Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2012, 06:26   #347
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Cóż... Dziękuję Wam za niezapomnianą sesję (a niektórym nawet za dwie), wszystkim razem i oddzielnie (kolejność totalnie przypadkowa):

Lilliel jak ja żałuje, że nasze postacie się nie spotkały. Naprawdę. Twoje posty czytało się świetnie a myślę, że spotkanie takich dwóch popapranych i zagubionych postaci jak nasze byłoby... ciekawe.

Hija również żałuje, że nasze postacie się minęły. Nie tylko Russel miał sentyment do postaci z jedynki ale i ja (ogólnie sporo przenosiłem na tę postać ). Szkoda, że tak wyszło bo spotkanie Caine z Lolą i Garym w jedynce bardzo miło wspominam.

Hesus co prawda odpadłeś zaraz na początku ale ze względu na jedynkę nie mógłbym i Tobie nie podziękować za Mike łaka GSRa którego oddałeś po mistrzowsku (pokazanie starej psychiki postaci jak i tej złaczonej).

Sam_u_raju w jedynce się minęliśmy najpierw Russel leżał w szpitalu bo zaliczyłem przerwę a potem Brama spotkał odwróconego łaka. W dwójce też za dużo razem nie pograliśmy ale Twoje posty czytało się naprawdę świetnie. Jakoś Scott przypadł mi do gustu, nie sądziłem, że można tak fajnie pokierować zwykłym żołnierzem.

Suriel to nasza pierwsza wspólna sesja ale mam nadzieję, że nie ostatnia. Podobnie jak Harardowi zapadła mi w pamięci akcja z Chimerą.

S.W.A.T. Xaraf naprawdę dodał masę kolorytu dla sesji i niejako pomógł mi stworzyć postać Russela (na prowadzenie którego na początku jedynki nie miałem żadnego pomysłu). Dzięki.

Bebop szkoda że musiałeś zrobić przerwę w LI, jak to Harard zauważył Shay był świetną przeciwwagą dla tych wszystkich naszych zabijaków. No i Twoje posty nie raz rozbawiły mnie do łez (popijawa w barze z zespołem).

Harard powtórzę za innymi Gary był genialny. Z jego pociągiem do butelek i alkoholu, wkurzaniu się na wszystko wokół i dlaczego to musi być takie pokręcone. Ostatni post był taki jakiś... smutny. Ale zajebisty. A co do spotkania Garego z Russelem to prędzej by się upili. Albo w sumie i pozabijali. Szkoda, że nie zdążyłem poczęstować Trisketa fajkami, popularnymi bez filtru. Pamiętam.

I specjalne podziękowania dla trójki z którą miałem najwięcej styczności w tej sesji:

Ravanesh skupię się na dwójce. Co prawda za dużo nie pograliśmy (ciągle utrzymuje, że to dlatego, że Armiel nie chciał byśmy rozwiązali fabułę sesji w dwa posty) ale rozmowę naszych postaci na cmentarzu zapamiętam na długo. Przede wszystkim dzięki jednak za wymienianie się teoriami o co tak naprawdę chodzi w sesji i dlaczego za wszystkim stoi: Lynch/Carringtonowa/Mythos/Faerie/Andrealfus/Finch/To Kot wszystkich zeżarł i teraz wszyscy przeżywają koszmary w jego głowie (no dobra to ostatnie wymyśliłem przed sekundą). No i Twoje posty czytało się świetnie, nawet w nielicznych wolnych chwilach gdy Emma nie była zajęta ratowaniem świata. A jednak odwołam się do jedynki. Dzięki za Russela bo nie licząc Armiela miałaś najwięcej wpływu na ukształtowanie tej postaci, dzięki dialogom z jedynki (kłótnia o metody działania MRu chociażby) zacząłem go kreować właśnie jako takiego sukinkota i socjopatę jakim stał się w dwójce.

Gryf kłaniam się przed mistrzem i oddaję tytuł naczelnego socjopaty. Zasłużyłeś. A tak serio to nie dość, że stworzyłeś najbardziej pokręconą postać jaką znam to myślę, że udało nam się stworzyć świetne akcje pokręconego duetu, który nawzajem chciał się wykończyć. No i finałowa walka, szybka, epicka i ni cholery nie przypominająca walki dobra i zła. Dzięki za koniec Russela, chyba był najlepszy jaki mógłby być.

Armiel od czego tu zacząć... Naprawdę świetnie się bawiłem w obu częściach. Zaskakiwałeś mnie co raz co było miłym zaskoczeniem gdy po początku sesji piszę do MG czy chodzi o (wstaw podejrzenia) i okazuje się, że przewidziałem całą misterną zaskoczkę. Dziękuje za Russela, który powstał z przypadku a stał się moją ulubioną postacią, która naprawdę ewoluowała przez sesje. Co do jego końca nie mam pretensji. Nadszedł na niego czas a razem z Gryfem wykreowaliście go w sposób naprawdę świetny. Nigdy nie zapomnę barwnych postaci (nawet nie wiesz jakie miałem opory przed zagadywaniem Carringtona w jedynce to była prawdziwa walka samego z sobą ), świetnych komiksowych akcji i wolności. Bo mało który MG daje tyle jej dla swoich graczy. Mimo, że tak często wspominam pierwszą część to ta dała mi jeszcze więcej frajdy. Dobra, bo jak zacznę tu słodzić to wyjdę na lizusa

Wrażenia z sesji... Tutaj mam podobne odczucia jak Harard. Było zbyt epicko, za dużo wątków które razem były logiczne ale z punktu widzenia postaci już niekoniecznie. Jednym z czynników, który wpłynął na taki a nie inny koniec jest paradoksalnie wczucie się w postać. To, że stworzyłem bohatera, który kierował się ściśle narzuconymi celami i niekoniecznie uważał za ważne ratowanie świata (nawet przez długi czas nie uważał całego wydarzenia za aż tak poważne).

Russel miał amnezje, wcięło mu cały rok z życia. Jego moc urosła, dorobił się migreny a w jego głowie siedzi coś czego nienawidzi (dobra on wszystkiego nienawidzi). Wszyscy nim manipulują lub chcą zabić. Caine nie był stricte cynglem, uważał informacje za podstawową broń czyli aby ją zdobyć musiał odzyskać pamięć. W tym wypadku akcja z łakami wydawała się dla niego nie ważne mimo, że ja jako gracz wiedziałem, że tak nie jest. Dlatego ją zamknąłem chociaż chciałem się upewnić czy Cameron dotrzymał słowa (niestety nie było mi to dane bo najpierw wieczorem Russel zdychał po spotkaniu z necrofagią a potem Żniwiarz uciął mu głowę i ciągle siedział w Rewirze). Skupiłem się właśnie na amnezji Russela i akcjach RBLu (swoją drogą Russel jakby wiedział o wszystkich mógłby wesprzeć Lynch a nie ludzi). Tylko jak to zrobić? Postanowiłem wziąć pod uwagę fakt, że Rachel może nie żyć albo chcieć zabić Russela wiec Dorotce do końca nie ufałem. Pozostało odnaleźć starych znajomych. Tutaj Caine ufał tylko Emmie (co potwierdził jeszcze Dorotka mówiąc, że nie nadaje się ona do RBLu z jej moralnością) i Vordzie. Podałem Emmie wszystkie informacje jakie miałem (jakby udało jej się chociaż części dowiedzieć mógłbym już coś zdziałać) i zdobyłem numer Kopacz. Tylko, że zaraz po tym wylądowałem na Rewirze odcięty od telefonu. Bez tropów postanowiłem zaufać Mythosowi (który jako jedyny dawał coś w zamian za pomoc, inni tylko żądali) i wylądować na Targowisku Wróżek a tam poleciało już z górki.
Teraz wiem jaki był Twój zamysł ale przez część sesji czułem się jak dziecko we mgle. Każdy coś chciał od Russela ale nie dawał nic w zamian (paradoksalnie po za Mythosem). Do tego poruszyłem dużo wątków przez co się pogubiłem intrygi Lynch, Faerie, demony... Za dużo. Do połowy sesji byłem przekonany, że chcesz pokazać inne wątki ale właśnie RBLu.
W paru miejscach dałem ostro tyłka akcje z łakami postanowiłem rozegrać po Russelowemu podobnie tą z Filipem. Co do końcówki to mogłem przewidzieć, że z Andym coś jest nie tak ale postanowiłem iść za fabułą i w kluczowym momencie namieszać.

Mimo całego zagubienia ta sesja ciągle pozostaje moją ulubioną. Już wiem czemu o 3 się obudziłem i nie mogłem spać Armiel, możesz czekać na miliony pytań co do fabuły
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline