Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2012, 14:28   #3
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Axel siedział na fotelu kapitańskim na mostku, beznamiętnie wpatrując się w czerń kosmosu. Czasami wyglądało na to, że było to jego główne zajęcie, gdy przez długie godziny spędzał bez ruchu. Ci, którzy byli w załodze dłużej wiedzieli tylko tyle, że bardzo mało czasu spędza w swojej kajucie, śpiąc najwyraźniej okazjonalnie, od przypadku do przypadku. "Bumerang" nie był okrętem wojennym, dlatego też obyczaje tu panujące były inne niż sam Malachius zapamiętał z dawnych czasów, nie próbując tamtych tu przywracać. Pozwalał na nieformalne stroje, nawet jeśli sam często nosił dobrze skrojone i wyglądające, w miarę oficjalne stroje w ciemnych kolorach. Nie było to tylko wrażenie, mimo bycia przemytnikiem, Axela raczej nie można było określić człowiekiem robiącym wszystko dla pieniędzy. Nie raz i nie dwa odmówił, nie przyjmując kontraktów. Nie był już nowicjuszem, łapiącym się wszystkiego co się dało, a i wiekiem nie był także gołowąsem. Prawie zawsze zachowywał się profesjonalnie na tyle, na ile pozwalała sytuacja, nikt z załogi nie widział go także nigdy pijanego. Zwykle pogodny nastrój zanikał tylko w kilku przypadkach - jednym z nich była niesubordynacja i samowolka podczas wykonywania kontraktu lub przy jego negocjowaniu.
Za to zwyczajnie wywalał z załogi bez dyskusji.

Teraz na jego obliczu także widniała tylko profesjonalna determinacja, pojawiająca się, gdy był skupiony na jakimś zadaniu lub obmyślaniu spraw ważnych. Zwykle zawsze pozwalał załodze na zabieranie głosu i wspólnie ustalali wiele rzeczy, ale nie tyczyło się to samych negocjacji. Tu słuchał tylko konkretów, jeśli ktoś miał jakieś podejrzenia mógł je zgłosić, ale decyzja zawsze należała tylko do Malachiusa. Miał nosa na tyle dobrego, ze jak dotychczas uniknęli wszelkich poważniejszych kłopotów.
Sam w końcu twierdził, że cholernie trudno go okłamać.

Obecny kontrakt nie miał się wiele różnić od innych zadań tego typu. Jasne, że część z tego wszystkiego to były pułapki, przynęty lub zwyczajni idioci, którzy myśleli, że przelecą się gdzieś za nic. Było kilka prostych sposobów na to, chociaż ci lepsi czasami sprawiali problemy. Takie było to życie, może trudne, ale wypełnione emocjami. Axel lubił wiedzieć, że żyje.
Gdy zbliżali się do celu, uruchomił interkom i jego spokojny głos pojawił się w uchu każdego członka załogi. Noszenie tych komunikatorów było obowiązkowe na "Bumerangu", gdyż Malachius nie lubił korzystać z ogólnych głośników. Raven i czasami i inni z załogi nie mogli mu potem wmawiać, że przecież nie słyszeli, bo silniki czy inne bzdury im zagłuszały. Było jeszcze coś. Axel zawsze zwracał się do swoich ludzi po imieniu, jego części lub choćby funkcji. Wszystko byle tylko nie brać statku za jakiś wojenny okręt pełen służbistów.
- Przygotować się. Jo, idziesz ze mną. Doktorku, chcesz się rozerwać? Jeśli tak to też możesz się przejść. Shin pilnujesz, aby nikt nie spróbował się dostać na "Bumerang". Raven, Jamie trzymajcie naszą zabawkę w pogotowiu, gdyby trzeba było się ewakuować. Standardowa procedura. Troy weź jakiś detektor żelastwa, gdyby przypadkiem gościu był zadrutowany.
Gdy statek znieruchomiał, docierając do celu, Malachius wstał i przeciągnął się. Sprawdził kamerę, uruchamiając dobrze ukrytą zabawkę. z przyzwyczajenia pod ubraniem schował też niewielki pistolet, choć w takich przypadkach zwyczajnie liczył na Jo, której chyba jeszcze nigdy nie nazwał pełnym imieniem, zwłaszcza w myślach. Był gotowy, więc skinął na pozostałych i ruszył do wyjścia.
 
Sekal jest offline