Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2012, 20:29   #355
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Nie wiem jak to się stało, że jeszcze nie napisałam oficjalnych podziękowań do drugiej odsłony Łowców. Ogromne niedopatrzenie, które szybko postaram się naprawić.

Dziękuję Wszystkim Graczom i Mistrzowi Gry za cudowną grę i świat Łowców. Wielokrotnie to powtarzałam i będę się tego trzymać a mianowicie, że Łowcy są moją ulubioną sesją na Li.

Teraz kilka słów o drugiej odsłonie Łowców. Musze przyznać ze zakończenie trochę mnie zaskoczyło i lekko rozczarowało. Wprawdzie w pierwszej części moja postać także została wciągnięta nieco na siłę w finał, ale tam wszystkie wątki wszystkich grup łączyły się ze sobą przez wspólnego złego bossa, czyli Mythosa. Kiedy wpadłam do króliczej nory i wyszłam w zamku Plum natykając się tam na niego nie było tego zaskoczenia, bo każdy wiedział, co miał czynić, czytaj: utłuc Mythosa.

W drugiej części nie było takiego wspólnego łącznika, który powiązałby ze sobą wszystkie wątki porozrzucane po całym Londynie i po różnych grupach operacyjnych Regulatorów. I tego mi właśnie brakowało. Dlatego właśnie, kiedy znowu przerzuciło mnie gdzieś nie wiadomo gdzie (to chyba, jakaś norma dla mojej postaci) skupiłam się na własnym wątku, czyli Chimerze i Prokopovie rozwalając go i nie dając mu szansy na powstrzymanie rytuału ognistych druidów, którzy należeli jak zakładam do sprawy prowadzonej przez grupę „Baranek”. No i wyszło jak wyszło.

Co do Andrealfusa to też byłam zdziwiona faktem, że MG postanowił rozwiązać jego kwestię już w tej części, bo byłam przekonana, że to osobny wątek, który został tutaj tylko zaznaczony a swój finał znajdzie dopiero w części kolejnej. Dlatego nie spieszyłam się z decyzjami w jego sprawie mylnie sądząc, że mam jeszcze na to sporo czasu. Dzięki temu w ostatnim poście MG pojawił się fragment, który rozbawił mnie do łez.

„- Nie przyjdzie – powiedział Finch O’Hara. – Nie możemy czekać dłużej. Konwergencja zaraz się skończy. Musimy wejść.

- Bez niej nie mamy szans – zawyrokowała stojąca obok niego Voorda.

- Kolejna taka okazja może się nie powtórzyć – mruknął Percival. – Spróbujemy załatwić tego fallusa – fajfusa bez Harcourt.

- Jeśli zginiemy, to będzie jej wina – mruknął O’Hara. – Sądziłem, że mi zaufa.

- Myliłeś się – uśmiechnęła się Voorda.. – Ona nie ufa nikomu. Nawet sobie. Taka już jest.”

Teraz już wiem, iż myliłam się uważając, że zdolności Fantoma w zupełności mi wystarczą. Trzeba było jeszcze ładować w telepatię.

Pomimo tego i tak grało mi się znakomicie i jestem gotowa na część trzecią!

Teraz słów kilka o samych graczach.



liliel - Twoja CG była, jak już ktoś nie raz to stwierdził, absolutnie nieprzewidywalna. Zastawiałam się wielokrotnie, co ja bym zrobiła gdyby MG postawił mnie w sytuacji takiej jak ciebie i za każdym razem mi wychodziło, że zupełnie coś innego. Poza tym trzeba przyznać, że ciężki orzech do zgryzienia miała CG pozostawiona sama sobie i fajnie się obserwowało jak wzbierała w niej irytacja i wtedy, jeśli to w ogóle możliwe stawała się jeszcze bardziej nieprzewidywalna.
Poza tym mogę tylko pogratulować Tobie „przyjaznych” współgraczy, z jakimi miałaś wcześniej do czynienia skoro, dopiero Gryf pod postacią Kota, jak sama napisałaś, pokazał Tobie, że gracze niekoniecznie muszą grać do tej samej bramki. Mnie już dawno pewne osoby nauczyły, że czasem lepiej zaufać NPCowi prowadzonemu przez MG niż postaci odgrywanej przez gracza.

Harard – Już raz to napisałam przy okazji zgonu Trisketta. Gary był takim Egzekutorem, do jakiego każdy gracz grający Egzekutorem powinien aspirować. Robił to, co do niego należało i w taki sposób żeby być w pełni skutecznym. Wspaniale wykorzystywał wszystko, co Natura a może nie ona tylko coś innego dało Egzekutorom. Poza tym miał własny niepowtarzalny klimat. Tylko zakończenie mnie zaskoczyło. Myślałam, że kiedy Gary odejdzie to zabierze ze sobą przynajmniej pół dzielnicy wszelkiej maści Nieumarłych.

hija – Lubiłam Lolę i Twój pomysł na nią. Poza tym jako Emma miałam do niej sentyment, po tym jak uratowała mi skórę podczas starcia z Mythosem w poprzedniej części. W tej nowej drugiej części próbowałam zrobić jakąś interakcję pomiędzy Emmą, Lolą i Garym, ale wszystko działo się za szybko i nie wyszło.

Szarlej – Co ja tutaj będę dużo pisać. Ty już sam dobrze wiesz. Caine był i jest dla mnie nieodłączną częścią tej opowieści i nie wiem jak Emma poradzi sobie bez niego. Chyba jeszcze bardziej zeświruje. W drugiej części Armiel bardzo nie chciał żebyśmy się kontaktowali i rzucał nam ciągle kłody pod nogi, ale mimo to udało się przeprowadzić ze dwie rozmowy. Nie muszę chyba pisać i mówić jak zawsze bardzo lubiłam te nasze gadki na „kozetce”. Zrób nowego bohatera na trójkę i niech ma coś z Caine’a. Proooszę.

Sam_u_raju – Bardzo polubiłam twojego Williama z pierwszej części i żałowałam, że facet odszedł zanim się na dobre rozkręcił. Miałam nadzieję, że Scott zastąpi „Bramę” no i kurcze coś nam nie szło a jak szło to pod górkę, ale mam wrażenie, że na koniec w końcu wyszliśmy na prostą i już dostrzegłam przyszły potencjał znajomości Emmy i Nathana. Co mi się podoba w graniu z Tobą to fakt, że pomimo tego, że się lubimy prywatnie to nasze postacie nie muszą się lubić, co tylko dowodzi tego, iż czasem postacie „żyją” własnym życiem. Dzięki za kłótnie w drugiej części Łowców.

Suriel – Ha. Jesteś chyba jedyna osobą, która przez cały czas trwania sesji ani razu nie zbłądziła i nigdy nie pogoniła za prywatnym wątkiem a cały czas trzymała się prowadzonej sprawy. Z uporem godnym prawdziwego maniaka drążyłaś nasze śledztwo i czasami musiałam się mocno nagimnastykować żeby poskładać swoje poboczne watki i dołączyć do ciebie na drodze do pojmania Chimery. No i nam się udało. Prokopov padł i nasze śledztwo zostało zamknięte a to że przy okazji pominęliśmy podrzucane przez Armiela wkręty do innych spraw to szczegół. Dziękuję za wspólna grę. Nasza pierwszą w PBFie. może następnym razem zagram postaciami które bardziej się lubią.

S.W.A.T – Niestety nie udało nam się za wiele pograć razem w tej odsłonie, ale Xaraf ze swoimi przywarami na zawsze zapadnie mi w pamięć. Szczególnie jego słynne: ”Panie przodem” z pierwszej części Łowców. Dzięki za wspólną grę.

Bebop – Także żałuję, że różne sprawy życia codziennego tak się nawarstwiły, że nie pozostało Tobie ani trochę wolnego czasu na sesję. Wielka szkoda, bo Twoja postać zapowiadała się fenomenalnie. Jak to w świcie po Fenomenie :P Szkoda mi tym bardziej, że nasze postacie właściwie się w sesji nie zetknęły a wyznam szczerze, iż bardzo na to liczyłam.

Gryf – No i Gryfu ze swoją postacią Kota. Nam raz dane było porozmawiać w sesji i tutaj przyznam się z kolei, że obawiałam się Kota. Może nie był on tym, czym był Ray Blackadder w Ymirze, ale jednak czułam, że może mocno namieszać i jakoś tak spodziewałam się finałowej konfrontacji z tym stworem. A kiedy Gryfie machnąłeś opis snu Kota i jak to we własnych marzeniach prowadziłeś armię nieumarłych na Londyn to już byłam pewna, że ktoś z graczy będzie Cię musiał „sprzątnąć” i nie powiem odczułam pewną ulgę, kiedy Russel rozsadził Twojej postaci głowę.
Ach i nie zaskoczyło mnie wcale tak mocno pożarcie CG. Szczerze mówiąc to zaskoczył mnie bardziej fakt ze na koncie Kota pojawiło się „tylko” dwóch” graczy a nie więcej. Wielokrotnie przeliczałam szanse, jakie miałaby z Kotem Emma i wychodziło mi, że bez przygotowania i odpowiedniej zasadzki znikome. W ogóle to jeszcze zanim Kot pożarł CG a w momencie, kiedy zawarł z nią pakt o wzajemnej pomocy to przez chwile miałam wizję, że będziemy walczyć w zespołach przeciwko sobie. Tzn. Russel z Emmą przeciwko Kotu i CG. To dopiero byłoby ciekawe. Ale panowie Charlie i Russel jak widać nie chcieli żeby im się kobiety mieszały do ich epickiego starcia i poszli w innym kierunku. Tak tez wyszło bombowo! Dosłownie. Dzięki za wspólną grę Gryfie i dzięki że mnie nie zeżarłeś.
Co mi przypomniało o jeszcze jednej rzeczy.
Dzięki Szarlej, że mnie nie odstrzeliłeś na prośbę Anderalfusa.

Jeszcze raz dziękuję wszystkim cudownym Współgraczom i przecudownemu Mistrzowi Gry.

Do zobaczenia w kolejnej odsłonie.
 
Ravanesh jest offline