Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2006, 21:06   #7
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
-Szefie? - Myszor kulił się pod połami płaszcza Khaela i rozglądał przerażony. Przy każdym okrzyku i jęku agonii oraz bólu dochodzącym z otaczającej ich ciemności do jego uszu, chował głowę coraz bardziej nerwowo rzucając na boki swoim długim na ponad metr futrzanym, pasiastym ogonem.
-Nie przerywaj mi rzucania czarów... - Khael wydawał się zachowywać całkowity spokój mimo tego że stał sam ze swym chowańcem w jakimś obrośniętym lekko fosforyzującymi grzybami tunelu Podgóry. Atak przyszedł niespodziewanie bo w momencie kiedy docierali do końca jedynego odcinka ich samotnej eskapady który zachaczał o to wręcz legendarne podziemie. Myszon przestawał już zrzędzić co chyba dało napastnikom wrażenie że przestali na siebie uważać i to sprowokowało atak całego stada grimloków -Wypatruj zagrożeń które są przed nami, tymi które zostawiamy za sobą właśnie się zajmuje, nie przeszkadzaj.
-Ale szefie ja mam istotne pytanie.
-O mało nie przerwałeś mi rzucanie kolejnego czaru... Jakie!
-A mianowicie takie
-oczy Myszora rozszerzyły sie w panice, zawiesił głos na chwile kiedy z ciemności wybiegł jakieś kilkanaście metrów przed nimi powoli dogasający grimlok który po kilku krokach padł na pozbawioną oczu zato wyposażoną w pełną śmiercionośnych zębów szczękę i najwyraźniej umarł -Czemu rzuciłeś ognistą kóle prosto w tego przyzwanego przez siebie potwora, swoją drogą ledwo mieszczącego się w tym tunelu!?
-Bo jestem pewien że posiada odporność na ogień, to chyba oczywiste?
- Khael odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem ruszył dalej zgodnie z mapą, do wyjścia prowadzącego do kanałów pod Waterdeep zostało im jak wyliczył jakieś pól mili.
-Wole zapytać, bo kiedy się zgodziłeś samemu wyruszyć tą trasą tylko po to żeby spędzić w 'cywilizacji' te kilka dni więcej obawiałem że oszalałeś, teraz zaczynałem się w tym utwierdzać! Ja chce na pod słonko ale chce jako całość a nie na przykład element orientalnego futra. Acha - żywa całość! I co? A nie mówiłem najpierw ten duargar a teraz cała ta banda!
-Jaki duergar?
-Ten który niewidzialny stał zaczajony na nas pod ścianą zaraz jakoś w pierwszym nawet chyba tunelu tego labiryntu... 'Widzę że ta trasa zręcznie omija Podgóre -
- Myszor z sztywnym ze wściekłości ogonem wykręcając pyszczek parodiował głos Khaela -
-A tego, o co ci chodzi? Przecież uciekł sam przerażony jak diabli kiedy podniosłeś larum na pól podmroku że tam ktoś jest, że jest niewidzialny, że atakują. Doceniam to że mnie ostrzegłeś ale czy mógłbyś dalej zająć się wypatrywaniem zagrożeń? Jak nas napadły te ślepe małpy to niby gdzie się podziewałeś na początku co?
-A bo jak ty studiowałeś tą swoją przecenioną mapę to mnie sie wydawało że wypatrzyłem jakieś ukryte iluzją pomieszczenie, no to pobiegłem sprawdzić - no niby się bałem ale wiesz, jak jest szefie, to silniejsze ode mnie. No i faktycznie znalazłem tam jakieś papiery, wracałem ci powiedzieć o tym kiedy te potwory zaczęły mnie gonić. Jak przyzwałeś ten ogromny szkielet to miałem chwile dylemat czy bać się bardziej tych dwóch tuzinów grimloków czy twojego - co to było za życia? Zresztą nieważne... chwilowo chciałem się ukryć tam w tym pokoiku ale go już no nie było tam, wcale a wcale, wziął i wyparował. No to wróciłem...
-Słucham? Myszon! Właśnie byłeś prawdopodobnie w jednej z teleportujacych się skrytek Halastera Szalonego Maga! Jak ukradłeś tamtemu handlarzowi to ametystowe jajeczko bo myślałeś że to jadalne to sie 'nie mogłeś opanować', a teraz pewnie nic nie wyniosłeś?
-Nie no, ciężko było ale mam jakiś zwój chyba, wsunąłem ci go w buta jak wróciłem o proszę tutaj...
-Tak widzę, razem z jakąś niedogryzioną kością...
-No gdzieś ją musiałem zostawić jak poszedłem sprawdzić co to za iluzja, no co, jeszcze niewyssana całkiem dobra kostka, z czego to było to ponabijane strzałami truchło które mijaliśmy? Jakiś gigantyczny ptak? Podbne do strusia było, takie stworzenie u mnie w rodzimych stronach mieszka wiesz?
-Nie... ale to był chyba kokatryks...
-Nie było pytania...
-Skoro tego pomieszczenia już teraz niema to niema co czekać. Dobra, wynośmy się z tąd zanim właściciel uzna stratę tego pergaminu za coś warte skinienia palcem i zamiany nas w choćby kamień. Kokatryksy tak potrafią wzrokiem, wiesz?

Myszor wypluł przeżuwaną kostkę i ruszył smętnie za Khaelem co chwila rozglądając się swoim nadnaturalnym wzrokiem na boki. Humor - to znaczy znów zaczoł zrzędzić - wrócił mu dopiero kiedy udało im się wyjść w półmrok panującego na powierzchni świtu przez jakąś studzienkę kanalizacyjną w biednej portowej dzielnicy Waterdeep. Kilka chwil później Khael spał już spokojnie w wynajętym przez jego pracodawcę pokoju w karczmie o wiele lepszej niż ta w Skullporcie, mimo że prowadzonej przez Doppelgangera - o czym łaskawie raczył go poinformować Myszon który ruszył na radosną eskapadę po okolicznych dachach skąpanych w blasku tak długo nieoglądanego przez niego słońca.
 
Ratkin jest offline