Role zostały rozdane, teraz aktorzy mogli rozpocząć występ. I cóż z tego, że wszystko zostało ustalone, skoro jeden człowiek odgrywający jedną z głównych ról, się pomylił...
Taar zaklął, gdy jego atak nie przyniósł żadnego rezultatu. Ork był cholernie zwinny, a kapłan chyba zbyt pewny siebie. Bo nie można było zwalić chybienia na tłoczące się dookoła Taara osoby.
Za to drugi atak...
Chyba nieco przesadził, skoro ork w połowie stracił głowę, pół pomieszczenia było we krwi, a kolczuga nadawała się w zasadzie na złom.
Taar wytarł ostrze zdobycznej broni w spodnie orka, a potem zaczął przeszukiwanie pomieszczenia w poszukiwaniu swojego ekwipunku. Spodnie i koszulę znalazł natychmiast, podobnie jak resztę odzieży. Nie wiedział co prawda, czemu każdy z butów był w innym końcu pomieszczenia, ale najważniejsze było to, że się znalazły.
A potem znalazły się i broń, i zbroja wraz z tarczą, a w skrzynce, tam gdzie monety, znalazł się także wciśnięty w sam kąt medalion z symbolem Tempusa. Była też i sakiewka, tyle że pusta.
Taar odliczył dziesięć złotych monet (mniej więcej tyle, ile stanowił wcześniej jego majątek), resztę zostawiając dla pozostałych.
Ubrany i uzbrojony był gotowy do opuszczenia gościnnych gospodarzy. |