Vonmir był zdziwiony, że sytuacja w drużynie doprowadziła do tego, że to on, jeszcze do niedawna menel i pijak, miał teraz załatwiać sprawy w urzędzie, wykazać się odpowiednią przenikliwością, by uzyskać odpowiednie informacje od młodego urzędnika. Nie mógł jednak nic na to poradzić, jak wejść do okazałego budynku, który zdecydowanie zapierał dech w jego piersiach. Na pewno, o ile przeżyje i jeśli ustatkuje się na tyle, by prowadzić poczciwe, rodzinne życie, będzie mógł opowiadać dzieciom o tego typu miejscach. Ich misja jakoś mocno do przodu nie szła, więc może i uda mu się przy okazji zwiedzić kolejne wspaniałe miejsca. Co prawda do głowy mocno przychodziło mu także to, by spróbować tutejszych, może i równie niecodziennych w Ouriadzie trunków alkoholowych, ale to musiał na razie odstawić na dalszy plan. Czas ich jednak dosyć gonił. Spojrzał więc jak najinteligentniej, jak potrafił na urzędasa i odchrząkując uprzednio, by dodać swej postawie jeszcze więcej powagi, odpowiedział. - Witam, nazywam się Vonmir, rodowity Sunveryjczyk, chciałem zgłosić się z prośbą o umożliwienie przejrzenia rejestru... wpisu osób, które w ostatnim czasie, jakieś cztery, pięć dni temu, przybyły do miasta. Wie pan, istotna misja, wagi ponadpaństwowej, jeśli mógłbym odnaleźć tam tą osobę, mocno ułatwiłoby to nam poszukiwania. - Zakończył, choć nie spodziewał się od razu pozytywnej odpowiedzi. Jakoś nie lubił wszelkich urzędników, już za dawnych czasów jego pobytu w szkole oficerskiej mocno zaleźli mu za skórę. Więc nastawił się, że dalej będzie musiał przekonywać rozmówcę, jeśli tak, to, o ile nie będą to informacje tajne, poda ewentualnie więcej danych na temat misji i zarazem poszukiwanej czarownicy*. Byle udało się coś załatwić, bo wolałby się udać już w spokoju do zajazdu, by nieco odpocząć po męczącej morskiej podróży.
* - właściwie, to sam nie wiem, ile informacji posiadają nasze postacie na jej temat. |