Spacer w świetle księżyca
Doświadczenie Robara w ukrywaniu się okazało się przydatne nawet w tym nieprzyjaznym mu otoczeniu. Poza tym, śmierdzący pijaczyna chyba nie figurował w świadomości śledzonych przez niego ludzi wysoko na liście potencjalnych zagrożeń.
Grupa wybierała wąskie, ciemne, mało uczęszczane uliczki. Z jednej strony było to zupełnie zrozumiałe - nie chcieli zwracać na siebie uwagi. Z drugiej, stwarzało szansę dla kogoś, kto chciałby ich zaatakować - wąskie uliczki nie sprzyjały walce w grupie. Jeniec chyba zdawał sobie z tego sprawę, gdyż zatrzymał się nagle w wąskim przesmyku między zamkniętymi już kramami. Co zamierzała, w krępujących ruchy kajdanach? Pierwszy z podążających za nią strażników zamachnął się, dzierżoną w ręce pałką, by zmotywować ją do dalszego spaceru ...