Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2012, 18:49   #9
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kiedy wrzawa walki w końcu ucichła, a ostatnia z czaszek znalazła swoje miejsce u podnóża makabrycznego kopca Eckhardt spojrzał z satysfakcją po polu bitwy. Radował go widok pokiereszowanych ciał i utoczonej krwi. Choć ciągle czuł ból po ciosach topora norsmeńskiego barbarzyńcy, to jednak było to dla niego drugorzędą sprawą. Wyznawca Khorna wejrzał w stronę lasu, gdzie kręcili się zwierzoludzie. Stwory wciąż tam były, jednak znacznie bliżej. Zaledwie kilka metrów od skraju lasku. Nie czaiły się między drzewami, jak wcześniej stały nieruchomo obserwując Eckhardta. Po chwili jeleniogłowy stwór, którego Eckhardt wcześniej spotkał wyszedł na polanę. Szedł niepewnym krokiem, jakby obawiał się o to, co zrobi zwycięsca morderczego konkursu. Stwór podszedł do porzuconego niemowlęcia i podniósł je, a następnie podszedł do ocalałego wojownika i wręczył mu dziecko.

Eckhardt znów zaczął się irytować nie wiedząc do czego ma to mu służyć, kiedy nagle usłyszał potworny trzask. Coś jakby piorun uderzający tuż za jego plecami. Jeleniogłowy otwarł szeroko oczy i kilkoma błyskawicznymi susami uciekł z polany, chowając się znów między drzewami. Eckhardt odwrócił się by spojrzeć, co wystraszyło zwierzoludzia.
Mężczyzna dostrzegł wirującą w powietrzu plamę czerwieni. Plamę, która z każdym uderzeniem jego zepsutego serca rosła do ogromnych rozmiarów. Po krótkiej chwili miała już jakieś sześć metrów średnicy. Eckhardt spoglądając w jej wnętrze dostrzegł coś jakby lustrzane odbicie świata, jednak spustoszone przez nieustające płomienie, silny wiatr i potęgę mrocznych wiatrów magii. Z fascynacją i podnieceniem przyglądał się jałowym wzgórzom, oraz majaczącym gdzieś w oddali bestiom, fruwającym wysoko na niebie.

Nagle w czerwonej tafli wirującej materii pojawiła się olbrzymia bestia. Była większa od konia i masywniejsza od tura. Wyglądem stwór przypominał byka, którego ktoś zakuł w stalowy pancerz. Z jego czerwonych ślepi biła nienawiść, zaś z schowanych pod stalą nozdrzy buchały płomienie. Monstrum wejrzało mądrze na Eckhardta i jednym, szybkim skokiem wyskoczyło z "tamtego świata" znajdując się obok zwycięscy turnieju. Bestia, którą Eckhardt kojarzył z legend jako molocha głośno sapała zaś jej pancerz skrzypiał i piszczał momentami. Trzymane w ręku niemowlę zaczęło płakać w niebogłosy. Podobnie z resztą jak pozostałe dzieci, które na polanę przynieśli pozostali wojownicy chaosu. Moloch warknął niczym wściekły ogar i wejrzał złowrogo na samotnego człowieka. Nie wiedzieć czemu Schwartzhaut czuł, że niemowlę ma coś wspólnego z stworem.


Wojownik uniósł dziecko przed siebie zaś moloch zbliżył się niebezpiecznie blisko i jednym potężnym kłapnięciem stalowych szczęk schwycił w pysk dziecko, połykając je w całości.
-Idź i chwal imię Khorna, a każde twoje słowo przeradzaj w czyny. Znajdź przeklętego elfa Aesheriana i wbij jego ściętą głowę na swój sztandar. Wrrrr....- zamruczał stwór, po czym bez słowa wyjaśnienia wkroczył z powrotem w wirującą plamę materii, która zaraz potem zniknęła. Nim Eckhardt doszedł do siebie, po niezwykłym spotkaniu banda zwierzoludzi która kilka chwil temu kręciła się po lesie, teraz klęczała za jego plecami czekając na rozkazy nowego pana. Pana, który miał stworzyć swoją małą armię i zniszczyć wszystko co stanie mu na drodze.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline