Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2012, 11:34   #139
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Jans wparował do ciemnego pomieszczenia dla służby zaraz za Wolfem Burtheizenem. Pomimo, iż parę lat młodszy od swego chlebodawcy Zingger z trudem dotrzymywał mu pola. Wolf był szybki, silny i zdecydowany.

Gdy tylko wpadli do pustej, choć brudnej służbówki padła komenda:

- Za mną! Do garkuchni, a potem rozpierzchnąć się i znaleźć mi drania!
- kto jest owym draniem Skalp nie miał cienia wątpliwości.

Potężnym kopniakiem szef Wyciskaczy rozwalił drzwi do kuchni. Widać było, że jeszcze przed chwilą służba pichciła jakieś potrawy. Na piecu wciąż wesoło bulgotał grzybowy bulion. Jansowi od razu podeszła ślinka do gardła, ale zganił się w duchu za słabość.

- Gdzie jest von Ahle?! - ryknął zeźlony Skalp, ale kuchcik chowający się pod kuchennym stołem, jedynie przecząco pokręcił głową.

- Gdziiiee?! - Burtheizen niczym buchaj przyszedł z pomocą paserowi. Zbielały ze strachu chudy jak patyk drugi sługa wskazał palcem sufit.

- Jest na piętrze! - zgadł Jans i już miał lecieć na schody, gdy silna dłoń Wolfa osadziła go na miejscu.

- Co jest?
- spytał zdziwiony.

- Bierz się za rosół, Skalp. Łap za kociołek. Ja wezmę warząchew
- gruby paluch Wyciskacza wskazywał na podrygujący w takt buzującej wody garnek. - Tylko się nie poparz!

Jans pochwycił ostrożnie za kociołek. Wyraźnie widział, że spód jest rozgrzany do czerwoności.

- Po co to?

- Broń niekonfesjonalna - padło nietuzinkowe wyjaśnienie. - Uczyłeś się kiedy szermierki, fechtunku, Jans?

- Nie, skąd niby.

- No właśnie, a nasi przeciwnicy niestety tak. I są w tym, skurwysyny dobre. Musimy zatem mieć przewagę. To jest nasza przewaga.

- Rosół? - wyjąkał Jans. Zupa pachniała wręcz nieprzyzwoicie dobrze.

- Rosół. Chodźmy.

Burtheizen z mieczem w jednej dłoni, z warząchwią w drugiej wyleciał przez na wpół otwarte drzwiczki do salonu. Za nim stękając z cicha, uważając by nie oblać się parującą zupką, lekko oszołomiony taktyką bojową szefa paser Zingger.

I od razu przyszło im swą nową broń wypróbować w praktyce. Na schodach czaił się czarny rycerz.

Bez momentu zawahania Burtheizen cofnął się do Jansa i nabrał do pełna dymiącego bulionu wraz talarkami krojonej marchwi.
Następnie podbiegł ku zdezorientowanemu niecodziennym zachowaniem napastników rycerza i cisnął w niego gorącą cieczą.

- Teraz Ty! - wrzasnął Wyciskacz, gdy czarny ruszył na niego. - Gdy skurwiel się zbliży. Polewaj! Szeroko, Jans!

No to, Skalp polewał. Szeroko.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 04-09-2012 o 11:36.
kymil jest offline