Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2012, 17:58   #104
Pruszkov
 
Pruszkov's Avatar
 
Reputacja: 1 Pruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumny
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=hW93CV6m-JU[/MEDIA]

Dragunov umarł mu niemalże w rękach.

Krzysztof czuł się oszukany. Po tym wszystkim, co przeszli, po tylu akcjach i niebezpieczeństwach, on po prostu umarł. W bezpiecznym samochodzie, z dala od akcji.

Krzysztof mimowolnie pomyślał o Annie. Takie same okoliczności, taka sama śmierć. Gdzieś w tyle jego umysłu poczęło kwitnąć ziarno poczucia winy.

Dojazd na lotnisko był stresujący, jak jasna cholera. Cała okolica była "gorąca", a oni sami byli poszukiwani. Stres nie ustępował, gdy dotarli na lotnisko i weszli na pokład samolotu po krótkiej "odprawie".
Ale gdy samolot wystartował, zrzucając z nich kajdany ziemskiej grawitacji, Krzysztof odprężył się wreszcie wiedząc, że to koniec.

Cóż, teraz będzie czas na to, by zapomnieć. By się wykurować i pomyśleć, co dalej. Miejsca w samolocie były nadspodziewanie wygodne, a oddalająca się ziemia (a co za tym idzie, pościg) sprawiała, że wszystkie ciężary na duszy Krzysztofa stopniowo spadały, zostawiając go w dziwnym stanie błogości. W "tle" rozmawiali Daniel z Anetą. Z zamyślania wyrwało Krzysztofa pytanie.
- A Ty, Krzysiu? - zapytała Aneta. Pytała chyba o kamienicę.
Nie myśląc, Krzysztof odpowiedział.
- Kamienica brzmi fajnie, oczywiście, gratuluję pomysłu. - spojrzał za okno. Siedział cicho przez chwilę.
- Jeśli macie miejsce dla jeszcze jednego inwestora, to ja chętnie dołączę. Kto wie, może to sprawi, że mieszkania będą miały tę jedną gwiazdkę więcej... - odpłynął na chwilę.
- Ale nie mam zamiaru przesiedzieć w jednym miejscu. Jest całe mnóstwo rezydencjalnych szkoleń, na które nigdy nie miałem czasu ani pieniędzy. Nie wiem, jak wy, ale ja jeszcze nie odchodzę z branży. - tak. Krzysztof postanowił potraktować to raczej jako urlop, nie emeryturę. Nie miał jeszcze tego “czegoś”, co pozwoliłoby mu po prostu żyć, a siedziąc na emeryturze tylko ucementuje ten stan.
- Ale póki co... Droga Aneto, czy nie sprawi Ci kłopot, jeśli zamieszkam gdzieś w pobliżu na czas urlopu? Daniel swoją drogą i też wiszę mu kilka ładunków piwa, ale Tobie mam wręcz dżentelmeński obowiązek kupić przynajmniej jednego drinka. - Krzysztof uśmiechnął się. Nie zrobił tego w sposób zalotny, po prostu uśmiechnął się.
- Oczywiście, odpocznijmy trochę a potem się zobaczy. Sama jeszcze nie jestem pewna, co dalej. Ale póki co, życie mi miłe, a obraz Dragunova w mojej głowie jest zbyt świeży.

No tak. Miała rację, oczywiście.

Daniel kontynuował rozmowę z Anetą. Krzysztof też coś wrzucał od czasu do czasu, ale raczej bez przekonania.

Udało im się. To był cholernie długi kontrakt. A jakże lukratywny.








Ale w ostateczności, opłacało się. Ciekawe, co będzie dalej...?
 

Ostatnio edytowane przez Pruszkov : 04-09-2012 o 00:39.
Pruszkov jest offline