Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2012, 15:53   #22
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 14:53, środa, 2 wrzesień 2048
Super 8 Motel
Brooklyn, New York City
6 dni do wyborów, 59,5 godziny do wyczerpania się akumulatora



Gialeti’s Cafe

Dyskusja i tym razem rozwinęła się i trwała przez jakiś czas, przyciągając spojrzenia obsługi i coraz większej ilości gości kafejki Gialetiego. Walters pierwszy zdał sobie z tego sprawę, proponując wynajęcie meliny, prostego motelu, jednego z tych, które sam kojarzył na Long Island - “Super 8 Motel” znajdował się przy Broadway, mniej więcej w centrum miasta i zapewniał wystarczającą swobodę i dyskrecję - ilość monitoringu ograniczono do minimum, jak zapewniał właściciel. Dwa pokoje wynajęli za wspólną kasę, za oba policzono im pięćdziesiąt eurodolców za dobę.
Dyskrecja także kosztowała, w tym przypadku nie tak znowu wiele.
Nie przeciągali swojej wizyty we włoskim barze dłużej niż było trzeba. Ustalili podstawowy plan, w którym dużo zależało od informacji, które mieli zebrać przed zabraniem się do jego wykonania. Madsen, który przez długi czas pozostawał połączony z Dirkauerem, zdając mu dokładny raport, nie zabierał głosu prawie aż do końca, odnosząc się tylko do słów Felipy.
- Kiedyś już tego próbowaliśmy i raz się nacięliśmy, wyniknęła nieprzyjemna sprawa. Tam jeden dla drugiego to wszystko zrobi, zwłaszcza, że większość z nich jest zadrutowana. Wystarczy jeden problem, zniknięcie lub sygnał alarmowy i wysyłają specjalną ekipę. Mają takich operacyjnych, najnowocześniejszy sprzęt i długie szkolenia... Nie, porwanie to głupi pomysł, mamy nie rzucać się w oczy i przede wszystkim nie wplątać w to Corp-Techu. Udam się z wami na posterunek.
To ostatnie wypowiedział ku niezbyt wielkiemu zadowoleniu Remo i Jesus.
Tu już nie mieli co robić. Rozesłali informacje gdzie mogli, teraz musieli sami zacząć działać. Tylko Jack postanowiła udać się do motelu, poszerzyć wiedzę na temat cybernetycznych upiększeń. Jej talenty niewiele mogły się przydać w trwającym śledztwie, a w każdym razie ona sama najwyraźniej doszła do takiego wniosku.


Ferrick, Walters

Deszcz nie ustępował, przemieniając się w uporczywą, zimną mżawkę, zamieniającą brudne ulice Brooklynu w jeszcze bardziej szare i brzydkie miejsce. Ann mogła żałować, że nie wzięła samochodu, motor nie miał czegoś takiego jak zabezpieczenie przed deszczem, nawet jak większość przyjmował na siebie znacznie większy, siedzący z przodu Ed. Ten z kolei nie doczekał się miłego przytulania, ich ubrania były grube, a dodatkowo wnętrze kurtki dziewczyny okazało się pełne jakichś małych, ale twardych przedmiotów o niestandardowych wymiarach. A i ona wyraźnie nie należała do lasek, co chichotały na widok motocykla i faceta w skórze, więc trzymała się na tyle na dystans, na ile mogła.
Przynajmniej mieszkanie Newt nie było daleko, a poza granicami szczytu ulice były tu przejezdne.
W międzyczasie skontaktowali się ze Spiridonem, wyraźnie zaskoczonym szybką reakcją. I niepewny, gdy jako pierwsze odezwały się osoby, których nie poznał przy negocjacjach. Nie opierał się jednak, zależało mu na odnalezieniu znajomej i pobrzemiewała w tym już desperacja.
- Byłem tam i zabrałem wszystko, co znalazłem i mogło zawierać dane. Dopiero wczoraj, ale już wiem, że cały ten sprzęt jest uszkodzony. Dałem do specjalistów, może odzyskają jakieś dane. Wcześniej myślałem, że miała tylko coś do zrobienia, wyjechała na chwilę, cokolwiek. Nie chciałem się włamywać, a tylko tak mogłem się do niej dostać. Zawsze ceniła prywatność. Prześlę wam na holofon kod do zamka, inne zabezpieczenia wyłączyłem. Może znajdziecie coś więcej ode mnie - westchnął. - Jeśli porwano ją z mieszkania, to była robota zawodowców.
Rozłączył się, a oni już byli przy węźle drogowym, na którym przeprowadzono akcję. Ed zjechał w bok, kierując się ku mieszkalnym blokom, zasłaniających tu cały horyzont.

Betonowa dżungla przywitała ich ciemnością, gdy wielkie, ustawione blisko siebie wysokościowce pochłonęły resztkę słonecznego światła, które i tak niwelowane było mocno przez ciężką warstwę chmur. Deszczowi, który padał, niewiele trzeba było do określenia “kwaśny” a neografitti, świecące na wymalowanych nim blokach jak reklamy tanich sex-shopów dopełniało całości przykrej codzienności. Codzienności dla Eda, ale przecież Ann się tu nie wychowała.
Bez problemu trafili na odpowiedni adres. Nie mieli dostępu na klatkę, ale ten budynek był olbrzymi, wystarczyło poczekać kilka chwil i uniemożliwić zamknięcie drzwi jakiejś staruszce, która popatrzyła na nich krytycznie i pogroziła Waltersowi pięścią.
- Normalnych ludzi już nie ma! Oko dać sobie wydłubać! Wstyd! Kiedyś to byli mężczyźni, a teraz...!
Skrzeczała głośno, ale zostawili ją z tyłu. Windy nie działały, Newt mieszkała na jedenastym piętrze, nie było więc wyboru. Schody śmierdziały, były ciemne, a ściany były bardziej zamalowane niż nawet na zewnątrz. Minęli dwóch leżących na ziemi, śmierdzących i zupełnie nie kontaktujących ludzi. Nie udało się im jednak dojść na odpowiednie piętro bez problemów.

Pięciu azjatów, niskich, ale wyćwiczonych na siłowni, stało pomiędzy szóstym a siódmym piętrem, nie było możliwości na wyminięcie ich. Gdy tylko pojawili się w zasięgu wzroku, wesoła rozmowa tamtych zamilkła, a spojrzenia umiejscowiły się dokładnie na Ann. Byli upaleni, a może także naćpani, ich tatuaże nic Waltersowi nie mówiły, zdawały się być kompletnie bez sensu. Młodzi i głupi, ale wciąż niebezpieczni. Jeden z nich, ze stalową płytą zamiast czoła, klepnął dziewczynę w tyłek, a przynajmniej spróbował, bo zbyt długa kurtka to uniemożliwiła.
- No maleńka, takie brzydkie ciuszki!
- Niech coś zdejmie!
- drugi z nich, najwyższy i ufarbowany na pedalski blond, zastąpił jej drogę. Inni dostrzegli już Waltersa.
- Ej, patrzcie jakiego brzydkiego rasistę tu mamy! Jakie ładne oczko...
Pojawił się jakiś nóż, ale sytuacja nie zdążyła się zaostrzyć, bo dyscyplina i wyszkolenie Ferrick już zadziałały. Korzystając z tego, że chwilowo żaden z nich na nią nie patrzył, dobyła broni i przystawiła ją do głowy blondynka.
- Dobra, dobra, tylko żartowaliśmy!
Ulotnili się szybko, nie przygotowani na strzelaninę. Wreszcie udało się dotrzeć na odpowiednie piętro, ale zdawali sobie także sprawę, że będę jeszcze musieli wrócić.

Weszli do mieszkania bez problemu, posługując się kodem przesłanym przez Spiridona. W międzyczasie Ed dostał zdjęcie Newt - młodej, rudowłosej i piegowatej dziewczyny. Była ładna, ale samo zdjęcie musiało być wyciągnięte z jakiejś kamery, nie było w pełni wyraźne, ale wystarczało do rozpoznania, nie wystarczało za to do ustalenia, czy wygląd ten jest prawdziwy, czy może “wspomagany”. Do zdjęcia dołączono także krótką informację.
Cytat:
Brak dodatkowych informacji, przetwarzanie twarzy potrwa. Mieszkanie zarejestrowane na nazwisko Collins, hakerka jest zdolna. W bazach nic.
Nie na tyle zdolna, by uniknąć potrwania bądź swojej śmierci.

Mieszkanie dziewczyny nie wyróżniało się niczym szczególnym. Brak śladów włamania, prócz wyłączonego czytnika siatkówki. Nie dbała zbytnio o porządek, wszędzie leżały ubrania. Nie było też czysto, natomiast nie śmierdziało. Czy bałagan zrobiły osoby przeszukujące to miejsce, czy sama Newt, tego już ciężko było dociec. Większość sprzętu zabrał Spiridon, tak jak zresztą mówił, pozostały tylko proste wyświetlacze, sprzęty kuchenne i tego typu rzeczy. Walters rozkładając jeden z nich na części odnalazł ślady spalenizny. Ferrick natomiast dojrzała ślad na podłodze, analogiczny do wywoływanego dużą ilością wyzwolonej nagle energii.
- Tutaj użyto ładunku EMP, duża moc, mały zasięg.
Specjalistyczne urządzenie, jeszcze jeden słaby trop mogący łączyć obie sprawy. I wykluczający istnienie w tym miejscu jakichś elektronicznych dowodów do tej sprawy.


Posterunek 18

Manhattan witał drapiącymi chmury wieżowcami, neonami reklam atakującymi ze wszystkich stron, jazgotem, tłumem i “podniebnymi autostradami” jak kierowcy kpiąco nazwali piętrowe drogi, wybudowane już prawie w całej dzielnicy. Dzięki specjalnie konstrukcji i najlepszych materiałów przepuszczały nawet dużo światła. Nie zaradziły korkom, ale nadały NYC dodatkowego charakteru, stawiając go jako symbol nowoczesnego miasta przyszłości. Na świecie było wiele różnorakich i nowatorskich rozwiązań, ale to miasto miało swój specyficzny, niepodrabialny klimat.
W tej części miasta była też najmniejsza przestępczość, kontrolowana zarówno przez korporacje jak i policję, która gdzie indziej miała co najwyżej osobne, ufortyfikowane bazy. Tutaj posterunki pozostały w starym stylu, umiejcowione w biurowych budynkach. Wciąż można do nich wejść, zgłosić przestępstwo czy poprosić o pomoc.
To czy się ją uzyska to już zupełnie inna kwestia.

Przed podjęciem działań potrzebowali informacji. Remo ponownie zagłębił się w swój wirtualny świat, pracując przynajmniej nad dwoma rzeczami jednocześnie i musiał przyznać, że jedna z nich była bardzo irytująca. Inner City okazało się mieć tak dobre zabezpieczenia, że nawet z wykorzystaniem sieci C-T nie był w stanie ich sforsować ze swojego mobilnego centrum, którym był Mustang. Próbował na wszelkie znane sobie sposoby, ale zarówno bazy danych jak i system monitoringu pozostał dla niego niedostępny. Nie mógł też użyć żadnej metody brutal force, nie dopóki było tak daleko od celu. Nie zdobył zdjęć, ani adresu. Spróbował więc naokoło i udało mu się uzyskać numer na holofon starszej z żon - Alice Suarez. Sprawdził firmy organizujące takie konkursy i podpiął się do jednej z nich, informując kobietę o wygranej i możliwości promocyjnego ulepszenia własnego ciała najnowocześniejszą technologią, we własnym domu, ze zniżką aż 5 tysięcy E$. Było to kuszące, ale nie niemożliwe. Pytanie czy trafiło na podatny grunt. Wszystkie te informacje przekazał Felipie.
- Firma Thousand Faces, podpiąłem pod nich twój holofon. Żonka dostała twój numer, masz już ją dopisaną. Gdy pojawi się informacja o przekierowaniu to pobaw się głosem, wszystkie numery z tej firmy od niej też będą szły do ciebie.
Przy okazji dotarł także do Newt Weaver, nick “Swashbuckler”, nieznanej mu osobiście, ale kojarzonej w sieci hakerce, która ceniła swoją prywatność. Niewiele się dowiedział w tym wstępnym przeglądzie informacji, wystarczyło tylko do tego, aby dojść do wniosku, że trudniła się wyszukiwaniem wszystkiego, co dało się w chmurze znaleźć.

Pozostała sprawa posterunku i samego Suareza. Tu już nie było aż tak trudno, zwłaszcza z pomocą pięknego głosu. Netrunnerka odezwała się, gdy Kye znalazł się w bocznej uliczce niedaleko posterunku.
- Witaj kochanie, stęskniłeś się? - jak zwykle emanowała seksem. - Wszystko już gotowe. Poślij kogoś na północno wschodni narożnik, za chwilę system się pomyli i na chwilę wysunie na zewnątrz samochód pana Corbina.
Felipa musiała tylko przejechać obok, zatrzymać się na chwilę i przyczepić kawałek czegoś, co wyglądało jak przeźroczysta taśma klejąca, a według Remo było nadajnikiem pozwalającym śledzić jego GPS-a. Sprawa została załatwiona czysto i szybko i wkrótce mieli wóz Suareza na podglądzie satelitarnym. To wystarczy, aby poznać jego adres. Chwilowo jednak analityk wciąż pozostawał w pracy i miał nie wyjść przed siedemnastą. Missy odezwała się jeszcze raz.
- Wasz misio to skryty człowieczek. Ale w depozycie są trzy przedmioty opatrzone jego podpisikiem. Niestety bał się napisać jakie. Więcej tu chyba nie pomogę, ale w razie czego nie bój się odezwać. Jesteś mi winien przynajmniej głębokiego buziaka.
Zaśmiała się słodko i rozłączyła. Dostać się do policyjnego depozytu chwilowo nie mogli, a pociągnięcie za odpowiednie sznurki trwa. Mogli więc skierować się do motelu, aby przygotować następne ruchy.


Super 8 Motel

Motel był z tych tańszych i podrzędniejszych. Bezpieczeństwo pokoi było tu niewielkie, za to prywatność - duża. Nikt o nic nie pytał, nie były potrzebne dokumenty. Rejestrowano pod podanym nazwiskiem, tylko kasę brali z góry. Wybudowany na planie podkowy, z niewielkimi oknami do wewnątrz, zapewniał wystarczającą swobodę. Jack trafiła tu później, studiując nowości z zakresu cyberwszczepów “upiększających”, pozostali zjechali się w ciągu kilku godzin, jeszcze wystarczająco wcześnie, aby móc zrobić coś jeszcze przed wyjściem Suareza z pracy. Mieli kilka dodatkowych informacji, a na dodatek następne możliwości pojawiały się z czasem.

System wyszukiwania twarzy odniósł pewien sukces. Skojarzył trzy twarze, na pozór inne, ale mające taki sam układ kostny, rysy i najważniejsze dla komputerowego systemu szczegóły. Pierwsza znaleziona wyglądała starzej, a strona wskazywała listę pracowników firmy kosmetycznej “Mark & Clark” mającej siedzibę w Queens. Druga pokazywała blondynkę, mocno umalowaną, o wydatniejszych ustach niż miała Newt na posiadanym przez Waltersa zdjęciu; jej profil widniał na stronie “VirtuaGirl”, która reklamowała się jako “Twoje erotyczne przygody i pełna przyjemność bez wychodzenia z domu! To zapewnią ci nasze dziewczyny.”. Trzecia należała do czarnowłosej, nie pozbawionej jednak piegów dziewczyny w odpowiednim wieku. Pochodziła z bazy policyjnej, podpisana była jako Michelle Collins i opisana jako “cybeprzestępstwa”, bez uszczegóławianie jakie. Aresztowana dwa lata wcześniej, ale nie wpisana do aktualnie przebywających w więzieniu.

Terrence nie pojawił się w motelu. Nie dociekali zbytnio co robił, dopóki nie odezwał się do nich Alan, przedstawiając nową sytuację.
- Pan Madsen został... przeniesiony, niestety musicie radzić sobie bez niego - to “niestety” wypowiedział innym tonem. - Pozostałe dziewięćset pięćdziesiąt eurodolarów środków operacyjnych zostało przeniesione na konto panny Ferrick, która teraz zarządza tymi pieniędzmi. Pamiętajcie, że macie mnie informować o wszystkim, czego udało się wam dowiedzieć, a na poważniejsze akcje musicie mieć moją zgodę. Kazano mi przypomnieć, że w żaden sposób poszukiwań pana Suareza i ukradzionego przedmiotu nikt nie może powiązać ze śledztwem Corp-Techu. Być może niedługo pojawi się ktoś na zastępstwo pana Madsena. Zawsze też możecie liczyć na moją pomoc, jeśli będzie to w moich możliwościach. Powodzenia.
Zapewne dało się to wszystko powiedzieć krócej, ale może Alan nie potrafił.

Zanim podjęli jakąś decyzję, holofon Felipy zadzwonił, wyświetlając połączenie od Alice Suarez.
- Dzień dobry, czy to firma Thousand Faces? Bo ja dostałam pewną wiadomość...
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 23-09-2012 o 12:37.
Sekal jest offline