy myślą że panują nad niszczącą ich mocą. Są groźni tak samo dla nas jak i siebie.
- Jedno i to samo. I to i to nosi sukienkę!
- przerwał na chwilę i dał dokonczyć Wilhelmowi, po chwili ciągnął dalej. - Nie ma złych magów? To dobrze dobrze!
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 03-09-2012, 00:20   #65
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Poprzedniego wieczora

Wilhelm odszedł na bok z Ragenem.
-Pozwól, że wręczę Ci listy, mój zwierzchnik przysłał mnie tu z nimi, jeden jest zaadresowany do Ciebie a dwa do pozostałych strażników. Mogę też Ci go przeczytać... tym razem nie będziesz zmuszony za to płacić, spokojnie. W zamian zaprowadziłbyś mnie tylko do pozostałych adresatów, dobrze?
Uśmiechnął się serdecznie, co na jego twarzy przybrało raczej groteskowe odbicie.

Głowę Wilhelma zaprzątało jeszcze jedno pismo. “Tylko komu je najpierw pokazac, jeśli w ogóle komuś je przekazywać?” - pomyślał.

- Jeśli mógłbyś - uprzejmie poprosił Ragen. Czytać nie umiał, a zwracanie się z kolejną taką prośbą do Shimko sprawiłoby, że szybko stałby się bankrutem. - Możesz od razu przeczytać mi pozostałe - Hans zaraz tu dotrze, lecz również nie umie czytać, a Bruno... cóż, nawet jeśli by umiał to na nic by mu się to zdało - dzisiaj znalazłem jego zwłoki. - Strażnik skrzywił się. Czytanie cudzej korespondencji nie było w dobrym guście, lecz jeśli mogło go to przybliżyć do rozwiązania sprawy... Nie wahałby się ani sekundy.

Ragen uważnie wsłuchiwał się w treśc listu czytanego przez Wilhelma.

“Przyjaciele,
Staneliśmy w trudnej sytuacji, bardzo trudnej, jeśli chodzi o ścisłośc. Mnie los pokierował daleko od miejsca, w którym teraz powinnem byc. Całe brzemię odpowiedzialności za miasto tkwi teraz w Twoich rękach. Trzeba uporządkowac, odbudowac i pokierowac ludźmi tak, aby kolejne najazdy chaosu nie odbiły się na naszym losie, tak jak te, które miały miejsce niedawno. Niedobitki armii chaosu nadal plączą się po Imperium, miasto ogarnął chaos, ale w innym tego słowa znaczeniu. Trzeba temu zaradzic...

Jest was tylko trzech, a trzos wasz pusty. Do miasta już powinien dotrzec poborca podatkowy. Waszym zadaniem jest, ku chwale Imperium i waszej, odbudowac normalne funkcjonowanie miasta. W niedługim czasie dotrze do was grupa krasnoludów, którzy zdeponują dużą kwotę złotych koron na ręce straży. To wasze pieniądze! Wasze i innych, którzy zasilą wasze szeregi. Od dnia dzisiejszego za każdy dzień służby Imperium należy wam się złota moneta, wam i innym. Ale porządek w mieście trzeba uczynic. Poborcy krzywda się stac nie moze, bo on jako jedyny pieniadze dla was zbierac bedzie. Jako rekompensatę za przeszłe dni po dwadzieścia koron każdy z was powinien wypłacic z krasnoludzkiego trzosa.

Liczę na was. Na ciebie szczególnie.

Podpisano: Książe Elektor Valmir von Raukov”

Dokładnie tej samej treści listy otrzymali Hans i Bruno. Ragen poczuł zawód. W trakcie czytania pisma od samego księcia elektora czuł się kimś wyjątkowym. Do czasu aż Wilhelm przeczytał kolejne dwa listy skierowane do jego kolegów...

-To by było na tyle, nie ma nic więcej. Mam nadzieję, że to nie były złe wieści? - Powiedział Wilhelm zwijając listy i oddając je strażnikowi.

Dla Ragena było to zbyt wiele. Musiał przemyślec swoje dalsze poczynania, a do tego był tak cholernie zmęczony. Zasnął bardzo szybko...
 
Luffy jest offline  
Stary 03-09-2012, 00:23   #66
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Poranek, po rozmowie z Ruppertem

Wilhelm poczuł nagły niepokój. Czuł coś w kościach. Nie pierwszy raz w życiu, ale uczucie to nigdy nie było przyjemne. Gdyby tylko słuchał magów w Altdorfie. Nie mógł sobie przypomniec jak nad nim zapanowac.
Postanowił odejść na bok, usiadł wygodnie tak, by wyglądało jakby się zastanawiał nad czymś i spleść wiatry magii. Przypominał sobie instrukcje profesorów i skupił się na swoich kościach, na tym, co czuł.

Wilhelm przypomniał sobie wszystko czego nauczył się do tej pory. Spróbował złapac wichry magii w swoje mizerne żagle. Widział łopoczące wokól niego kolory, czerwony, niebieski, złoty... Hmmm, albo żółty.. Obok niego przepłynął zielony, ogrom czarnego, który zniknął tak szybko jak się pojawił. Wilhelm przypomniał sobie lekcje w Altdorfie. Kolory zawsze znikały kiedy podchodził do niego mag, aby pomóc mu w nauce. Rozległ się nagły trzask. Wilhelm zalał się krwią, zalewała jego krtań, nie mógł oddychac, widział tylko czerń...
Kilka chwil później było po wszystkim. Siedział tam gdzie siedział. Nic mu nie było. Tylko kilka łez spłynęło po szpetnym obliczu.

Wilhelm otrząsnął się. Po raz pierwszy w życiu umarł i poszło mu chyba nienajgorzej, w końcu wrócił. Wiedział, że był wtedy kimś związanym z wydarzeniami w ruinach, możliwe że zabitym strażnikiem. Wstał i otrząsnął się, potrzebował czasu by to przemyśleć, a nie chciał siedzieć bezczynnie.
-Myślę, że nie zaszkodzi nam, jeśli pójdziemy odwiedzić tę Magde, i tak miałeś to w planach, prawda?- Spojrzał na Ragena.- Pamiętaj, że musisz mnie zaprowadzić jeszcze do innych adresatów, dobrze?
 
Luffy jest offline  
Stary 03-09-2012, 11:51   #67
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Mawr niecierpliwiła się, ileż ten cyrulik mógł zajmować się jednym pacjentem, grzebał się a tymczasem ich ranny towarzysz wciąż czekał na pomoc. Przez chwilę bębniła palcami o blat stołu a potem wstała i zaczęła przyglądać się działaniom medyka od czasu do czasu pytając czy nie mógłby się pospieszyć, albo przypominając że na drugiej ławie umiera człowiek, co niewątpliwie nie pomagało mu w pracy. Dała spokój dopiero kiedy przyszła kolej Forestera.

-Dziękuję Thomasie- skinęła głową pracodawcy i zgarnęła zapłatę do sakiewki- Możesz na mnie liczyć.
Kiedy wyszedł ziewnęła przeciągle, pora była już późna, toteż ucieszyła się gdy niedługo potem karczmarz przyniósł koce. Zasnęła natychmiast.

***

Obudziły ją przekleństwa i ohydny smród, zerwała się chwytając topór który zawsze miała pod ręką i rozejrzała się nerwowo szukając celu. Nic nie atakowało, szybko dotarło do niej gdzie się znajduje i co tak śmierdzi, opuściła broń i przetarła zaspane oczy.
- To znowu ty stary skunksie?- ruszyła w stronę starca mając zamiar chwycić go za łachmany i wywlec z karczmy, ale zamiast tego straciła równowagę i o mało nie upadła. Jej spojrzenie powędrowało w dół do rzemienia w który zaplątała się jej stopa i do reszty…
-A to co do cholery?-cofnęła się i podniosła rzecz z niesmakiem rozpoznając… gorset.
-To ty to przyniosłeś szmaciarzu? Chciałeś mi coś zasugerować? Tak? Masz coś do mojej figury? Chcesz uprzykrzyć mi życie? Czy może uważasz że TO- cisnęła gniewnie „prezentem” w twarz Rupperta- bardziej przystoi kobiecie niż moje zwykłe odzienie?- wskazała na leżącą przy posłaniu skórzaną kurtę i ponownie ruszyła do przodu tym razem z zamiarem zdzielenia starucha pięścią. Oj nauczy dziadygę że pewne prezenty są po prostu nie stosowne. Zanim jednak jej pięść doszła celu zorientowała się że wszyscy na coś patrzą i również spojrzała w tamtym kierunku. Zamarła w pół ruchu.
-Tze… Tzeentch?- wydukała, a potem przez chwilę gapiła się na symbol w oszołomieniu. Wobec czegoś takiego jej gniew na Rupperta był niczym, toteż momentalnie uleciał.
W milczeniu słuchała jak Wilchelm go wypytuje, jeśli starzec nie zmyślał to sprawa była naprawdę poważna. Czym prędzej założyła swoją kurtę na zwykłą płócienną bluzkę, zwinęła koc, zebrała swoje rzeczy, sprawdziła co z drugim rannym i wyszła przez rozcięcie w namiocie.
-Zobaczę czy nie ma jakichś śladów na zewnątrz, tu i tak dłużej nie wytrzymam zanim się uduszę, a wy się kiście razem z Ruppertem jeśli tak go lubicie i jeśli taka wasza wola, tylko potem trzymajcie się ode mnie z daleka. … I nie wszystkie kobiety noszą sukienki.-rzuciła jeszcze przez ramię. Na zewnątrz odetchnęła głęboko świeżym powietrzem.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 03-09-2012 o 11:54.
Agape jest offline  
Stary 03-09-2012, 12:31   #68
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
W końcu doczekał się swojej kolei do cyrulika i został fachowo opatrzony. Rana nie przestała dokuczać, ale nie pozostało nic innego jak danie sobie czasu na wyzdrowienie. Położył się do niespokojnego, jak się okazało snu. Zbudziły go przekleństwa. Zerwał się na równe nogi jednak przeciwnika nie było. Był za to łachmaniarz, którego spotkali wczoraj i jakiś okultystyczny symbol na płachcie namiotu. Był jeszcze rozbity taboret i głowa cwaniaczka Shimko. Widać obudził się nie w porę. Wzuł buty, które ryzykownie wczoraj zdjął do snu.

- Coś mi się widzi panie Stark, że macie tu poważniejsze problemy niż wam się początkowo wydawało.

Zaczął żałować, że tak ochoczo zgłosił się wczoraj do pomocy. Co innego porachować kości jakimś rzezimieszkom, a co innego mierzyć się z mocami chaosu. Zwinął swoje posłanie i sprawdził czy ma wszystko.

- Chcecie panie strażnik spotkać się najpierw z ową dziewoją o której mówił ten biedak?- wskazał rannego- Jak tylko zjem możemy iść.

- Karczmarzu dajcie jakiejś strawy.
 
Ulli jest offline  
Stary 03-09-2012, 12:36   #69
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Ruppert nie spodziewał się takiej reakcji ze strony Mawr. Gdy zauważył jednak, że kobieta nie jest zadowolona wiedział, że może zaraz czymś oberwać. Jego ładny i zadbany prezent polecał w jego twarz. O dziwo Ruppert odskoczył bardzo zręcznie w bok. Nie wiedział do czego to coś służy, wiedział, że na zachodzie kobiety takie coś noszą.
Widząc, że na rzucie tym skórzanym ubraniem się nie skończyło Ruppert włożył rękę pod swoje łachmany. Był gotowy do obrony. Gniew Mawr jednak ustąpił, a pięści zmieniły się w dłonie gdy zobaczyła te dziwne malowidła na ścianie.
Zapytał Wilhelma:
- Kto to to jest Zincz? O którym ona mówi? To jakiś wasz przyjaciel? - zapytał patrząc na tego, kto go tu chyba jako jedyny w miarę szanuje.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 03-09-2012, 13:17   #70
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
-Chcesz mi powiedzieć, że w Twoich stronach nie wiecie co to Chaos?-Spojrzał z niedowierzaniem na Rupperta
-Nie Zincz tylko Tzeentch, jeden z bogów Choasu. Nazywany Panem Przemian, jest również władcą magii Chaosu a jego wyznawcy... są niebezpieczni. Właściwie, skąd pochodzisz? Jak nazywa się Twoja kraina?
 
Luffy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172