Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2012, 10:10   #13
Sierak
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
***
Szlak Najemników, Dragonspear

***



Po chwili rozmów, wahań i mniej lub bardziej trafionych pomysłów, cała niedoszła drużyna postanowiła zostawić póki co potencjalne wyjście z zamku i udać się na poszukiwanie swojego ekwipunku. Pierwszy poszedł gnom, otwierając cicho pozbawione zamka drzwi i znikając w mroku, upewniwszy się że nic go tam na zewnątrz nie zatłukło, w ślad za nim poszli pozostali. Cała szóstka korzystała w pełni z ukrycia, jakie dawały resztki niegdysiejszych domostw, starcie u bram trwało ciągle w najlepsze sądząc po okrzykach, trolli musiało być znacznie więcej niż można było przypuszczać. Na szczęście (i nieszczęście, biorąc pod uwagę że awanturnicy byli prawie nadzy), z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu, lekka mżawka szybko zamieniła się w regularny opad, zaś ziemia po kilku minutach spaceru stała się bardziej miękka, co też wytłumiało odgłosy kroków. Pochodnie i stojące w głębi dziedzińca ognisko po kilkudziesięciu sekundach walki wygasły, sprawiając że zrobiło się całkowicie ciemno (przynajmniej dla tych, którzy nie widzieli w ciemności lub przynajmniej poblasku rzucanym co jakiś czas przez wychodzący zza chmury księżyc). Drużyna najemników podróżowała wzdłuż północnego muru mając nadzieję, że nikt ich stamtąd nie dostrzeże, nie minęło dużo czasu jak dotarli do wieży znajdującej się na północno-wschodnim krańcu starego zamczyska.

Ta zbudowana była identycznia jak swoja poprzedniczka i dwie siostry na południu. Pierwsze dwa piętra spokojnie mogły wytrzymać jeszcze kilkanaście lat, jednak ostatni, trzeci poziom musiał runąć jakiś czas temu, sufit więc zabito od góry prowizorycznie deskami, najprawdopodobniej w celu ochrony lub zabezpieczenia czegoś, co było w środku. Podobnie jak wcześniej, wejścia broniły ciężkie, zbrojone, drewniane drzwi mające po obu stronach uchwyty na obecnie zgaszone pochodnie. Te o dziwo nie były zamknięte na klucz, Boddynock idący z przodu ostrożnie je otworzył, zaglądając do środka. Pusto, błyskawicznie wsunął swoje małe ciałko do wewnątrz, reszta po chwili poszła w jego ślady.

Cała szóstka znalazła się w okrągłym, podobnym do poprzedniego, pokoju. Ten był oczywiście okrągły, na lewo od drzwi biegły idące w górę schody, na szczycie których majaczył cień rzucany przez delikatny płomień zapewne świecy. Sądząc po chrząknięciach i odgłosach kroków, piętro wyżej ktoś był, być może strażnik sądząc po zawartości parteru. Ten był dość solidnie zagracony, pod schodami ustawione było kilka drewnianych skrzyń, na których leżał stos wilczych skór. W nadziei na znalezienie swoich rzeczy, poszukiwacze przygód ostrożnie zabrali się za przeglądanie prowizorycznego magazynu. Szybko zdjęli stosik skór (okazało się, że są nie tylko wilcze, ale i sarnie, jelenie a także, o zgrozo, ludzkie), otwierając po cichu skrzynki. Wewnątrz znaleźli jedynie wyczyszczone do bieli kości, resztki ubrań i przedmiotów użytku codziennego w stylu szczoteczek, łyżek, widelców albo szmat. To samo z resztą zawierała reszta pomieszczenia, głównie mniej warte resztki po wcześniejszych ofiarach nawiedzonego zamku. Po chwili przeszukiwań udało się nazbierać kilka złotych monet i biżuterii wartej (na oko Nero) około pięćdziesięciu sztuk złota. W międzyczasie najlepiej radzący sobie z pozostawaniem w cieniu svirfneblin wszedł ostrożnie po schodach, starając się zlać swoją obsydianową skórę z mrokiem. Uważnie wychylił głowę minimalnie ponad posadzkę, jego oczom ukazał się kolejny magazyn z dwoma solidniej wyglądającymi skrzyniami oraz znajomymi dla niego, porozwalanymi po podłodze rzeczami. Widać nikt nie miał czasu jeszcze nad tym siąść, wycenić i poroznosić po tutejszych mieszkańcach. Dalej biegły kolejne schody w górę, zaś po przeciwległej stronie pomieszczenia, plecami do Boddynocka siedział ork, sądząc po posiwiałych w niektórych miejscach włosach, musiał nie przedstawiać oszałamiającej wartości bojowej, skoro odesłano go do pilnowania tutaj. Po kilku sekundach oczy gnoma przyzwyczaiły się do światła świecy, dostrzegł on jeszcze kubek z którego ów ork co chwila popijał, a także oparty o ścianę jakieś trzy metry od niego topór wraz z puklerzem. Mimo warty wewnątrz strażnicy, zielonoskóry nosił na sobie kolczugę (która widziała już lepsze czasy), można więc było sądzić że posiadał jakąś manierę wojenną.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline