Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2012, 08:55   #14
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Stracił dwójkę ludzi, mógł się z tym liczyć. Nie wszyscy byli tak silni i umocnieni wiarą jak on.
- Ich ofiara dla Ojca nie będzie zapomniana. My dojdziemy niedługo do celu, a tam obiecuje wam, że będzie lepiej. To początek naszej drogi, początek naszej chwały. Ciężki początek, gdyż początki są ciężkie. Zaufajcie Ojcu, tylko dzięki niemu jesteśmy wolni. Tylko dzięki jego woli żyjemy już lata. Dla jego woli będziemy żyć dalej. Żyć i rosnąć w siłę!!! - przemówił.

***

Henke ruchem dłoni pokazał pozostałym, by się zatrzymali. Sam podszedł do nurglity, gdyż towarzystwo chłopaków w sigmarowych zbrojach, mogło spowodować niepożądaną reakcję samotnika.
- Chwała Władcy Much! Chwała naszego Ojca litościwego! - rzekł zbliżając się. - Jam Henke Geschwur, posłannik słowa Ojca mego. Ci za mną to moi ludzie - przedstawił się mężczyźnie.
-Niech wszelaka zgnilizna toczy ten świat!- pozdrowił go mutant w zielonych szatach.
-Widziałem Cię w moich snach. Pan rozkładu kazał mi tu przyjść i na Ciebie czekać. Nie rozsądne było zabieranie ze sobą tu swoich ludzi...- spojrzał za plecy Henkego.
-Nierozsądne? – spojrzał na mutanta. - Jaki cel jest tu nasz zatem? – zapytał z zaciekawieniem. - Przybyłem tu za słowem Ojca. A oni przybyli tu za mną - wyjaśnił Henke. - Jeśli jednak wolą Pana jest by ich tu nie było, odeślę do najbliższej wioski.
-Teraz za późno młodzieńcze. Mam nadzieję, że nie straciłeś ich zbyt wielu w czasie podróży tutaj. Więcej was, łatwiej dostrzec ślady i łatwiej wytropić. Jesteście jeszcze słabi. Musisz na przyszłość myśleć nie tylko o sobie.- rzekł plując się osobnik.
-Pójdź się ze mną przejść, gdyż Pan nasz nakazał mi przekazać Ci twe zadanie.- rzekł chłodno.
Henke przytaknął głową. On miał dopiero osiemnaście lat, dopiero opuścił miejsce w którym był zamknięty przez większość życia. Nie znał się na prowadzeniu grupy, dopiero się uczył. I to uczył się na błędach. Poważnych błędach, poważną nauką. Już stracił dwóch ludzi. Dwójkę z i tak nielicznej grupy.
- Pójdźmy zatem… Pragnę usłyszeć wolę Ojca - zwrócił się do nurglity.
W drodze, gdy zapadła na chwilę cisza zapytał jeszcze.
- Gdzie mógłbym się wybrać tu z ludźmi. By coś zjedli, by sił nabrali? Jakaś wioska mniejsza? - zapytał z pokorą.
-Niebawem Fichetal będzie dla nas stało otworem. Zanim jednak bramy otworzą się na wyznawców Nurgla, a ty zyskasz nowych przyjaciół musisz zdobyć to miasto. Pan Rozkładu nakazał mi bym pokazał Ci jak to zrobić.- kontynuował zmutowany mędrzec -Moje sługi doniosły mi o tym i owym. Najlepszym sposobem będzie zatrucie studni. Moja krew...- człek wyciągnął z kieszeni niewielki flakon z czerwoną posoką -zabije wielu mieszkańców Fichetal, ale wielu przeżyje. Wielu będzie ci wiernie służyć. Nie dostaniesz się jednak do miasta niezauważony. Strażnicy rozpoznają cię po mutacjach...- oznajmił, choć dla Henkego było to akurat oczywiste.
- Zatruć jak i Samalel próbował? Wiem. Że zacząć trzeba od małych kroków i być cierpliwym dla naszego Pana, by osiągnąć wiele. Nie może mnie zbyt pycha przeganiać. Postarałem się również małe siedlisko zasiać w Nunstadt, może się uda. Wysłałem także chorych ludzi w świat, w najbliższe wioski. Teraz na pewno postąpię, jak i Ojciec chciał. Jego wolę spełnię! Dostanę się do Fichetal. Możesz mi powiedzieć coś o nim więcej. Na pewno są jakieś ukryte wejścia, którymi przedostanę się niezauważonym - zapytał starca.
-Nie ma takich wejść i w tym problem. To małe miasteczko, które nie posiada swojej sieci kanałów, czy niestrzeżonych bram. Jest jednak sposób...- zasępił się...
-A świątynia Sigmara tam jest? A zresztą słucham... Jaki to sposób? - zapytał z zainteresowaniem Henke.
-Jak już mówiłem, wcześniej się już zdążyłem zorientować. Raz na dwa, czasami trzy dni północną bramą miasta stary zielarz wyjeżdża na dzień do pobliskiego lasu po grzyby i zioła. Przeważnie towarzyszy mu młody syn... Myślę, że zielarz zrobi bardzo wiele, dla swego dziecka, lub też za nie...- uniósł brew spoglądając na Henkego.
- Cenna to informacja - odpowiedział z chytrym uśmiechem Geschwur. - Cenna... Powiedzże mi jeszcze stacjonują tam sigmaryci? Mają świątynię tego niby bóstwa swego? - zapytał.
-Stacjonuje tam stary Sigmaryta w swej kaplicy.- odrzekł.
- Wdzięcznym. A straży ile, mniej więcej. Wybacz te pytania, ale zaniedbać nie chcę nic. - wytłumaczył się Henke. - Którą bramą wyjeżdża ten zielarz i gdzie swe ulubione miejsca ma. Wskażesz mi? Na misję ku czci Pana, udajesz się ze mną? Czy to wyłącznie moje zadanie jest - zapytał zmutowanego nurglitę.
-Nie wiele więcej wiem. Musisz sam za nim pójść. Jeśli chcesz możesz nawet zadziałać pod samymi bramami. Musisz pokazać swój rozsądek. Pan ma co do ciebie wielkie plany...- zdradził Geschwurowi. -Sam pójdziesz- dodał.
- Bywaj zatem – rzekł po czym odebrał flakon krwi. - Niech zaraza trawi ten świat i Fichetal! Nie zawiodę - pożegnał nurglitę.

***

Henke udał się pod północną bramę Fichetal. Plan w jego głowie się już zrodził, krok po kroku był już ułożony. Oby poszło idealnie… Swoim ludziom na razie niewiele zdradził, wezwał do siebie ‘inkwizytorów’.
- Pamiętajcie, że od teraz musicie się wczuć w tych, których strój ubieracie. Nędznymi sigmarytami. Ludźmi nie szanującymi takich jak my, ludźmi niosącymi cierpienie, bezwzględnymi. Pewnymi siebie. Tacy macie teraz być – nakazał. Spojrzał na ich twarze, czy nie wyglądają na zbyt chore. Miał nadzieję, że nie. Jeśli tak, trzeba będzie zadziałać w odpowiedni sposób. - Pokażcie wszystkie papiery i glejty, które mieli w kieszeniach - zwrócił się po chwili. - Przeczytam w drodze każdemu co tam i pisze i macie to spamiętać. Kim jesteście, skąd i dla kogo działacie. Macie być pewni każdego słowa.

Następnie zwrócił się do pozostałych.
- Jesteśmy już bliscy. Wy zatrzymacie się z dala od miasta, w jaskini ciepłej. Ale obiecuję wysłać wam prędko pomoc. Jedzenie, koce, namioty. Musicie być cierpliwi. Dla Pana, Dla Ojca kochającego Was.

***

Henke wraz ze swoimi sigmarytami. Znalazł takie miejsce pod północną bramą, by nie było ich widać przez strażników, a sami mogliby dostrzec wyjeżdzającego zielarza z synem. Będą się go trzymać w pewnej odległości, dopiero gdy się oddalą od miasta zadziałają… A może szczęście i wola pana pomoże i napotkają go już, gdy z tego miasta wyjadą. W otoczeniu miasta będą już bardzo ostrożni. I będą poruszać się jedynie w czwórkę. On i trzech inkwizytorów.
 
AJT jest offline