Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2012, 21:59   #19
Elas
 
Elas's Avatar
 
Reputacja: 1 Elas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znany
~Ej, on mnie nie chce!~
Co za głupiec!

- Hana? - kilka sekund po odgłosie zamykanej księgi rozległo się krótkie, nie zmącone alkoholem wezwanie. Blondyn odłożył ją na bok ostrożnie, rozglądając się w poszukiwaniu kwiecistej dziewoi. Ta, chociaż nie odpowiedziała, to była widoczna w świetle rzucanym przez ogniska. Dokładniej rzecz biorąc, szła przed siebie z pustym kuflem, najwyraźniej szukając czegoś, czym mogłaby go napełnić.
- Piwo po lewej - blask ogniska odbijał się niemrawo w jego oczach, tak jakby te skupione były gdzie indziej.
Słowa te zadziałały na nią, niczym “kicikici” na kota. Jej wzrok błyskawicznie skierował się w kierunku wspomnianej lewej, tylko po to, by dojrzeć Fausta. Zmrużyła lekko oczy, poszukując piwa. Te zaś znalazło się w jej rękach za sprawą blondyna. Wraz z nim otrzymała krótki uśmiech.
Z początku wyglądało na to, jakby Hana szukała gdzieś podstępu, ostatecznie jednak ruszyła w jego stronę. Zatrzymała się przed nim i bez słowa wyciągnęła w jego stronę pusty kufel.
- Proszę? - Faust zaproponował niezbyt pewnie.
- Proś. - odparła Hana prowokacją.
Magiczna butelka nagle oddaliła się od dziewczyny, zbliżając tym samym do ust chłopaka. Jego twarz przeszył uśmiech.
Kobieta burknęła wpierw cicho. Chęć alkoholu najwyraźniej była jednak większa od braku chęci na jakąkolwiek uległość.
- Proszę. - powiedziała w końcu cicho, wbijając swoje fiołkowe oczy w butelkę.
Cała wartość, może poza małym łykiem mężczyzny znalazła się w kuflu Hany w mgnieniu oka.
- Co sądzisz o reszcie? - zapytał, gdy piwo skończyło się lać, niemal tak , jakby nie chciał zagłuszyć tego wspaniałego, boskiego dźwięku.
Hana usiadła przed nim, jakby wyczuwając możliwość otrzymania większej ilości alkoholu. Pociągnęła spory łyk z kufla, wpatrując się w niego.
- Ciężko powiedzieć w obecnej chwili. - odparła Hana dosyć wymijająco.
- Inni wiedzą o wampirze - ten, którego ilość masek była tak wielka, że mogła składać się na jedną wielką osobowość. Chociaż, to też mogło być kłamstwem, zaś on - zawsze szczery.
- Co o niej sądzę zdążyłeś sam zauważyć. Nie jesteś aż tak głupi. - odparła Hana i upiła jeszcze trochę alkoholu.
- Zresztą, czemu pytasz? - zarzuciła pytaniem czarnowłosa.
W ustach Fausta zamiast płynu, znacznie częściej znajdowała się mała wersja używek w wersji zwanej powszechnie papierosu. Tym razem jednak bawił się zapachem ognia wymieszanego z pozostałościami po kolacji, oraz subtelną wonią alkoholu. - Nie chcę przegapić widowiska - powiedział radośnie.
- Widowiska? - spojrzała na niego pytająco znad ponownie uniesionego kufla, nawet nie zdając sobie sprawy, że mogło chodzić takżę o nią.
- Wątpię, byś nie wykorzystała okazji by kultywować życie i tępić tych, którzy je utracili - blondyn nieco zrezygnowały sięgnął po swój kufel z piwem, by po chwili pociągnąć małego łyka.
Prychnęła jedynie w odpowiedzi, opluwając go przy tym niewielką ilością mieszanki śliny i piwa.
- Priorytety. - stwierdziła krótko.
- Czyli chcesz z nią współpracować - zapytał.
- Tego nie powiedziałam. - odparła Hana.
- Czym więc jest priorytet? - odpowiedź blondyna była krótka, wypowiedziana niemal bez zastanowienia.
- I tak nie zrozumiesz. - stwierdziła z przekonaniem po czym opróżniła kufel do dna.
Butelka zachęcająco zaczęła kiwać się przed jej twarzą. Fiołkowy wzrok wędrował za nią jakby pod wpływem hipnozy.
- Nie rozumiem, czemu ci tak na tym zależy. - stwierdziła w końcu, wciąż jednak łakomie patrząc na butelke.
- Lubię wiedzieć, co może się wydarzyć - tym razem wraz z przelewającym się złotym napojem - płynem, który dostarczał energii bardziej niż czegokolwiek innego, by po chwili odebrać ją z nawiązką odpowiedź była... szczera?
- Więc wiedz, że kiedyś to zrobie. Lecz sytuacja musi być odpowiednia. - oznajmiła Hana i z uśmiechem na twarzy pociągnęła kolejny łyk z kufla.
- Mam nadzieję, że dane będzie mi to zobaczyć - jego słowa emanowały prostotą, tak jakby dla zabawy czasem zmieniał sposób swojej wypowiedzi.
Hana w odpowiedzi wzruszyła ramionami i zajęła się kuflem. Dosyć konkretnie, gdyż opróżniła go szybko.
- Na pewno chcesz jeszcze? - zapytał z troską. Sam nie potrzebował alkoholu, jego myśli zawsze były wolne, szybkie, a przynajmniej tak mu się wydawało - stąd też jego kufel ciągle wykazywał stan dużo większy niż połowę.
Kiwnęła pewnie głową, potwierdzając, że chce. Wyciągnęła lekko drżącą rękę w jego stronę.
- Jest dobrze. - stwierdziła Hana z szerokim, niemalże błogim, uśmiechem.
- Normalnie nie uśmiechasz się w moim kierunku - powiedział jakby z oskarżeniem w głosie. Wbrew przeczuciom nalał jednak napoju dziewczynie.
- Czy czujesz się przez to gorzej? - zapytała radośnie po czym roześmiała się głośno.
- Co jeśli tak? - zapytał.
- Może powinieneś wtedy nieco zmienić zachowanie? - zasugerowała pytaniem, uśmiechając się przy tym. Przecież to było jasne, że to wszystko była jego wina. No bo przecież nie Hany! Zadowolona z swego toku myślenia, pociągnęła z kufla.
- Nie. - odpowiedź była tak prosta, że aż zabawna. Wiecznie upierdliwy, przywdziany w czerwoną koszulę mężczyzna wydawał się cieszyć z zaistniałej sytuacji.
- Czemu? - zapytała po czym uniosła kufel ponownie do ust, raz kolejny go opróżniając.
W odpowiedzi magiczne źródło bez dna - personalne zbiory jednego z towarzyszy, zostały uniesione po raz kolejny w pytającym geście.
- Nie odpowiedziałeś. - stwierdziła, pochylając się lekko w jego stronę, jednak nie podstawiając kufla.
- Nie byłbym wtedy sobą - odparł.
- Nie zrobisz tego dla mnieeee? - przeciągnęła ostatnie słowo i przesunęła sie nieco do przodu. Uniosła lekko głowę, będąc na czworaka, by spojrzeć w jego oczy. Po chwili przysunęła się nieco bliżej, naruszając jego przestrzeń prywatną.
- Byłoby bardzo miło. - stwierdziła z dwuznacznym uśmiechem.
- W zamian za? - Faust korzystał ze wszystkich pokładów siły woli, by wypełnić wyzwanie, zwane często “patrz mi w oczy”. Możliwe, że właśnie to uratowało jego życie, kto wie, co mogłaby zrobić pijana Hana.
- A czego byś chciał? - zapytała, jeszcze bardziej zmniejszając odległość między nimi. Patrzyła na niego nieco od dołu, a jej usta znajdowały się tuż pod jego brodą.
- Przepraszam - nie zamierzał otwarcie zaprzeczyć, nie chciał również urazić piękna dziewczyny. Pozostały mu dwie opcje - przeprosić, lub kłamać. Wybrał pierwszą.
- Jednak przeprosiłeś bezinteresownie? - zapytała Hana, chichocząc przy tym cicho.
- Jak miło. - dodała nieco ciszej.
- Czasem się zdaży - jego słowa miały w sobie nieco melancholii, smutku. Tak, jakby Faust nie był dumny z tego, kim jest.
- Liczy się postęp, czyż nie? - zapytała retorycznie, unosząc się nieco, na tyle, by zrównać swój wzrok z jego.
- Jak myślisz, zasłużyłeś na nagrodę? - zaśmiała się cicho po tych słowach, uwalniając z ust woń alkoholu.
Roznoszący się z jej ust zapach był wskaźnikiem dodatkowym, który wraz z jej pozytywnym nastawieniem wobec chłopaka dawał całkowicie jednoznaczny obraz jej trzeźwości, nie przeszkadzał chłopakowi. Przywykł do niego. Uśmiechnął się lekko wyzywająco w odpowiedzi.
- Czyli nie? - stwierdziła radośnie Hana, cofając się przy tym odrobinę, oddając Faustowi przynajmniej ciutkę jego prywatnej przestrzeni.
- A może jednak tak? - dodała po chwili, przechylając lekko głowę na bok a na jej twarzy pojawił się uśmiech bliźniaczo podobny do tego, jakim została obdarzona.
Tym razem to uzbrojony w stalowe kolczyki blondyn stał się osobą przedzierającym się w strefę prywatną przedstawicielki płci niewątpliwie piękniejszej. Jego błękitne oczy szybko spotkały się z tymi fiołkowymi niewiasty. Kombinacja kolorów nie powinna tworzyć nic szczególnego, jednak w wyobrażeniu Fausta - zlewały się w całkiem interesujący sposób. Złożył na jej ustach delikatny pocałunek, tak jakby nie był pewien tego, co zamierza zrobić, oraz co gorsze... co go za to spotka. Jeśli nie dziś, to jutro...
Nie broniła się w żaden sposób. Pozwoliła na ten pocałunek, ba, przyjęła go wręcz z zadowoleniem. Chociaż sama nie wiedziała, czy chodziło o Fausta czy o jakiegokolwiek mężczyznę, to krążący w żyłach alkohol nie bagatelizował tą kwestię. Ona sama jednak nie oddała pocałunku, a przynajmniej nie w sposób normalny. Jej język przejechał po jego wardze w miejscu, w którym zarówno tak niedawno jak i dawno ją przegryzła. A zaraz po tym cofnęła się i wstała dosyć chwiejnie, wyciągając ku niemu rękę.
- Pomóż mi iść. - stwierdziła z dwuznacznym uśmiechem.
Chłopak niechętnie, jakby niepewny czy to co robi jest zgodne z tym, co niektórzy zwą etyką, inni zaś etosem “bohaterów” , jednak wstał wraz z nią. Podał jej rękę, dając znać, że zamierza wykonać to “polecenie”, czy może prośbę? Nie zajął jednak żadnej szczególnej pozycji, pozwoli kobiecie ułożyć się w najwygodniejszy, najbezpieczniejszy dla niej sposób. Hana oparła się o jego ramie.
- Po prostu oddalmy się kawałek. - stwierdziła i zaczęła powoli iść, większość ciężaru swojego ciała przenosząc na meżczyznę.
Osobnik, który w oczach większości zespołu był tylko mądry, nie nosił przy sobie nawet broni, niemalże prosząc się o wszelakie ataki z zaskoczenia. Jeśli dziewczyna byłaby trzeźwa, to ta opcja była czymś, czego powinien się spodziewać. Złoty, boski płyn najwyraźniej kursował w jej żyłach coraz intensywnie, zakłócając odbiór sytuacji. - Czemu - chciał coś powiedzieć, jednak nie był pewien, czy powinien zepsuć swoisty nastrój, dlatego też słowa te zostały wypowiedziane cicho, stając się niemalże niemożliwym do usłyszenia. Krok za krokiem oddalali się od bezpiecznego ogniska, zbliżając się do krainy zwanej cieniem. Dopiero po krótkim wgłębieniu się w bardziej odległe miejsce zatrzymał się. - Więc... - odwzajemnił wcześniejszy, dwuznaczny uśmieszek.
- Więc na co komu słowa? - zapytała Hana, kładąc dłonie na jego ramionach i stając na palcach, wciąż jednak nie mogła sięgnąć tam, gdzie pragnęła.
- Jesteś za wysoki! - stwierdziła radośnie. Chłopak równie radośnie zniżył się do jej poziomu, by wziąć to, co chociaż w tej chwili mogło należeć do niego. Pocałował ją, tym razem jednak nie kłopotał się z czymś takim jak delikatność. Odruchowo złapał ją w talii, drugą ręka póki co pozostawała w bezruchu, jakby niepewna. Tym razem to on przygryzł lekko jej wargę, nie zdołał jednak jej przegryźć. Odsunął się lekko.
- Ohh... - stwierdziła z uśmiechem, przybliżając się do niego, nawet bardziej, niż on się odsunął. Jej ciało zetknęło się z jego, a ona patrzyła w górę, próbując nawiązać kontakt wzrokowy. Bądź jakikolwiek inny.
Chociaż kwieciste gesty, które najwyraźniej miałby być podaniem o bliskość nie miały ze sobą dwóch kopii i trzech zdjęć, zostało rozpatrzone pozytywnie. Faust schylił się nieco, tworząc dzięki temu bardzo ciekawą, “neutralną” sytuację. Ich czoła stykały się, nosy znajdowały się obok siebie, tak jakby jeden chciał uścisnąć drugi.
Gdyby Hana była chociaż trochę trzeźwa, zapewne teraz wpatrywałaby się w jego oczy, marząc o nich. Być może jej serce biłoby jak szalone z powodu samej bliskości, może chciałaby, aby ta chwila trwała wieczność. Jednak teraz, gdy wraz z krwią krążył alkohol, po prostu, bezwstydnie zaczęła go całować.
Chłopak odwzajemnij sposób, w jaki Hana najwyraźniej chciała zaspokoić potrzeby należące do niej, lub też do płynu krążącego w jej żyłach. Bezczynna dotychczas ręka odsunęła lekko ciało kobiety, by zacząć zabawę z pierwszym z guzików. Pierwszy z nich padł szybko, kolejne zaś po krótszej chwili, tylko po to, by dziewczyna miała okazję odrzucić do działanie, ta jednak najwyraźniej nie protestowała za sprawą wszechpotężnego napoju. Gdy ostatnia dziura nie miała już tego, co zespalało resztę materiału, po czym odsunął lekko jego rąbek. Widząc po raz kolejny brak żadnej reakcji, jego ręka najwyraźniej pragnęła odepchnąć ją na wysokości splotu słonecznego. Sporym wyzwaniem było, by nie trafić w swoistą ozdobę dziewczyny, która teraz pozostawała bez żadnej obrony. Mimo wszystko odepchnął ją nieco. - Hana! - powiedzał gniewnie.
Ta spojrzała na niego wzrokiem zbitego psa.
- Nie chcesz mnie? - odparła smutnym tonem, cofając się przy tym o mały krok i opuszczając głowę.
- Chcę ciebie. Nie alkohol. - może nie było to szczególnie romantyczne wyznanie, jednak chłopak nie zamierzał kłopotać cię czymś tak trywialnym. Ze zdenerowania przejechał ręką po brodzie.
- Skąd niby ty to możesz wiedzieć?! Nie znasz mnie! Nie możesz wiedzieć, czy to alkohol! - wydarła się Hana na całe gardło, prostując się przy tym gwałtownie i oskarżycielsko wskazując go palcem.
- Czego więc chcesz? - może “normalna”, zwyczajna, złośliwa wersja Fausta pozwoli dotrzeć do jej świadomości.
Otworzyła usta, wyraźnie chcąc odpowiedzieć. Jednak żadne słowa nie opuściły jej ust. Dłoń opadła, jakby nagle utraciła wszelkie siły. Wyglądało na to, że pytanie to mocno uderzyło w Hane.
- Ja chce tylko... - zaczęła cicho, jednak nie dokończyła, obracając się gwałtownie i szybkim krokiem wchodząc głębiej w las. Faust pojawił się przy niej, łapiąc jej prawą rękę. - Wracajmy - zaproponował.
- Zostaw mnie. - warknęła, wyrywając się z uścisku. Blondyn błyskawicznie przekroczył jej prywatną strefę zatrzymując się tuż przed jej ustami. - Proszę. - dodał po chwili.
- Zostaw mnie. - stwierdziła nieco ciszej, obracając sie ponownie, tym razem jednak nie ruszyła się.
- Hana, proszę. - tym razem dodał jej imię, tak jakby miało to wzmocnić siłę propozycji.
- Po prostu mnie zostaw. - stwierdziła jeszcze ciszej, tym razem jednak zmniejszenie tonu nie ukryło załamującego się głosu.
Faust przytulił dziewczynę, tak jakby nie chciał dać jej możliwości zostawienia go samemu. Chciał, by została przy nim jeszcze chwilę... a przynajmniej tak się wydawało.
- Zos... - Hana nie dokończyła. Opuściła jedynie głowe, pociągnęła nosem i zastygła w bezruchu. Chłopak zaś zaczął zamykać to, co jeszcze kilka chwil temu z całą stanowczością rozpinał. - Czemu? - zapytał. Odpowiedzi Hany jednak zbrakło, która najwyraźniej uznała wpatrywanie się w ziemie za rzecz znacznie ważniejszą. Natura i świadomość zawsze toczyły odwieczną walkę, gdy zaś przychodzi do sytuacji takich jak ta - sytuacja staje się znacznie gorsza. O ile w normalnych sytuacjach to świadomość wygrywała, to raz na jakiś czas matka wszystkich, którzy istnieją płatała figle. Chłopak może i leniwie zamykał kolejne guziki, jednak jego język rozpoczął delikatne pieszczoty jej karku.
- Powiedziałam coś. - stwierdziła twardo, blednąc jeszcze bardziej. Ta zmiana skutecznie zadziałała na wyczulonego chłopaka - puścił ją. - Nie zamierzałem cię wykorzystać w żadnej sekundzie dzisiejszego wieczoru. - usprawiedliwił się. - Pragnąłem tylko ukazać ci niebezpieczeństwo cieczy, którą zażyłaś - dodał po chwili. Tym razem jednak to on obrócił się i ruszył w stronę ogniska. Poprawił lekko zmiętą koszulę, nadając jej poprzedni szyk. Na jego ustach zagościł uśmiech.
- Jesteś głupi. Podwójnie głupi. - stwierdziła Hana na pożegnanie.
- Dla ciebie nawet potrójne, ojou-sama - odpowiedział żartobliwie.
- Tss. - wydała z siebie kolejną onomatopeje i odwróciła się plecami do mężczyzny. Chwilę stała w tej pozycji, by następnie powoli ruszyć przed siebie. Już po chwili zniknęła w ciemności pomiędzy drzewami.
 
Elas jest offline