Adam Jeżyński i Michał Starowicz
Noc minęła spokojnie. Za spokojnie. Raz kiedyś dało się słyszeć jakieś ciche szuranie, czy innego rodzaju odgłosy na parterze, lecz były to jedynie myszy i robactwo buszujące po porzuconej stacji benzynowej. Poranek przyniósł siąpiący deszcz i zachmurzenie.
Spakowanie rzeczy, zajęło chwilę. Nie było tego z resztą wiele. Po krótkim, porannym rozejrzeniu się po okolicy, można było ruszyć starą szosą w głąb kraju. W końcu siedzenie w miejscu, było bardziej niebezpieczne w tych czasach, niż podróżowanie. Do ludzi siedzących w miejscu, szybko ściągały chmary nieumarłych.
Popołudniu dopiero, marsz urozmaicił widok krwi. Krew była świeża, ciągnęła się do stodoły stojącej niedaleko drogi. Przy jednej z większych kałuż posoki, Adam mógł rozpoznać swój plecak. Ten sam, który dał do pilnowania spotkanemu wczoraj mężczyźnie... Barbara Zaręba
Widok za drzwiami, mógł przerazić niejednego zaprawionego w boju żołnierza czy przyzwyczajonego do widoku krwi rzeźnika. A krew tam była wszędzie. Tak jakby ktoś chlusnął wiadrem tego płynu na ściany i rozpostarł mopem.
Krew, krew, krew.
Na środku pomieszczenia, byli właściciele krwi... Szóstka ludzi, czy też może żywych trupów... Nie było wiadomo, ale pewne było że są martwi. I nie gryzą. Większość z nich było porąbanych. Dosłownie. Niedaleko nich leżał zakrwawiony szpadel.
I smród... Smród był wszędzie. Wręcz wżerał się w oczy.
W rogu pomieszczenia, stała szafka na narzędzia. Była otwarta. Widać w niej było jakieś narzędzia, takie jak łom czy młotek, obcęgi, sekator. Hayley Stark i Jacek Czarnecki
Noc na drzewie nie była jedną z tych najlepiej przespanych. A pancerz Jacka musiał zostać pod drzewem. Natalis i Mroźny, wraz z resztą swojego mini oddziału zjawił się dopiero wieczorem. I to z oddziałem mocno przerzedzonym. Dwóch żołnierzy było rannych i to poważnie. Bez specjalistycznej pomocy, długo nie pożyją. A w obozie nie było już ani lekarza, a ni wojskowego medyka który leżał gdzieś wśrod zastrzelonych.
Zwabione wystrzałami żywe trupy zjawiały się pojedynczo. Ale z pewnością las poniósł echo bardzo daleko. Nie stanowiły większego problemu dla tych co zostali.
Natalis klął jak szewc, widząc co zostało z obozu. Mroźny modlił się pod nosem, w jego oczach widać było niedowierzanie. Kiedy Natalis zobaczył Jacka, od razu zaczął się wypytywać co tu zaszło, lecz było to widać. On z kolej opowiedział o tym, że wpadli w jakąś zasadzkę niedaleko szosy. Oberwali mocno, czterech żołnierzy zakopali w tym Marcina Śniadeckiego. Wrócił on, kapelan i czterech innych żołnierzy, w tym dwóch rannych. Umierających.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być. |