Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2012, 10:16   #136
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Puste jamy pełne ciemności, w miejscach oczodołów pająka spoczęły na półdrowie. “Sojusznicy” Ishila ruszyli co prawda do boju pod wodzą kapłanki, ale niewolnik zdawał sobie sprawę, że nie zaryzykują życia dla niego.
Jednak jego przeczucie że coś kryło się na suficie okazało się prawdziwe szkoda że tak późno, mógł przeklinać sytuację w jakiej się znalazł ale nie było na to czasu. Szybko ocenił sytuację tunel za nim był zbyt wąski, by bestia zdołała się tam wcisnąć, ale na drodze był drow bądź jego truchło jak i nici które utrudniły by mu dostanie się tam. Poza tym cała sytuacja wyglądała na pułapkę mającą na celu zwabienie ofiary właśnie w rzekomo bezpieczny korytarz. Ishil wolał nie przekonywać się czy jego domysły było tylko jego wyobraźnią czy też prawdą. Zamiast tego zdecydował się zaryzykować i ominąć bestię z prawej strony. Ryzykował jednak wiele znalazł by się między ścianą i pająkiem który nawet jeśli był niezbyt bystrym ożywieńcem mógł go przygwoździć do ściany gdzie musiał by się beznadziejnie bronić przed jego atakami. Mimo wszystko zdecydował że zaryzykuje natychmiast wymierzył kuszę w prawy bok pająka. Truposze i tak potrafiły się poruszać do póki nie zostały zupełnie zmasakrowane więc nie było sensu mierzyć w odnóża zwłaszcza gdy było ich aż tyle. W razie najgorszego będzie musiał zdać się na zawieszony przy pasie cep ta broń sprawdzała się lepiej przeciwko nieumarłym, miał nadzieję że przeciw temu stworowi też się sprawdzi w końcu wielki ożywiony pająk nie był czymś często spotykanym. Dzięki wieloletniemu treningowi precyzyjnie wymierzył i oddał błyskawiczny strzał po czym nie patrząc czy bełt dosięgną celu ruszył z miejsca ile tylko miał sił w nogach.
Zważywszy na bliskość wroga i niezbyt wygodne warunki do strzelania, Ishil wycelował z kuszy i nacisnął spust. Bełt pomknął w kierunku odwłoku bestii i zagłębił się w nim. Lecz gruba płyta chitynowego pancerza sprawiła, że postrzał nie był tak śmiercionośny jak być powinien.
No cóż... jeśli zdoła się bardziej oddalić od przeciwnika powinno mu pójść lepiej. Tak przynajmniej półdrow się pocieszał.
Ruszył po strzale w bok próbując wyminąć pająka, lecz ten także przemieścił się w bok nie pozwalając ofierze się wyminąć.
Tymczasem wsparcie Ishila biegło w kierunku drowa. Jaerden skorzystał z okazji, by pokryć jeden mieczy jakimś olejem sprawiając że ostrze zapłonęło ogniem.
Jego krewniak czarodziej wezwał tymczasem olbrzymiego czarciego pająka.


Który jednak przy swym nieumarłym odpowiedniku wydawał się malutki. Zaś kapłanka wymodliła boską łaskę, która otoczyła ją przez chwilę mrocznym blaskiem obdarzając błogosławieństwem Lolth. Towarzysze niewątpliwie zamierzali walczyć z tą nieumarłą obelgą dla królowej pająków, ale... nie zamierzali nadmiernie ryzykować życia dla Ishila.
A pająk okazał się potężnym wrogiem. Może i dużym oraz niezgrabnym, za to szybkim w ataku. Głowotułów wysunął się błyskawicznie w kierunku tropiciela. Nogogłaszczki zacisnęły się na ciele półdrowa, kły jadowe wbiły głęboko w ciało. A choć nieumarły przeciwnik nie miał jadu, to Ishil oprócz bólu czuł nienaturalne zimno, zupełnie jakby stwór chciał wyssać z niego życie. Na szczęście nieskutecznie, wola życia półdrowa okazała się silniejsza.
Co więcej półdrowowi udało się jakimś cudem wyślizgnąć z nogogłaszczek truposza i wyrwać z tego uścisku. Ale nauczyło go to jedno. Musiał za wszelką cenę zwiększyć dystans, jeśli chciał przeżyć. Pająk był zbyt niebezpieczny, by pozwolić sobie na walkę z bliska. Musiał oddalić się od niego, jeśli chciał przeżyć.
Nienaturalne zimno skutecznie oprzytomniło półdrowa, nie docenił przeciwnika. Może i nie posiadał jadu ,ale posiadał coś o wiele gorszego jeśli jego domysły były prawidłowe. Oddalenie się było jedynym słusznym wyborem nawet jeśli umiał walczyć w zwarciu to i tak nie miał szans z tym przeciwnikiem. Biegł pochylony, lecz nie z powodu rany. Przez ramię obserwował wyczekując chwili, gdy ożywieniec uderzy ponownie. Zamierzał uskoczyć, gdy nadejdzie atak, pozostawało mu liczyć że jego wrodzona zwinność pozwoli mu uniknąć ciosu, który zakończył by jego marną egzystencję.
Było to ryzykowne ale jedyne wyjście, stwór oczywiście zaregowała na jego działania, potężna kończyna zakończona pazurem wysunęła się w jego kierunku, gdy Ishil niebezpiecznie zbliżył się do pająka chcą go wyminąć. Nastąpił atak, Ishil skoczył szczupakiem do przodu... Pazur bestii jedynie zdołał go drasnąć. A sam półdrow nie przestawał biec, by jak najbardziej oddalić się od stwora. Widział zbliżającego się z naprzeciwka Jeardena, który widząc efekty działań półdrowa łyknął jakiś eliksir.
Kapłanka wypowiedziała modlitwę do Lolth, po czym bezgłośnie krzyknęła. Ale skutecznie, bowiem w pająka uderzyła fala drżącego powietrza, która rozerwała część odwłoka.
Zaś zamaskowany mag krzyknął głośno.- Wycofywać się! Wycofać...jak najdalej od pająka.
Po czym zaczął intonować zaklęcie. Pod jego wpływem kałuże zaczęły parować ale opar jaki się tworzył z nich miał dziwną pomarańczową barwę. Nieumarły pająk przemieszczając się przez nie zdawał się co chwilę zapalać czerwonawym płomieniem. Przywołany zaś pająk stanął pomiędzy magiem, a swym nieumarłym odpowiednikiem. Pająk zaś przemieścił się w kierunku zbliżających się wrogów, przedzierając przez gęsty opar zapalających się gazów.
Unik rzeczywiście uratował mu skórę wątpił czy zdołał by się wyrwać z uścisku bestii zwłaszcza gdy został by osłabiony tym nienaturalnym atakiem. Widząc wojownika przez chwilę zamierzał krzyknąć i przestrzec go przed efektami ataków bestii ale się opamiętał. Przecież nie obchodziło go to czy akurat on zginie choć jego pani mogła by być niezadowolona ze straty “pupilka” zresztą Jaerden musiał się czegoś domyślić skoro zażył specyfik. Ishil kontynuował bieg już nie w tak szaleńczym tempie tym razem zamierzał zająć pozycję do czystego strzału. Obrócił se na pięcie szybko się pochylając i ładując kolejny bełt, robił to wiele razy i w końcu wyrobił odpowiedni sposób na błyskawiczne przeładowanie. Uniósł kuszę celując w bestię i wypuścił pocisk w dogodnym momencie, zamierzał się odpłacić bestii za wcześniejsze rany. Miał tylko nadzieję że jest to bezpieczna odległość od nieumarłego i spowijającego go niszczycielskiego zaklęcia czarownika.
Przywołany przez Urasima opar trochę utrudniał wycelowanie w pająka. Ale Ishil nie był byle kim, wystrzelony bełt niczym pocisk śmierci pognał w kierunku łba stwora i wbił się centralnie w jeden z pustych oczodołów, choć tego faktu półdrow dojrzeć nie był w stanie. Właśnie z powodu tego oparu.
Jaerden posłuszny słowom maga wycofywał się do tyłu, podobnie jak ostrzeliwujący się Ishil. Grupa pościgowa powoli zwierała szeregi, pod wpływem nieumarłego zagrożenia.
Pająk okazywał się piekielne wytrzymały na cios i cała nadzieja była czarujących członkach wyprawy. Bez nich... mogło być krucho.
Saerith sięgnęła po kolejny czar, wywołując w pobliżu pająka kakofonię dźwięków. Widocznie milkliwa kapłanka lubiła krzykliwe zaklęcia. Jednak tym razem jej czar nie odniósł spektakularnego skutku. Nieco lepiej poszło magowi, dwie bursztynowe kulki które wyczarował i którymi cisnął w pająka wybuchły elektrycznymi błyskami uderzając o niego. Nie powstrzymało to jednak nieumarłego monstrum przed podążaniem w kierunku żywych. Podobnie jak nie powstrzymywały go ogniste wybuchy łatwopalnych oparów na pancerzu.
Półdrow znowu błyskawicznie załadował kuszę i wymierzył tym razem celując trochę dokładniej niż ostatnio, co prawda poza nim nikt nie został ranny ale to mogło szybko się zmienić jeśli nie utłuką bestii zanim ta się do nich zbliży. Po wystrzale znów się wycofał całe to zajście przypomniało mu czemu wcześniej nie zdecydował się na ucieczkę od drowów w czasie któregoś ze zwiadów, podziemia były śmiertelnie niebezpieczne nawet dla kogoś kto umiał się po nich poruszać. Pozostawało liczyć, że na powierzchni będzie łatwiej przetrwać.
Kolejny wystrzelony przez Ishila bełt, zagłębił się w ciele nieumarłego. Ale to nadal nie wystarczyło. Przeklęte bydle nie chciało zdychać! To znaczy... ponownie zdychać.
Stwór nie przejmując ciosami jakie otrzymywał powoli przemieszczał się w kierunku drowów, zbliżając się coraz bardziej. Jaerden się cofnął niechętny bezpośredniej konfrontacji z pająkiem w pojedynkę. Zamiast tego sięgnął po kolejną fiolkę i cisnął ją w pajęczego przeciwnika.
Alchemiczny ogień rozlał się po pancerzu płonąc silnym ogniem.
Kapłanka sięgnęła po ręczną kuszę i posłała bełt prosto w ciało nieumarłego pająka. Choć po twarzy nie było tego widać to w oczach kapłanki czaił się strach.
Pająk przywołany przez czarodzieja zaś ruszył do ataku, jego nogogłaszczki zaczepiły się o stwora, ale kły jadowe nie zdołały przebić pancerze. Zaś sam Urasim posłał w kierunku pająka kwasową kulkę czyniąc jednakże niewielkie obrażenia. Wyglądało na to, że drużyna pościgowa nie była przygotowana do starcia z nieumarłymi. Zaś sam olbrzymi pająk wynurzył się z ognistych oparów i zaatakował przywołanego stwora. Uderzenie odnóża pajęczego ożywieńca odrzuciło nieco do tyłu przywołanego pająka. I mocno zmasakrowało. Było pewne, że stworek Urasima nie przeżyje kolejnej rundy. Ale... nieumarły pająk skupił na nim swą uwagę, nie przejmując się resztą drużyny.

Pająk jak przystało na nieumarłego zupełnie ignorował odniesione rany i parł na przód. Przynajmniej przyzwany przez czarownika jego mniejszy pobratymiec odwrócił jego uwagę dając trochę czasu na kontynuowanie ataku i odwrotu, nie wyglądało jednak na to że zdoła przetrwać dłużej zaś grupa zbliżała już się do tunelu którym przybyli. Ishil odruchowo przeładował i oddał strzał po czym ponownie się wycofał. Ile to jeszcze będzie trwać trudno było powiedzieć stwór nie wyglądał najlepiej ale nic nie wskazywało że ponownie wyzionie ducha.
Psiakrew... ile to jeszcze będzie lazł ? .Powinien już dawno paść pod ich atakami, ale nie.. ruszał się dalej i parł nieustępliwie. Ishil drżącymi rękami wycelował kuszę i strzelił. I chybił!
Z takiej odległości ?! To była kpina. Na odwłok Lolth, nie powinien chybić. Nie teraz, gdy jego życie wisiało na włosku. A stwór z każdą chwilą był coraz bliżej i bliżej.
Widząc ciężką sytuację, Jaerden zaklął pod nosem i rzucił się na olbrzymiego pająka. Ostrza jego dwóch mieczy ze świstem przecięły powietrze i uderzyły o pancerz. Wbiły się głęboko, jedno płonąc, drugie ociekając kwasem. Drow okazał się szybki i niszczycielski w swych działaniach. Zasługiwał w pełni na tytuł mistrza areny.
Kolejny pocisk z kuszy Saerith wbił się w ciało pająka tuż po owych atakach. I magia podtrzymująca egzystencję tego stwora się... wyczerpała. Nieumarłe truchło z hukiem opadło na posadzkę. Wróg został pokonany.
 
Rodryg jest offline