Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2012, 19:35   #28
Lucifer oO
Konto usunięte
 
Lucifer oO's Avatar
 
Reputacja: 1 Lucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwuLucifer oO jest godny podziwu
Łowcy Shauzala

-Kolejny łotr do wyeliminowania?- Zapytał przekornie i nie czekając na odpowiedź, niemalże wyrwał mapę z rąk drowa i zawrócił w głąb korytarza, zmierzając do rozwidlenia które prowadziło do komnaty z krzyżem. Po drodze napotkali kilka niegroźnych pułapek i nieco bardziej skomplikowanych zabezpieczeń, jednakże w przeciwieństwie do Nathaya, Morn poświęcił nieco więcej czasu na ich zbadanie, dzięki czemu mógł oczyścić przejście idealnie. Korytarze w tej części grobowca były znacznie krótsze niż te prowadzące do pierwszej komnaty którą zwiedzili, dzięki czemu po niespełna godzinie podróży dotarli na miejsce. Jak się okazało przejście było zamknięte solidnymi, monumentalnymi drzwiami. Wykute z żelaza wrota, przywodziły na myśl prastare drzwi portalowe jakie można gdzie niegdzie napotkać jeszcze w Faerunie, jednak w przeciwieństwie do tamtych, te wydawały się całkiem nowe. Oczywiście o ile nowym można było nazwać cokolwiek w tym grobowcu. Zarówno Morn jak i Chees poczęli przyglądać się drzwiom w zdumieniu, najwyraźniej szykając jakiejś wskazówki jak otworzyć przejście. Morn szukał mechanizmów, zaś Chees przyglądał się drobnym pismom wyrytym w stali.
-Cóż... To już nie moja robota.- Powiedział w końcu Cierń, spoglądając w stronę drowa, gnoma i na końcu browarnika.
-Jak łatwo się domyślić, to jest magiczne cacko, więc nasi dwaj magowie powinni rzucić na nie okiem.
-Co najwyżej możemy w nie rzucić naszym blaszanym kolegą.- Odpowiedział drow, mając na myśli najpewniej Karkarova.
-Chociaż nie sądzę by cokolwiek to zmieniło, te drzwi są zapieczętowane jakąś formą zagadki... i... o ile dobrze rozumiem... to to nie są drzwi, a najzwyklejszy w świecie portal...- Dodał po chwili spoglądajac na cały ogrom wrót z podziwem.
-Ktokolwiek budował ten grobowiec zadał sobie zdecydowanie zbyt dużo trudu jak na przeciętnego lisza... Zaczynam podzielać zdanie gnoma, odnośnie nie lekceważenia jego potęgi.- Odwrócił się w stronę kompanów i dodał.
-Tego typu więzienia stosowane były jeszcze przed czasem kłopotów, zanim magia umarła i zanim odrodziła się na nowo... A stosowano je wobec tych którzy władali potęgą tak olbrzymią, że jedynie międzplanarne więzienia mogły ich powstrzymać. Słyszałem że w podobnym więzieniu został zamknięty któryś z poprzednich władców Dziewięciu Piekieł, jednakże ile w tym prawdy a ile legendy tego już nie wiem. Jedno jest pewne, aby dostać się do środka trzeba nam będzie czegoś więcej niż magii i złodziejskich zdolności...- Drow zamilkł widząc jak Karkarov podchodzi do drzwi i przygląda się im z uwagą.
-A mnie się zdaje że trochę spostrzegawczości powinno załatwić sprawę.- Odpowiedział olbrzym, po czym sięgnął szczytu wrót i pchnął lekko ku górze, coś co z pozoru wyglądało na metalowe zdobienie, a co okazało się najzwyklejszym w świecie schowkiem. Ze środka wyciągnął malutką fiolkę, we wnątrz której znajdował się zwinięty pergamin pływający w zielonej cieczy. Kapłan spoglądał przez chwilę na fiolkę, po czym spojrzał po kompanach.
-Pewnie jest to sekwencja magiczna która uaktywni te drzwi, trza to będzie jakoś wyciągnąć, ale nie widzę żadnego otwarcia, więc pewnie trzeba będzie to rozbić...
- Stój! - Krzyknął Grigor - Daj mi to, jeśli nie chcesz mieć konieczności poznawania zadziwiającej magi uzdrawiającej. Ups. Nikt z nas taką nie dysponuje. - rzekł wyciągając dłoń po flakonik.- A wy macie może trochę wody w swoich bukłakach miast tylko wino? - Dodał zdejmując swój hełm. Z ulgą odetchnął powietrzem czystszym niż tym z pod blach i starł krople potu z czoła, Spojrzał krytycznie na swe okrycie głowy i doszedł do wniosku, że prawdopodobnie się nada. Karkarov zamrugał głupawo, wpatrując się w browarnika, po czym wręczył mu flakonik z taką ostrożnością jakby bał się że conajmniej może zamienić go w ropuchę. Orlov odebrał pojemniczek z równą ostrożnością wstrzymując wręcz oddech. Widząc przeczące głowy westchnął ciężko.
-Można by się wrócić do obozu i tam znaleźć trochę wody ale czasu szkoda. - rzekł wyciągając dwie półlitrowe flaszki z czystą wodą. Owa woda co prawda zawierała pewne magiczne właściwości, szkoda było ją trochę marnować, no ale trudno. Wlał zawartość do swego hełmu i zanurzył w nim flaszeczkę.
Gdy flakonik znalazł się całkowicie pod wodą, otworzył go by wyciągnąć karteczkę. Karkarov przyglądał się ze zdziwieniem poczynaniom Grigora, jednakże gdy tylko dostrzegł jak zielony płyn w kontakcie z wodą, zaczyna syczeć i zamienia się w grudki proszku, na jego twarzy zagościł wyraz uznania.
-Widzę że jednak nie bez powodu Szare Brody pokładają w was tak ogromne nadzieje... a przede wszystkim fundusze.- Powiedział, gdy browarnik wyciągnął z wody zmoczony pergamin i rozwinął go delikatnie. Treść była krótka i Orlov bez problemu sam był w stanie rozpoznać w niej formułkę magiczną, najpewniej uaktywniającą portal.
-No cóż, za coś nam płacą, tak jak i tobie wielkoludzie. - rzucił gnom do tej pory obserwujący działania Grigora-Czyń honory.
Skłonił lekko głowę barbarzyńcy słysząc pochwałę po czym delikatnie wygładzając karteczkę z inkantacją, wziął głęboki oddech i począł zaśpiew magiczny splatając dość skomplikowane wiatry magi jakimi była domena portali.
Powierzchnia drzwi rozbłysła na kilka sekund, jednakże nic się nie stało. Drow spojrzał podejrzliwie na wrota, potem zaś na karteczkę i już wyciągał ręke w jej kierunku, aby odebrać ją browarnikowi i samemu zająć otwarciem portalu, gdy na drzwiach pojawiły się setki białych punkcików. Wibrując i rosnąc z sekundy na sekundę, w końcu zajęły całą powierzchnię kamiennych drzwi. Drużyna stała wprost przed lejącą się, magiczną kurtyną przywodzącą na myśl ciekłe srebro. Po drugiej stronie dało się dostrzec wąski korytarz, prowadzący prosto w ciemności, tak przenikliwe że nawet drow z gnomem nie mogli przez nie nic dojrzeć.
-Kolejne magiczne cholerstwo!- Niemalże zakrzyknął poirytowany Morn, spoglądając przez kurtynę.
-W dodatku dość upierdliwe... Nie sądzę że tą ciemność uda się rozproszyć przy pomocy zwykłej magii.- Dodał drow, również spoglądając na korytarz po drugiej stronie.
- Gdyby nie ta zapora anty magiczna... Eh zresztą to i tak zbyt trudne nauki... - Białowłosy zamruczał do siebie - Do odważnych świat należy! - Prawie krzyknął i miał postąpić krok na przód gdy nagle zauważył coś co przykuło jego wzrok i uwagę. We wnęce pod sufitem, tuż nad korytarzem z którego weszli do sali z drzwiami, zapaliła się zielona pochodnia o kształcie zaciśniętej dłoni na jakimś przedmiocie którego nie sposób rozpoznać, głównie przez ogień. Zielony mógł wróżyć im pomyślność jednak ostrożność zbędna nigdy nie była.
- Chees, czy ty też to widzisz? - Wskazał na źródło ognia. Drow powiódł za wzrokiem Grigora i gdy dostrzegł pochodnię o zielonym płomieniu, jego oczy zabłysły dziko.
-Chath'rah...- Wyszeptał wpatrując się w pochodnię z zachwytem.
-Mów po ludzku!- Oburzył się Morn również spoglądając na pochodnię.
-Nie znam nazw naziemców.- Odburknął drow nawet nie spoglądając na złodzieja.
-Ale jeśli miałbym zgadywać to pewnie podobnie jak w naszym języku, czyli “Ognista Dłoń” lub “Dłoń Ognia”, cudowna pochodnia stworzona przez jeden z klanów podmroku. Potrafi rozświetlić nawet nieprzeniknione głębiny gdyż ogień jej pali się w stanie eterycznym wytwarzając jedynie światło, lecz nie gaśnie nawet pod wodą. Wiele legend przypisuje jej różne właściwości, a ja do teraz uważałem że sama w sobie jest legendą. Ciekawe jedynie co robi tutaj artefakt z podmroku...
Młody poeta i śpiewak spojrzał z podziwem dla wiedzy mrocznego elfa. -Jak zwykle nie zawiodłem się na tobie -mruknął życzliwie -Zresztą nie ważne co tutaj robi. Ważne co będzie robić po tamtej stronie “lustra”. A dokładnie rozświetlać nam mrok. Morn, mam złe przeczucie, że może być tam jakaś cichutka pułapka czyhająca na nieostrożnego poszukiwacza przygód. Mógłbyś rzucić tam ukradkiem swe spojrzenie? Tylko uważaj -Dodał po króciutkiej chwili patrząc wciąż w uspokajający płomień pochodni.
Aldo wolała nie prawić komplementów drowowi. Poza tym tym razem drow się pomylił. Gnom wręcz z szatańskim uśmieszniem rzucił towarzyszom:
-Chyba za wcześnie te komplementy. Nasz drow nie jest taki nieomylny. Po pierwsze pochodzi on z Haalura i jego twórcą nie jest jakiś klan z Podmroku. Jego twórcą jest potężny gnomi czarnoksiężnik, który zdołał podporządkować sobie hordy orków. - wziął głębszy oddech, spoglądając na wojownika - nie jesteśmy tak słabi jak się tobie wydaje Kharkov. Koniec końców, ten czarnoksiężnik unosząc się pychą wraz z armią chciał podbić część podmroku w której prowadzono handel niewolnikami. Nie żeby jakoś charytatywnie czy z empatii. Pośród niewolników znajdowały się gnomy.
Drow spojrzał na gnoma z odrazą, choć zuchwałość malca mocno go ubodła, w ogóle nie dał tego po sobie poznać. Uśmiechnął się pogardliwie i powiedział.
-Urocza bajka, doprawdy. Wiedziałem że gnomy mają tendencję do wymyślania różnych rzeczy, lecz zawsze sądziłem że chodzi o wynalazki a nie opowiastki.- Spojrzał wymownie w stronę Grigora i Morna, po czym kontynuował.
-Pięknie przedstawiacie sobie tą historię mój mały towarzyszu, ale do prawdy jej daleko. Owszem przedmiot ten został stworzony przez gnoma i owszem miał mu pomóc w podbicu podmroku, gnom ten również władał hordami orków. Mało tego przedmiot został stworzony w Halruaa! Różnica polega na tym że gnom ten należał do klanu z podmroku prowadzącego wojnę z wężowymi dziećmi i nie próbował najechać podmroku by ocalić niewolników, jak lubicie to opowiadać sobie tutaj na powierzchni, lecz by zdradzić swój klan i wraz z orkami najechać ich podczas bitwy z wężowatymi. I choć wyjawienie Ci prawdy w takich okolicznościach, łamie mi serce...- Zrobił krótką pauzę by nacieszyć się tą chwilą, co wywołało na jego twarzy wyjątkowo podły uśmiech.
-Żadnych gnomich niewolników nie oszczędzał.- Morn widząc jak Chees odgrywa się na biednym gnomie nie czuł współczucia, jednakże machnął ręką z dezaprobatą i powędrował w stronę artefaktu by odczepić go od ściany. Wolał zachować profesjonalizm i nie wdawać się w potyczki słowne i konflikty między członkami gildii, koniec końców Szare Brody jako gildia intrygowali go na tyle że wolał nie zepsuć tej roboty. Wdrapał się pod sufit po ścianie która zdawała się nie mieć żadnych szczelin czy krawędzi, a mimo to łotrzyk wszedł po niej niczym pająk i po chwili oględzin stwierdził że pochodnia nie jest zabezpieczona w żaden sposób. Bez problemu odczepił ją od ściany i zeskoczył na dół spoglądając z zainteresowaniem na przedmiot.
-Nooo dobrze panowie, tacy oczytani jesteście to powiedzcie mi przede wszystkim ile takie cacko jest warte?
-W podmroku? Co najmniej ze sto tysięcy, na powierzchni pewnie z połowę jak nie ćwiartkę tego...- Powiedział drow podchodząc do łotra i odbierając mu przedmiot żeby rzucić na niego okiem.
-Sądzę, że nawet na powierzchni jeśli zagrasz dobrze słowem, pominiesz swoją dumę i pokłonisz się kilka razy wyciągnął byś podobną jeśli nie większą sumkę. Zważ na to, że ludzie nie widzą nawet w zwykłej ciemności, a mają tendencję do wpakowywania się tam gdzie nie powinni. - Grigor grzecznie wtrącił swe trzy grosze, po czym zapraszającym wskazał na portal- Zresztą po co spekulować i zgadywać ceny skoro jak udamy się z powrotem do Gildi, wycenią nam oni ową pochodnię. Cierniu poprowadzisz?
-Teraz może się nam przydać. Poza tym nie zapominajmy, że zainteresowani zwiedzaniem podmroku chętnie zapłacą dwieście tysięcy jak nie więcej. Jednakże najpierw powinniśmy skończyć nasze zadanie. Potem podzielimy łupy i zaczniemy wyceniać rzeczy. - gnom był pewien swojej opinni. Jednakże wiedział, że muszą skupić się całkowicie na zadaniu. Było bez sensu kłócić się w grobowcu. Spojrzał na Brutusa, który nie przejmował się samą kłótnią, a przejściem które było przed nimi. Niedźwiedź miał uszy do góry i poruszał swoim nosem nerwowo.
Drow spojrzał wpierw z niechęcią na Grigora, potem zaś rzucił pogardliwe spojrzenie gnomowi, zafalował brwią z dezaprobatą, po czym odwrócił się na pięcie i przeszedł przez portal. Nie miał zamiaru dyskutować z nimi na temat cen rynkowych, bo raz że nie sądził aby mieli o tym pojęcie, a dwa że sam nie do końca znał realia naziemców i wolał nie zapędzić się w kozi róg. Morn dla odmiany uśmiechnął się spoglądając za Cheesem, po czym rzucił pozostałym kompanom dośc wymowne spojrzenie i reszta drużyny ruszyła w ślad za drowem. Po drugiej stronie światło pochodni dawało tak olbrzymi promień, że bez problemu dało się dostrzec ściany tego niesamowitego pomieszczenia. Zbudowane z tajemniczego metalu, który mienił się różnymi barwami, przywodziły na myśl jakieś urządzenia mechaniczne okute z wierzchu blachą, a po lepszym przyjżeniu się można było dostrzec jak wydobywają się z nich malutkie fale, tworzące optyczne złudzenia. Tak jakby całe ściany falowały. Dopiero po chwili spostrzegli na środku sali mały blaszany okrąg, przywodzący na myśl palenisko otoczone kamieniami, z którego wnętrza wydobywało się delikatne zielone światło, jakby oznaczające dane miejsce i gdy spojrzeli w górę dech zaparło im w piersiach. Eteryczne ciało lisza, złączone na kształt krzyża lewitowało przed ich oczami i choć w eterycznej formie, rysy jego twarzy zacierały się, można było dostrzec iż tkwił na niej grymas nienawiści. Drow stał na wprost istoty i wpatrywał się w jej puste oczy, w których jarzyły się jedynie dzikie iskry. Gdy tylko pozostali pojawili się po drugiej stronie, lisz spojrzał w ich kierunku i począł przyglądać się każdemu z osobna, nie odzywając przy tym ani słowem.
Gnom wszedł ostrożnie prawie na samym końcu. Za nim ruszył Brutus, czujny i gotowy w jego mniemaniu na wszystko. Jednakże to co zobaczyli zaskoczyło ich całkowicie. Kiedy lisz spojrzał na gnoma, ciarki przeszły całe jego ciało. Czuł się jakby ktoś próbował wyczytać jego myśli i nie wiedział czy lisz tego nie próbuje. Jednakże Aldo nie przerwał kontaktu wzrokowego. Wpatrywał się w swojego przeciwnika, wiedząc że ma ze sobą ludzi z którymi powinien pokonać lisza. Brutus jednakże poczuł się nieswojo i stanął za gnomem, który nie był idealną osłoną. Zwierzęta reagują inaczej na takie zjawiska, jednakże potrafią je wyczuć prędzej niż pozostali. Nawet Karkarov zacisnął pewniej dłonie na toporze, który miał przez cały czas wyciągnięty i przygotowany do ataku.
Grigor spojrzał z podekscytowaniem na owe znalezisko. Lisz w pełnej swej krasie lewitował przed nimi, prawdopodobnie w pełni lub w znacznej mierze świadomy ich obecności. Taki idealny, gotowy na wszystko, doskonały. Szczyt ambicji każdego potężnego maga. Nieśmiertelność i nieograniczona moc poznawania wszelakich tajemnic świata. Możliwość bycia po dwóch stronach życia jednocześnie. Perfekcja sama w sobie. Diament.
Lisz wpatrywał się w Grigora z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy. Nawet te puste oczodoły zdawały się ożyć na tych kilka sekund podczas których browarnik pogrążony był we własnych myślach. W końcu chłopak otrząsł się z marzeń i spojrzał dziarsko na czarownika.-Witaj potężny Shauzarze. Czy jesteś świadom naszej obecności i okażesz nam łaskę audiencji? - Skłonił się lekko, po czym przemówił dumnym głosem, pewnie patrząc w puste oczodoły grobczyka.
Na twarzy lisza zagościła jeszcze większa ciekawość gdy Grigor przemówił do niego. N
ajwyraźniej odwykł on od okazywania mu szacunku. Twarz jego wykrzywił delikatny uśmiech przepełniony satysfakcją, jednakże nie przemówił od razu. Napawał się przez chwilę pamięcią tych słów, starając się utrwalić je na wieczność.
-Pytanie brzmi czy to wy jesteście świadomi mojej obecności i czy udzielicie mi audiencji.- Głos maga rozbrzmiał w całym pomieszczeniu, a nawet w głowach poszukiwaczy. Był to wyjątkowo nieprzyjemny, skrzekliwy głos, który zdawał się dudnić echem jeszcze przez chwilę po tym jak lisz zamilkł. Drow spoglądał w jego kierunku a w jego oczach również paliła się fascynacja, sam co prawda nigdy nie marzył o tym aby stać się taką istotą, lecz teraz gdy miał tą niesamowitą okazję aby z nią obcować, wszystko zdawało się nabierać zupełnie nowych barw.
-Fascynujące.- Skomentował jedynie Chees, na co Morn obrzucił go dość wymownym spojrzeniem. Łotrzyk w przeciwieństwie do magów nie uległ owej fascynacji, dla niego istota przed którą stali była tylko kolejną ciekawostką z przygód, która nawet nie pozostanie w jego wspomnieniach, bo przecież żadnego kumpla w złodziejskim fachu nie interesują magiczne dyrdymały tylko ilość złupionych skarbców i sakiewek. Dlatego też łotr odsunął się w do tyłu, chcąc nie rzucać się liszowi w oczy i pozwolić swym kolegom na załatwienie sprawy. O dziwo Shauzal zanim jeszcze Cierń postawił pierwszy krok, spojrzał w jego kierunku na krótką chwilę, a na jego twarzy zdawało się malować lekkie rozbawienie.
 
__________________
...

Ostatnio edytowane przez Lucifer oO : 16-10-2012 o 16:54.
Lucifer oO jest offline