Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2012, 11:40   #15
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Boddynock rozejrzał się po wnętrzu wieży. Skory zwierzęce nie zrobiły na nim wrażenia, choć już skory naziemcow trochę go zaskoczyły. ~Orkowie byli równie bezwględni co drowy ~ pomyślał, a wspomnienie męczarni, które przeszedł w Podmroku przyprawiło go o dreszcze.
Los tym razem im sprzyjał, albo jak to mówili naziemcy, Tymora się do nich uśmiechnęła. Wśród rzeczy rozsypanych na podłodze odnalazł znajome ubranie - gruby materiał, którym owijał głowę na kształt turnabu z zasłoną na twarz. Chwile później dostrzegł kolejne swoje rzeczy, gnom mial podstawę przypuszczać, że są tutaj ich wszystkie przedmioty Co więcej, pilnował ich tylko stary ork, który nie umiał upilnować nawet swoich rzeczy. Gnom wycofał się po schodach do pozostałych, tymczasowo przyjaznych mu, naziemcow i opisał całą sytuację.
- Zaczekajcie tutaj. Podkradnę się do broni tego zielonoskorego i gdy już nie będzie miał się czym bronic, ktoś z was, silniejszy ode mnie, spróbuje go obezwładnić - Po tych słowach Boddynock wrócił na górne piętro i skierował się w kierunku oręza orka.

Gnom po cichu wdrapał się z powrotem na stopnie, ostrożnie wszedł na górę i na dzień dobry przydzwonił stopą w posadzkę tak, że prawie stracił równowagę. W pierwszej chwili był już gotowy do biegu lub ucieczki, jednak na jego szczęście napój, który stary ork pociągał z kubka musiał dostatecznie przytępić jego zmysły. Teraz już ostrożniej dotarł do stojącego przy ścianie topora i puklerza, zwracając uwagę czy nie został dostrzeżony podniósł je i równie ostrożnie zszedł na dół, do pozostałych.

Gnom zły na siebie za początkowe potkniecie wrócił do, nazwijmy to z braku lepszych możliwości, towarzyszy niosąc topór i puklerz. Wyciągnął oba przedmioty w ich kierunku, czekając, aż ktoś je zabierze, jemu nic po nich.

Topór bojowy... To było coś specjalnie dla kapłana Tempusa.
Taar natychmiast zaopiekował się przyniesionymi przez Boddynocka przedmiotami, kwitując darowiznę cichutkim “Dziękuję”.

Gnom uśmiechnał się do siebie na słowa Taara. ~ Ależ proszę ~ pomyślał. Ci naziemcy są tacy zabawni ze swoimi manierami. – A teraz idz i rozpłataj tej naziemnej poczwarze czerep – powiedział Boddynock – Jeśli oczywiście byłbyś tak łaskaw – dodał ironicznie.

- Kto mi potowarzyszy? - spytał Taar, stawiając stopę na pierwszym stopniu schodów. W końcu nie tylko on miał w tej grupce broń. Nie mówiąc o tych, co mieli czary na podorędziu.

Boddynock rozejrzał się po najemnikach. Tylko on miał jeszcze broń, ale taką, którą nie umiał się posługiwać. Był jeszcze łuk, ale gnom chyba nie miał wyjścia. – Tuż za tobą – powiedział, pokazując dłonią orka.
Znalezienie broni napawało diablę pewną otuchą co do ich polepszającej się sytuacji. A że tą broń jeszcze ktoś umiał używać, to tylko jeszcze lepiej.
- Prowadź - powiedział Garo, znów wywołując fioletowy płomień w swojej drżącej dłoni.
Bragonius wyjrzał najpierw na zewnątrz. Chciał sprawdzić czy żaden ork nie zbliża się do wieży, a później dołączył do szykujących się do szturmu do towarzyszy.
- Załatw go szybko, bo nie wiadomo, czy nie ma jeszcze kogoś na drugim piętrze. - Zwrócił się do najlepiej uzbrojonego z całej grupy Taara, zacierając już ręce na myśl o odzyskanie swojego ekwipunku.
- Pozwól mi oddać wpierw strzał. Nie jestem znakomitym łucznikiem, toteż trudno mi będzie trafić zielonego bez ryzyka zranienia ciebie. - dodał z cicha drużynowy strzelec napinając powoli ponownie strzałę na łuk i kierując się tuż za kapłanem na górę.
- Dobra. Wejdziemy, ty strzelasz, potem ja atakuję - zgodził się Taar.
 
Lomir jest offline