Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-09-2012, 23:35   #11
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
-Tak więc ruszajmy - Rabent zaczynał czuć atmosferę drużyny. W zakonie nauczono go zasad współpracy i był gotów dla dobra sprawy objąć nieformalne dowodzenie.
 
Pinn jest offline  
Stary 12-09-2012, 12:17   #12
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Po złożeniu przez wszystkich przysięgi Magnus odmówił jeszcze krótką modlitwę do największego Młotodzierżcy, a następnie odpalając od płomyka świecy nasączoną żywicą pochodnię rzekł:

-Nie traćmy więc czasu i ruszajmy w drogę. Za mną!- Zarządził i skierował się w stronę małych drzwiczek.

Ponownie musieliście przejść wąskim przejściem, wspinając się po kamiennych stopniach schodów. Kiedy znaleźliście się w głównej nawie, zamiast z powrotem do kruchty, Magnus wskazał gestem reki przeciwny kierunek. Okazało się, że w ścianie za ołtarzem jest sporych rozmiarów wyrwa w murze. Przeszliście tą szczeliną na drugą stronę, tym samym znajdując się na tyłach świątyni. Waszym oczom ukazało się niewielkie klepisko, zewsząd otoczone krzewami. Na wprost was stał zaś wóz zaprzężony w dwa konie.

-Wskakujcie, droga krótka i za jakiś kwadrans będziemy we wsi. – Polecił mężczyzna.

Zajęliście miejsca na wozie, a Magnus chwycił za lejce. Ruszyliście. Kiedy zaś znaleźliście się na dukcie usłyszeliście o szczegółach.

-Udajemy się teraz do wsi Wissbruck. Zajedziemy pod tamtejszą świątynie, gdzie ojciec Albrecht oczekuje naszego przybycia. Będę musiał przygotować się do odprawienia rytuału oczyszczającego, więc do karczmy rodziny Beckerów udacie się z Albrechtem. Waszym zadaniem będzie pochwycenie całego tego plugawego rodu. Ważne- muszą być ŻYWI. Jeśli któreś z nich zginie, to demon mieszkający w ich ciele ucieknie i opęta kolejnego nieszczęśnika. – Magnus obrócił się przez ramę i spojrzał uważnie, czy aby na pewno wszyscy zrozumieli to co powiedział.

-Mówimy o sześciu demonach. Thomas Becker – głowa rodziny i przywódca – jest najsilniejszy z nich wszystkich. Bądźcie więc ostrożni. Pozostałe imiona, które wyjawił mi mutant to: Trubald, Trubert, Hedwig, Heidi i Herlinde. - Słysząc o liczbie demonów zaniepokoiliście się.

-Na wozie znajduje się skrzynka z pałkami do ogłuszania. Możecie z nich skorzystać. Pod kocem powinna być też lina, nad którą odmówiono błogosławieństwa. Zwiążecie nią demony. – Mężczyzna sięgnął po coś do skórzanej sakwy przy swym pasie.

-Trzymajcie, to węgielek z drewna dębowego. Dla ochrony przed złymi mocami uczyńcie nim symbol komety o dwóch ogonach na swych czołach. – przekazał węgielek najbliższemu z was.

-Kiedy już pochwycicie te bestie, przyprowadźcie je pod świątynie, na rozstaje dróg, gdzie odprawimy rytuał. Oto co macie zrobić i czego od was się oczekuje. Pamiętajcie, żeby nie dać się zabić. W karczmie mogą być osoby nie związane z kultem i demonami. Nie krzywdźcie niewinnych. Interesują nas tylko te poczwary. – zrobił krótką przerwę. – To zadanie będzie wymagało od was wielkiej wiary. Demony mogą próbować zachwiać waszym osądem, nie dajcie się zwieść. – przez resztę drogi Magnus odpowiadał na pytania, które mu zadawaliście. [To taki uśmiech ode mnie, żeby te pytania jednak zadawać ]

Minął kwadrans i trochę. Waszym oczom ukazały się zarysy zabudowań. Wjechaliście między chaty i opłotki. Wóz powoli sunął droga. Wszędzie panowała cisza. Wieś spała. Skierowaliście się do jej wschodniej części, gdzie stała murowana kaplica Sigmara. Ojciec Albrecht wyszedł wam na powitanie, w ręku trzymał pochodnię.

-Wszystko gotowe?- Zapytał Magnus
-Tak. Pomocnicy czekają w środku.- Odparł ojczulek rozglądając się nerwowo
-Wyśmienicie! Wobec tego ruszajcie, a ja się przygotuję. – Polecił kapłan.
-Za mną, zaprowadzę was pod karczmę. – Oznajmił szeptem Albrecht.


Brodząc po kostki w mieszaninie błota i gnojowicy udaliście się w kierunku centralnej części osady. Od razu ujrzeliście budynek karczmy. Posiadał piętro i był największy w całej wsi. W okienkach na parterze mimo późnej pory paliło się światło. Nad drewnianymi drzwiami widniał szyld „Pod Pieczonym Świniakiem”. Z lewej strony znajdowała się furta prowadząca do stajni i na tyły budynku.

-To jaki macie plan? – Zwrócił się do was Albrecht.
 
Mortarel jest offline  
Stary 12-09-2012, 17:14   #13
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
W drodze:

- Te, to jak poznać, który to demon, a który nie? - zapytał Gottri. - Najlepiej każdego w łeb jebnąć, a nie pytać i się domyślać. Jak ich uwolnimy w imię SIgmara, to zapomną szybko o guzie - zaproponował chwytając pałkę. Spojrzał na nią, nie była to idealna broń w przeciwieństwie do korbacza, ale zawsze można nią wyrządzić Chaośniakom krzywdę. - Wpadamy na pełnej, jak to mówią, piździe, jebiem po mordach i oczyszczamy - plan wydawał się Vapensmundowi idealny.

- Albrecht wie ilu w środku? On w ogóle będzie w stanie wykluczyć kogoś z kręgu podejrzanych i uratować go od guza? -
pytał dalej krasnolud.
Ojciec Albrecht jako miejscowy kapłan pozna kto należy do przekletej rodziny. Wieś jest bowiem niewielka, a jak to bywa w takich wsiach- wszyscy się znają. - Odpowiedział Magnus. -Niestety nie wiem ile postronnych osób znajduje się w karczmie. Bedą to zapewne przybyli podróżni. Natomiast z naszych informacji wynika, że cała demoniczna rodzina powinna być w środku. - Odpowiedział. -Mamy swoje sposoby na zdobywanie informacji i im ufamy.

- Pozna, nie pozna, to niech kto będzie ojczulka, na wszelki wypadek, pilnował – zasugerował. - Lepiej ogłuszyć wszystkich i uratować ich przed przesiedleniem demona, nie? Zaraza wie, co te krowie cyce mogą. Trza minimalizować zagrożenie.

- Ta rodzinka to prowadzi karczmę czy są zwykłymi ludźmi z wioski? - Wtrącił Jacob

-Są to właściciele zajazdu. Jest to rodzinny interes i wszyscy zajmują się prowadzeniem gospody.

- Kto zajmuje się czym? Ojciec pewnie jest karczmarzem, a reszta?

-Z udzielonych mi informacji wynika, że ojciec to karczmarz, matka zajmuje się kuchnią, a dzieci natomiast pomagają we wszystkim.- Odparł.

- Czyli jakiś stajenny może być. W razie czego możemy ich pojedynczo podstępem wywabiać z karczmy. A, bo to któryś z nas się “zachlał” i prosimy o pomoc w wyniesieniu go na powietrze, żeby wytrzeźwiał i inne. A wtedy pac go w mordę pałką! - myślał głośno łowca.

-Pamiętajcie tlyko, że jest środek nocy i większość powinna spać w swoich łóźkach. - przypomniał Magnus.

- Skoro są opętani, to osobiście uważam, że demony, które w nich siedzą raczej nie za bardzo przejmują się co powinno być, a co nie. Gospoda będzie otwarta też tak późno w nocy jak teraz?

-Z tego co wiem, gospody zawsze są otwarte, żeby przyjąć w swe progi podróżnych. Ta zas szczególnie. Wies mieści się na uboczu i każdy przyjezdny jest tutaj cenny. Zawsze to trochę złota więcej. - Dodał, choć z nutką niepewności w głosie.

- O wiecznie otwartych zajazdach słyszałem tylko w Sylvanii. Tam gospoda ma być dostępna cały dzień i całą noc. W innych prowincjach chyba się karczmy na czas nocy zamyka. Tamtejszy władca ponoć jest wampirem, a tacy nie mogą wejść do nikogo jeśli nie mają zaproszenia. Skoro gospoda jest zawsze otwarta to zawsze mogą też wejść - mówił Miller.

-W takim razie musicie to sprawdzić. Wybaczcie moją niewiedzę, ale zwykle zatrzymuję się w świątyniach i nie korzystam z karczm. - Odparł Magnus. - Może po prostu zapukajcie do drzwi i poczekajcie, czy kto aby nie otworzy, albo coś wymyślcie. Może otworzą ojcowi Albrechtowi, bo go znają.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 12-09-2012, 17:15   #14
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gdy grupa w końcu zebrała się do wyjścia Saimon odetchnął z ulgą. Bez wątpienia, niektórzy członkowie grupy sprawiali, że można ich było wziąć za bandę obłąkanych pomyleńców. Właściwie pewnie nikt by się wiele nie pomylił tak twierdząc. Człek w czarnym płaszczu wyszedł zaraz za Magnusem. Miał jeszcze część swojego sprzętu w skromnej kwaterze, w której nocował. Kiedy tamci udali się do wozu on prędkim krokiem udał się po korbacz. Lubił tę broń. Ukazywała esencję walki. Wojownik na polu bitwy był uzależniony od rozkazów dowódcy, albo ruchów przeciwnika, zupełnie tak jak stalowe kulki na łańcuchach są uzależnione od ruchów drzewca. Mimo iż korbacz robił sporo hałasu, był uznawany za Saimona za jeden z najpotrzebniejszych poza murami bezpiecznego miasta sprzętów. Kompani czekali już na wozie. Mężczyzna dołączył do nich a kiedy już usiadł poprawił kapelusz i wbił swój wzrok gdzieś w ciemne niebo.

Podróż pod gospodę była na szczęście krótka i nie musiał zbyt długo słuchać pełnego charyzmy i wzniosłości biadolenia kompanów. Czuł irytację, kiedy ktoś z każdego zdania próbował stworzyć płomienną przemowę, pokrzepiającą serca i dusze każdego, kto jej słuchał. Świat był ponury i brutalny a kapłani, pouczający o miłości, zasadach i rycerskich zasadach byli tak samo śmieszni jak mim z pustym kapeluszem gdzieś na rynku w Altdorfie. W czasie krótkiej wędrówki do celu Saimon tylko raz się odezwał, by upewnić kompanów iż opętane dzieci są równie powszechnym zjawiskiem co opętani dorośli i w żadnym wypadku nie powinno się z nimi z tego powodu cackać. Wręcz przeciwnie. Palnąć bachora w łeb tak co by nie wadził pod nogami i nie próbował jakiś przeklętych sztuczek.

Gdy dotarli na miejsce Saimon przeciągnął się. Był dość spokojny, choć czuł jak nerwy w nim rosną. Był człowiekiem wielkiej wiary, ale wciąż tylko człowiekiem. Bał się demonów tak jak każdy człek o zdrowych zmysłach. Jeśli ktoś twierdził, że się nie bał, to był albo kłamcą albo szczerym głupcem.
Pałka którą zabrał z wozu mogła się przydać. Wcisnął ją za pas, lecz nie miał zamiaru rezygnować z korbacza. Zagnany w kąt opętany człek był niebezpieczny jak dzikie zwierze. Czarnowłosy mąż obrzucił wzrokiem cały przybytek. W duchu zastanawiał się co na prawdę kryje się w ciałach rodziny. Gdyby były to demony, to pewnie niezbyt silne. Wszak te pętały ludzi wpływowych, takich, z których miałyby większą uciechę. Ci zaś tutaj byli pewnie niezbyt niebezpieczni. Oby się nie mylił.

Podczas gdy kompani omawiali sposób zjawienia się w gospodzie, on tylko kręcił głową. Nie miał pojęcia, na co komu to całe planowanie. Demony to nie zwierzoludzie, nie uciekną, gdy będą otaczane. Wręcz przeciwnie. Będą bawić się nieszczęśnikiem, którego opętały do samego końca czerpiąc przyjemność z jego cierpienia. Tego już nie tłumaczył towarzyszom. Wiedza, którą wyczytał z książek była cenna. Z resztą niebawem sami przekonają się na własnej skórze, z czym będą mieć do czynienia.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 12-09-2012, 17:52   #15
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Pod karczmą:


-Starcze, podejdziesz pod karczmę i powiesz nam gdzie te dziady są - nakazał Gottri.

-Jak to sam? A co jeśli któryś mnie zobaczy? -Zapytał wystraszony. -Ja nie znam się na wojaczce jak wy.

- Mamy po mordach wszystkich prać? - zapytał krasnolud. - Będziemy blisko, a Ty masz tylko podejść, a nie walczyć tam, tatku.
-Po co prać wszystkich? Powiem wam jak wyglądają. - odpowiedział zaskoczony propozycją. - Karczmarz to wysoki, ciemnowłosy mężczyzna. Nie ma zęba w górnej szczęce, nosi brodę. Jego żona to jasnowłosa, tęga kobieta. Ma pieprzyk na prawym policzku. Czwórka dzieci... hmm, tam nie będzie innych dzieci. - Odpowiedział.
- Ty, ale mamy tam wejść i każdemu wysokiemu w szczękę zaglądać? - Gottri zaczynał się już denerwować. - Słyszał ty o rozpoznaniu, takim rozpoznaniu by później wpaść, jebnąć od razu kogo trzeba i wypaść? Raz, dwa, ciul, dup i po sprawie.

-Na Sigmara!- Zakrzyknął wystraszony ojciec Albrecht wznosząc do góry ręce. -Nie słyszałem o rozpoznaniu, ja od modlitw jestem. Sam nie wiem- zamyślił się. - Karczmarz Thomas zawsze ma ubrany skórzany fartuch na którym widnieje masa tłustych plam. Tak go poznacie. Skoro światło się pali, byc może nie śpi tlyko obsługuje gości. - Próbował ratować sytuację. Czuł się winny, że nie słyszal o rozpoznaniu.

Wiesz co? ... Gówno mnie obchodzi w co ubrany jest. Już nie jesteś od modlitw, dziś zwalczasz demony. Możesz się modlić, jak będziesz podchodzić pod karczmę. Szczam na to. Ale przydajrze się na co. Tylko ty żeś ich widział i poznasz od razu. Rozumiesz?! Na Grimnira!- cierpliwość krasnoluda była coraz mniejsza. Oj jak on nie lubił takich ludzi. Za co Grimnir go ukarał takim pomocnikiem?

-Czemu ja mam iść pod karczmę? Sam się tam podkradnij i zajrzyj przez okienko. Masz odpowiedni wzrost, ja bym musiał się schylić, a dokuczają mi bóle pleców. - Albrecht szukal wymówki, żeby nie narażać się na niebezpieczeństwo. -Albo zróbmy tak. Na widok kogokolwiek krzyczcie “Prać?” , a ja wam z tyłu odpowiem “Prać!” Jak poznam w nim demona. - Zaproponował nieśmiało ojciec.

Vapensmund machnął ze zniechęceniem ręką.
- Gadajcie z nim. Ja nie potrafię, zaraz mu po prostu jebnę i stracimy pokrakę - rzekł całkowicie ignorując propozycję Albrechta. Będzie walił we wszystkich, a na pewno nie będzie się już do Albrechta odzywał. Przynajmniej jest już rozsierdzony i gotowy do walki.

- W jakim wieku są dzieci? - zapytał tak nagle Jacob.

-Najstarsze ma chyba 12 lat - odrzekł Albrecht po chwili zastanowienia.

- Dzieci mamy bić po łbach? Powariowali? - rzucił Gottri do Jacoba, do Albrechta się już nie odzywa. - Na pewno jest pewien, że dzieci są opętane? Po co włazić w dzieci?
-Jeśli to dla Ciebie problem, krasnoludzie, sam zajmę się dziećmi...- wtrącił się niespodziewanie Saimon -Demony wręcz uwielbiają dziatki. Są mniej odporne na ich niszczycielską potęgę, a do tego robiąc słodkie oczy łatwiej im zmylić kogoś takiego jak my.- wzruszył ramionami, nawet nie spoglądając na rozmówcę.
- Chore... jebany Chaos - Vapensmund krótko podsumował wypowiedź Saimona, po czym siarczyście splunął.

-Proponuję, by przynajmniej dwie osoby weszły od tyłu, a reszta przez główne drzwi, w ten sposób okrążymy ich w najważniejszym momencie- Powiedział Pieter spokojnym tonem, nie znał się na taktykach wojskowych ale przy napaściach zwykle tak się to odbywało.
-Mogę iść ja, na wypadek gdyby któreś drzwi były zamknietę lecz potrzebowałbym co najmniej jednej osoby? Ktoś chętny?

- Pizda, ja mogę iść! Byle z dala od tego modlącego się - odpowiedział prędko Gottri. - Oby te cioty były zaraz z tyłu...

-Świetnie, obaj sobie na pewno poradzimy. Czy reszcie to odpowiada?

- Ja wejdę chwilę wcześniej jako normalny gość. - zaproponował Jacob. - Ktoś ze mną?

- Bierz nizioła, jeszcze wykryją kapłanów jakoś. A na nizioła pewnie nikt nie zerknie. - zaproponował krasnolud.

- Nie no... po mnie w ogóle nie widać kim jestem - powiedział ironicznie Jacob zerkając na dwa pasy z kołkami do przebijania serc na klatce.

- Dobra, to ja właże z grubaskiem, a ty leź z Pieterem. Chodź młody będziesz robił jako mój tester żarcia, czy szczyn jakie podają - zaśmiał się gromko spoglądając na niziołka. Ale chyba tylko sam Gottri zrozumiał swój żart. Takie to krasnoludzkie poczucie humoru. Oby tylko w środku się opanował i nie wyskoczył od razu na demona. Oj będzie to dla niego próba charakteru, oj będzie...

Ja wejdę od przodu, Sigmar jest z nami. Mamy ich tylko ogłuszyć, choć słyszałem o demonicznej sile. Bądźmy ostrożni-powiedział Rabent i spojrzał na resztę uczestników polowania na opętanych- Wchodzimy czy marnujemy czas? Kto ma wejść od tyłu niech wchodzi, my zajmiemy się resztą
- No tak, ty masz najmniej charakterystyczny strój. Wcale nie będą przy tobie ostrożniejsi. Ech... - pokręcił głową Gottri.
- Blask bijący ode mnie może zdradzić, że pochodzimy od Sigmara - wtracił patetycznie Farfelkugel
-Może zamiast tego wejdziemy tylko odpowiednią grupą a reszta będzie nas ubezpieczać?
- No to przecież tak gadalimy. Ja i nizioł włazimy, łowcy z tyłu, a kapłany zostają, bo podejrzane od razu. Eee zresztą... poplanowane... Dobra włazić trzeba, nie czas tracić, nic z tego nie ma - rzekł Gottri po czym ponownie siarczyście splunął.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 12-09-2012 o 18:54.
AJT jest offline  
Stary 12-09-2012, 18:18   #16
 
Barthirin's Avatar
 
Reputacja: 1 Barthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodze
Na wozie
Podczas podróży wozem Farfelkugel nie odzywał się, ani nie słuchał, co mówią inni. Modlił się. Modlił się tak żarliwie, że jego postać spowił blask ognia Młotodzierżcy. Bynajmniej jego modlitwy nie pozostały bez odpowiedzi. Głos słyszalny tylko dla niego powiedział mu:

~ Weź mój ząb i pobłogosław broń swoją i naszych wspólnych dzieci jadących z tobą! A demonów się nie lękajcie! Moja moc jest z wami!

Niziołek bez wahania wykonał polecenie swojego bóstwa. Wyjął z kieszeni małe zawiniątko, w którym spoczywała święta relikwia – ząb Sigmara. Dotknął nim po kolei każdej pałki i swojego młota. Nie miał zamiaru rozstawać się ze swoją błogosławiona bronią. Ludzie mieli przeżyć? Będzie celował w kolana. Następnie wsadził ząb do ust i powiercił nim trochę. To na wypadek, gdyby zgubił broń i musiał gryźć przeciwników. Po odprawieniu całego rytuału poczuł ciepło ognia Sigmara i cichy dźwięk trąb brzmiący w uszach.

Pod karczmą
- No to przecież tak gadalimy. Ja i nizioł włazimy, łowcy z tyłu, a kapłany zostają, bo podejrzane od razu. Eee zresztą... poplanowane... Dobra włazić trzeba, nie czas tracić, nic z tego nie ma - rzekł Gottri po czym ponownie siarczyście splunął.

Niziołek też splunął, by wyrazić swoją aprobatę.

- Róbmy groźne miny, to może wezmą nas za zwykłych poszukiwaczy przygód. Nie powinno być to dla ciebie trudne, co? – uśmiechnął się do krasnoluda najbardziej dziarskim uśmiechem jakim dysponował – Ja postaram się wyglądać mniej bosko –dodał poważnie, jakby to zadanie było bardzo trudne.

Wszedł do karczmy. Nie spowolnił kroku. Kazał też fanfarom na chwilę przestać grania. Powstrzymał się od splunięcia, gdyż obawiał się, że świecąca blaskiem miliona gwiazd ślina zdradzi ich.
Usiadł na krześle za stolikiem, zamówił gorzałkę dla siebie i Gottriego, a potem rozejrzał się, jakby nigdy nic popijając trunek, szukając sług Chaosu.
 
__________________
Ash nazg durbatuluk,
Ash nazg gimbatul,
Ash nazg thrakatuluk,
Agh burzum-ishi krimpatul!
Barthirin jest offline  
Stary 12-09-2012, 18:48   #17
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Oczyszczające czekanie

Został ubezpieczać drużynę, zamiast tego do środka udali się dwaj najbardziej nieobliczalni osobnicy. Musi wyczuć aurę zła i pokonać ją wiarą. Tylko w ten sposób oprze się urokom demonów. Musiał czekać i zbierać siły, by w ostatecznej chwili pokonać ludzi opanowanych przez zepsucie. Na wszelki wypadek weźmie swój młot. Nie rozstawał się z nim prawie od 2 lat . Ogłuszyć i związać. Z dziećmi powinno być prosto, ale karczmarz i jego żona mogą stanowić wyzwanie. Oby jego towarzysze nie zbłądzili i w ich ciosach nie było zbędnego zawahania. Wrogiem nie były dzieci a zepsute do szpiku kości demony. Któraż z mrocznych potęg zapanowała nad ich duszami?
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 12-09-2012 o 18:53.
Pinn jest offline  
Stary 12-09-2012, 19:08   #18
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację


Pieter i Jacob

Ruszyliście jako pierwsi, a za cel obraliście tyły karczmy. Trzeba było sprawdzić, czy nie ma tam tylnego wyjścia, którym wasza zwierzyna mogłaby uciec. Łowcy wampirów różnili się od pozostałych członków drużyny. W samym ich ruchach można było dostrzec zarówno siłę jak i zwinność. Szybkimi krokami przebyli dystans dzielący ich od karczmy, a przy tym nie uczynili większego hałasu. Do tego porozumiewali się sobie znanymi znakami. Widać było, że wiedzą co robią. Drewniana brama przy karczmie okazała się zamknięta, jednak to nie stanowiło problemu. Łowcy sprawnie przesadzili mur i zniknęli po jego drugiej stronie.

Znaleźliście się na dziedzińcu karczmy. Po waszej lewej stronie znajdowały się budynki gospodarcze. Stajnia i zapewne kuźnia, sadząc po narzędziach wiszących na ścianie. Po prawej stronie mieściły się dwa okna. Zajrzeliście ostrożnie przez szybkę. Znajdowała się tam słabo oświetlona sala, nikogo w niej nie było widać. Ruszyliście dalej zerkając za róg. Upewniwszy się, że droga wolna skręciliście w prawo. Po waszej lewej stronie znajdowało się teraz jezioro i niewielka przystań z łódką.

Za następnym rogiem znajdował się placyk, na którego środku mieścił się wychodek. Minęliście go i waszym oczom ukazały się dwie pary drzwi. Jedne prowadzące do prawego skrzydła, wprost do sali, którą chwilę wcześniej widzieliście przez okno. Natomiast drugie do lewego skrzydła. Zerkając przez dziurkę od klucza nie dostrzegliście tam niczego poza ciemnością.
Jacob wybrał drzwi do prawego skrzydła jako swój pierwszy cel. Czuł adrenalinę. Wyjął wytrychy i próbował otworzyć zamek. Chwila kombinowania wytrychem wystarczyła, żeby otworzyć drzwi. Otworzył je ostrożnie i zajrzał do środka. Jak się okazało sień nie była tak do końca pusta. Wyglądało na to, że trafili wprost do wspólnej sali, miejsca, w którym śpią osoby niemające pieniędzy na pokój. Pod ścianą, w której były okna spało dwóch mężczyzn. Dostrzegliście również drzwi po waszej lewej stronie, które niechybnie prowadziły do głównej izby.

Gottri i Farfelkugel

Przed wami stało trudne zadanie. Farfelkugel był cały pobudzony. Czuł, że to jego chwila, jego moment. Wszystkie oczy są bowiem skierowane na niego, a jego zadanie jest najważniejsze ze wszystkich. Widział wzrok innych, wpatrzony w jego osobę. Wszyscy pokładali w nim nadzieje. Kiedy ruszyli w stronę drzwi słyszał oklaski i wiwaty zagrzewające go do działania. Musiał się postarać, choć bał się tego co zrobi, kiedy zobaczy demona.

Gottri zapukał do drzwi, a następnie pchnął je ręką. Były otwarte. Wszedł do izby jadalnej, a za nim podążył Nizioł. W środku stało parę stołów, naprzeciw wejścia mieścił się długi bar. Po prawej zaś stronie znajdowały się schody na górę.

Przy jednym ze stołów siedziało dwóch jegomości- z wyglądu nieprzyjemni, obaj uzbrojeni. Rzucili w stronę krasnoluda i Niziołka pogardliwe spojrzenia. Obaj pili ze szklanic żytniówkę, której butelka stała przed nimi.

Przy barze spał przed kieliszkiem jakiś miejscowy wieśniak. Za barem znajdował się karczmarz, który akurat czyścił szklankę. Na widok gości uśmiechnął się i zaprosił do stołu.

-Witajcie podróżni, zapraszam, usiądźcie. Podać jadło i napitek? Czy szykować pokoje? – zapytał uprzejmie. Był to wysoki brunet, noszący równo przystrzyżoną brodę. Kiedy mówił ujrzeliście, że brak mu górnej jedynki w uzębieniu. Nosił też poplamiony tłuszczem fartuch.

-Zdążyliście w ostatniej chwili, zaraz mieliśmy zamykać. – Dodał wesoło.

Saimon i Rabent

Zostaliście przed karczmą wraz z Albrechtem. Żeby nie stać bezczynnie postanowiliście podejść bliżej, może uda się coś zobaczyć albo usłyszeć. Rabent przyłożył ucho do szczeliny między drzwiami a futryną. Okazało się, że słyszy niemal wszystko o czym jest mówione – wszystko dzięki temu, że posiadał wyjątkowo czuły słuch. Saimon udał się w stronę okna. Zerkając ostrożnie zza glifu udało mu się zerknąć do środka. Dostrzegł karczmarza stojącego dokładnie naprzeciw okna- odpowiadał on wyglądowi opisanemu przez ojczulka. Kapłan cofnął się za ścianę, aby pozostać niezauważonym. Albrecht natomiast stał między nimi rozglądając się nerwowo. Widać było, że ta sytuacja jest dla niego nowa. Prawdopodobnie nigdy wcześniej nie miał do czynienia z demonami i jedynie tak jak wy wykonywał polecenia Magnusa.

GM info:
-Luffy, podeślij mi te dwie zdolności, o których rozmawialiśmy, albo ja rzucę za Ciebie sam
-Jeśli ktoś zaczął pisać odpowiedź do mojego poprzedniego posta, to niech ją zamieści razem z odpowiedzią do tego.
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 12-09-2012 o 19:11.
Mortarel jest offline  
Stary 12-09-2012, 19:26   #19
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Pod oknem cichego piekła

-Jeśli cokolwiek się wydarzy wchodzimy natychmiast- powiedział szeptem do Simona. Znał już wygląd wnętrza. Podobno opętani mieli ponad naturalne cechy w zależności od rodzaju demona zamieszkującego i splatającego ich duszę. Wiedział , że ktoś opętany przez Tzeentch`a może posiadać zdolności magiczne nawet jeśli nigdy nie uczył się magii, a ogień nienawiści i siła Khornistycznego opętańca , znacznie przekracza jego bez pomocy łaski Sigmara. Nie wątpił, był do tego szkolony.
 
Pinn jest offline  
Stary 12-09-2012, 20:36   #20
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
W karczmie:

- Taaa, żarcie jakie i szczyny. Ino te lepszej jakości. To dla mnie. A grubaskowi dajta coś jeszcze lepszego- odpowiedział Gottri karczmarzowi.
- Po szklaneczce spirytusu najlepiej, a co tam! - wtrącił z zapałem niziołek.
-Służę uprzejmie!- Powiedział karczmarz nalewając do kufla piwa dla Krasnoluda, a dla Niziołka nalał szklankę spirytusu. Następnie wyszedł na chwilę na tyły zapewne po jadło.
Krasnolud chwycił kufel, obrócił się i spojrzał na uzbrojonych typków. Próbował zdiagnozować, czy mogą stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla niziołka i innych jego kompanów. Wytężył wzrok, może wyglądali na chaośników...
Meżczyźni podnieśli wzrok na widok gapiącego się w ich stronę Khazada. -Co się tak gapicie mości krasnalu? Nie podobamy wam się w czym? - Zapytał agresywnie mężczyzna.
Niziołek szybko zareagował:
- Zdrowie wasze, gardła nasze! - i zasalutował szklaneczką spirytusu, po czym wychylił ją jednym chaustem.
-Zdrowie! - odpowiedzieli mu mężczyźni i wrócili do picia.
Całe szczęście niziołek zareagował pierwszy, nie pozwalając dojść do słowa krasnoludowi. [i]~Chaos ważny. Spokój ~ pomyślał, a po chwili zawołał.
Eeee, karczmarz! Gdzie to żarło?!
Po chwili wrócił karczmarz, tym razem wyszedł z innych drzwi. Dojrzeliscie za jego plecami kuchnię. Niósł dwie miski strawy. Kasza polana mięsnym sosem. Postawił ją przed wami i udał się spowrotem przez kuchnię. Musiało byc tam przejście, dzięki któremu po chwili znalazł się znowu za barem.
- Tam musi być jakieś przejscie. - szepnął niziołek do krasnoluda, wykazując się genialną zdolnością wyciągania oczywistych wniosków.
Gottri skinął głową, po czym chwycił miskę i ruszył w kierunku drzwi
- Eeee! - krzyknął, po czym popchał z całej siły drzwi. - Zimne! Do nędznej kury! Zimne mam żreć jak płacę?! - wrzasnął po czym rzucił michą w ziemię.
Wszedłeś do kuchni. Karczmarz zdążył już przejść do następnego pomieszczenia, ale słysząc twój krzyk zawrócił i równiez znalazł się w kuchni.
-Jak to zimne? Mości krasnoludzie. przecież nad ogniem grzałem. Proszę wybaczyć. Dajcie, a podgrzeję ponownie. - Zapewniał starając się uspokoić gościa.
- Z ziemi mam żreć?! - oburzył się krasnolud. - Jakby tak nie łaził, a żarciem się zajmował, to by dobre pewnie było. Trzeba było gadać, że rzeczywiście chce zamykać, a nie takie coś podawać. Jajca se robi? - narzekał mając nadzieję, że jego towarzysze są w razie czego gotowi. Kuchnia pusta, ale nie wiadomo co w kolejnym pomieszczeniu. Jeszcze nizioł ma michę, pomyśłał, jednak po chwili sam się w myślach zaśmiał ze swojej głupoty.
-Nie, nie! Alez skąd. Już nakladam nową porcję. - Zapewnił gospodarz. -Proszę, usiądź do stołu. Juz podaję. - Dodał kierując się w stronę szafki z miskami.
Farfelkugel spróbował swojej kaszy. Jest ciepła, pomyślał. Wtedy do niego to dotarło. Szybko wypluł kaszę i rzuszył w śald za krasnoludem, który już znika za drzwiami.
Gottri odwrócił się i spojrzał na stojącego za nim Farfelkugela. Był gotowy, by chwycić pałkę, ale czekał na jakieś poparcie ze strony niziołka. ~Teraz?! ~ zdawały się pytać jego żądne krwi oczy.
- Celuj w kolana! - szepnął w odzewie niziołek.
- W mordę... - rzucił krótko, jednym ruchem chwytając pałkę i prowadząc ją z półobrotu w kierunku owej mordy karczmarza.
Niziołek nie zamierzał zostać z tyłu. Fanfary rozbrzmiały w jego głowie jak nigdy dotąd. Zamachnął się od dołu młotem, celując w piszczele demona, którego postać widział w oczach karczmarza.
-Kneblujemy! - krzyknął niziołek, po udanym ataku krasnoluda.
- Działaj, ja będę pilnował i jak się zacznie przebudzać, to jebnę znowu
- Moze zmiażdżyć mu nogę, żeby nie uciekł jakby co?
Niziołek zabrał się do kneblowania karczmarza i związał mu ręc
Nagle otworzyły się drzwi za waszymi plecami. Dwóch dryblasów z izby, którzy wcześniej pili żytniówkę pojawiło się w przejściu.
-A co tu się dzieje? -rzekli dobywając mieczy na wasz widok.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 12-09-2012 o 20:39.
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172