Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-09-2012, 13:45   #11
 
Lakatos's Avatar
 
Reputacja: 1 Lakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znany
Najpierw ogniste dłonie Garo, później sposób w jaki Nero poradziła sobie z zamkniętymi drzwiami do wieży. Obie niecodzienne umiejętności towarzyszy zrobiły na paladynie spore wrażenie, ale jednocześnie niepokoiły. Podobne sztuczki, z którymi spotykał się po raz pierwszy i działania nie rozumiał, traktował z reguły podejrzliwie i podchodził do nich sceptycznie. Co prawda tym razem, pomoc Nero okazała się mocno przydatna, ale jak wynikało z jego doświadczenia, zazwyczaj z tego typu rzeczy nie wychodziło nic dobrego. Bragonius wolał nie myśleć, od kogo dziewczyna nauczyła się sztuczki z kwasem i do czego wcześniej ją wykorzystywała. Zapewne gdyby nie to, że znajdował się właśnie w środku obozowiska orków, obleganego co raz śmielej przez trolle, Bragonius zamartwiałby się o to ilu ludzi do tej pory Nero mogła pozbawić majątku. Na szczęście miał wystarczająco oleju w głowie, żeby nie zastanawiać się nad profesją dziewczyny, tylko skupić swoją uwagę na ucieczce z zamku.

Wchodząc do wieży, z trudem opanował nerwy. Sytuacja wymagał dyskrecji. Musiał, podobnie jak reszta towarzyszy, wejść do środka niepostrzeżenie. Burmistrz nie mógł niczego usłyszeć. Dla Bragoniusa, który nie przywykł do takich podchodów, było to spore wyzwanie. Jednak chwilę później okazało się, że sprawa była prostsza niż myślał. Dzięki toczonej nieopodal bitwie nikt nie zwrócił na nich uwagi, dlatego Bragonius mógł bez problemu przeszukać parter. Niestety, mimo zdolności widzenia w ciemnościach oddziedziczonej po przodka, nie dojrzał nigdzie swojego ekwipunku, ani też niczego, co mogłoby posłużyć mu za oręż. ”Co ze mnie za paladyn, jak nie umiem upilnować swojego miecza?” – Wściekał się w na siebie.

Rzeczy nie udało mu się znaleźć, ale przynajmniej podsłuchał, o czym dyskutował burmistrz. Czym dłużej przysłuchiwał się rozmowie prowadzonej na piętrze, której nie do końca rozumiał, tym miał mniej wątpliwości, komu powinien podziękować za możliwość zwiedzania zamczyska. Rozliczenie się z burmistrzem schodziło jednak na plan dalszy, w obliczu zagrożenia na jakie byli narażenie mieszkańcy Eberdawn. Paladyn nie zastanawiał się już gdzie znajdują się jego ekwipunek i tylko jak wydostać się z wieży. Musiał jak najszybciej ostrzec mieszkańców wioski.
 
Lakatos jest offline  
Stary 11-09-2012, 16:55   #12
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
- Nie jest dobrze, panowie. - szepnął Garo, chwilowo ignorując sugestię Taara. - Wychodzi na to, że orkowie zrobili podkop pod karczmą w której spaliśmy i planują atak na Emberdawn. Z tego co jeszcze zrozumiałem wynika, że nasza obecna sytuacja jest wyłączną zasługą burmistrza, a niewinni mieszkańcy zostaną niebawem wyrżnięci w pień...
- Uważam, że powinniśmy się stąd jak najszybciej wydostać, ostrzec miasteczko i w miarę możliwości pomóc mieszkańcom. - dodał, po chwili milczenia.
Dziewczyna zagryzła wargę. To co słyszała tylko potwierdziło jej przypuszczenia, a w dodatku...dlaczego ten człowiek chciał sprzedać własne miasto? Nie rozumiał tego ork. Nie rozumiała też tego ona. Znaczy...podobno jego rodzina zaginęła dawno temu, nie? Jeśli to nie on ich sprzedał, to może ból i cierpienie i tak dalej sprawiły że chce się mścić nie widzi sensu w życiu zszedł na złą drogę i tak dalej i tak dalej.
Ale to brzmiało jak trzeciorzędny finał opowieści barda, który nagle postanowił by słuchaczom zrobiło się żal złoczyńcy. Albo żeby nikt nie oskarżył go o brak głębi. Bo w rzeczywistości, ten drań mógł po prostu sprzedać własną rodzinę, a teraz zdradzić społeczeństwo, które obiecał bronić. Brrr. Za co, po co? Po co? Przecież Orkowie raczej nie będą długo respektować sojuszu z człowiekiem. Zrobi co swoje, a potem co? Na ruszt z nim! Przynajmniej tak jej się wydawało że funkcjonują orkowie, drowy i inne złe rasy. I mówiąc o złych rasach...pomysł kapłana i gnoma jej się nie podobał. I Gondowi dzięki, że znalazł w końcu jakieś szmaty!
-Naprawdę chcecie szturmować dwóch w pełni uzbrojonych wojowników? W samych gaciach i nawet bez kawałka patyka w łapach? Wiecie, zasadzki są niezłe, ale co chcecie im zrobić, odgryźć im nogi? Zapluć ich na śmierć? Wydłubać oczy palcami? Nawet jeśli go obalicie, o próbując go pobić sami sobie prędzej krzywdę zrobicie! Bo wiecie co lubią orkowie? Kolce. Kolce na zbrojach. Miłego wieczoru życzę próbując gołymi rękoma pobić zielonego jeżozwierza. Zielonego, bardzo wściekłego, biegającego zapewne z dwuręcznym toporem orka który w wolnym czasie bije rekordy “ludziowie rozpłatani jednym machnięciem toporu” w miejscowej jamie żarłodajni. Próba walki z nimi w samych gaciach to samobójstwo, kropka. Dlatego...trzeba znaleźć nasze rzeczy i stąd uciekać. I tak, zanim powiecie, “paniusi zachciało się szukać swojego lusterka i ganiać nas przez orcze podziemia”, nie, nie zachciało mi się moich elfich pantalonów z plecaka, tylko mam tam szereg zwojów które mogą uratować życie nasze, wieśniaków, a orków niekoniecznie! Więc oy, proponuje ruszać tyłki, jedno z nas rozumiejące orczy może najwyżej tutaj zostać i podsłuchiwać, a reszta - szukać! I tak, gnom mówi prawdę, jak się stuknie tu i tu, to ściana idzie w cho...znaczy, ściany nie ma. Ale jeśli to sprawia że nie chcecie się stąd ruszać, to obiecuje że mogę was z dowolnej wieży przerzucić na drugą stronę ściany, od tak, nawet bez jej rozwalania. Więc jak, do roboty?....i tatku mój drogi, mam nadzieje że nie podniosłam głosu za bardzo, co? Khm. I tak Garo, *wiem* że możesz tym sra...strzelać, wybaczcie mój orczy, cały dzień bez niczego. Dużo to nam tutaj nie pomoże.
- Szturmować? - spytał Taar. - Akurat takiego zamiaru nie mam. I chyba za bardzo się wsłuchiwałaś w tamtą dyskusję, skoro nie słyszałaś, co powiedziałem. A co do szukania naszych rzeczy, to proponowałbym zacząć od tego miejsca. - Wskazał pomieszczenie, znajdujące się nad nimi. - Chyba że nasz dowcipny pan burmistrz schował je u siebie, w swoim domku.
- Mamy dwie możliwości - mówił dalej. - Albo zwabimy tych z góry, pojedynczo, i jakoś pokonamy, albo rozbieramy ścianę i uciekamy, póki trwa awantura o bramę. Wrócimy do wioski i spróbujemy coś zdziałać.
- Właśnie o tym mówię, dziękuję! - powiedział dobitnie Garo. - Idźmy stąd, bo i tak niczego tutaj nie zdziałamy, a mieszkańcom w wiosce możemy pomóc.

- Zgadzam się, że najlepiej jest się stąd jak najszybciej wynieść, póki orkowie sa zajeci obrona. Jeśli chcecie iść do tej wioski naziemców i narażać swoje życie dla ich bezsensownego istnienia to prosze bardzo. Zrobicie co chcecie, ale jedno jest pewne, musimy sie stad wydostac, teraz. Kobieta w sumie ma racje, mozemy nie pokonac dwóch zbrojnych, decyzja jest prosta. - powiedzial gnom - Musisz pogodzic sie ze strata swoich cudeniek magicznych, nie bedziemy dzis latac, jedynie co to mozemy wziac nogi za pas zaraz po tym jak ta sciana runie. - Gnom rozejrzal sie spod turbanu, ktory zawiazal z brudnej szmaty. Dodatkowo część materiału zaslaniala jego twarz, tak, ze widac bylo tylko oczy. Podszedl do sciany wiezy, wzial siekierke do reki, odwrocil ja tepym koncem do sciany i przylozyl w odpowiednim miejscu. Jesli nikt nie zareagowal, gnom uderzył celnie w oba newralgiczne punkty i obserwował co się stanie.

Po parterze zrujnowanej wieży rozległ się echem odgłos dwóch puknięć czegoś twardego o kamień, ściana jednak ani drgnęła.
- Huh, słyszałeś coś? - Dało się usłyszeć orka z góry.

- Potrzeba kogoś silniejszego ode mnie, nie dam rady sam przebić tej ściany. Uderzcie tutaj i tutaj - powiedział gnom, pokazując odpowiednie miejsca.
- Później poszukasz swoich rzeczy, teraz chodź mi pomóc.- Bragonius zwrócił się cicho do Taara, próbując wyjąć z zawiasów wejściowe drzwi. - Jak dobrze nimi hukniemy, powinniśmy rozwalić tę ścianę.
Taar skinął głową. Użycie drzwi w charakterze taranu stwarzało nieco większą szansę na sukces, niż walenie w mur pięścią czy głową. Odłożył pochodnię na krawędź jednego z wyższych stopni. Może ktoś się na tym przejedzie...
- Ściąganie drzwi z zawiasów to zły pomysł, dzwięk po kamieniu niesie się bardzo dobrze, a oni już słyszeli moja pierwszą próbę przebicia się przez ścianę. Sprawdźmy drugą wieżę, nic tu po nas. - Powiedział Boddynock i podszedł do drzwi wieży i wyjrzał przez nie, sprawdzając sytuację na zewnątrz. - Musimy się pospieszyć, nie wiemy ile czasu zielonoskórzy będą zajęci obroną, a to nasza jedyna szansa. - Jeśli orkowie i gobliny dalej walczą, gnom wymknął się z wieży i ukrył się w pobliżu wejścia, obserwując sytuację i czekając na towarzyszy, gotów do ostrzeżenia ich, gdyby sytuacja miała się zmienić.
- Było nie stukać młotkiem, to by nie usłyszeli. - W pierwszej chwili paladyn niezbyt przejął się gadaniem gnoma. Sugestię, że zdejmowanie drzwi może zwabić towarzystwo z góry, odczytał jako objaw tchórzostwa. Widząc jednak, że Taar nie kwapi się do pomocy, zmienił zdanie. “Burmistrz na górze nie śpi. Może rzeczywiście lepiej nie kusić losu.” Choć niechętnie odstąpił od swojego planu. Wyważenie ściany wydawało się teraz zbyt ryzykowne. Pozostało sprawdzić następną wieżę.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline  
Stary 12-09-2012, 10:10   #13
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
***
Szlak Najemników, Dragonspear

***



Po chwili rozmów, wahań i mniej lub bardziej trafionych pomysłów, cała niedoszła drużyna postanowiła zostawić póki co potencjalne wyjście z zamku i udać się na poszukiwanie swojego ekwipunku. Pierwszy poszedł gnom, otwierając cicho pozbawione zamka drzwi i znikając w mroku, upewniwszy się że nic go tam na zewnątrz nie zatłukło, w ślad za nim poszli pozostali. Cała szóstka korzystała w pełni z ukrycia, jakie dawały resztki niegdysiejszych domostw, starcie u bram trwało ciągle w najlepsze sądząc po okrzykach, trolli musiało być znacznie więcej niż można było przypuszczać. Na szczęście (i nieszczęście, biorąc pod uwagę że awanturnicy byli prawie nadzy), z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu, lekka mżawka szybko zamieniła się w regularny opad, zaś ziemia po kilku minutach spaceru stała się bardziej miękka, co też wytłumiało odgłosy kroków. Pochodnie i stojące w głębi dziedzińca ognisko po kilkudziesięciu sekundach walki wygasły, sprawiając że zrobiło się całkowicie ciemno (przynajmniej dla tych, którzy nie widzieli w ciemności lub przynajmniej poblasku rzucanym co jakiś czas przez wychodzący zza chmury księżyc). Drużyna najemników podróżowała wzdłuż północnego muru mając nadzieję, że nikt ich stamtąd nie dostrzeże, nie minęło dużo czasu jak dotarli do wieży znajdującej się na północno-wschodnim krańcu starego zamczyska.

Ta zbudowana była identycznia jak swoja poprzedniczka i dwie siostry na południu. Pierwsze dwa piętra spokojnie mogły wytrzymać jeszcze kilkanaście lat, jednak ostatni, trzeci poziom musiał runąć jakiś czas temu, sufit więc zabito od góry prowizorycznie deskami, najprawdopodobniej w celu ochrony lub zabezpieczenia czegoś, co było w środku. Podobnie jak wcześniej, wejścia broniły ciężkie, zbrojone, drewniane drzwi mające po obu stronach uchwyty na obecnie zgaszone pochodnie. Te o dziwo nie były zamknięte na klucz, Boddynock idący z przodu ostrożnie je otworzył, zaglądając do środka. Pusto, błyskawicznie wsunął swoje małe ciałko do wewnątrz, reszta po chwili poszła w jego ślady.

Cała szóstka znalazła się w okrągłym, podobnym do poprzedniego, pokoju. Ten był oczywiście okrągły, na lewo od drzwi biegły idące w górę schody, na szczycie których majaczył cień rzucany przez delikatny płomień zapewne świecy. Sądząc po chrząknięciach i odgłosach kroków, piętro wyżej ktoś był, być może strażnik sądząc po zawartości parteru. Ten był dość solidnie zagracony, pod schodami ustawione było kilka drewnianych skrzyń, na których leżał stos wilczych skór. W nadziei na znalezienie swoich rzeczy, poszukiwacze przygód ostrożnie zabrali się za przeglądanie prowizorycznego magazynu. Szybko zdjęli stosik skór (okazało się, że są nie tylko wilcze, ale i sarnie, jelenie a także, o zgrozo, ludzkie), otwierając po cichu skrzynki. Wewnątrz znaleźli jedynie wyczyszczone do bieli kości, resztki ubrań i przedmiotów użytku codziennego w stylu szczoteczek, łyżek, widelców albo szmat. To samo z resztą zawierała reszta pomieszczenia, głównie mniej warte resztki po wcześniejszych ofiarach nawiedzonego zamku. Po chwili przeszukiwań udało się nazbierać kilka złotych monet i biżuterii wartej (na oko Nero) około pięćdziesięciu sztuk złota. W międzyczasie najlepiej radzący sobie z pozostawaniem w cieniu svirfneblin wszedł ostrożnie po schodach, starając się zlać swoją obsydianową skórę z mrokiem. Uważnie wychylił głowę minimalnie ponad posadzkę, jego oczom ukazał się kolejny magazyn z dwoma solidniej wyglądającymi skrzyniami oraz znajomymi dla niego, porozwalanymi po podłodze rzeczami. Widać nikt nie miał czasu jeszcze nad tym siąść, wycenić i poroznosić po tutejszych mieszkańcach. Dalej biegły kolejne schody w górę, zaś po przeciwległej stronie pomieszczenia, plecami do Boddynocka siedział ork, sądząc po posiwiałych w niektórych miejscach włosach, musiał nie przedstawiać oszałamiającej wartości bojowej, skoro odesłano go do pilnowania tutaj. Po kilku sekundach oczy gnoma przyzwyczaiły się do światła świecy, dostrzegł on jeszcze kubek z którego ów ork co chwila popijał, a także oparty o ścianę jakieś trzy metry od niego topór wraz z puklerzem. Mimo warty wewnątrz strażnicy, zielonoskóry nosił na sobie kolczugę (która widziała już lepsze czasy), można więc było sądzić że posiadał jakąś manierę wojenną.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline  
Stary 12-09-2012, 11:54   #14
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sforsowanie zamka przyniosło pewne korzyści. Nie do końca materialne, ale powiadają, że wiedza to potęga. Teraz tylko pozostawało pytanie, co z ową wiedzą zrobić, jak ją wykorzystać z pożytkiem i dla siebie, i dla mieszkańców wioski, którzy - jak się okazało - nie maczali paluchów w niecnym procederze porywania przybyszów.
Idea rozwalenie muru została porzucona, zanim weszła w stadium realizacji. Może i dobrze, bowiem bieg w ciemnościach, po nieznanym sobie terenie, z uzbrojonymi po zęby orkami, z pewnością nie należałby do najprzyjemniejszych przeżyć. Gdyby faktycznie udało się go przeżyć, to i tak w samych gaciach byliby po pierwsze mało wiarygodni (chociaż może znalazłby się ktoś, kto by im uwierzył), a po drugie - nie stanowiliby zbyt wiele wartej siły bojowej. Nawet gdyby jakaś dobra dusza zechciała im użyczyć nieco broni. Z kolei wdarcie się na wyższe piętro i zaatakowanie dwóch uzbrojonych wojowników było czynem zaiste desperackim, przypominałoby bowiem atak kilku myszy na dwa kocury.
Rada w radę uradzili więc...

W panujących ciemnościach Taar żałował, że nie ma jakiegoś kijaszka do wymacywania drogi. Co prawda nie wpadł w żaden wykrot, ani też nie rozbił nosa na resztach jakiejś ściany, ale parę razy udało mu się trafić stopą na jakiś kamień czy cegłę, a to już były wrażenie niezbyt przyjemne. Nastrojowemu spacerowi uroku dodawał deszczyk, który - zanim zdołali przebyć dzielącą ich do drugiej wieży drogę - zdecydowanie zwiększył swoją aktywność, dodatkowo umilając im życie.
Na szczęście drzwi do drugiej wieży nie były zamknięte na klucz. Albo więc orki tak sobie ufały, że nie obawiały się kradzieży, albo też w wieży nie było nic wartego przywłaszczenia sobie.
Pierwsze znaleziska potwierdziły to drugie przypuszczenie - Taar znalazł co prawda parę monet, ale żadnej broni. Widelec wszak nadawał się jedynie do walki z leżącym na talerzu kurczakiem; w starciu z orkiem mógł najwyżej wywołać radosny śmiech przeciwnika.

Taar już się zaczął przymierzać do wciągnięcia sfatygowanych spodni, które znalazł w jednej ze skrzynek, gdy Boddynock ruszył na zwiady na wyższy poziom. Kapłan podszedł więc do schodów, gotów do wzięcia udziału w ewentualnej misji ratunkowej.
 
Kerm jest offline  
Stary 13-09-2012, 11:40   #15
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Boddynock rozejrzał się po wnętrzu wieży. Skory zwierzęce nie zrobiły na nim wrażenia, choć już skory naziemcow trochę go zaskoczyły. ~Orkowie byli równie bezwględni co drowy ~ pomyślał, a wspomnienie męczarni, które przeszedł w Podmroku przyprawiło go o dreszcze.
Los tym razem im sprzyjał, albo jak to mówili naziemcy, Tymora się do nich uśmiechnęła. Wśród rzeczy rozsypanych na podłodze odnalazł znajome ubranie - gruby materiał, którym owijał głowę na kształt turnabu z zasłoną na twarz. Chwile później dostrzegł kolejne swoje rzeczy, gnom mial podstawę przypuszczać, że są tutaj ich wszystkie przedmioty Co więcej, pilnował ich tylko stary ork, który nie umiał upilnować nawet swoich rzeczy. Gnom wycofał się po schodach do pozostałych, tymczasowo przyjaznych mu, naziemcow i opisał całą sytuację.
- Zaczekajcie tutaj. Podkradnę się do broni tego zielonoskorego i gdy już nie będzie miał się czym bronic, ktoś z was, silniejszy ode mnie, spróbuje go obezwładnić - Po tych słowach Boddynock wrócił na górne piętro i skierował się w kierunku oręza orka.

Gnom po cichu wdrapał się z powrotem na stopnie, ostrożnie wszedł na górę i na dzień dobry przydzwonił stopą w posadzkę tak, że prawie stracił równowagę. W pierwszej chwili był już gotowy do biegu lub ucieczki, jednak na jego szczęście napój, który stary ork pociągał z kubka musiał dostatecznie przytępić jego zmysły. Teraz już ostrożniej dotarł do stojącego przy ścianie topora i puklerza, zwracając uwagę czy nie został dostrzeżony podniósł je i równie ostrożnie zszedł na dół, do pozostałych.

Gnom zły na siebie za początkowe potkniecie wrócił do, nazwijmy to z braku lepszych możliwości, towarzyszy niosąc topór i puklerz. Wyciągnął oba przedmioty w ich kierunku, czekając, aż ktoś je zabierze, jemu nic po nich.

Topór bojowy... To było coś specjalnie dla kapłana Tempusa.
Taar natychmiast zaopiekował się przyniesionymi przez Boddynocka przedmiotami, kwitując darowiznę cichutkim “Dziękuję”.

Gnom uśmiechnał się do siebie na słowa Taara. ~ Ależ proszę ~ pomyślał. Ci naziemcy są tacy zabawni ze swoimi manierami. – A teraz idz i rozpłataj tej naziemnej poczwarze czerep – powiedział Boddynock – Jeśli oczywiście byłbyś tak łaskaw – dodał ironicznie.

- Kto mi potowarzyszy? - spytał Taar, stawiając stopę na pierwszym stopniu schodów. W końcu nie tylko on miał w tej grupce broń. Nie mówiąc o tych, co mieli czary na podorędziu.

Boddynock rozejrzał się po najemnikach. Tylko on miał jeszcze broń, ale taką, którą nie umiał się posługiwać. Był jeszcze łuk, ale gnom chyba nie miał wyjścia. – Tuż za tobą – powiedział, pokazując dłonią orka.
Znalezienie broni napawało diablę pewną otuchą co do ich polepszającej się sytuacji. A że tą broń jeszcze ktoś umiał używać, to tylko jeszcze lepiej.
- Prowadź - powiedział Garo, znów wywołując fioletowy płomień w swojej drżącej dłoni.
Bragonius wyjrzał najpierw na zewnątrz. Chciał sprawdzić czy żaden ork nie zbliża się do wieży, a później dołączył do szykujących się do szturmu do towarzyszy.
- Załatw go szybko, bo nie wiadomo, czy nie ma jeszcze kogoś na drugim piętrze. - Zwrócił się do najlepiej uzbrojonego z całej grupy Taara, zacierając już ręce na myśl o odzyskanie swojego ekwipunku.
- Pozwól mi oddać wpierw strzał. Nie jestem znakomitym łucznikiem, toteż trudno mi będzie trafić zielonego bez ryzyka zranienia ciebie. - dodał z cicha drużynowy strzelec napinając powoli ponownie strzałę na łuk i kierując się tuż za kapłanem na górę.
- Dobra. Wejdziemy, ty strzelasz, potem ja atakuję - zgodził się Taar.
 
Lomir jest offline  
Stary 13-09-2012, 11:40   #16
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Gnom popatrzył na dzieło zniszczenia, którego dokonał Taar.~ Lepiej nie zadzierać z tym naziemcem ~ pomyślał Boddynock. Rozejrzał się po schlapanej krwią i wnętrznościami orka podłodze. Przywiodło mu to na myśl areny walk w Podmroku, gdzie niewolnicy stawali naprzeciw potężnym bestiom, tylko po to, aby zostali rozszarpani na strzępy ku uciesze Mrocznych Elfów. Krwawa rozrywka...
Wśród rzeczy leżących na podłodze svirfneblin odszukał swoje odzienie. Szybkim ruchem zrzucił z siebie smierdzące łachy orków. Gdy stał już ubrany powolnym ruchem założył kaptur i na końcu podniósł grubą chustę, którą zasłaniał sobie twarz. Gdy był już kompletnie ubrany, jego powód do wstydu zakryty, rozejrzał się za swoim sprzętem. Krótki miecz oraz łuk dostostowane do jego rozmiaru, lina, hak, zestaw wspinaczkowy. Szukał wszystkiego co było jego, a nie zostało zrabowane przez poprzendnich „towarzyszy”, naziemców z Kata-Tur.
Gdy Boddynock przejrzał już wszystko podszedł powoli do klapy prowadzącej na kolejne piętro, uważnie rozgladajac się, szukając jakiejś nietypowej roboty kamieniarskiej, która mogłaby sugerować pułapkę. Jeśli uda mu się zbliżyć do klapy, sprawdził również zamek i ją samą.
 
Lomir jest offline  
Stary 13-09-2012, 18:25   #17
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Role zostały rozdane, teraz aktorzy mogli rozpocząć występ. I cóż z tego, że wszystko zostało ustalone, skoro jeden człowiek odgrywający jedną z głównych ról, się pomylił...
Taar zaklął, gdy jego atak nie przyniósł żadnego rezultatu. Ork był cholernie zwinny, a kapłan chyba zbyt pewny siebie. Bo nie można było zwalić chybienia na tłoczące się dookoła Taara osoby.
Za to drugi atak...
Chyba nieco przesadził, skoro ork w połowie stracił głowę, pół pomieszczenia było we krwi, a kolczuga nadawała się w zasadzie na złom.

Taar wytarł ostrze zdobycznej broni w spodnie orka, a potem zaczął przeszukiwanie pomieszczenia w poszukiwaniu swojego ekwipunku. Spodnie i koszulę znalazł natychmiast, podobnie jak resztę odzieży. Nie wiedział co prawda, czemu każdy z butów był w innym końcu pomieszczenia, ale najważniejsze było to, że się znalazły.
A potem znalazły się i broń, i zbroja wraz z tarczą, a w skrzynce, tam gdzie monety, znalazł się także wciśnięty w sam kąt medalion z symbolem Tempusa. Była też i sakiewka, tyle że pusta.
Taar odliczył dziesięć złotych monet (mniej więcej tyle, ile stanowił wcześniej jego majątek), resztę zostawiając dla pozostałych.

Ubrany i uzbrojony był gotowy do opuszczenia gościnnych gospodarzy.
 
Kerm jest offline  
Stary 15-09-2012, 19:44   #18
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Jeśli za coś Garo był wdzięczny w tamtym momencie, to za swoje demoniczne pochodzenie. Chyba pierwszy raz w życiu. Nie zazdrościł części swoich towarzyszy, którzy byli teraz praktycznie ślepi.
Wycieczka do drugiej wieży okazała się strzałem w dziesiątkę - zarówno pod względem zmniejszenia niebezpieczeństwa, jakie czaiło się w okolicy, jak i pod względem znalezionego tam uzbrojenia. Na początek topór, zdobyty dzięki sprytowi ich gnomiego sprzymierzeńca. Zawsze coś.

Walka ze starym orkiem przypominała bardziej masakrę na niczego nie spodziewającym się staruszku. Nie żeby Garowi było go żal, w końcu to był ork. Poza tym diablę jeszcze nie tak dawno postępowało podobnie z ludźmi.
Ich kapłan, Taar, nieco przesadził, prawie pozbawiając orka głowy. Jednak to podsuwało czarnoksiężnikowi pomysł.
- Powinniśmy zabrać jego głowę. - powiedział niespodziewanie, kiedy wszyscy byli zajęci zbieraniem swojego utraconego ekwipunku. - Żeby pokazać ją mieszkańcom wioski, wiecie. W końcu tam właśnie idziemy, prawda? Ostrzec mieszkańców, pomóc w obronie.
Garo chrząknął na koniec, czekając aż ktoś go poprze w tej kwestii. Po krótkiej chwili jednak coś innego mu przyszło do głowy.

- Mając tyle liny moglibyśmy po prostu zejść murem, zsunąć się po drugiej stronie. - dodał. Tak samo, jak inni, zabrał swoje utracone wyposażenie, zostawiając jednak pochodnie. To była jedna z tych rzeczy, które się zawsze kupuje w sklepie, bo “mogą być przydatne”, a potem człowiek się orientuje, że nie mógł się bardziej mylić. Pewnie jakiś naciągający sprzedawca mu je wcisnął, żeby zwiększyć swój zysk.
Diablę wzięło jeszcze, wzorem Taara, dziesięć złotych sztuk ze stosu monet i czekało na reakcję towarzyszy na jego pomysły.
 
Gettor jest offline  
Stary 16-09-2012, 13:58   #19
 
Lakatos's Avatar
 
Reputacja: 1 Lakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znany
Zabicie jednego orka, wydawało się paladynowi uczciwą ceną za odzyskanie swoich rzeczy. W normalnych warunkach wzbraniałby się przed atakiem zaskoczenia. Nie godziło się wszak paladynowi atakować nieprzygotowanego przeciwnika. Tym razem jednak zapomniał o zasadach honorowej walki. W końcu miał do czynienia tylko z orkiem, istotą z natury złą. Dla takich wyzbywał się sentymentów.

Nie przypuszczał się, żeby zielonoskóry stawił duży opór, po tym jak gnom zabrał mu oręż. Ponadto nieborak niczego się nie spodziewał. Nie mylił się. Walka skończyła się zanim na dobre się rozpoczęła. Wszystkim udało się wyjść bez szwanku z krótkiego starcia, nie licząc oczywiście strażnika, który leżał teraz nieruchomo na posadzce, w kałuży własnej krwi. Taar zrobił dobry użytek ze zdobycznego topora. Można było się zabrać za przeszukiwania pomieszczenia.

Po sprawdzeniu zawartości skrzyń i zebraniu rzeczy z podłogi, Bragoniusowi udało się (nie licząc paru drobiazgów) skompletować swój ekwipunek. Znalazł nawet symbol swojego bóstwa. Wszystko wydawało się nieuszkodzone. Poczuł się o wiele lepiej i pewnie, kiedy przywdział ubranie i założył zbroję łuskową. Miał już dość paradowania w samych gaciach. Z mieczem w ręku przestał się być bezbronny, niczym zwierzyna na polowaniu. Ponownie czuł się jak prawdziwy paladyn, a nie jak przekąska dla orków.

Dodatkowo na piętrze wspólnie z towarzyszami odnalazł zbrojownie orków. Wśród masy oręża, wyróżniała się jedna sztuka. Stojący w kącie wielkie miecz od razu przykuł uwagę Bragoniusa. Nie musiał być ekspertem, żeby docenić jego wykonanie. Wyciągnął miecz ze stojaka i przeciął nim kilka razy powietrze. ”Idealnie wywarzony. Na pewno nie jest to robota orków i w ich rękach do niczego dobrego się nie przyczyni. Żal gdyby tu pozostał.” Paladyn choć nie przyzwyczajony do walki dwuręcznym mieczem, postanowił zabrać sobie go. Resztę oręża ze zbrojowni zapakował wspólnie z Taarem i Garo do jednego z kufrów. Wszystko to ważyło sporo, ale mogło się przydać w czasie obrony wioski.

Zanim jednak obroną wioski, trzeba było się martwić jak wydostać się z zamku. Bragoniusowi pomysł diablęcia z linami wydawał się nie najgorszy, dlatego nie mając własnego, przytaknął Garo. Podobnie jak na drugi, z zabraniem głowy.

- Bądź czujny. Stój, czekaj i pilnie obserwuj. – Powiedział cicho Bragonius, stojąc nad poharatanym ciałem orka. Widok martwego strażnika, przypomniał mu o jednym z dogmatów Helma, który lubił mu często przypominać jego mentor Mirkis. Nie rozpamiętywał jednak dłużej starych czasów i wyciągnął ostrze. Uklęknął nad orkiem i jednym zdecydowanym ruchem miecza pozbawił go głowy. Złapał ją za siwe włosy i wrzucił do kufra z bronią.




 
Lakatos jest offline  
Stary 16-09-2012, 16:47   #20
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Gnom średnio zainteresowany złotem i przedmiotami tylko od niechcenia przejrzał przedmioty znalezione w zbrojowni. Jedynie jeśli znalazły się jakieś niechciane sztuki złota, które wpadły mu w dłonie to bezwiednie wrzucił je do sakiewki. Zbroje krępowały ruchy, a svirfneblin zdecydowanie wolał swobodę w działaniu i w walce. Poza tym, jaki niewolnik w Podmroku ma szanse na walkę w zbroi? Żaden. Jeśli ktoś trafił na arenę i miał ze sobą coś więcej niż odzienie był szczęściarzem.

Gdy naziemcy zaczęli wrzucać przedmioty do kufra Boddynock przyłączył się do nich, pomógł załadować kufer po czym powiedział
- Też mam linę i kotwiczkę. Możemy spróbować zejść po murze. -

W momencie włożenia ostatniej rzeczy do kufra, a będzie to chyba głowa orka, gnom odezwał się po raz kolejny

- Zaczekajcie tutaj parę chwil. Wyjdę na mury i sprawdzę, czy jest bezpiecznie, czy nie ma orków i goblinów lub co gorsza trolli. Wrócę po was jeśli droga będzie wolna. Przygotujcie się do zejścia, powinniśmy to zrobić możliwie najszybciej. -

Po tych słowach svirfneblin powoli otworzył drzwi od wieży, wyjrzał przez nie i jeśli nie było w pobliżu nic co chciało go zabić wymknął sie i ostrożnie ruszył w kierunku schodów prowadzących na mury. Po drodze przywiązał końcówkę liny do swojej kotwiczki. Gdy znalazł się na murach poszukał takiego miejsca, gdzie mógłby zaczepić hak w taki sposób, żeby mógł odzyskać go po zejściu. Gdy sprawdził sytuację na murach, poza nimi i po drodze na nie, a była bezpieczna, to wrócił do swoich naziemców i przekazał im dobre wiadomości.
 
Lomir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172