Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2012, 22:35   #305
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację


Świat Nathana skurczył się do jednej postaci, do jednego cudu jaki stąpał po tym świecie. Do kobiety tak pięknej, że…że jej widok powodował zatrzymanie tchu w piersi. Cudowne, pełne podniecenia myśli i nie do powstrzymania reakcja jego męskości. To ona zdradzała najdobitniej to czego pragnął w tej chwili najbardziej. Miecz prawie wypadł mu z rąk.
Gdyby nie ta cała otoczka, gdyby nie to miejsce, gdyby nie ci ludzie w swych szmacianych maskach, gdyby nie ich kościane noże w dłoniach, gdyby nie... DZIECI
Istoty, które nie ukończyły nawet 10 lat. Gdyby nie one… tak wiele mogło się wydarzyć. Dobry wybór, zły… to już nieistotne
Dzieci, to one, w ułamku sekundy ostudziły Scotta, przywołały go do rzeczywistości. Ich widok “ściągnął” tę fałszywą woalkę jaką długonoga piękność zarzuciła na jego głowę. Pozostał tylko fragment kanałów, wszechogarniajaća wilgoć, smród strachu i smierci “walący” z całych sił Egzekutorski zmysł Scotta i trudna do ogarnięcia sytuacja.
Mógł się poddać, to było takie łatwe i wiązało się nawet z doza przyjemności, może nawet dość długich.
Mógł po prostu stanąć z boku i nawet opuścić wzrok ślepy na to co się tutaj wydarzy. Może by tak zrobił, gdyby nie był tym kim był. Nawet brutalne wychowanie ojci blizny na ciele i duszy jakie po nim pozostały nie pozwalało mu stanac obojetnie.
Może to to... a może były to zwykle ludzkie odczucia, miłość do rodziny która tak mocno w nim siedziała a dla której zrobił tak haniebną rzecz dawno temu...
Otrzymał moce. Dla jednych dar dla innych przekleństwo. Nie zabiły one jednak drzemiących w nim ludzkich uczuć. Widział te dzieci i wiedział, że teraz tylko on i Kurt, o ile przetrwa fale małych wojowniczych faerie, będą w stanie je uwolnić bądź chociaż spróbują.
Dzieci mogły dostac choćby tylko to. Nadzieję. Zwykłą ułudę na szczęśliwe zakończenie.

Scott bał się śmierci. Tylko głupcy się nie boja. Głupcy i szaleńcy. Coż z tego gdy widząc piątkę dzieci ułożonych na rytualnych kamieniach w każdym z nich Scott widział Camille. Córkę swej sparaliżowanej siostry, widział istoty przed którymi dopiero co świat się rozpościerał, istoty które poznają gorycz porażki i smak zwycięstwa. Istoty, które może i zmarnują dar życia ale i może uczynią go jeszcze piękniejszym. Los nie był łaskawy dając im świat po Fenomenie gdzie potwory z ich dziecięcych baśni zawitały do realnego świata. Pokazał im jednak coś jeszcze coś co było najpiękniejsze w nim samym. Jak to dziecko i kobieta garou za barykadą na moście. Jak oni. Dwie różne od siebie istoty pełne uczuć jakże pięknych…

- Jak sobie życzysz Pani... - wychrypiał swym niskim głosem

Nie cofnął się jednak. Złapał mocniej miecz i zaatakował
Najbliższego sobie człowieka w masce. By jego kościany sztylet nie opadł, nie zniszczył kruchego dziecięcego ciała. Z Królową Balu nie miał żadnych szans. Czuł to, ale był w stanie powybijać ważne fragmenty jej rytuału. Wprowadzić fałszywa nutę.
Dobry wybór, zły… to już nieistotne

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=bj905HtsB-g&list=PL82CE2AB24FCDD944&index=43&feature=plpp_vi deo[/MEDIA]
 
Sam_u_raju jest offline