Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2012, 21:36   #45
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Ekspedycja do kopalni:

Była Was siódemka. Jednak w tym mieście znalazły się cztery odważne serca i trzy jakże mężne korki butelek. Ich umysły spowił spokojny, alkoholowy trans. Czysta wódka spokojnie niczym kultystka Slaanesha owinęła sobie ich wokoło palca i ograniczała niektóre czynności jakie chcieli wykonać. Na przykład chcąc wyjść za potrzebą Edmundus wpadł do kuchni zamiast udać się za karczmę.
Wiele ciekawskich oczywiście przysłuchiwało się temu, jak Mogund opowiadał co spotkał już na drodze swojego kilofa. Wszystko to dziwiło krasnoluda, ponieważ ten był święcie przekonany, że mówi odpowiednim tonem. Totalnie nie rozumiał dlaczego ten karczmarz poprosił go żeby przestał „drzeć się na całe gardło”. Krasnolud po prostu był sobą. Następnego dnia mieli ruszyć do kopalni. Powoli trzeba było zdecydować czego tam szukają. Co jeśli... Należało rozpatrzyć wszystkie za i przeciw, na wszelki wypadek itd... a kiedy mógłby być lepszy moment niż teraz przy flaszce?


Wracając z herbatki u wiedźmy

Eryk przez pół drogi milczał. Czytał zwoje, które miał przy sobie. Nic szczególnego w jego zachowaniu nie spostrzegli. Po prostu intensywnie myślał. Gdy Aldric zapytał, Eryka wyrwało to z zamyślenia i po krótkiej chwili odpowiedział:
- Będę się starał samemu też coś tu wskórać, ale wiecie, że musze sporo czasu spędzać w ratuszu od jutra. Te cholerne narady i próba zapewnienia nieistniejącego poczucia bezpieczeństwa dla tych możnych. Obecny świat nie daje nam nigdy takiej pewności. Chaos może zawitać wszędzie i zawitał też tutaj. Jeśli mi pomożecie mogę wam zaoferować zapłatę. Jak uda się wszystko załatwić po cichu, to może od miasta też sprawię jakąś dodatkową zapłatę. – zaoferował wracającej do miasta trójce.

Nathander

Brat Otto wrócił dopiero wieczorem do świątyni. Od razu zaczepił go Nathander i poprosił o rozmowę na osobności. Zapytany o wiedźmę powiedział mu niewiele. Podobno doniósł na nią, któryś z wysokich urzędników z ratusza. Nathanderowi nic nie mówiło imię jakiegoś tam Wiktora Treumencha. Gdy został zapytany o wygląd tego jegomościa usłyszał, że to mężczyzna średniego wzrostu, wiecznie uśmiechnięty, ale jakoś tak dziwnie i nieprzyjemnie. Odkąd się pamięta nosi długi płaszcz do ziemi koloru ciemno niebieskiego.
A jeśli chodzi o wzrok wiedźmy, to braciszek powiedział jedynie coś o wybraniu kogoś przez umierającą Elisę. O jakimś naznaczeniu przeznaczeniem. Ktoś miał pomóc w uchronieniu miasteczka przed katastrofą, ktoś miał klęskę ponieść. Tekst wróżby był bardzo niejasny. Jednak po chwili braciszek dał się przekonać, aby Nathander mógł go przeczytać.
 

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 17-09-2012 o 09:43.
Aeshadiv jest offline