Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2012, 20:59   #120
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Jacek miał ochotę paść na kolana, ale poraziła go pompatyczność tego gestu, toteż zwyczajnie usiadł na ziemi opierając twarz na dłoniach.
- To jakiś żart... zwykła kpina - zacisnął pięści i uderzył w ziemię. Wstał. Trzeba coś robić. Działać, bo inaczej znów się załamie - Sprawdźmy czy nie zostało coś użytecznego, co można zabrać. Potem zdecydujemy co dalej. Lepiej trzymaj się blisko mnie, teraz nikt nie pilnuje tu porządku...
- Co dokładnie się tu stało? - powiedziała rozglądając się uważnie i kuśtykając jakby o pół kroku bliżej Jacka.
- Nie wiem... gdy wyjeżdżałem z chłopakami zostawialiśmy wszystko w porządku - Jacek bezwiednie zagryzł wargę, ale puścił gdy przeszył ją ból.
- Ile czasu zajmie zgnilcą nim tu dotrą? Zapach krwi na pewno je zwabi - spojrzała wystraszonymi oczyma, zachłysnęła się powietrzem i zapytała - co teraz zrobimy?
Jacek miał ochotę warknąć, że nie ma zielonego pojęcia, ale wstrzymał się jeszcze nim grymas pojawił się na jego twarzy. Cóż... Hayley jest młoda, a on prawie dwa razy, od niej, starszy.
- Zdecydowanie zbyt mało. Mówiłem, zszabrujemy ile się da i wynosimy się stąd. Trzymaj się blisko i miej pistolet w pogotowiu. To co się tu stało jest dziełem żywego.
Poradził Jacek, po czym wstał i zabrał się do pracy, pilnując by Stark trzymała się blisko.
Przeszukiwanie zajęły trochę czasu. Kilka kocy, puszki z żarciem pozostawione w panice strzelaniny, masa broni przy poległych oraz śmieszna ilość amunicji. To wszystko, co udało się wyłuskać z namiotów. Do tego pojazdy wojskowe i beczki z ropą, których wojskowi tak bronili. Teraz wszystko pozostało bez opieki.
- Powiedz mi, że potrafisz prowadzić... - poprosił Jacek i trochę go rozśmieszyła scena gdy dorosły mężczyzna prosi o coś takiego dziecko. Chociaż... przeżyła tak długo, że ciężko ją nazywać dzieckiem.
- Tylko w teorii, nigdy nie miałam okazji spróbować, a zanim to wszystko się zaczęło nie dosięgałam do pedałów - uśmiechnęła się, potem spoważniała - pośpieszmy się, wydaje mi się, że ktoś wrzasnął w lesie.
- To i tak lepiej niż ja. Poprowadzę tankowiec przez ocean, ale samochód nigdy nie był mi potrzebny, a potem nie było już szkół jazdy. - Jacek przerzucił przez ramię prześcieradło, przerobione w prowizoryczny worek, w którym mieli cały łup
- Zobaczmy, czy w ogóle, są czterokołowce i paliwo - skierował się do garaży
W garażu stały tylko pojazdy wojskowe, zero normalnych samochodów, które dało by się łatwo prowadzić.
Jacek zagryzł wargę, to nie wróżyło dobrze.
- Mamy trzy możliwości. Albo idziemy z buta, albo znajdujemy jakiegoś żywego wojaka, w stanie pozwalającym prowadzić i odjeżdżamy, albo możemy poczekać na moich przyjaciół wojskowych którzy wyszli na poszukiwania i nie widziałem ich ciał, więc najpewniej nie wrócili jeszcze. Najlepiej będzie połączyć punkt drugi z trzecim. Znajdziemy kogoś kto umie prowadzić, przygotujemy wszystko do odjazdu i poczekamy na nich dzień lub dwa.
- Samochód samochodem, ale prowadzenie czołgu jest proste. Spierdalajmy stąd! - Wielkie czekoladowe oczy spojrzały na Huzara.
- Dobra, uciekniemy i co dalej? Trupy nie śpią, ani nie potrzebują jedzenia, natomiast nam się ono szybko skończy. Jeśli nawet nie natkniemy się na żadną grupę z którą nie dalibyśmy sobie rady będziemy musieli zaryzykować pieszą wycieczkę do jakiegoś miasta poszukać zapasów. Potrzebujemy planu, a tutaj, przynajmniej chwilowo, nic nam nie grozi, a zostawienie przyjaciół uważam za ostateczność. - Jacek spojrzał w te czekoladowe oczy szukając zrozumienia.
- Skoro tak, to... - zaczęła intensywnie grzebać sobie w torebce. - Bunkrujemy się na jakimś drzewie? dachu i czekamy? Można by było przygotować jakieś pola minowe, albo... Ile tu może być oleju napędowego? Jest tu sporo wojskowych transporterów, powinien być jakiś skład... - wyciągnęła swój pistolet, doskonale pamiętając ile naboi pozostało w magazynku - Trzeba wybadać jak ucierpiały w tej bitwie zabezpieczenia obozu - powiedziała trzeźwo, z iskrą młodzieńczego optymizmu, by podnieść na duchu z chwili na chwili coraz bardziej załamującego się towarzysza.
Jacek kiwnął głową.
- Drzewo to dobry pomysł, na pewno lepszy niż chowanie się w namiotach. Znajdź nam jakieś na które wleziemy, a trupy nie, a ja, w tym czasie, poszukam nam kierowcy i sprawdzę stan zapasów ropy.
 
Arvelus jest offline