Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2012, 13:40   #557
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=xiBuevrEQAc&feature=related[/MEDIA]


Wewnętrzne Sanktuarium Yrrhedesa


Temperatura w pomieszczeniu plugawego Sanctum wzrosła znacznie. Na czoła łowców przygód momentalnie wystąpił pot. Gdzieś z góry rozległ się potężny grzmot, jakby waliły się posady skalnego świata. Cały podziemny kompleks zaczął się wyczuwalnie trząść. Z sufitu leciały już nie pył i drobiny, ale wielkie kawały skały.

Awanturnicy rzucili się do ucieczki. Za nimi Żelazne Wrota wygięły się pod wpływem żaru lawy i otwarły na oścież. Z sykiem żmiji, niczym ostatnie zaklęcie zmarłego Demona jęzory lawy sunęły ku ołtarzowi, pochłaniając wszystko po drodze.

Fergus, który biegł ostatni dostrzegł, jak bogaty ołtarz i mithrilowy stojak, cała bajeczna fortuna ginie pod czerwonobursztynową lawą. Raubritter aż jęknął na ten widok. Przed nim biegł Creap dźwigając nieprzytomną Viranę. Prowadził, jak zwykle, powłócząc nogami krasnolud Fungi Zigildun.

Kamienne posągi gargulców w pomieszczeniu poczęły się walić i rozpadać. Jeden z czarnych odłamków drasnął czarodziejkę. Dotkliwy ból wybudził ją momentalnie z omdlenia.

- Co jjest? - wyjąkała Virana widząc jak ku nim sunie morze ognia. - Szyybciej, Creap! - zaczęła wierzgać nogami, motywując wikinga do forsowniejszego tempa.

Uzyskała jedynie tyle, że znużony barbarzyńca postawił ją na ziemi i pomknął kłusem za wspinającym się na gąsienicowe schody Zigildunem.

Pokonali schody i wpadli na linowy mostek. Sznurowa plecionka kołysała się niebezpiecznie. Powietrze dosłownie parzyło. Wokół drewnianej przeprawy latały oszalałe ze strachu gady, ale tym razem nie zwracały uwagi na awanturników. Pod nimi zamiast ciemnej czeluści pojawiały się cienkie żyłki czerwonej lawy. To pękała stara magma.

- Szybciej! - huknął Fungi, szczęśliwie przebiegł po chwiejącej się drabince i pobiegł ku mrocznemu tunelowi ku brzegowi podziemnego jeziora.

Następny postąpił Creap. Wciągnął w usta haust gorącego powietrza i przeszedł balansując ramionami.

Za nim na mostek weszła Virana, powoli przeskakując z deszczułki na deszczułkę. Za nią zaś ostrożny jak nigdy dotąd Fergus.

Przeprawa była za nimi.

Popędzili tedy ku kamienistej plaży. W jeziorze zaś parowały woda, kłęby pary wzbijały się znad tafli, przesłaniając widok. Z dna podnosiły się bąble powietrza. Ogromne bloki skalne z hukiem odrywały się od pionowych ścian i sufitu. Z pluskiem i sykiem wpadały we wrzącą kipiel.

Wraz ze zniszczeniem sufitu do ukrytego pod tonami skał królestwa Yrrhedesa poczęły dostawać się niewidziane od dekad promienie słońca.

- Nie ma gdzie uciec! To koniec - wyrwało się z ust poranionego krasnoluda. Zigildun był blady, zakrwawiony i wspierał się na dłoni aep'Cracka.

Wokół waliło się podziemne królestwo Biesa z Otchłani.

Nagle z góry, z wysoka, rozległ się donośny krzyk. Prosto na skalną półkę przed frontem poszybował ogromny gryf, z podwieszoną gondolą.

- W imieniu Wielkiej Delibe! - krzyknęła jasnowłosa kapłanka siedząca na karku bestii. - Przybywam na ratunek! Odwagi!

- Odwagi, dobre sobie - var Airem splunął w bok krwawą śliną. Czuł się jak połamany kołem.

Gryf wylądował niemal bezszelestnie. Zdumieni członkowie drużyna władowali się do gondoli. Ogromne stworzenie mocą swych skrzydeł wzbiło się ku błękitowi nieba.
Jednocześnie, w tej samej chwili cała ściana z frontem i skalną półką zawaliła w wody buzującego jeziora.

Gryf zatoczył dwa koła nad dymiącą górą i odleciał na Południe, ku Vettebergowi, ku bezpieczeństwu.

Misja została wykonana!




K O N I E C
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 10-09-2012 o 19:40.
kymil jest offline