Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2012, 14:33   #4
Lakatos
 
Lakatos's Avatar
 
Reputacja: 1 Lakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znany
Przeszło tydzień temu Bragonius upuścił twierdzę zakonu Czujne Oczy Bóstwa, w której spędził ostatnie dziewięć lat swojego życia. Przybył do Wybrzeża Mieczy z nadzieją, że z pomocą Helma dane mu będzie dobrze spożytkować w tym regionie swoje umiejętności. Dotychczas jednak nie miał zbyt wielu okazji do niesienia pomocy potrzebującym. Włóczył się, zatem bez konkretnego planu po traktach północy, szukając sposobności do wykazania się.

Kolejny dzień bezproduktywnej podróży nużył mu się i dłużył, gdyż po wielu latach ciężkiej pracy w służbie zakonu, nie przywykł do nic nierobienia. Jechał powoli na swoim siwku za obładowanym do pełna wozem. Wlókł się na samym końcu karawany, do której dzień wcześniej dołączył. Okolica, mimo wielu pogłosek o czających się za każdym drzewem potworach, wydawała się bezpieczna. Nie gdzie było widać żadnej bestii, albo chociażby bandytów, z którymi mógłby się zmierzyć. ”Jak tak dalej pójdzie to zapomnę, do czego służy miecz?” – Zamartwiał się paladyn. Nie mając lepszego zajęcia, Bragonius przyglądał się uważnie jak woźnica próbował bezskutecznie omijać dziury na trakcie, których po zimie nie brakowało. Szczególnie zły stan drogi drażnił kupca, mającego z tego powodu kilkudniowe opóźnienie. Paladyn widząc w złym humorze handlarza, powtrzymał swoją wrodzoną ciekawość i nie drażnił go pytaniami, dokąd zmierza i co przewozi. Nie wdawał się także w dyskusję z wynajętymi przez niego najemnika, którzy nie wydawali mu się zbyt sympatyczni. Siedział cicho z tyłu z marsową miną i czekał, aż dojadą do następnej osady na szlaku. Licząc, że może tam znajdzie dla siebie zajęcie?

Cierpliwość Bragoniusa nie został wystawiona na poważną próbę, ponieważ już około południa dotarł wraz z resztą karawany do osady o nic niemówiącej mu nazwie Eberdawn. Choć zawitał tutaj po raz pierwszy, czuł się jakby wrócił do dawno nieodwiedzanego domu. Dotychczas w czasie swojej krótkiej podróży, spotykał się raczej z chłodnym przyjęciem. Mimo symbolu Otwartego Oka, jaki miał wymalowany na tarczy, zazwyczaj ludzie nie cieszyli się wielce z jego przybycia. Tutaj za to sytuacja miała się zupełnie inaczej. Od momentu przekroczenia bramy ludzie byli dla niego nadzwyczaj mili, dlatego też nie zdradzając szczegółów swojej decyzji, pożegnał się kupcem, który po krótkim postoju planował dalszą podróż. Bragonius postanowił natomiast zabawić troszkę dłużej w wiosce, wszak nigdzie mu się nie spieszyło. Zostawił zatem, swojego rumaka w stajni, a sam udał się do karczmy, coś zjeść i wypytać się o zajęcie dla siebie.

Z racji zorganizowanej przez mieszkańców Eberdawn i trwającej do późnej nocy biesiady, jedzenia mu nie zabrakło, a i otrzymał ciekawą propozycję. Prośba karczmarza o zbadanie nawiedzonych ruin pobliskiego zamku, wydawała się bardzo interesująca. Nie ze względu bynajmniej na pieniądze, których tak naprawdę nie było zbyt wiele do podziału, ale możliwość pomocy jak się okazało nie bez przyczyny gościnnym wieśniakom. Bragonius czekał już wystarczająco długo na takie wyzwanie, dlatego zgodził się pomóc bez zbędnego namysłu. Wierzył, że podoła powierzonemu zadaniu, w czym mieli mu pomóc dość osobliwi poszukiwaczy przygód, których poznał tego samego wieczoru.
 
Lakatos jest offline