Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2012, 17:52   #15
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Pod karczmą:


-Starcze, podejdziesz pod karczmę i powiesz nam gdzie te dziady są - nakazał Gottri.

-Jak to sam? A co jeśli któryś mnie zobaczy? -Zapytał wystraszony. -Ja nie znam się na wojaczce jak wy.

- Mamy po mordach wszystkich prać? - zapytał krasnolud. - Będziemy blisko, a Ty masz tylko podejść, a nie walczyć tam, tatku.
-Po co prać wszystkich? Powiem wam jak wyglądają. - odpowiedział zaskoczony propozycją. - Karczmarz to wysoki, ciemnowłosy mężczyzna. Nie ma zęba w górnej szczęce, nosi brodę. Jego żona to jasnowłosa, tęga kobieta. Ma pieprzyk na prawym policzku. Czwórka dzieci... hmm, tam nie będzie innych dzieci. - Odpowiedział.
- Ty, ale mamy tam wejść i każdemu wysokiemu w szczękę zaglądać? - Gottri zaczynał się już denerwować. - Słyszał ty o rozpoznaniu, takim rozpoznaniu by później wpaść, jebnąć od razu kogo trzeba i wypaść? Raz, dwa, ciul, dup i po sprawie.

-Na Sigmara!- Zakrzyknął wystraszony ojciec Albrecht wznosząc do góry ręce. -Nie słyszałem o rozpoznaniu, ja od modlitw jestem. Sam nie wiem- zamyślił się. - Karczmarz Thomas zawsze ma ubrany skórzany fartuch na którym widnieje masa tłustych plam. Tak go poznacie. Skoro światło się pali, byc może nie śpi tlyko obsługuje gości. - Próbował ratować sytuację. Czuł się winny, że nie słyszal o rozpoznaniu.

Wiesz co? ... Gówno mnie obchodzi w co ubrany jest. Już nie jesteś od modlitw, dziś zwalczasz demony. Możesz się modlić, jak będziesz podchodzić pod karczmę. Szczam na to. Ale przydajrze się na co. Tylko ty żeś ich widział i poznasz od razu. Rozumiesz?! Na Grimnira!- cierpliwość krasnoluda była coraz mniejsza. Oj jak on nie lubił takich ludzi. Za co Grimnir go ukarał takim pomocnikiem?

-Czemu ja mam iść pod karczmę? Sam się tam podkradnij i zajrzyj przez okienko. Masz odpowiedni wzrost, ja bym musiał się schylić, a dokuczają mi bóle pleców. - Albrecht szukal wymówki, żeby nie narażać się na niebezpieczeństwo. -Albo zróbmy tak. Na widok kogokolwiek krzyczcie “Prać?” , a ja wam z tyłu odpowiem “Prać!” Jak poznam w nim demona. - Zaproponował nieśmiało ojciec.

Vapensmund machnął ze zniechęceniem ręką.
- Gadajcie z nim. Ja nie potrafię, zaraz mu po prostu jebnę i stracimy pokrakę - rzekł całkowicie ignorując propozycję Albrechta. Będzie walił we wszystkich, a na pewno nie będzie się już do Albrechta odzywał. Przynajmniej jest już rozsierdzony i gotowy do walki.

- W jakim wieku są dzieci? - zapytał tak nagle Jacob.

-Najstarsze ma chyba 12 lat - odrzekł Albrecht po chwili zastanowienia.

- Dzieci mamy bić po łbach? Powariowali? - rzucił Gottri do Jacoba, do Albrechta się już nie odzywa. - Na pewno jest pewien, że dzieci są opętane? Po co włazić w dzieci?
-Jeśli to dla Ciebie problem, krasnoludzie, sam zajmę się dziećmi...- wtrącił się niespodziewanie Saimon -Demony wręcz uwielbiają dziatki. Są mniej odporne na ich niszczycielską potęgę, a do tego robiąc słodkie oczy łatwiej im zmylić kogoś takiego jak my.- wzruszył ramionami, nawet nie spoglądając na rozmówcę.
- Chore... jebany Chaos - Vapensmund krótko podsumował wypowiedź Saimona, po czym siarczyście splunął.

-Proponuję, by przynajmniej dwie osoby weszły od tyłu, a reszta przez główne drzwi, w ten sposób okrążymy ich w najważniejszym momencie- Powiedział Pieter spokojnym tonem, nie znał się na taktykach wojskowych ale przy napaściach zwykle tak się to odbywało.
-Mogę iść ja, na wypadek gdyby któreś drzwi były zamknietę lecz potrzebowałbym co najmniej jednej osoby? Ktoś chętny?

- Pizda, ja mogę iść! Byle z dala od tego modlącego się - odpowiedział prędko Gottri. - Oby te cioty były zaraz z tyłu...

-Świetnie, obaj sobie na pewno poradzimy. Czy reszcie to odpowiada?

- Ja wejdę chwilę wcześniej jako normalny gość. - zaproponował Jacob. - Ktoś ze mną?

- Bierz nizioła, jeszcze wykryją kapłanów jakoś. A na nizioła pewnie nikt nie zerknie. - zaproponował krasnolud.

- Nie no... po mnie w ogóle nie widać kim jestem - powiedział ironicznie Jacob zerkając na dwa pasy z kołkami do przebijania serc na klatce.

- Dobra, to ja właże z grubaskiem, a ty leź z Pieterem. Chodź młody będziesz robił jako mój tester żarcia, czy szczyn jakie podają - zaśmiał się gromko spoglądając na niziołka. Ale chyba tylko sam Gottri zrozumiał swój żart. Takie to krasnoludzkie poczucie humoru. Oby tylko w środku się opanował i nie wyskoczył od razu na demona. Oj będzie to dla niego próba charakteru, oj będzie...

Ja wejdę od przodu, Sigmar jest z nami. Mamy ich tylko ogłuszyć, choć słyszałem o demonicznej sile. Bądźmy ostrożni-powiedział Rabent i spojrzał na resztę uczestników polowania na opętanych- Wchodzimy czy marnujemy czas? Kto ma wejść od tyłu niech wchodzi, my zajmiemy się resztą
- No tak, ty masz najmniej charakterystyczny strój. Wcale nie będą przy tobie ostrożniejsi. Ech... - pokręcił głową Gottri.
- Blask bijący ode mnie może zdradzić, że pochodzimy od Sigmara - wtracił patetycznie Farfelkugel
-Może zamiast tego wejdziemy tylko odpowiednią grupą a reszta będzie nas ubezpieczać?
- No to przecież tak gadalimy. Ja i nizioł włazimy, łowcy z tyłu, a kapłany zostają, bo podejrzane od razu. Eee zresztą... poplanowane... Dobra włazić trzeba, nie czas tracić, nic z tego nie ma - rzekł Gottri po czym ponownie siarczyście splunął.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 12-09-2012 o 18:54.
AJT jest offline