Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-09-2012, 22:22   #41
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wycieczka z łowcą czarownic zdała się psu na budę. Innymi słowy Eryk zdziałał tyle samo, co Seara, Siegfried i Aldric. Równie dobrze mogliby się nie ruszać z miejsca. No, może nie do końca. Stali się uczestnikami ciekawego widowiska, no i uzyskali kilka ciekawych informacji.
Problem polegał na tym, że Aldric nie miał żadnej wprawy w łowach na kultystów. Musiałby się potknąć o takiego, a pewnie nawet wtedy nie miałby pewności. Jak zatem miałby znaleźć kultystę w mieście pełnym ludzi? W dodatku w taki sposób przeprowadzić śledztwo, by nie wzbudzić sensacji i nie zaalarmować poszukiwanych.

- Jakieś plany, łowco? - spytał. - Działamy wszyscy razem, czy też prowadzimy poszukiwania każdy na własną rękę?
 
Kerm jest offline  
Stary 10-09-2012, 13:35   #42
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Nathander udziału w nabożeństwie nie odmówił. Nie wypadało mu w tym momencie. I choć nie miały dla niego takie rzeczy i sprawy sigmarowe znaczenia, dla zachowania ‘lepszej twarzy’ poszedł. Po prostu w jego sytuacji uznał, że trzeba się tam pojawić. W trakcie nabożeństwa nie słuchał tego co mówili kapłani. Interesowało go za to co o wiedźmie usłyszał już wcześniej.

Musiał znowu porozmawiać z braciszkiem. Wypytać dokładnie co wie i co powie i wiedźmie. Później mu powie, że przed udaniem się do lasu słyszał iż jeden typek mówił, że wiedźma się gapiła na niego i czuł coś dziwnego. Opisał jego słowa, tak jak sam wszystko czuł. Gdyby padło pytanie który to, wskazałby jakiegoś kmiotka, akurat zbiegiem okoliczności tamtędy przechodził, a następnie obserwował reakcję akolity. Ostrożności przy wyjawianiu takich spraw nigdy nie za wiele.
 
AJT jest offline  
Stary 10-09-2012, 21:28   #43
 
Radomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Radomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skał
Szlachcic zerknął na przybysza, zmierzył go wzrokiem od stóp do głów, uśmiechnął się szeroko.

- Rad jestem, że choć jeden śmiałek znalazł się wśród tej gawiedzi. Widzisz krasnalu, nie brak tu odważnych ludzi. - mówił Edmundus pełen spokoju i opanowania. - Do kopalni rankiem ruszamy, we trze.., no już we czterech. Płacę dwie korony za jutrzejszy rekonesans dla każdego zwiadowcy bądź zbrojnego. Jeśli znajdziemy coś w kopalni to 30% jest moje, reszta dla was do podziału. Jeśliś chętny witam w naszej kompanii. To jest...

Szlachcic zamilkł zerkając na krasnoluda i kislevitę. Ach ta jego pamięć.
 
Radomir jest offline  
Stary 16-09-2012, 09:09   #44
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
- Krasnoluda, do cholery - warknął Mogund. Krasnalem to sobie mogli karzełki zwać, on był krasnoludem. Nie lubił strasznie gdy ktoś stosował zamiennie te nazwy. Czy on wyglądał na jakiegoś krasnala z bajki dla imperialnych bachorów? Noo, chyba że to byłaby baardzo straszna bajka...
- W siódemkę - poprawił szlachcica. - Nie zapominaj o tych trzech butelkach... - dodał z szerokim uśmiechem. Wyglądało to dość groteskowo, niczym uśmiech kapłana Sigmara w sierocińcu.
- Ja żem jest Mogund, syn Mordina - przedstawił się ochotnikowi, podając mu do dłoń. Oczywiście, zamierzał go mocno ścisnąć, coby sprawdzić jaki jest twardy. Mało kto wytrzymywał uścisk Mogunda - w jego kopalni krążyła plotka, że kruszy skały rękami, a nie kilofem. - A ten w sukience... To on ze wschodu jest, ledwo mówi po waszemu - przedstawił od razu Kislevitę.
 
Wnerwik jest offline  
Stary 16-09-2012, 21:36   #45
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Ekspedycja do kopalni:

Była Was siódemka. Jednak w tym mieście znalazły się cztery odważne serca i trzy jakże mężne korki butelek. Ich umysły spowił spokojny, alkoholowy trans. Czysta wódka spokojnie niczym kultystka Slaanesha owinęła sobie ich wokoło palca i ograniczała niektóre czynności jakie chcieli wykonać. Na przykład chcąc wyjść za potrzebą Edmundus wpadł do kuchni zamiast udać się za karczmę.
Wiele ciekawskich oczywiście przysłuchiwało się temu, jak Mogund opowiadał co spotkał już na drodze swojego kilofa. Wszystko to dziwiło krasnoluda, ponieważ ten był święcie przekonany, że mówi odpowiednim tonem. Totalnie nie rozumiał dlaczego ten karczmarz poprosił go żeby przestał „drzeć się na całe gardło”. Krasnolud po prostu był sobą. Następnego dnia mieli ruszyć do kopalni. Powoli trzeba było zdecydować czego tam szukają. Co jeśli... Należało rozpatrzyć wszystkie za i przeciw, na wszelki wypadek itd... a kiedy mógłby być lepszy moment niż teraz przy flaszce?


Wracając z herbatki u wiedźmy

Eryk przez pół drogi milczał. Czytał zwoje, które miał przy sobie. Nic szczególnego w jego zachowaniu nie spostrzegli. Po prostu intensywnie myślał. Gdy Aldric zapytał, Eryka wyrwało to z zamyślenia i po krótkiej chwili odpowiedział:
- Będę się starał samemu też coś tu wskórać, ale wiecie, że musze sporo czasu spędzać w ratuszu od jutra. Te cholerne narady i próba zapewnienia nieistniejącego poczucia bezpieczeństwa dla tych możnych. Obecny świat nie daje nam nigdy takiej pewności. Chaos może zawitać wszędzie i zawitał też tutaj. Jeśli mi pomożecie mogę wam zaoferować zapłatę. Jak uda się wszystko załatwić po cichu, to może od miasta też sprawię jakąś dodatkową zapłatę. – zaoferował wracającej do miasta trójce.

Nathander

Brat Otto wrócił dopiero wieczorem do świątyni. Od razu zaczepił go Nathander i poprosił o rozmowę na osobności. Zapytany o wiedźmę powiedział mu niewiele. Podobno doniósł na nią, któryś z wysokich urzędników z ratusza. Nathanderowi nic nie mówiło imię jakiegoś tam Wiktora Treumencha. Gdy został zapytany o wygląd tego jegomościa usłyszał, że to mężczyzna średniego wzrostu, wiecznie uśmiechnięty, ale jakoś tak dziwnie i nieprzyjemnie. Odkąd się pamięta nosi długi płaszcz do ziemi koloru ciemno niebieskiego.
A jeśli chodzi o wzrok wiedźmy, to braciszek powiedział jedynie coś o wybraniu kogoś przez umierającą Elisę. O jakimś naznaczeniu przeznaczeniem. Ktoś miał pomóc w uchronieniu miasteczka przed katastrofą, ktoś miał klęskę ponieść. Tekst wróżby był bardzo niejasny. Jednak po chwili braciszek dał się przekonać, aby Nathander mógł go przeczytać.
 

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 17-09-2012 o 09:43.
Aeshadiv jest offline  
Stary 17-09-2012, 11:49   #46
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Przyjął wyciągniętą dłoń krasnoluda, jednak ten zdawał się próbować coś komuś udowodnić, zwyczajnie gniotąc dłoń Nulneńczyka. A może taka u ichnich brodaczy tradycja? Nic to - nie dając po sobie nic poznać odwzajemnił uścisk dusząc grabę sporo od siebie mniejszego mężczyzny z całej siły. Stali tak bez ruchu przez dobrą chwilę, prężąc jedynie muskuły i zaciskając szczęki, co z boku musiało wyglądać po prostu komicznie. Aż wreszcie przestali.
"Skoro taka ichnia tradycja..." - podsumował w myślach.

- Siggi. Po prostu Siggi - przedstawił się. Nie widział powodu, by zdradzać nowo poznanym towarzyszom swoje pełne imię i nazwisko. "Siggi" w zupełności wystarczyło, by go zawołać w razie potrzeby, a cała reszta stanowiła niepotrzebny szczegół, który mógł kiedyś przyczynić się do bliższego zapoznania z kostuchą. Ledwo się, nie tak dawno przecież, wywinął od stryczka i wciąż miewał trochę paranoidalne odruchy. Ale ostrożność w tym fachu była podstawą szczególnie, gdy rozumu zbrakło.

W każdym razie zlądowali z powrotem w gospodzie, upajając się jakąś przypalanką z zakupionych przez wielmożę Edmundusa butelek. Sigismundowi nawet to odpowiadało, chociaż wciąż pamiętał o zbliżającym się spotkaniu z Vincentem. Nazajutrz o zachodzie słońca. Zatem wyprawa do kopalni musiała zakończyć się wcześniej, albo rozpocząć później. Miał nadzieję, że ciągnięcie zbyt wielu srok za ogon nie odbije się mu czkawką. Czy jakoś tak...

- Powiedzcie, drodzy pszy... pszyjasiele - tutaj zniżył głos do, jak mu się wydawało, szeptu - A so f tej kopa-alni jest sze wyprawe szyku-jecie, so?
- No i... no i musimy ruszyś s samego ra... samego ra... rany no fsześnie musimy ruszyś, bo mam spotkanie f intere... intere... sach no. O sachodzie sońsa. A tera moszemy pić...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 03-10-2012 o 14:50. Powód: no bo, kurde, nikt mi nie powiedział, że byka strzeliłem... :/
Gob1in jest offline  
Stary 18-09-2012, 09:22   #47
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
“W cztery lata po wojnie

Czterech kultystów powstanie

Cztery bogi ich przyślą

Czwórka obelisk przeklnie

Czterech z was klęske poniesie

Czterech Ohlsdorf ocali

RAZ DWA TRZY CZTERY!”

- Obelisk? - zapytał Nathander Ottona. - W świątyni mówili mi, że ponoć wybrała kogoś z tłumu ta wiedźma. Wiesz coś bracie o tym? Ponoć na niektórych spojrzała i poczuli coś od niej, jej dziwny, przeszywający wzrok? To zły omen jest? - zapytał z zaciekawieniem.
- Tak tak, właśnie to o tych wybranych z tłumu mówi wróżba. Muszę przyznać, że nie słyszałem o żadnej guślarce znającej język elfów, którym posługiwała się ta rasa tysiące lat temu. Ciężko zinterpretować słowa, które zostały tam wypowiedziane. Nie powiedziałbym, że to zły omen, ale nie powiem też, że dobry. Dobrze byłoby aby osoby, które zostały wybrane trzymały się razem.
- A znasz te osoby bracie? Wiedzą, ża są wybrani. Jak rozpoznać się mają Ci, którzy mają ten Ohlsdorf ocalić? I przed kim w ogóle? Czym jest obelisk? Znajduje się tu jakiś w okolicy? A może jakieś niepokojące rzeczy mają teraz miejsce, mogące świadczyć, żeśmy zagrożeni? - pytał z zainteresowaniem.
- Herr Weiß mówił coś o jakimś kamieniu obok chaty guślarki. To chyba jest ten cały obelisk. Widziałem jak galopem pędził na zachód z jakąś elfką i uzbrojonym mężczyzną. Chyba jednak wróżba zaczyna się spełniać. Jeśli chodzi o wybranych to nie mam pojęcia. - odpowiadał raczej bez pewności siebie.

Po rozmowie Nathander postanowił udać się w pobliże chaty guślarki. Nie będzie siętam jednak poruszał 'jawnie'. Będzie starał się zostać skryty w cieniu, jak zwykle. Chce zobaczyć chatkę i obelisk.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 18-09-2012 o 09:39.
AJT jest offline  
Stary 27-09-2012, 08:42   #48
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Siegfried & Aldric czyli spacery z inkwizytorem

Siegfried słuchał uważnie co mówi Eryk i spojrzał na towarzyszy by rzec:
- Jestem za, jeśli mogę pomóc Zakonowi i Sigmarowi, z chęcią wspomogę ich swoją osobą. A wy, dołączycie do nas ?
- Nigdy nie pałałem zbytnią sympatią ani do zwierzoludzi - odpowiedział Aldric - ani też do jakichkolwiek przejawów Chaosu, wliczając w to i kultystów. Co prawda w wyszukiwaniu tych ostatnich nie mam żadnej wprawy, ale na moją pomoc możecie liczyć.
Fanatyk tylko kiwnął głową z uzneniem i rzekł do Eryka:
- Tak więc co proponujesz ..od czego powinniśmy zacząć ?
- Musimy mieć po prostu oczy szeroko otwarte. Kultyści mogą być wszędzie, w każdym środowisku, w każdej grupie społecznej. Ważne jest jednak, abyśmy działali skrycie. Musicie być tak samo w cieniu jak oni. Jeśli w mieście rozejdzie się wieść o tym, że mamy Chaotów w Ohlsdorfie, to rozsieje się panika. A tego nie chcemy.
Sigmarita pokiwał głową na znak że rozumie. Miał natłok myśli..
- Przepowiednia mówi o czwórce. Cztery mroczne bóstwa. Sądzę, że trzeba ich szukać w różnych warstwach ale jeśli chodzi o Pana Zarazy..wydaje się jedno miejsce tak naprawdę godne uwagi.. - nie dokończył czekając na rekację Eryka
- Kiffendorf? Możliwe, a może wręcz przeciwnie. Pozory mogą bardzo mylić.
- Jednak warto pójść tym tropem może... Poza tym innych śladów nie mamy. Możemy oczywiście szukać tych, którzy mają ocalić to miasteczko.. Czwórkę...
- Postaram się odnaleźć pozostałych “naznaczonych”. Na ten moment musimy szukać i węszyć, ale ostrożnie.
Niezbyt mu się to podobało ale przytaknął tylko. Właściwie teraz to Sigmarita nie miał pojęcia od czego zacząć. Być może Aldric będzie miał pomysł jaki następny ruch wykonać. Spojrzał na towarzysza pytająco..bo nie sądził że Eryk powie coś więcej lub nakieruje ich. Za dużo ostrożności.. Za dużo. Spojrzał jednak na Eryka i rzekł:
- To co mamy po prostu stać, obserwować i liczyć że wpadniemy na jakiś trop..od tak? - można było wyczuć złość w jego słowach
- A wolicie podchodzić do ludzi i pytać czy są kultystami? Trzeba obserwować. Nie mogą wiedzieć, że ktoś ich szuka, bo będą zacierać ślady.
Nie lubił bezczynności a na to się zanosiło. Wzruszył ramionami i milczał, licząc że coś jego towarzysz doda.
- Jedynych kultystów, jakich widziałem, to tacy na stosie - stwierdził Aldric. - Trudno mi oceniać zachowania kultystów na tym przykładzie. Mają jakieś znaki, symbole czy coś takiego? Bo w końcu nie każda grupa, która się spotka, to kultyści. Znaczna część z nich to zwykli ludzie. Ewentualnie ci, co załątwiają jakieś interesy, niekiedy, hmmmm, nie do końca jasne, ale z kultem żadnym nie związane. Najwyżej z Ranaldem.
- Kultów jest cztery jak pewnie wiecie. Pierwszym z nich jest władca rzezi i bezsensownej walki. Jego imię Khorne. Obdarza swoich wyznawców mutacjami typowo siłowymi. Jeśli zauważycie u kogoś nader agresywne zachowania, to zapamiętajcie go sobie. Drugim z bóstw jest Nurgle, tutaj jak Siegfried zauważył, możliwe, że jego wyznawcy czają się w Kiffendorf. To patron zaraz, chorób i rozkładu. Trzecim z bóstw jest Slaanesh. Szczerze mówiąc jego najtrudniej wytropić, ponieważ jego wyznawcy zachowują się często tak jak pospolici mieszkańcy Imperium. Chcą tego co przyjemne, nic więcej im nie trzeba. Ostatnim z bóstw jest Tzeentch, władca magii Chaosu, mutacji i ten, który podburza do zmian. - streścił krótko Aldricowi Eryk.
Aldric nie skomentował tego, że Eryk przedstawia dość znane fakty.
- Problem polega na tym - powiedział - że zwykle takie objawy widać zbyt późno. To znaczy, nie zdołamy nic zrobić, zanim objawy się ujawnią, na dodatek w znacznej ilości.
- W ogóle ciekawi mnie, jaki to cel mogą mieć kultyści w takiej mieścinie jak ta. Pozostaje nam jednak obserwować. Nie są na pewno nieomylni. Gdzieś popełnią błąd. Jeślibyście mieli jakieś poszlaki czy byli pewni, że ktoś jest kultystą dajcie mi znać. Służę wiedzą i mieczem.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 29-09-2012, 12:52   #49
 
Radomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Radomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skał
Edmundus patrzył na coraz to bardziej pijanego towarzysza i krasnala, ...krasnoluda, który był chyba dobrze zaprawiony w bojach z dzbanami, butelkami i temu podobnymi. Kislevita odzywał się najmniej, a jeśli już to wtrącał co jakiś czas zdania w swoim języku, co jeszcze bardziej utrudniało zrozumienie jego słów.

Rozmawiali o przysłowiowej dupie Maryni. Edmundus coraz bardziej zżywał się z krasnolude. Najbardziej dziwiło go to, że przecież ich wcale nie lubił. To pewnie znowu ta wódka.

- Paahnowiee!! Czash spac, jutro o śhwicie do khhopthalni!! - wydukał szlachcic i powlókł się do pokoju z nadzieją, że rano zbudzi się bez potwornego bólu głowy.
 
Radomir jest offline  
Stary 30-09-2012, 16:04   #50
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Espedycja do kopalni:
Przed wyruszeniem wschodnią bramą Edmundus dopytał jeszcze trzy razy strażników jak dokładnie dotrzeć do kopalni. W sumie spacer leśną drogą zrobil im dobrze. Z poczatku było źle, bardzo źle. Ptaki darły się tak jak teściowa Siggiego, powietrze przyprawiało o wymioty, a słońce prażyło niemiłosiernie. Po jakimś czasie jeden z ich towarzyszy zaczął niewyrabiać tempa jakie narzucili. Słynny pogromca wielkich wojoniwków – kac – powoli ich opuszczał.
Nagle ptaki zaczęły normalnie ćwierkać, powietrze było świeże, a słońce... niestety pozostało uparte i nadal pomagało w ozdobieniu potem skroni wędrowców.
Tak jak mowił strażnik. Za polanką z szubienicą druga leśna dróżka w lewo. Wszystko się zgadzało. Niewiele dwie mile dalej teren zaczął robić się coraz bardziej kamienisty. Mogund wiedzial co to oznacza. Głęboko pod nimi znajdowały się skarby kopalni.
Krasnoludowi przyszło na myśl, że może ktoś to całe zawalenie zrobił specjalnie. Może górnicy odkryli jakąś żyłę złota, następnie zawalili kopalknie i sekretnym szybem wywożą szlachetny metal. Ten cały kowal to pewnie tylko przykrywka, miał postraszyć, żeby tam nie chodzic i to wszystko. Tym bardziej trzeba było sprawdzić zawartość szybu.

Szli jeszcze chwilę pod górę, minęli strumyk z zimna orzeźwiającą wodą. Przebijając sie przez gąszcz krzaków dotarli. Widzieli wejście podparte przez trzy drewniane bale. Wokoło rosły pojedyncze krzewy i drzewa. Gdy weszli do środka, niemal sto metrów od wejścia zastali zawalony korytarz. Cały gruz, ktory leżał dosłownie wszędzie był porośnięty dziwnym zielonym mchem.



Nathander

Udałes się do chatki wiedźmy. Nie szukałeś długo. Znalazłeś ja intuicyjnie. To co ujrzałes przyprawiło Cię o zimny dreszcz na plecach. Czterech zwierzoludzi stało nad jakimś wysokim kamieniem i odprawiali jakieś czarcie rytuały.

Kolejny zimny dreszcz, skupiając sie na kamieniu nie zauwazyłeś jak czerwone ślepia psugłowego wpatrują się w Ciebie. Mutant kłapnął zębiskami. Zorientowałeś się, że zostałeś zauważony. Nic jednak nie zrobił. Stał ze swoim wielkim toporzyskiem i po prostu warczał. Miałeś wrażenie, że się uśmiechnął.
Pozostali zwierzoludzie mieli głowy knura, kota i jakiegoś pomutowanego szczura z ptasim dziobem. Dziwne znaki na kamieniu połyskiwały różnymi kolorami. Od czerwieni, przez fiolet, zieleń, aż po róż.

Chatka wiedźmy stała spokojnie, nikt sie nią nie interesował. Mogłes spokojnie zakraść się do srodka.

Seara, Siegfried, Aldric
Wróciliscie do miasta. Wrażeń na ten dzień było Wam wystarczająco. Bezradny łowca udal się do siebie. Powiedzial tylko, że jesli uda Wam sie przyczynić do rozwiązania tej sprawy nie zapomni nagrodzic trudu jaki włożycie w całe sledztwo. Eryk wiedział chyba, ze sam sobie z tym nie poradzi. Potrzebował kilku pomocników.

Wracając do karczmy, w której mieliście zjeść i odpocząć zauważyliście jak jakiś mężczyzna w mudnurze straży miejskiej właśnie kłóci się z innym, bogato ubranym biedakiem. Kojarzyliście go z oberzy. Chwilę później mundurowy przyłożył kolczą rękawicą w twarz mężczyzny. Krzyki nie ustawały.
-Skurwysynu! Co za bezczelnosć! Corka moja przez ciebie sobie zycie odebrała, to mnie jeszcze o pomoc chcesz prosić? Wypierdalaj do swojej dziury i niechaj cię tam robale zeżrą!
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 01-10-2012 o 11:20.
Aeshadiv jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172