Najemnik obejrzał uważnie każdą z trzech kobiet z osobna. Ta, która do niego przemówiła niewątpliwie była tutaj najważniejsza. Pomyślał, że piękne dziewczyny to najprawdopodobniej jej pracownice, a ona sama także onegdaj pracowała w najstarszym zawodzie świata lecz była już na „emeryturze”. No to co? Winko jest. Dziewuchy są. Zabawa na całego! Nie, nie tym razem. Nastrój Yngvara był w tej chwili szczególnie paskudny. Kac po kilkudniowym wlewaniu w siebie dużych ilości alkoholu, choroba morska i przebywanie w upalnym kilmacie, który dla lubującego się w mroźnych górach był szczególną mordęgą, połączone w całość spowodowały obniżenie morali górala do minimum. Już był blisko wyładowania całej swojej złości i frustracji na nich, gdy zaświtała mu w głowie pewna myśl. Nigdy nie był dobry w damsko-męskich relacjach, szczerze mówiąc jego ulubioną relacją był seks, najczęściej bez chęci z obu stron. Ale jedno wiedział: baby lubią trzymać się razem. Poszukiwana czarownica - baba. One - baby. Coś w tym może być. Bądź co bądź jego najważniejszym celem było odnalezienie wiedźmy. A do tego wykonania zadania trzeba dążyć wszelkimi możliwymi sposobami. Gdyby został na Błękitnym Placu i gapił się dalej na Arsenał, nic by nie zdziałał. Istniała spore prawdopodobieństwo, że pójście z kobietami skończy się nad ranem z pustą sakiewką, ale trudno. Raz kozie śmierć. Zresztą od patrzenia na ich promienne uśmiechy i kuszące krągłości humor już mu się trochę poprawił. Obiecał sobie tylko, że nie będzie dużo pił, aby zmysłów zanadto nie przytępić i czujność zgubić. Uśmiechnął się, starając się wyglądać jak najbardziej lubieżnie i odpowiedział:
-Hoho! Toż to okazja jakich mało – położył dłonie na biodrach młodszych dziewczyn i dodał – Jestem pewien, że w takim towarzystwie czeka mnie wiele niezapomnianych wrażeń. Pani, prowadź do twego przybytku. |