Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2012, 08:37   #95
Fenriz
 
Fenriz's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodze
Pomysł Haklang może i nie był zły, ale miał jedną zasadniczą wadę. Stary mag nie wziął pod uwagę, że w domenie Gety osiedlili się już jacyś inni znachorzy.
- Trudno - pomyślał, żałując, że nie zarobi paru groszy i nie pomoże drużynie. Najważniejsze jednak, że zdobyli istotne informacje. Haklanga troszkę niepokoiło, że Geta nie przekazał im tych faktów przed wyruszeniem. Nie było możliwości, aby nie wiedział o dymiącej górze i plotkach, jakie na jej temat krążą. Może to jednak były ich wina, że nie zadali więcej pytań. A może Geta nie chciał mówić o pogłoskach, a przekazał im tylko same fakty.
Jaka by nie była prawda, starzec zaczął się poważnie martwić.

Droga była przyjemna i gdyby nie ten piekielny wiatr, to pewnie jeszcze tego samego dnia dotarliby do celu. Pył i kurz który wraz z wiatrem chłostał ich twarze sprawiał, że poruszali się zdecydowanie wolniej.
Siedząc na wozie Haklang otulił twarz płaszczem i przepatrywał okolicę.

Gdy w pewnym momencie zatrzymali się, mag wiedział, że mają poważne kłopoty. Żwarec był ohydny i budził prawdziwą grozę. Zanim mag zdołał cokolwiek powiedzieć, część drużyny ruszyła do ataku.
- Albo ci ludzie kochają walkę, albo uwielbiają kłopoty. - pomyślał.
Zgadzał się z Rögnvaldrem, że powinni się ostrożnie wycofać i zostawić bestię w spokoju. Może udałoby się uniknąć ryzykownej walki. Na domiar złego gdzieś w oddali słychać było nawoływania innych mutantów Nocy Ognia.
Haklang chwycił mocno kij i zszedł z wozu, stając tuż przy jego tylnej burcie.
- Zostań na wozie - powiedział starzec do swego ucznia.
Asvald popatrzył na swego mistrza i tylko kiwnął głową. Stary mag odwrócił się, by przepatrywać okolicę. Nie zauważył tego, co robi jego uczeń i było już za późno, by go powstrzymać.

Asvald

- Zostań na wozie - powiedział Haklang.
Nie dodał nic więcej, ale ja wiedziałem, co ma na myśli. Zostań, bo się tutaj do niczego nie przydasz. Lubię mojego mistrza, bo ma dużą wiedzę i doświadczenie i wiele się od niego nauczyłem, ale czasami traktuje mnie jak ostatnią sierotę, która nic nie potrafi. A przecież sam mi mówi, że jestem zdolny i mam talent do magii. Dlaczego, więc traktuje mnie, jak taką niedojdę.
Nawoływania, które usłyszałem z tyłu sprawiły, że w momencie wiedziałem co mam robi i jak mogę udowodnić, że jednak do czegoś mogę się przydać.
Zamknąłem oczy i przywołałem w myślach formułę inkantacji. Słowa mówiłem cicho, tak by Haklang ich nie usłyszał i nie próbował mnie powstrzymać. Gdy zbliżałem się do końca formuły zamknąłem oczy, by móc lepiej się skupić na przeniknięciu Osnowy i wyszukaniu tego, co potrzebowałem. Haklang często spoglądanie w przyszłość nazywał szukanie zaginionego. Było w tym wiele racji, gdyż próba ujrzenia przyszłych wydarzeń przypominała próbę odszukania rzeczy, którą położyło się gdzieś, ale zapomniało gdzie dokładnie. I tak właśnie było w tym momencie. Wiedziałem czego szukam, ale odszukanie tej informacji nie było takie proste. Chciałem się dowiedzieć ile jest bestii w pobliżu i czy zbliżają się w naszą stronę.
Czułem, jak moje oczy płoną mocą, która przeze mnie przechodziła w tym momencie. Było to uczucie bardzo przyjemne, ale jednocześnie bardzo niebezpieczne. Haklang ostrzegał, że każde przeniknięcie przez Osnowę jest równoznaczne z otrzymaniem Skazy. Taka była cena za korzystanie z mocy.
Nie bałem się jednak. Wiedziałem, że muszę wspomóc moich kompanów.
 
Fenriz jest offline