W karczmie:
- Taaa, żarcie jakie i szczyny. Ino te lepszej jakości. To dla mnie. A grubaskowi dajta coś jeszcze lepszego- odpowiedział Gottri karczmarzowi.
- Po szklaneczce spirytusu najlepiej, a co tam! - wtrącił z zapałem niziołek.
-Służę uprzejmie!- Powiedział karczmarz nalewając do kufla piwa dla Krasnoluda, a dla Niziołka nalał szklankę spirytusu. Następnie wyszedł na chwilę na tyły zapewne po jadło.
Krasnolud chwycił kufel, obrócił się i spojrzał na uzbrojonych typków. Próbował zdiagnozować, czy mogą stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla niziołka i innych jego kompanów. Wytężył wzrok, może wyglądali na chaośników...
Meżczyźni podnieśli wzrok na widok gapiącego się w ich stronę Khazada.
-Co się tak gapicie mości krasnalu? Nie podobamy wam się w czym? - Zapytał agresywnie mężczyzna.
Niziołek szybko zareagował:
- Zdrowie wasze, gardła nasze! - i zasalutował szklaneczką spirytusu, po czym wychylił ją jednym chaustem.
-Zdrowie! - odpowiedzieli mu mężczyźni i wrócili do picia.
Całe szczęście niziołek zareagował pierwszy, nie pozwalając dojść do słowa krasnoludowi. [i]~Chaos ważny. Spokój ~ pomyślał, a po chwili zawołał.
Eeee, karczmarz! Gdzie to żarło?!
Po chwili wrócił karczmarz, tym razem wyszedł z innych drzwi. Dojrzeliscie za jego plecami kuchnię. Niósł dwie miski strawy. Kasza polana mięsnym sosem. Postawił ją przed wami i udał się spowrotem przez kuchnię. Musiało byc tam przejście, dzięki któremu po chwili znalazł się znowu za barem.
- Tam musi być jakieś przejscie. - szepnął niziołek do krasnoluda, wykazując się genialną zdolnością wyciągania oczywistych wniosków.
Gottri skinął głową, po czym chwycił miskę i ruszył w kierunku drzwi
- Eeee! - krzyknął, po czym popchał z całej siły drzwi.
- Zimne! Do nędznej kury! Zimne mam żreć jak płacę?! - wrzasnął po czym rzucił michą w ziemię.
Wszedłeś do kuchni. Karczmarz zdążył już przejść do następnego pomieszczenia, ale słysząc twój krzyk zawrócił i równiez znalazł się w kuchni.
-Jak to zimne? Mości krasnoludzie. przecież nad ogniem grzałem. Proszę wybaczyć. Dajcie, a podgrzeję ponownie. - Zapewniał starając się uspokoić gościa.
- Z ziemi mam żreć?! - oburzył się krasnolud.
- Jakby tak nie łaził, a żarciem się zajmował, to by dobre pewnie było. Trzeba było gadać, że rzeczywiście chce zamykać, a nie takie coś podawać. Jajca se robi? - narzekał mając nadzieję, że jego towarzysze są w razie czego gotowi. Kuchnia pusta, ale nie wiadomo co w kolejnym pomieszczeniu. Jeszcze nizioł ma michę, pomyśłał, jednak po chwili sam się w myślach zaśmiał ze swojej głupoty.
-Nie, nie! Alez skąd. Już nakladam nową porcję. - Zapewnił gospodarz.
-Proszę, usiądź do stołu. Juz podaję. - Dodał kierując się w stronę szafki z miskami.
Farfelkugel spróbował swojej kaszy. Jest ciepła, pomyślał. Wtedy do niego to dotarło. Szybko wypluł kaszę i rzuszył w śald za krasnoludem, który już znika za drzwiami.
Gottri odwrócił się i spojrzał na stojącego za nim Farfelkugela. Był gotowy, by chwycić pałkę, ale czekał na jakieś poparcie ze strony niziołka. ~
Teraz?! ~ zdawały się pytać jego żądne krwi oczy.
- Celuj w kolana! - szepnął w odzewie niziołek.
- W mordę... - rzucił krótko, jednym ruchem chwytając pałkę i prowadząc ją z półobrotu w kierunku owej mordy karczmarza.
Niziołek nie zamierzał zostać z tyłu. Fanfary rozbrzmiały w jego głowie jak nigdy dotąd. Zamachnął się od dołu młotem, celując w piszczele demona, którego postać widział w oczach karczmarza.
-
Kneblujemy! - krzyknął niziołek, po udanym ataku krasnoluda.
- Działaj, ja będę pilnował i jak się zacznie przebudzać, to jebnę znowu
-
Moze zmiażdżyć mu nogę, żeby nie uciekł jakby co?
Niziołek zabrał się do kneblowania karczmarza i związał mu ręc
Nagle otworzyły się drzwi za waszymi plecami. Dwóch dryblasów z izby, którzy wcześniej pili żytniówkę pojawiło się w przejściu.
-A co tu się dzieje? -rzekli dobywając mieczy na wasz widok.