Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2012, 00:54   #17
Mizuki
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Wcześniej. Po eksplozji na "Ponurej Klarze"

Huk i pióropusz ognia - to ostatnia rzecz jaką Ghrom, Szczęki oraz Haik pamiętali z pokładu Ponurej Klary. W tamtej chwili ich umysłów nie zajmowało zbyt bardzo pytanie: "Co się stało?". I czemuż się dziwić...? Lodowata, wzburzona woda szybko ogranicza wszelkie myśli, pragnienia do jednego - przetrwania. A o to było ciężko zważywszy na setki drobnych jednak ostrych jak smocze kły drzazg, które powbijały się w ich ciało oraz poparzeń, które zdawały się jedynie kąsać bardziej w zetknięciu z zimną, zdawałoby się zbawienną na rany tego typu wodą.
Jak przez mgłę pamiętać mogli swoje desperackie, wręcz instynktowne starania w walce żywiołem... Ratunek? Nadszedł zapewne z najmniej oczekiwanej strony.
W ich pamięci zapisał się obraz kołyszącej się na wysokich falach burty okrętu; krzyki marynarzy oraz liny, które chyba jedynie z kaprysu Umberlee pochwyciły ich i pozwoliły ocalić życie.
Ocknęli się dopiero pod pokładem i to jedynie na kilka chwil otoczeni przez żelazne kraty. Ich oczom ukazała się surowo spoglądająca twarz brodatego kapłana. Właśnie jego wzrok jak i słowa zapamiętali najlepiej...
- Nie jesteśmy wam podobnymi zwierzętami, zapamiętajcie to piraci. Wasze życie ocaliliśmy by niechybna śmierć was czekająca była sprawiedliwa... Wymierzona miarą cierpień jakie zadaliście ludowi Tehyru i Calimshanu. Będziecie jeszcze żałować, że nie pochłonął was ocean. Zrozumiecie jak wielką łaską ze strony losu mógł się okazać dla was ten sztorm...
Z odrobiny piasku na jego dłoni wydobył się gęsty, choć niewielki obłok białego dymu, który następnie otulił piratów. W jednej chwili narastający w nich gniew zniknął ustępując miejsca wszechogarniającemu znużeniu... Zapadli w sen.

+-+-+




Obudził ich dopiero przyjemny chłód oraz nieco mniej przyjemne, bardziej niepokojące, stęknięcia gdzieś z oddali. Trzeba było przyznać... Ładownia, w której ich wcześniej umieszczona zmieniła się w trakcie tej "krótkiej" drzemki dość diametralnie...
Zacząć trzeba od wody, sięgającej niemal po pas. Niewątpliwie dostała się do miejsca skrytego w sercu okrętu przez dość amatorsko wykonany "świetlik" w burcie okrętu, gdzieś po ich lewej stronie. Pomiędzy wypełniającymi go teraz skałami dało się dostrzec oddalone nieco piaszczyste wybrzeże.
Wcześniej odebrany im i odłożony na pokaźny, przybity do podłogi stół ekwipunek, teraz zapewne podziwiany był przez ryby snujące się gdzieś pod "pokładem" Tehyrskiego okrętu. Pręty żelaznych kart były powyginane we wszystkie strony, co z pewnością osłabiło ogólną ich strukturę, budząc tym samym nadzieję w uwięzionych piratach na wydostanie się z niewoli.
Jednak nim trójka osiłków zdążyła naprężyć swe mięśnie ich oczom ukazało się "źródło" niepokojących postękiwań. Troje jaszczuroludzi, ściskających w swych łapach włócznie wparowało do wnętrza ładowni niemal natychmiast wlepiając w piratów swoje wściekłe ślepia.

- Ciiiiepłokrwiści...- syknął pierwszy, skryty nieco za plecami swych towarzyszy, jakby ogarnięty przerażeniem zasłaniając się swym orężem.
- Niiiee, Suurlaik. Jest z nimi naszzzz....- szybko wtrącił drugi z jaszczurców, wyginając swój pysk w coś przypominającego uśmiech.- Cooo on robić z ciepłokrwistymi?
Nagły wrzask sprawił, że jaszczurce jak jeden mąż uniosły bronie i skuliły się nieco.
- Szybująca śmierć, szybująca śmierć!- doszło ich wołanie gdzieś z oddali.- Wracać, wracać wszyscy!
Gady popatrzyły po sobie, następnie zerkając w kierunku więźniów.
- Powiadomić o tym wodza... Wrócimy po nich, kiedy latająca śśśśmierci odlecieć.
Zniknęli gdzieś za drzwiami równie szybko, jak się w nich pojawili...



+-+-+

Kilka chwil później. Skalny cypel.

- Dobrze, w takim razie ja to zrobię do licha...- warknął mnich chwytając za pierwszy, lepszy z kamieni, które nie trudno było znaleźć pośród korytarzy wydrążonych w skałach.
Ścisnął go mocno w swojej pokrytej bliznami dłoni i nie reagując na protesty swych kamratów uderzył raz, i jeszcze jeden w połyskujący zamek skrzyni.
Ten po jednym z kolejnych uderzeń "puścił", zgrzyt jednak z tym związany niemal całkowicie zagłuszył nieprzyjemny dla ucha, magiczny świst przyprawiający niemal o gęsią skórę. Wieko skrzyni odskoczyło w górę, jakby pchnięte od środka a oślepiający, błękitny błysk wystrzelił prosto w twarz zdezorientowanego mnicha. Pozostali z piratów instynktownie dali susa w tył z mniejszym czy to większym skutkiem, po chwili ponownie zerkając w kierunku klęczącego nad skrzynią Jaspera. Strumień magii stopił jego skórę odsłaniając kości i niekompletne uzębienie. Po białych teraz polikach spływała stopiona maź, zapewne z dawniej usadzonych w oczodołach gałek... Drętwy mnich opadł w końcu bezwładnie na plecy nie wydając z siebie ostatecznie nawet najdrobniejszego jęknięcia.

Ventix, Katty i Jar zmierzyli się nawzajem nieco niepewnym spojrzeniem, nie minęło jednak wiele czasu jak to skupiło się na skrzyni, z której wnętrza unosił się delikatny obłok dymu.
Bardzo ostrożnie podźwignęli się na ramionach zaglądając do jej wnętrza. Na ich twarzach zagościło zdziwienie, kiedy uświadomili sobie, że jedyną rzeczą poza czerwoną, satynową chustą wewnątrz skrzyni była kryształowa kula o wielkości ludzkiej pięści...
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 18-09-2012 o 20:58.
Mizuki jest offline