Gottri czuł, że spełnił swój obowiązek. Gdy weszli ci wszyscy ludzie w końcu ucieszył się, że dojdzie do oczyszczenia. Ten pseudo-sigmaryta Albrecht gówno potrafił i szczęściem dla niego będzie, jak nie będzie znajdował się blisko Albrechta.
Krasnolud i jego kompani, uratował właśnie całą wieś, a może nie tylko. Błyskotliwa akcja, potężny cios i ten chaośnicki ciul, największy demon, leżał na deskach i nawet nie pierdnął. Leżał tylko i próbował zwodzić Gottriego. Ale nie z nim takie numery… - Wypędzamy te demony i na gorzałę! - krzyknął zadowolony w asyście oklaskującego go tłumu. Trzymając dumnie karczmarza-demona ruszył w kierunku Magnusa. |