- Czego chcesz? - wysyczał przez zęby - Pieniędzy? Nie nic przy sobie. Lepiej zniknij zanim zawołam straż. - Odpowiedzi - odparł Ashan. Gdyby "napadnięty" mógł zobaczyć jego twarz dostrzegł by szeroki uśmiech, który pojawił się na twarzy napastnika. Bynajmniej nie był to uśmiech z gatunku tych miłych. Bardziej "zaraz zrobię coś złego i bardzo mnie to bawi". - Czemu obserwujesz sklep Al-Nasuda? - Zapytał. - Tylko nie próbuj kręcić, ani krzyczeć. Uwierz mi, trudno się mówi z nożem w plecach. - W jego głosie było słychać groźbę. Ten gość nie zawaha się nawet chwili, by uczynić to o czym mówił. - Czyś ty człowieku oszalał. Ja tylko oglądam towar i czekam na przyjaciela. Jeżeli nie chcesz kłopotów, lepiej zniknij stąd zanim pojawi się straż.
W odpowiedzi Wąż mocniej przycisnął sztylet do pleców mężczyzny. Tak, żeby trochę zabolało. - Nie wierzę ci. Jesteś szpiegiem. Obserwujesz sklep Al-Nasuda. Twoim dżinem już się zajęliśmy - zablefował. Nie wiedział nawet czy istota która miała śledzić tamtego chłopca była dżinem, ale zdał się na instynkt. - Dlaczego to robisz?
Po ukłuciu sztyletem mężczyzna się wyprostował. - Naprawdę jesteś szaleńcem. Nie dość, że ubzdurałeś sobie, że jestem jakimś szpiegiem. To jeszcze na dodatek sha'irem. Błagam cię człowieku odejdź stąd w pokoju, zanim narobisz sobie poważniejszych kłopotów. - Jak się nazywasz? - Zadał kolejne pytanie, odsuwając sztylet od pleców mężczyzny. Nie, nie był głupcem - wiedział, że tamten naprędce wymyśli jakieś miano. Te kilka sekund, które zajmą mu wymyślenie i wypowiedzenie fałszywego nazwiska asasyn wykorzysta, by rozpłynąć się w tłumie i stamtąd ostrożnie obserwować poczynania "faceta w bieli".
Gdy dopadnie go w ciemnej uliczce z pewnością będzie odpowiadał na pytania o wiele chętniej. |