Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2006, 17:25   #6
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Drow siedział nieruchomo wpatrując się w jednookiego przybysza ze spokojem, niczym posąg z marmuru mrocznego niczym jego natura. Trudno ocenić wzrost siedzącej postaci, jednak wydawał się wysoki jak na swoją rasę, a przy tym bardzo szczupły. Jego sylwetkę skrywał długi ciemno szary płaszcz rozdarty w kilku miejscach. Kaptur, w tej chwili swobodnie opadający na jego plecy, zwykle chronił go przed wścibskim wzrokiem ludzi i zapewniał względny spokój podczas podróży. Teraz jednak mógł swobodnie odsłonić twarz, gdyż znajdował się w miejscu, gdzie ocenie podlegała zawartość sakiewki, nie zaś kolor skóry. A jego skóra miała charakterystyczny dla jego rasy kolor hebanu, z którym kontrastowały długie, niemalże białe włosy. Jego gałki oczne miały blady, srebrny odcień, bez śladu tęczówek i źrenic.

Wciąż obserwował mężczyznę bez najmniejszego śladu wstrętu jaki czuł nie tyle do niego, co do jego propozycji. 500 sztuk złota oznaczało 100 dni w Podmroku, a z pewnością będzie ich więcej... Przepełniało go obrzydzenie tak ogromne, że czuł niemal w ustach jego ohydny smak - gorzki i mdły. A jednak już dawno zdecydował, że podejmie się tego zadania i nie zamierzał się z tego wycofywać. Istoty, które zasługiwały w jego oczach na takie poświęcenie mógł policzyć na palcach jednej dłoni. Brenden był jednym z nich. Gdy odnalazł go i poprosił o pomoc, Velamshin zgodził się bez namysłu, czując obowiązek spłacenia ogromnego długu i chęć odwdzięczenia się za jego szlachetność.

A teraz nawet wiedząc dokąd musi się udać i co najprawdopodobniej go tam czeka nie zrezygnowałby pod żadnym pozorem. Byćmoże pierwszy raz w życiu czuł, że coś co robi ma prawdziwy sens...

Widząc, że rozmówca zaczyna się niecierpliwić przemówił do niego głosem twardym, sprawiającym wrażenie lekko zachrypniętego.

- Możemy ruszać choćby zaraz. Im szybciej to załatwimy tym lepiej...


O poranku następnego dnia mroczny elf przybył na miejsce. Nie podobało mu się nic z tego co zastał. W magazynie było nieprzyjemnie i duszno, a co gorsza woń która się w niej unosiła była trudna do zniesienia dla jego nozdrzy. Podobne wrażenie sprawiały postacie zgromadzone wewnątrz. Velamshin omiótł wszystkich wzrokiem zawierającym w sobie odrobinę pogardy. Jego uwagę przykuł na chwilę stojący pod ścianą półork. Ciemnogranatowa góra mięśni o twarzy paskudnej nawet jak na jego rasę. Wzbudzał antypatię a nawet odrobinę odrazy, a także swoisty szacunek i respekt. Rozsądek podpowiadał, by nie odwracać się do niego plecami.

Zajął jedno z nielicznych krzeseł siadając w taki sposób, aby widzieć wszystkich, przynajmniej kątem oka. Kilku obecnych, było prawdopodobnie członkami tej samej wyprawy. Zadawali kupcowi przeróżne pytania.

No tak... Mogłem się domyślić, ze on idzie z nami...- pomyślał drow, słysząc jak półork także artykuuje swoje wątpliwości.

Velamshin nie miał pytań. Na chwilę obecną uważał, że wie tyle ile mu potrzeba, a jeśli jest coś czego powinien się jednak dowiedzieć, to z pewnością zostanie o tym poinformowany.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline