Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2012, 19:25   #26
Lucifer oO
Konto usunięte
 
Lucifer oO's Avatar
 
Reputacja: 1 Lucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwu
Łowcy Shauzala

Drow jedynie rzucił wymowne spojrzenie Cierniowi w odpowiedzi, jedno z serii “A nie mówiłem?”, po czym sam ruszył za drużyną. Korytarz prowadził lekko w dół i im dalej drużyna się zagłębiała tym bardziej mroźne powietrze do nich docierało. Tunel wił się raz w jedną raz w drugą, lecz dzięki oznaczeniom na mapie i oznaczeniom na planie który trzymał drow, bez problemu udawało im się wymijać wszelkie przeszkody w postaci ślepych uliczek czy głębokich rowów z wystającymi na dnie kolcami. W końcu po dobrych kilku godzinach dotarło do nich to że cały ten grobowiec był znacznie większy niż mogli sądzić oceniając po wielkości planu, ale trudno było się dziwić błędnemu wrażeniu, gdyż na planie nikt nie uwzględnił skali. Cierń zdjął plecak i rzucił go na ziemię spoglądając wpierw w jedną potem w drugą stronę. Oba krańce tunelu były zasnute cieniem, oraz dziwną mgłą, dość nietypową dla tuneli w tych górach.
-Nie wiem jak wy, ale ja zjadłbym coś zanim ruszymy dalej. Te korytarze zdają się nie mieć końca, a sądząc po mapie jesteśmy... o! Gdzieś tutaj.- Powiedział wskazując palcem obszar w dolnym lewym rogu pergaminu trzymanego przez drowa. Chees nawet nie spojrzał na mapę, wypatrując czegoś w ciemnościach na wprost. Karkarov z kolei z zadowoleniem zarzucił topór na plecy i odwrócił się w stronę Morna.
-Ja tam jestem jak najbardziej za! Od dłuższego czasu burczy mi w brzuchu, ale nie chciałem narzekać bo ja praktycznie zawsze jestem głodny! HA! Hahahahaha!- Zakrzyknął na tyle głośno że jego słowa odbiły się echem i powędrowały w głąb. Drow jak zwykle parsknął cicho z pogardą. Najwyraźniej nie przepadał za wielkoludem, jednakże nie oderwał wzroku od ciemności którym przyglądał się z uwagą.
-Również nie mam nic przeciwko.- rzucił gnom -Czy wiadomo już ile przeszliśmy ? Droga zdaje się nie mieć końca.
~ Ten Kharkow zachowuje się jak ludzka wersja Brutusa ~ pomyślał Aldo. Pogłaskał w tym momencie niedźwiedzia. Ten nie zwrócił na to uwagi bacznie coś węsząc.
-Co tam widzisz przyjacielu? -Grigor zignorował resztę drużyny i podszedł do drowiego maga.
Drow nie zareagował od razu. Stał spokojnie przyglądając się ciemnościom w milczeniu, dopiero po kilku chwilach spojrzał w stronę swego kompana.
-Nie jestem go końca pewien...- Odpowiedział znów spoglądając przed siebie.
-Albo rodzaj jakiejś bariery magicznej albo... co gorsze, pułapki... Dziwna aura migocze w ciemnościach i muszę przyznać szczerze że nie wygląda jak typowe zaklęcie ochronne.
Aldo spokojnie poszedł do drowa z Brutusem szłysząc jego słowa. Mimo że osobiście wołał z nim nie rozmawiać, nie wątpił w jego zdolności.
-Hmmm.... można się było tego spodziewać. Ciekawe czy to sprawka samych magów czy Lisza.
-Nie dowiemy się, póki nie sprawdzimy. Swoją drogą Cierniu czy tam tędy droga nasze wiedzie? Jest jakaś wzmianka o tym na mapie?
-Problem w tym że na mapie nie ma żadnych oznaczeń, poza tymi symbolami po których wiemy że dobrze idziemy i tych znaków w trzech komorach. Tak naprawdę to korzystając z tego planu nie wiemy czy w ogóle dobrze idziemy...- Odpowiedział Morn zajadając swoje racje podróżne.
-Jeśli coś jest chronione, to znaczy że dobrze idziemy.- Skwitował krótko drow po czym sam zasiadł pod ścianą i począł posiłkować się tym co miał pod ręką.
-Tylko warto by się na to jakoś przygotować.-odpowiedział gnom.
-Wpierw dobrze się najedzmy. Walczyć, ginąc czy zabijając, o wiele przyjemniej z pełnym niż pustym żołądkiem -podsumował pełnopłytowy dołączając się do posiłku.
-HA! Oto prawdziwy duch Tempusa!- Ryknął Karkarov w kierunku muzykanta, po czym wrócił do zajadania z uwielbieniem tych kilku racji podróżnych, które dla niego samego stanowiły jeden posiłek.
Aldo dołączył do towarzyszy. Wziąwszy z plecaka racje podróżne, raczył się nimi. Nie zapomniał o swoim towarzyszu, któremu oddał dużą część swojej racji. Były one przygotowane dla ludzi, nie dla gnomów. Posiłek, mimo iż nie był jakoś przesadnie wytworny, ani też świeży, smakował wyjątkowo dobrze. Być może to za sprawą długiej wędrówki, która wszystkich wymęczyła, a być może za sprawą nieprzyjemnego otoczenia w jakim się znajdowali, ale prawie każdy po zjedzeniu tego co miał pod ręką rozglądał się za dokładką. W szczególności Brutus i Karkarov, którzy jako ostatni skończyli jedzenie dzieląc się ostatnią porcją.
-No. Myślę że można ruszać.- Powiedział drow podnosząc się na nogi i ruszając ostrożnie przed siebie. Zdawał się nie zwracać w ogóle uwagi na to czy ktoś podąży za nim.
Aldo wolałby odpocząć trochę po posiłku, jednakże mieli zadanie do wykonania. Wstał jako jeden z ostatnich. Przed dalszą drogą sprawdził swoją kuszę. Była to jego jedyna broń przeciwko Shauzalowi z powodu wytłumienia magii w tym grobowcu. Wolał się trzymać pośrodku grupy, a najlepiej mając przed sobą pełnopłytowego.
Jak się okazało już po kilku krokach, przed ich oczami faktycznie pojawiła się dziwna otoczka, przywodząca na myśl połączenie chmury gazowej z cieczą. Drużyna zatrzymała się przed nią, lecz zanim ktokolwiek zdążył się odezwać drow wystawił dłoń przed siebie i począł zbliżać ją do owej bariery. Gdy nie napotkał żadnego oporu ani nietypowej reakcji, pchnął dłoń do przodu jakby starał się przesunąć to co znajdowało się przed nim. Bariera zafalowała niczym gęsty płyn, jednakże nie stawiała oporu i dłoń drowa po chwili znalazła się po drugiej stronie. Chees nie czekając ruszył odważnie do przodu i po chwili znalazł się po drugiej stronie. Odwrócił się do kompanów i przemówił, jednakże spoza bariery wydobył się jedynie bełkot, tak jakby drow znajdował się pod wodą.
Ufając swemu towarzyszowi oraz modląc się w duchu by owa chmura nie okazała się niczym szkodliwym, szczególnie jakimś wąpierzem w postaci gazowej Grigor wstrzymał oddech i ruszył przed siebie. Starał się nie zatrzymywać wewnątrz owej substancji by jak najszybciej ją opuścić.
Gnom zanim ruszył w głąb bariery najpierw się jej dokładnie przyjrzał. Słysząc bełkot drowa, założył że jest to jakiś płyn, jednak nie miał jego konsystencji. Widząc, że raczej nikt się tam nie dusi z powodu braku powietrza, ruszył pewnie do przodu. Podczas przechodzenia przez barierę, zdał sobie sprawę, że to nie była ciecz, ani nic w tym rodzaju. Był to jedynie koniec mocniejszego czaru ochronnego, który objawiał się pod tą postacią. Pierwszy raz w życiu spotkał takie coś, jednakże samo przejście, a także cechy charakterystyczne spowodowały, że zrozumiał co to jest. W czasie swoich długich studiów przeczytał kilka ksiąg o czarach ochronnych, na tyle by to rozpoznać. Brutus jednak miał większe problemy. Zwierzę nie rozumiało natury tej bariery, jednakże po dłuższej chwili więź łącząca go z Aldem zwyciężyła i ruszył za swoim panem. A właściwie nie było mu dane zdecydować, gdyż idący za nim Karkarov popchnął go nogą tak że niedźwiedź wylądował po drugiej stronie nim zdążył się zorientować co tak naprawdę się stało.
-Niektórych trza czasem zachęcić do działania... Hahaha!- Powiedział olbrzym przechodząc przez barierę za towarzyszem gnoma, który teraz powarkiwał na niego groźnie łypiąc spode łba. Korytarz po drugiej stronie spowijała dziwna mgiełka do złudzenia przypominająca konsystencją barierę którą właśnie przeszli, jednakże w przeciwieństwie do samej bariery, owej mgiełki nie dało się wyczuć poprzez dotyk i choć zdawać by się mogło że przy każdym oddechu wpadała do płuc, nie miała żadnego zapachu i praktycznie niczym nie różniła się od powietrza. Mieniąc się jedynie kolorami tęczy, co zarówno gnom jak i drow od razu uznali za magiczną powłokę. Korytarz za powłoką kończył się po jakimś metrze i wpadał do dużej kwadratowej sali w której panował półmrok. Mimo że kilka osób w drużynie widziało bez problemu, Karkarov bez słowa sięgnął do swego plecaka i wydobył z niego pochodnię, po czym zaczął ją rozpalać przy pomocy iskrzących patyczków. W chwilę potem w całej sali zrobiło się jaśniej. Zarówno ściany, podłoga jak i sufit komnaty były pokryte pismem, wyglądającym jak runiczne w którym większość mogła rozpoznać pismo magiczne wykorzystywane do tworzenia trwałych inkantacji na budynkach czy właśnie w grobowcach. Z czterech rogów pomieszczenia wystawały tajemnicze czarne obiekty w kształcie kuli z których prowadziły wiązki promieni podtrzymujące na samym środku czarną smolistą kostkę nie większą od przeciętnej skrzyneczki. Kostka ta z zewnątrz przypwodziła na myśl kwadratowe zwierciadło, gdyż zapiski ze wszystkich ściań odbijały się na jej gładkiej ciemnej powierzchni. Drow powoli podszedł na środek sali, uważając jednocześnie by nie dotkąć któregoś z promieni, po czym zaczął oglądać tajemnicze cudo lewitujące w powietrzu.
-Sądzę, że to może być odpowiedzialne za brak magi w tym kompleksie. Lepiej tego nie ruszać póki lisz stanowi dla nas zagrożenie -zauważył muzyk.
-Czyli moja teroria była prawidłowa. Te napisy, to część jednak nie tylko czary ochronne i inkantacje. Widzę w tym jakiś schemat, który jest większym kodem.- rzucił gnom, przypatrując się najbliższym napisom. -Lepiej nie naruszyć promieni, a tym bardziej samej kostki. Chyba, że będziemy chcieli stracić naszą przewagę nad Liszem, który będzie korzystał głównie z magii. Nie wiemy jednak czy ta bariera podoła najsilniejszym zaklęciom. Może wyjść również tak, że on będzie w stanie rzucać czary, a my nie. Wtedy jesteśmy na straconej pozycji.
-Zaryzykował bym i nie niszczył tego zabezpieczenia.
-Chess, co o tym sądzisz ? -zapytał gnom z niechęcią drowa.
-Co ja sądzę? Sądzę że jest to wyjątkowo prymitywne w zamyśle, a zarazem genialne w zastosowaniu... To pomieszczenie to nic więcej jak aktywny magicznie tesserakt.- Odpowiedział drow ostrożnie wymijając wiązki i obchodząc kostkę dookoła, aby przyjżeć się jej z każdej strony.
-Tesse... co?- Zapytał Karkarov przyglądając się drowowi z wyraźnym niepokojem.
-Hipersześcian.- Skwitował krótko drow, tym razem przenosząc wzrok na ściany pomieszczenia z których zaczął czytać wzory.
-Czy tylko ja mam problem ze zrozumieniem o czym on plecie?- Zapytał olbrzym rozglądając się po drużynie z głupawym wyrazem twarzy.
-Uhm, nie. Ja to w ogóle nic nie jarzę -przyznał się Nathay.
-Jakby to wam wytłumaczyć... Widzicie tą kostkę. Ma ona długość, szerokość i wysokość. Czyli jest trójwymiarowa. Tak samo to pomieszczenie. Rozumiecie ?-spojrzał na towarzyszy.
-Jednakże widzicie te wiązki światła. Łączą one te dwie rzeczy, kostkę i pomieszczenię w jeden obiekt, który jest już czterowymiarowy, gdyż dochodzi nam jeszcze jak, by to powiedzieć....głębia.
-Myślę że produkujesz się niepotrzebnie mały towarzyszu. Ci ludzie nie prowadzili nauk takich jak my i nie znają większości pojęć którymi trzeba opreować próbując opisać im czym tak naprawdę jest to niesamowite pomieszczenie.- Skomentował drow nie odrywając wzroku od zapisków.
-Dobrze, nieważne co to jest. Jednak do czego to służy i jak może nam się to przydać -piwosz spoglądał to na drowa to na gnoma.
-Dobre pytanie. Gnomie? Masz jakąś teorię?- Zapytał drow po raz pierwszy spoglądając w kierunku swego kompana, a na jego twarzy gościł delikatny uśmieszek.
-Hmmm.... Tutaj pojawia się problem. Skoro jesteśmy w pomieszczeniu, które jest najsilniej chronionione i do tego mamy tesserakt... nie wiem jak się do tego zabrać.
-Piękno mojej teorii polega na tym że nie trzeba się do niczego zabierać towarzyszu. Jeśli jest to faktycznie to co myślę. To znajdujemy się w pomieszczeniu które jest najsilniejszym więzieniem magicznym z jakim miałem do tej pory do czynienia w całym moim życiu. Bo choć jesteś wolny nie możesz się wydostać pozostając uwięzionym gdzie indziej. Wygląda na to że lisz wcale nie spoczywa w trumnie, lecz przechadza się tymi korytarzami w obłąkaniu próbując znaleźć drogę ucieczki, jednocześnie nie mogąc wejść tutaj aby zlikwidować tą barierę i móc połączyć się ze swoim rozdzielonym bytem. Dodając do tego absolutne pozbawienie magii...- Spojrzał w stronę Karkarova.
-Możesz schować topór, ta twierdza jest tak zabezpieczona że żadne niebezpieczeństwo nam nie zagraża. Oczywiście nie licząc jakiś pomniejszych pułapek zastawionych na tych którzy przez przypadek by się tutaj włamali.- Karkarov obrzucił drowa nieufnym spojrzeniem i zacisnął dłonie mocniej na rękojeści swojej broni, rozglądając się przy tym w około.
-Cierniu zaznacz to miejsce na mapie, lepiej wiedzieć gdzie jest jeśli mielibyśmy się tu wrócić- Grigor rzekł spokojnie do jednego z łotrzyków samemu nieufnie patrząc na owo urządzenie.
-Teraz wszystko na tym planie nabiera większego sensu, bo to miejsce jest oznaczone właśnie dokładnie takim wzorem. Sam zobacz...- Morn podsunął browarnikowi plan wskazując na komnatę na której nakreślony był malutki wzór przypominający komnatę w której się znajdowali.
-To co teraz?- Zapytał Karkarov wciąż rozglądając się niepewnie po pomieszczeniu, jakby obawiał się co najmniej jakiś dziwacznych magicznych anomalii które to cholerstwo na środku mogło spowodować.
-Pozostały jeszcze dwie oznaczone komnaty i kilka pustych. To znaczy bez żadnych symboli.- Morn spojrzał na mapę aby upewnić się czy wszystko dobrze zapamiętał.
-Jest piramida oraz... Pomieszczenie które przypomina gwiazdę pięcioramienną.
-Pentagram.- Dodał drow nawet nie podchodząc do nich by zerknąć na mapę.
-Kolejne zagadkowe miejsca. Ciekawe, gdzie spotkamy naszego obłąkanego lisza.-rzucił gnom, który był zdumiony wiedzą drowa. Nie spodziewał się tego po nim.
-Mogę założyć że pentagram będzie źródłem ochrony antymagicznej zaś piramida samym grobowcem. - Dodał Grigor.
-Zagadkowe? Raczej przebiegłe. Wystarczy odrobina ponad przeciętnej wiedzy, która na codzień nie jest zbyt często wykorzystywana przy czarowaniu, dlatego nieliczni mogą mieć o niej pojęcie. Znając Czerwonych Czarnoksiężników, wcale nie dziwi mnie zastosowanie tutaj tak banalnie prostych sztuczek, które w momencie nieuwagi lub braku ostrożności mogą okazać się nad wyraz zwodnicze i śmiertelnie niebezpieczne.- Skwitował drow z nutą pogardy w głosie spoglądając na gnoma, po czym parsknął cicho pod nosem i przeniósł wzrok na Grigora.
-Pentagram w tym wypadku symbolizuje zupełnie co innego, według mnie jest to pomieszczenie które łączy się w jakiś sposób z astralem i to pewnie tam został uwięziony jeden z bytów lisza. Równie dobrze może to być jego ciało i wcale nie musi się tutaj szwendać. Jeśli zaś chodzi o piramidę, to faktycznie jest to grobowiec, choć w tym wypadku nie samego lisza lecz jego wiedzy bo jak już zdołaliśmy ustalić lisz wbrew temu co mówiły plotki na jego temat nie posiada zwyczajnych kajdan. Jego kajdany to nic innego jak to pomieszczenie w którym obecnie się znajdujemy.- Ton drowa był wyjątkowo wyniosły i zdawał się być wręcz znudzony samym snuciem swoich teorii, które przecież w jego mniemaniu powinny być dla każdego oczywiste.
-Więc powinniśmy najpierw ruszyć w kierunku tej piramidy. Może znajdziemy tam coś przydatnego do walki z liszem. Potem możemy się udać do miejsca, które jak wskazujesz, jest miejscem złożenia bytu lub ciała lisza. Chociaż za teorią Grigora przemawia lepsze odniesienie do symboliki. Drow jedynie parsknął pogardliwie w odpowiedzi na słowa gnoma, który w jego mniemaniu zdawał się mieć poważne braki w edukacji a być może nawet i w intelekcie, po czym ruszył do przodu.
-Nie traćmy czasu. Ruszajmy. Cierniu prowadź.
-Się robi!- Zakrzyknął Morn spoglądając na plan, po czym ruszył z powrotem do komnaty w z trzema korytarzami.
-Zaraz. A tak właściwie to czego my tutaj dokładnie szukamy?- Zagadnął Karkarov spoglądając po reszcie drużyny.
-Bo przyznam się szczerze, że nawet nie spytałem się Szarych Bród w jakim celu wy tutaj wyruszyliście i przybyłem jedynie żeby chronić wasze tyłki.
-Eksplorować grobowiec w poszukiwaniu jak największej liczby magicznych przedmiotów oraz wiedzy magicznej i nie tylko. Zastanawiałem się nad zabraniem owego sześcianu, jednak mogło to by być niebezpieczne dla nas. -Orlov zatrzymał się na chwilkę by jeszcze raz spojrzeć na owy artefakt.
-Po zlikwidowaniu problemu jakim jest Lisz, możnaby zbadać samo pomieszcze. Chętnie bym się dowiedział jak takie coś zbudować oraz co było napisane na ścianach. Skoro mamy eksplorować grobowiec, możemy dłużej tu zostać.- rzucił gnom.
-Ja nie mam nic przeciwko, pod warunkiem że nie spędzimy tu reszty życia samemu stając się więźniami tej przeklętej łamigłówki.- Odpowiedział Karkarov i cała drużyna ruszyła z powrotem korytarzem do sali z której przyszli. Podróż trwała znacznie szybciej niż za pierwszym razem, głównie dlatego że Morn rozpoznawał błyskawicznie symbole na ścianach, jednocześnie pamiętając większą część drogi, a mimo to przejście przez labirynt zajęło im drugą połowę dnia. W końcu wyjątkowo wymęczeni i znów głodni wyszli z korytarza prosto do sali przy samym wejściu.
-Pora odpocząć. Nie sądzicie?- Zagadnął Morn rozglądając się po reszcie.
-Ten cholerny labirynt powoli zaczyna mnie zamęczać i przyznam szczerze że nie spodziewałem się aż tak sporych odległości pomiędzy komnatami...
-Twórcy tego grobowca chcieli być pewni, że Shauzal się nie wydostanie. Ja również jednak nie widzę sensu takiego rozplanowania tego labiryntu. Dłuższe korytarze raczej nie zatrzymają pałającego zemstą Lisza, a na pewno go nie zmęczą. - odrzekł gnom zasiadając do swojej racji podróżnej.
-Za to zmęczą tych którzy spróbują wejść do grobowca aby uratować lisza albo złupić to co mogło zostać skryte w tych komnatach.- Odpowiedział od niechcenia drow, po czym cała drużyna wyszła z grobowca i przy akompaniamencie stuktou kilofów ruszyła do obozu by udać się na spoczynek w namiotach.


Noc była wyjątkowo ciepła i duszna, a mimo to każdy zasnął jak niemowlę. No prawie każdy, jedynie drow oddał się medytacji w swoim namiocie, starając się jednocześnie nie zwracać uwagi na chrapanie Morna, który jak padł w poduszkę tak od razu odpłynął do krainy snów. Poranek był wyjątkowo udany, bo mimo iż Karkarov jako ranny ptaszek, pobudził wszystkich okrzykami przy porannym treningu, każdy zdawał się być wyjątkowo wypoczęty i zadowolony. Najbardziej przyjemnym okazał się jednak zapach dziczyzny jaki roznosił się po całej okolicy. Jak się okazało Morn wstał najwcześniej ze wszystkich i wytropił a następnie upolował górskiego dzika, którego potem wraz z Karkarovem przyrządzili na rożnie i gdy już wszyscy powychodzili z namiotów ich oczom ukazał się przepiękny widok w postaci guźca rumieniącego się pięknie na wolnym ogniu.
-Moje są tylnie udźce! Uwielbiam mięso tych włochatych świnek! Ha! Hahahaha!- Ryknął Karkarov w stronę pozostałych, łapczywie zerkając na rożen i odkładając swój topór na bok.
-Panowie, powinniśmy szybko zjeść tą zdobycz i ruszać dalej. Czas nas goni. - rzucił gnom. Był zaniepokojony ich powolnym tempem eksploracji. Zniszczyli pieczęcie i otworzyli wejście. Mimo że hipersześcian utrzymywał lisza, nie wiedzieli jeszcze co tam się znajduje do końca.
Grigor popijając z niewielkiej żelaznej manierki, wydobytej ze swego błękitnego płaszcza, zawsze ciepłą herbatę przytaknął gnomowi. Czas nagli, a oni w gruncie rzeczy nie zdobyli nic wartościowego oprócz wiedzy dotyczącej grobowca. No ale jak wykorzystać ją w praktyce po za ścianami tej kopalni? Co on będzie projektował więzienia dla magów?
 
__________________
...

Ostatnio edytowane przez Lucifer oO : 15-01-2013 o 22:47.
Lucifer oO jest offline