Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2012, 08:09   #113
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wrócili do Viseny bez większych kłopotów, z wyjątkiem tego, że głód zaczął im doskwierać, gdyż bogowie lasów nie zesłali im nic, co można by przerobić na obiad czy kolację. Po drodze napotkali liczną watahę dzików, które ominęli szerokim łukiem, oraz samotnego wilka, który z kolei ich ominął z daleka. Noce również były spokojne - ni duchy żadne, ni skrzaty złośliwe nie zakłóciły nikomu snu.

Do wioski dotarli pod wieczór, przed zamknięciem bramy. Powitały ich najpierw okrzyki dzieci, które obległy wracających bohaterów, potem zaczęli pojawiać się starsi. Nawet bywalcy karczmy oderwali się od swych mniej czy bardziej pełnych kubków, zwabieni narastającą wrzawą. Były okrzyki radości, zdziwienia, rozpaczy, pytania, na które śmiałkowie starali się jak najszybciej odpowiedzieć. Był śmiech, były łzy, nie zawsze łzy radości.
W końcu raczył się pojawić i Oskar. Sołtys obrzucił grupkę (nieco rozproszoną, bo większość z nich znalazła się w objęciach swych rodzin, a ci, co mieszkali poza Viseną oblegani byli przez bliskich tych, co nie wrócili) niezbyt pochlebnym spojrzeniem.
- A więc wróciliście - powiedział. Jego tubalny głos sprawił, że gwar nieco przycichł. Oskar stanął na schodkach, prowadzących do karczmy i, patrząc z góry na wszystkich, mówił dalej. - Z pustymi jak widzę rękami, i nie w komplecie. - Spojrzał na Fernasa, całkiem jakby to jego obwiniał za ten stan rzeczy. - Macie nam coś do powiedzenia, bohaterowie? - spytał.
W jego tonie zabrzmiała gryząca ironia.
 
Kerm jest offline