Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2012, 11:20   #19
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Haik to przeszło dwa metry postury. Jest masywny choć szczupły. Dłuższawe brązowe włosy skryte pod kapturem. Powszechnie znany pokładowy cieśla oraz stolarz, skuteczne uzupełnienie oddziałów abordażowych oraz niestety dla otoczenia okazyjny bard.

Kiedy Ghrom otworzył oczy i rozejrzał się zacisnął zęby ze wściekłości. Na widok jaszczurów poderwał się i podszedł do krat uderzając w nie pięścią z całej siły aż się cała klatka zatrzęsła.

- Ghrom sie wydostanie stąd i wypruje wam flaki jaszczury -warknął na “oprawców” przeszywając ich wściekłym wzrokiem-

Jego postura mogła budzić przerażenie. Ponad 3 metrowa góra mięśni okraszona łysą głową z tatuażem i kłami na wierzchu. Gdyby ktoś go w ciemnej uliczce spotkał mógłby otrzeć się o zawał. Podczas wypadku na Klarze musiał pozbyć się swojej zbroi, która nadawała mu jeszcze masywniejszy wygląd opancerzonego olbrzyma. Teraz będąc praktycznie w samych gaciach każdy mógł dostrzec jego masywne ciało pokryte od góry do dołu bliznami od ostrzy, przypaleń, zadrapań, ugryzień i innych nieprzyjemnych wypadków. Zwłaszcza uwagę zwracała największa blizna przebiegająca przez prawie całą klatkę piersiową.


Nędzny dzień…naprawdę nędzny dzień – pomyślał Haik obudziwszy się. Nim zdążył przyjrzeć się bliżej zaistniałej sytuacji, dzień się pogorszył o kolejny stopień w jego osobistej skali.
Do jakiej wiedzy ma mnie doprowadzić TO o umiłowany Oghmo – wymruczał pod nosem wpatrując się w trójkę nowych gości. Przecież czytać ich uczył nie będę.
Po chwili, usłyszawszy przedziwne zachowanie gości i ich nagłe odejście wymruczał podziękowanie swemu patronowi i momentalnie rzucił: Pomóżcie mi z tym. Po czym joł rozginać kraty. Pełne 2 metry wzrostu i spora siła Haika, w połączeniu z jeszcze większymi przymiotami jego towarzyszy w chwilę zmiotła kraty z ich drogi. Haik wyskoczył z klatki i szybko doskoczył do stołu. Wsunął swe ocalałe dobra w jedną z licznych kieszeni swego stroju po czym rzucił do towarzyszy. To co kamraci, za nimi i wpierdol? A później bierzemy co nasze albo i nie a ładne i przydatne i zmieniamy okolicę na zdrowszą. Co wy na to?

Jednocześnie przeczesywał pomieszczenie wzrokiem szukając czegoś na kształt maczugi.

Zauważywszy większy kawał drewna, w razie jego braku ławę, dechę lub jeśli i tego nie ma, rozbijając stół – chwyta go jako swą nową ukochaną broń. Więc cóż, ruszamy? Rzucił jak zwykle uprzejmym głosem. Po czym ruszył wgłąb statku pilnie wypatrując patałachów oraz przydatnych przedmiotów: żywności, narzędzi, broni. Zwłaszcza interesowała go woda gdyż czuł pragnienie. Panowie, jeśli zauważycie coś przydatnego – weźcie to proszę lub dajcie mi znać, dobrze? Po czym widząc że Ghrom go wyprzedza przyspieszył by dotrzymać mu kroku.

Ghroma nie trzeba było przekonywać żeby pomógł przy wyważaniu krat, naparł na nie swoim cielskiem i zaraz stal leżała na deskach. Dostrzegł wcześniej swój topór i poszedł po niego czym prędzej. Wielka siekiera zakończona z lewej i prawej strony ostrzem, większa niż przeciętne topory używane przez ludzi. Praktycznie to był nawet większy od wyrośniętego człowieka. Przez to przedstawiciele ludzkiej rasy nie mogliby się nim raczej posługiwać. Zarzucił też swój plecak na ramie i popatrzył w stronę towarzyszy obojętnym, chłodnym wzrokiem.

- Ghrom ma rachunki do wyrównania, jeśli chcecie przelać krew to chodźcie ze mną. Zdobycze mnie nie interesują... poza bronią.

Nie czekając dalej wyminął Haika i poszedł przodem trzymając dwurącz swój topór i rozglądając się w poszukiwaniu żywych.
 

Ostatnio edytowane przez vanadu : 18-09-2012 o 11:38.
vanadu jest offline