Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2012, 23:57   #14
Antytroll
 
Reputacja: 1 Antytroll ma wspaniałą reputacjęAntytroll ma wspaniałą reputacjęAntytroll ma wspaniałą reputacjęAntytroll ma wspaniałą reputacjęAntytroll ma wspaniałą reputacjęAntytroll ma wspaniałą reputacjęAntytroll ma wspaniałą reputacjęAntytroll ma wspaniałą reputacjęAntytroll ma wspaniałą reputacjęAntytroll ma wspaniałą reputacjęAntytroll ma wspaniałą reputację
Metalowy Przybysz

Mierzący 6 stóp i 2 lub 3 cale mężczyzna zdawał się nie zwracać uwagi gapiów, do których zresztą zdążył się przyzwyczaić w drodze do Manze. Nie przeszkadzali mu, a emocje jakie wzbudzała jego lewa, metalowa ręka wydawały mu się nawet zabawne. To tak jakby przyjść z ogniem do małp.
Jeszcze przed wejściem do stolicy, żeby nie utrudniać ewentualnym widzom widoku, przyczepił płaszcz do prawego ramienia, odsłaniając tym samym bardziej swą protezę, a zdrową dłoń kryjąc pod ciemnobrązowym płaszczem.
Przybysz poza wzrostem i metalowymi częściami wyróżniał się spośród regularnego tłumu czymś jeszcze, a dokładniej mówiąc - cerą, nieco ciemniejszą niż u rodzimych mieszkańców tych stron, charakterystyczną dla Nasarczyków. Do tego czarne włosy sięgające ramion i przenikliwe, orzechowe oczy. Ów mężczyzna posiadał typowe męskie rysy twarzy, nieduży nos ozdobiony/oszpecony ukośną blizną i mógł robić za przykład jeśli chodzi o męską sylwetkę. Dobrze zbudowany i umięśniony nie potrzebowałby wcale żadnych dodatków, by sprawić, aby ludzie schodzili mu z drogi.
Na nogach miał wysokie, skórzane buty, jego spodnie zaś były wykonane z miarę lekkiego, nieutrudniającego ruchy czarnego materiału, a wyżej biała bluza z dwoma, niezapiętymi guzikami pod szyją, na której zawieszone były w tej chwili jego gogle. Przekroczył zamkową bramę i tyle było go widać.
Z zebrania wyszedł w raczej dobrym humorze, bo choć zauważył tam zbiorowisko naprawdę cudacznych indywiduów, jak na przykład ten dziwny niebieski facet, to tym razem był gotów znieść towarzystwo wszystkich nieludzi - wszak stawka była bardzo wysoka, więc od początku wiedział, że nie miał co liczyć na towarzystwo tylko swojej rasy. Poza tym dostrzegł tam parę naprawdę urodziwych niewiast, których widok jeszcze bardziej go nakręcił, a nade wszystko ucieszył się gdy bardzo wyraźnie usłyszał dobrze znaną mu nazwę "Witlover". Pojedyncze miasto, które tworzyło skuteczną konkurencję dla jego królestwa jeśli chodzi o podboje w dziedzinie nowej technologii. Już nie mógł się doczekać, aż dotrą na miejsce, by mógł przekonać się na własne oczy czy reputacja przemysłowego miasta była słusznie zasłużona. Z tego wszystkiego zamyślił się kompletnie, ruszając gdzieś wgłąb miasta i szybko gubiąc drogę. Kiedy zorientował się, że jest sam i nigdzie nie widać ludzi z narady, szczególnie płci przeciwnej, sposępniał nieco, widząc, że najwyraźniej stracił najlepszą okazję do poznania ich nieco lepiej - ponownie ze szczególnym uwzględnieniem płci przeciwnej. Ale już po chwili szedł dalej, od czasu do czasu zatrzymując się przy jakimś straganie i przyglądając się wystawionemu towarowi.
Gdy już nieco później zaczął szukać swoich... "towarzyszy", jego ciemnozielony plecak był przepełniony zakupionymi towarami, a mechaniczną ręką przyciskał wypełnioną lizakami torbę do ciała. Szukał wzrokiem znajomej sylwetki nie zwracając uwagi na czyjeś nawoływanie, gdy nagle jakiś nieostrożny dzieciak wpadł na niego z impetem i odbił się upadając na ziemię. Brunet nawet się nie zachwiał, ale parę lizaków wyleciało mu z torby, bo młody trafił w jego dłoń. Zerknął na wystraszonego chłopca z góry, który ubrany był w poobdzierane, stare ubranie i ściskał w dłoni kawałek bułki. Chwilę później przez tłum przebił się do nich starszy mężczyzna. -Złodziej...- wyspał nieznajomy, łapiąc młodego chłopaka za włosy i podnosząc go na nogi. - Teraz mnie popamię... - Zaczął, ale nie dokończył, bo na jego nadgarstku zacisnęła się stalowa ręka. - Puść go - Rzucił chłodno Przybysz, który już wiedział co tu jest grane. - Zapłacę za jedzenie, które ukradł - Dodał nim wściekłość sprzedawcy wzięła górę nad przerażeniem. Sięgnął po mieszek i wyjął parę sztuk złota, które następnie rzucił pod nogi sprzedawcy. Przekraczało to wartość skradzionej żywności, jednak Nasarczyk się tym nie przejmował. Kiedy upewnił się, że sprzedawca zabierze złoto i zostawi młodego w pokoju - odwrócił się i poszedł dalej, nie czekając ani nie oczekując podziękowań.
 
Antytroll jest offline