Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-09-2012, 20:39   #21
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Saimon stał przy oknie ściskając w ręku swój korbacz. Czekał tylko na jakiś znak by wkroczyć do środka. Z uwagą przyglądał się temu, co działo się w środku.
-Byle nie żarli tego ścierwa...- syknął pod nosem. Demon, który rzekomo opanował karczmarza, mógł wywęszyć podstęp i nakazać zatrucie strawy, by zmniejszyć prawdopodobieństwo swej klęski.
Widząc, jak krasnolud zaczyna działać, Saimon wejrzał ukradkiem na Rabenta i syknął mu półszeptem.
-Bądź gotów.- poprawił uchwyt korbacza. Nie wychylający się za bardzo Saimon nie bardzo rozumiał zachowanie karczmarza. Ten zdawał się być uległy i pokorny na krzyki krasnoluda.
-Czy oni na pewno są opętani?- uniósł brew zwracając się do starego kapłana.

-Jest to tak pewne, jak to, że tu stoimy.- odparł -Mamy liczne zeznania mieszkańców. Do tego Magnus dowiedział się o tym od jednego z mutantów. On ich tropi od dawna, a zna się na swojej robocie. We wsi od dawna dzieją się dziwne rzeczy. Wszystko wskazuje na to, że to oni.- odpowiedział.
-Jakie dziwne rzeczy?- syknął nie odrywając wzroku od okna.
-Jednooki Knut widział niejeden raz, jak nad środkiem wioski, gdzie stoi karczma latały nocami nietoperze. Poza tym Syn kowala wiózł niedawno środkowym placem kanki z mlekiem, które dziwnym sposobem zsiadło, gdy mijał oberżę. Takich incydentów było więcej!- Mówił z przejęciem Albrecht.
Saimon wziął głęboki wdech.
-Morderstwa, zaginięcia, rytualne symbole w okolicy, porwane dzieci, krzyki! O takie dowody pytam...- burknął nieco rozgniewany.

-Jednemu pastuchowi zdechła w zeszłym tygodniu owca! Ponoć wcześniej pogłaskał ją karczmarz.- Dodał ze śmiertelną powagą.
Saimon nie zdążył udzielić rozmówcy inteligentnej odpowiedzi, gdyż kompani wewnątrz karczmy zaczęli zabawę. Saimon zmarszczył czoło i wejrzał na Rabenta.
-Wchodzimy!- syknął. Rabent jasno i szybko pokiwał głową, wyjął pałkę i ruszył za Saimonem. Zamierzał być w gotowości, nie-ludzie dawali sobie radę z karczmarzem, ale należało pamiętać o reszcie opentańców.
Kiedy Rabent i Saimon weszli do środka dostrzegli jak dwóch dryblasów, którzy wcześniej pili akurat stanęło w drzwiach do kuchni dobywając mieczy. Wzięli sobie na cel krasnala i niziołka.

-Sczeźniecie na stosie, jeśli staniecie na drodze sługom Łowców Czarownic!- warknął gdy tylko dostrzegł dryblasów. Saimon miał świadomość, jak nazwa tej organizacji działała na ludzi. Zwyczajnie, miał zamiar ich zastraszyć nie cackając się z tłumaczeniem czegokolwiek. Rabent przygotował się na obronę w wypadku , gdyby słowa jego bardziej doświadczonego kolegii nie podziałały.
-Hej! Już dobrze! Nie chcemy miec problemów! Mysleliśmy, że to napad bandycki.- Mężczyźni ostrożnie wycofali się opuszczając broń.
-Wyłazić na zewnątrz, ci tutaj są oskarżeni o herezję!- burknął złowrogo wskazując nieprzytomnego karczmarza -Na zewnątrz czeka kapłan, który udzieli wam błogosławieństwa by uchronić przed wpływami chaosu, już!- dodał po krótkiej chwili.

-My nie mamy z nim nic wspólnego!- zakrzyknęli na te słowa mężczyźni -Jesteśmy zwykłymi przejezdnymi. Już idziemy- odparli posłusznie.
Saimon odprowadził ich wzrokiem do drzwi po czym spojrzał na Rabenta.
-Trzeba go związać póki jest sam. Ale nie róbcie mu krzywdy.- warknął pod nosem idąc w stronę kuchni. Miał zamiar prędko się rozejrzeć po pomieszczeniach.
-Reszta rodzinki pewnie na wierchu. Trzeba zawołać Pietera i Jacoba.- dodał po chwili.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 12-09-2012, 21:10   #22
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
- Tu czysto. Chodźmy do tych drzwi na lewo. Słychać krasnala i nizioła z sali głównej. Na ten moment nic tu po nas - powiedział Jacob po cichu do Pietera.
Łowca zniżył się ponownie i zakradł do drugich drzwi. Słuchał co może być za nimi przykładając ucho do drewna. Chyba pustka. Wyjął wytrychy i znów zaczął gmerać przy zamku.
Zamki w tej karczmie w ogołe nie stanowiły dla Ciebie wyzwania. Chwila majstrowania wytrychem i drzwi zostały otworzone. Uchyliłeś je odrobinę. Lecz nagle wiedziony wewnętrznym przeczuciem szybko je zamknąłeś. Udało się w ostatniej chwili. Usłyszłes jak ktoś właśnie wszedł do korytarza. Stukot kroków odbił się echem w pomieszczeniu. Po chwili dobiegł cie trzask zamykanych drzwi. Chyba droga wolna...
Łowca otworzył po cichu drzwi i zerknął do środka. Widział kilkoro drzwi, ale otwierane były nie te, które właśnie się zamknęły. Zdecydował, że poczekają jeszcze chwile. Schował się za ścianą zewnętrzną i delikatnie zamknął drzwi. Zacisnął dłoń w pięść i pokazał ją Pietrowi. Samemu opierając się o ścianę i nasłuchując kolejnych kroków. Stwierdził jednak, że pasowałoby sprawdzić czy nie ma tu jeszcze jakiś innych wejść. Pokazał dłonią na siebie i dwa razy potrząsnął ręką wskazując stronę, w którą się udał.
Za kolejnymi rogami budynku nie było żadnych drzwi więcej. Jacob zajrzał do okien. W pierwszych dwóch pomieszczeniach nie dostrzegł niczego. Kolejna była kuchnia. Tam ujrzał karczmarza nakładającego strawę. Wyszedł ją podać
następnie wrócić do kuchni i wybrał inne drzwi. Pewnie wraca tą samą drogą co przyszedł.
Jacob wrócił do Pietera i przedstawił mu swój plan.
- Wiem gdzie jest kuchnia, oberżysta najpierw wychodzi z drzwi z sali głównej, idzie tutaj, wchodzi do jakiegoś tam jeszcze pokoiku i jest w kuchni. Proponuję zaczaić się gdzieś pomiędzy kuchnią, a tym korytarzem. Tutaj jest za jasno i jak karczmarz padnie, to zrobi za duży huk. Musimy go ogłuszyć koło pomiędzy kuchnią, a tym tutaj. Pojął? - zapytał Jacob Pietera.
Odpowiedź drugiego łowcy uprzedziły odgłosy awantury.
- Ty tam ja tu. - wskazał Pieterowi drzwi do sali, w której spało tych dwóch mężczyzn.
Samemu ruszył w stronę drzwi po lewej w korytarzu. Cały czas chciał ukryć swoją obecność. Stąpał ostrożnie blisko ściany, tam gdzie deski nie skrzypiały tak bardzo.

Był sam w ciemności. Otworzył drzwi po lewej. Był to pokój karczmarza.
Jacob zerknął co znajduje się w izbie. Miał nadzieję, że tym razem światło księżyca dotrze i pozwoli mu na małe oględziny. Szukał ksiąg, symbolów kultu, składników do rytuałów, cokolwiek czego nie powinien trzymać w swojej izdebce zwykł karczmarz.
W pokoiku znajdowało się jednak tylko łóżko, stolik na świeczkę i szafka z ubraniami. Nie było żadnych podejrzanych przedmiotów.
Wydało się to conajmniej dziwne. Nic, niby w tym człowieku siedział najpotężniejszy demon, a nic tutaj nie było. Jacob zamknął drzwi wytrychem od wewnątrz i postukał delikatnie obcasem buta i podłogę szukając jakiejś ukrytej skrytki. Nic nie było. Każda deska miała pod sobą ziemię. Każdy kąt został dokładnie sprawdzony. Totalne zero. Następnie wyszedł oknem i wrócił do korytarza wchodząc ostrożnie do następnych od lewej drzwi wcześniej robiąc rozeznanie.
Udał się dalej. W kolejnym pomieszczeniu dostrzegł zarys szaf i dwóch łóźek, na której spały jakies osoby. Po środku stał stolik, a na nim leżał talerz z niedokończoną strawą.
Jacob wyjął pałkę i zbliżył się do łóżek. Zerknął na to, kto leży na posłaniach. Mimo szaleńczego rytmu serca jego oddech był powolny i cichy. Nie miał wiele czasu.
Na obu posłaniach leżały śpiące mlode kobiety. Spały twardym snem. Jacob przypomniał sobie słowa kapłana mówiące o tym, że najstarsze z dzieci miało 12 lat. Uśmiechnął się na widok nawet ładnych dziewczyn. Powoli udał się do wyjścia zerkając jeszcze pod posłania, czy aby tam nikt się nie ukrywa. Żadne z opętanych dzieci nie kryło się pod łóżkami. Trzeba było iść dalej. Kolejne pomieszczenie to był chyba ten pokoik pośredni - następny cel Jacoba.
Trafił do magazynu. Była to typowa spiżarka z jedzeniem i trunkami.
~ Tutaj nic nie ma do cholery! Co tu się dzieje na Sigmara?! - pomyślał Miller i słysząc odgłosy szamotaniny z drzwi po prawej wolał nie ujawniać swojej obecności. Zerknął jeszcze po półkach, czy nie ma tam czegoś podejrzanego, zwykłe żarcie, o co tu chodzi?! Słoik z jakimiś konfiturami, nawet dobre - pomyślał wkładając palec do ust. Tutaj jakieś suszone mięso, kilka pęków czosnku, zioła. Jacob wszedł do pomieszczenia, w którym była reszta. Jego mina wskazywała na bardzo wysokie poirytowanie.
- Nic, czysto. - powiedział cicho.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 12-09-2012, 23:48   #23
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Łowca czarownic się do drzwi prowadzących do prawego skrzydła. Wiedział, że w środku śpią dwaj mężczyźni. Leżą pod ścianą z oknem. Po lewej stronie od wejścia znajdowały się drzwi do kolejnej sali, zapewne głównej izby.

Pieter szedł powoli, nie zbliżając się zbytnio do śpiących mężczyzn. Karczmarz pewnie był w sali głównej, na tęgo żonę karczmarza nie wyglądali, tym bardziej na dzieci, nie miał więc potrzeby kontaktu z nimi. Podszedł do drzwi i starał się usłyszeć o czym mówi krasnolud. uchylił lekko drzwi

Usłyszał jak krasnolud wykrzykuje coś o zimnej kaszy i strawie nie nadającej się do jedzenia. Słyszał też uspokajające głosy karczmarza oraz szepty mężczyzn pijących przy stole nieopodal, byli to wcześniejsi goście.

Zimna kasza groźna nie jest i łowca zrozumiał, że krasnolud używa jakiegoś podstępu. Postanowił mu nie przeszkadzać i poczekać na rozwój wydarzeń i lepszy moment na wejście, tym czasem z czystej ciekawości przyjrzał się śpiącym mężczyznom.

Jeden z mężczyzn z daleka zalatywał mocnym alkoholem. Ubrany był w białą koszulę i czarną kamizelkę. Pod głowę podłożony miał niewielki tobołek, a twarz przykrył brązowym kapeluszem. Drugi z mężczyzn zawinięty był w koc i chrapał przeciągle. Miał pokaźnych rozmiarów wąsy.

Pieter wahał się chwilę, zastanawiał się czy ogłuszyć ludzi dla zasady, żeby nie wpakowali się przez przypadek w sam środek walki czy zostawić ich śpiących. Postanowić nie bić niepotrzebnie pałką na lewo i prawo ograniczając się do sprawdzenia, czy nie leży przy nich broń i zabrania takowej. Gdy usłyszałem że Jacob wyszedł z ukrycia i rozmawia z resztą, też postanowił wyjść.
-Tu też pusto, tylko dwaj śpiący faceci, teraz bez broni. Lecz do opisów nie pasują.
 
Luffy jest offline  
Stary 13-09-2012, 19:22   #24
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Wszyscy:
Staliście wszyscy razem w kuchni na parterze. Przed wami, na podłodze leżał związany i zakneblowany karczmarz. Miał pokaźnego guza na czole- skutek uderzenia Khazada. Po chwili gospodarz poruszył się i otworzył oczy. Odzyskawszy przytomność starał się wyrwać z więzów, ale bezskutecznie.

Dwóch podróżnych z izby jadalnej wyszło z karczmy nie chcąc robić sobie problemów. Nie było głupich, aby zadzierać z łowcami chaosu i kapłanami. Wspominali coś o noclegu w jakiejś oborze. Ponoć na sianie nie śpi się najgorzej.

Mężczyźni minęli się w drzwiach z Albrechtem. Ten upewniwszy się, że może bezpiecznie wejść do karczmy ruszył w kierunku związanego.

-Tak, to ten. - Potwierdził tożsamość poszukiwanego karczmarza.
-Nie traćmy czasu! Trzeba pochwycić jego żonę i czwórkę dzieci. Może usłyszały hałas i własnie szykują się do ucieczki. Ruszajcie. - Ponaglił.

Spojrzeliście w kierunku schodów, które znajdowały się w głównej izbie. Na ich szczycie widniały drewniane drzwi. prowadziły one na piętro.

Pieter i Jacob

Jako łowcy wampirów posiadaliście dość jasno sprecyzowany obraz kogoś, kto został opętany przez demona. Dodatkowo widywaliście już nie raz istoty, które dla wielu ludzi kojarzą się jedynie z opowiadań bajarzy. Ten karczmarz nie zachowywał się jak typowy opętaniec, nie było też po nim widać niczego niezwykłego. Z drugiej zaś strony czy Magnus mógłby się mylić? Pamiętaliście jego słowa o tym, że zadanie wymagać będzie wielkiej wiary, bowiem istoty te mogą próbować was zwieść. Co jest tu prawdą?

Niewątpliwą zasługą waszej dwójki było zabezpieczenie tylnych drzwi oraz przeszukanie wszystkich pozostałych pomieszczeń. Mogliście działać spokojnie wiedząc, że tyły są bezpieczne.

Gottri i Farfelkugel

Byliście z siebie dumni jak cholera. Zaryzykowaliście wejście do karczmy, a jeśli komuś byłoby tego mało, to użyliście fortelu, aby ogłuszyć demonicznego karczmarza- i to skutecznie! Teraz leżał skrępowany i z kneblem w ustach. Dokonaliście tego sami, dzięki czemu udowodniliście grupie, że można na was polegać w nawet najtrudniejszych sytuacjach. Wiedzieliście, że nie wolno wam teraz spocząć na laurach. To dopiero początek, na górze chowa się jeszcze pięć demonów.

Saimon i Rabent

Zostaliście przed karczmą podglądając i podsłuchując to co dzieje się w środku. Dzięki temu, że zachowaliście czujność mogliście wkroczyć do środka w odpowiednim momencie. Gdyby nie skutecznie podjęta próba zastraszenia dwóch osiłków, to całe zdarzenie mogłoby mieć inny przebieg. Waszą zasługą było to, że udało się uniknąć niepotrzebnego starcia z podpitymi dryblasami. Magnus powinien być zadowolony, bowiem prosił, abyście unikali niepotrzebnych starć i ofiar.



Plan piętra:




GM info:
-Pisząc o pomieszczeniach używajcie literek z planu. Np. Sprawdzam co jest za drzwiami pokoju (m).
-Piętro też zróbmy na docu w tej samej formie co parter.
 
Mortarel jest offline  
Stary 14-09-2012, 13:32   #25
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Gottriego rozmówka z opętanym

Vapensmund wyjął karczmarzowi knebel z pyska. Ten zaczął się krztusić i gwałtownie łapać oddech. Po chwili się jednak uspokoił.

- No i co teraz ty cioto Chaosu zrobisz co?! Kozi pizdojebco . I co , nie możesz wyjść z tego ciała spętany magicznym sznurem. Wyjmiemy cię stamtąd zaraz. I, na jajca wąskodupca, zajebiemy - pluł się nad otumanionym karczmarzem Gottri.

-Co ty u licha bredzisz? - Zapytał wystraszony karczmarz. -Wypuście mnie! Bandyci!- Zaczął krzyczeć.

- Zamknij ryj ścierwojadzie! Zostaniesz wye... egzo... kurwa... wyegzemowany...I Ciesz się, że siedzisz w tym typie, bo jego mi szkoda, a tak to jajca bym ci powyrywał, jeśli masz demońcu, a jak nie masz, to co innego być stracił i byłby to dopiero początek - usłyszał w odpowiedzi od rozsierdzonego krasnoluda.

-Co wy mi chcecie zrobić? - zapytał przerażony. -O czym ty mówisz? - Na twarzy karczmarza widać było przejecie i strach.

- A jak myślisz kutaścu?! Wypędzić cię z ciała karczmarza i ubić - odpowiedział Gottri.

-Jesteś obłąkany! -Krzyknął karczmarz. -Ja jestem karczmarzem, nie rozumiem o czym mowisz! - Był zdezorientowany.

- Kapłany... zdzielcie go czymś święconym... niech cierpi - zwrócił się do kompanów. - Ja mu ino mogę z uświęconego korbacza zajebać, a nie wiem, czy to pomysł dobry - dokończył po chwili. Następnie ponownie popatrzył złowieszczo na karczmarza. - To sługowie Sigmara, popaprańcu, zara cie zsigmarują na dobre - postraszył demona.

-Nigdy nic złego nie zrobiłem! Zwiecie się sługami Sigmara a postępójecie jak bandyci! - odpowiedział.

- Kapłanów Sigmara, ty kozo w dupę jechana, nazywasz bandytami?- odpowiedział Vapensmund potrząsając karczmarzem. Następnie spojrzał na Albrechta. - Te tchórz, odstaw tu jakie co na demony, niech obaczy, że żartów ni ma.

-A jak inaczej nazwać to co robicie jak nie bandytyzm? - Odrzekł karczmarz.
-Od rytuałów oczyszczających jest Magnus, ja się na tym nie znam. - Odparł Alrecht.
- No pewnie, mogłem się domyślić - westchnął Gottri.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 14-09-2012 o 13:37.
AJT jest offline  
Stary 14-09-2012, 14:30   #26
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Kapłan też człowiek w mordę dostanie

[dialog wykonany w docu]

Kapłan skierował się do pokoju , których ściana widniała przy samym wejściu (pokój s).

Przygotował pałkę i delikatnie otworzył drzwi. Sigmarze namaść moją dusze.


Drzwi uchyliły się powolutku wpuszczając do pomieszczenia snop światła. Dostrzegłeś pod jedną ze ścian łóźko, na którym ktoś spał.

Powoli zbliżył się do śpiącego człowieka , nie wyglądał na cel , ale chciał mieć pewność. Mocniej chwycił pałkę i począł się skradać, by przyjrzeć się śpiącej postacii.

Wszedłeś do środka. Ostatnim krokiem stanąłeś na starej desce, która głośno zaskrzypiała. Śpiąca postać obudziła się wystraszona. Był to masywnych rozmiarów mężczyzna, istny wielkolud. Dostrzegł Ciebie jak stoisz nad jego łóżkiem trzymając w ręku pałkę. Nie czekając postanowił wyprzedzić twój atak i rzucił się na Ciebie tak jak stał. W lnianej piżamie do kolan i długiej szlafmycy zaczął okładać Cię pięściami krzycząc, w niebogłosy: -Złodziej! Bandyta! - Próbowałeś osłonić się przed uderzeniami, ale nie udało Ci się utrzymać gardy. Mężczyzna natomiast trafił Cie w szczękę silnym prawym sierpowym, aż pociemniało ci w oczach. [89 na parowanie dla ciebie] [2 pkt obrażeń] .

- Uważaj do kogo mówisz -, powiedział Rabent czując posmak krwii w ustach i ciężkość głowy- Zaatakowałeś członka Kościoła w trakcie wykonywania poważnego zadania.

Mężczyzna przerwał na chwile bicie, ale nie opuszczał pięści. -Udowodnij, że jesteś członkiem kościoła! Albo piorę dalej!

-Pokaże ci mój Młot inicjacyjny , więc nie nie myśl że próbuje cię zaatakować inną bronią.

-Nie ma mowy! Przerwał mu mżeczyzna i zamachnął się do kolejnego ciosu. nie myśl, że jestem taki głupi!Dobędziesz lepszej broni i mnie zabijesz!

-Cóż w takim razie pokaże ci mój amulet- powiedział cicho i wygrzebał zza skórzanego kaftanu pozłacany symbol Sigmara zawieszony na łańcuszku.

-Faktycznie! Na sigmara! -zakrzyknął mężczyzna. -Co robisz w moim pokoju w środku nocy?! Mogłem Cię przecież zatłuc! - przeląkł się dryblas.

-Wykonuje misję jak mówiłem; A teraz siedź cicho i nie wychodź z swojej izbetki.
A.... zaczekaj , gospodarze zachowywali się podejrzanie? Wyczuwałeś coś złego w ich zachowaniu lub w odczuwałeś jakieś dziwne zmiany w rzeczywistości?- powiedział Crug badawczo patrząc na wielkoluda. Sigmar umiał wybaczać ale jego gniew był ognisty. W tym wypadku przebaczył uzasadniony atak i pochwalił szacunek ukazany słudze Pierwszemu Imperatorowi.

-Nic podejrzanego nie zaobserwowałem. - Odpowiedział.

- W takim razie niech cię Sigmar ma w opiece- powiedział i wykonał znak poziomego ‘’V’’ na poziomie serca. Wyszedł z pokoju a drzwi niepewnie zamknęły się za nim.

Rabent wychodząc z pokoju , dotknął policzka z blizną na którym teraz pojawiła się opuchlizna. Za dwa dni prawie wszystko zniknie. Sprawa zaczęła zastanawiać członka srebrnego młota. Przypomniał sobie słowa brata Albrechta. Te sprawki o , których mówił wcale nie musiały dziać się za sprawą demonów. Czytał kiedyś prawie, że zakazaną księgę ''Prawdziwa natura zła'' która została zakwestionowana z racji kontrowersji przez organ Kościelny. Przyjaźń z zakonnym bibliotekarzem w jednym z Middenland`kich opact popłacała. Tylko drobne duchy kusiły się na takie proste sztuczki. Potężniejsze pomioty chaosu działały szerzej i pomyślniej, choć zależało to od Potęgi której służyły.

Wątpliwości to zły znak. Wątpliwość wiedzie ku zgubie. Rabent módl się do Sigmara o żar wiary.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 14-09-2012 o 18:15.
Pinn jest offline  
Stary 14-09-2012, 16:00   #27
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Pieter widząc poczynania towarzyszy zajął się klitką przy samych schodach (pomieszczenie t)
Zbliżył się do niedużych drzwiczek, zaraz przy schodach. chwycił okrągłą klamkę i przekręcił ją. Drzwi otworzyły się. Była to nieduża komórka na miotły i wiadra do mycia podłogi. Już miał zamykać drzwi, kiedy usłyszał jakiś hałas dobiegający ze środka. Okazało się, że w cienistym kącie komórki ktoś się chowa. Był to mały,wystraszony chłopiec.

Pieter bez namysłu zamachnął się pałką celując w głowę chłopca. Ten nie zdążył nawet krzyknąć a jego głowa osunęła się na małe ramiona. Stracił przytomność. Łowca wampirów wyjął swoją linę i związał malca.
- Mam tu kolejnego- powiedział do pozostałych
 
Luffy jest offline  
Stary 16-09-2012, 20:23   #28
 
Barthirin's Avatar
 
Reputacja: 1 Barthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodze
Jeden demon powalony. Leżał na brudnej podłodze wystraszony i pozornie niewinny. Wyparł się wszelkiego powinowactwa z Chaosem, ale Farfelkugel znał takie sztuczki. Nie raz i nie dwa razy widział jak demony po przegranej walce udawały, że nie są już częścią opętanego, że go opuściły. Jedyne, co mogło zastanowić niziołka to fakt, że demon nie stawiał oporu. Farfelkugel nie spodziewał się, że walka pójdzie tak łatwo, miał nawet nadzieję, że padnie więcej ciosów z obu stron. Obawiał się, że krasnolud poważnie oberwie, nie będąc chroniony przez Sigmara, ale człowiek padł po jednym ciosie jego towarzysza.

- Zostaw go i chodź, bracie – zwrócił Siudo Gottriego. – Czeka nas jeszcze pięć demonów do pokonania. Niech brat Albrecht zajmie się tym tutaj.

I splunął na skrępowanego karczmarza niebezpieczną dla każdej istoty Chaosu śliną. Ruszył w kierunku schodów na piętro, mając nadzieję na rychłe spotkanie ze sługami mroku. A jego młot pragnął poczuć opór czyichś kolan.

- W razie niebezpieczeństwa schowaj się za mną, moja szeroka pierś nas ochroni – rzucił dziarskim tonem w stronę krasnoluda i wspiął się po schodach, by ruszyć korytarzem na spotkanie demonom.
 
__________________
Ash nazg durbatuluk,
Ash nazg gimbatul,
Ash nazg thrakatuluk,
Agh burzum-ishi krimpatul!
Barthirin jest offline  
Stary 18-09-2012, 17:24   #29
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Gottri Vapensmund

Rozmowa z karczmarzem zbiła cię z pantałyku. Spodziewałeś się, że jako demon zacznie ciskać piorunami, zamieniać wszystkich w zmutowane żuki czy też ropuchy, a tymczasem nic takiego się nie działo. Co więcej tylko się zezłościłeś, gdyż gospodarz nazwał was bandytami. Denerwowało Cię to, ponieważ całość sytuacji mogłaby faktycznie wskazywać na to, że dopuściliście się rozboju na bogu ducha winnych ludziach.

Rabent Crug

Pierwszy z pokoi, który przeszukiwałeś był ewidentnie strzałem chybionym. Przez to całe zamieszanie zostałeś dotkliwie pobity, co więcej chyba ruszał Ci się ząb. Czego się nie robi w imię służby Sigmarowi. Na cale szczęście sytuacja ze skorym do bitki wielkoludem wyjaśniła się szybko i mogłeś ruszyć do kolejnego pomieszczenia. Z pozoru wydawało się ono puste. Przeszukałeś szafę, w której znalazłeś jedynie ubrania. Coś cię tknęło, żeby zajrzeć pod łóżka. Był to strzał w dziesiątkę, bowiem pod łózkiem chowały się dwie małe dziewczynki- wystraszone i zapłakane. Złapałeś dwa pomioty za włosy szarpiąc z całych sił, wyciągając je z zza łóżka. Dzieci płakały przerażone. Wołały mamę i tatę, ale znikąd nie nadchodziła pomoc. Dziewczynki nawet nie próbowały się wyrywać, tak były wystraszone. Poczułeś ukłucie zwątpienia i grzechu. W końcu zlitowałeś się i powiedział łagodnym tonem do dziewczynek:„Spokojnie, musimy to zrobić, niedługo zostaniecie zabrane do bezpiecznego miejsca, zejdziemy na dół do szynku- złapał małe istoty , które nie wydawały się demonami i ruszył na dół.”Przekazałeś znalezione dzieci Khazadowi.

Pieter

Sprawny cios w głowę uśpił znalezionego chłopczyka na jakiś czas. Nie wiedziałeś z jakim demonem masz do czynienia, postanowiłeś więc zachować ostrożność. Podniosłeś dziecko i przekazałeś je Saimonowi. Uznaliście, że najlepiej było zostawić je do pilnowania Krasnoludowi, któremu najwyraźniej przypadło do gustu to zadanie. Słyszałeś bowiem jak żywiołowo przesłuchuje karczmarza. Zuch Khazad! Ruszyłeś dalej, żeby przeszukać kolejne pomieszczenie.

Farfelkugel von Sigmar

Nie dałeś się nabrać demonicznym sztuczkom. Wiedziałeś, że istoty chaosu mogą próbować rzucić na Ciebie i innych urok, tak aby zdały się wam niewinne. Udało Ci się też wytłumaczyć fakt zbyt łatwej walki z istotami ciemności. Demony nie stawiały oporu, bowiem skapitulowały już na sam twój widok. Poznały bowiem w tobie niezwyciężonego zbawcę wszystkich dobrych istot. Wchodząc po schodach minąłeś dwóch towarzyszy, którym udało się pochwycić trójkę małych demonów. Minąłeś ich i ruszyłeś na piętro.

Saimon von Wanderstok

Będąc na piętrze próbowałeś dostać się do dwóch pokoi, niestety były zamknięte. Po chwili wyprzedził cię Jacob udając się do dalszej części korytarza. Zawróciłeś i wtedy dojrzałeś Pietera, który odnalazł jednego z kolejnych demonów- chłopca. Ogłuszył go ciosem w głowę. Wziąłeś dziecko i zaniosłeś je do Khazada.

Jacob Miller

Stanąłeś przy oknie, zerkając na podwórze. Był tam niewielki daszek, z którego można byłoby zeskoczyć, chociaż byłoby to dość trudne. Nagle usłyszałeś czyjeś głosy. Wyjrzałeś ostrożnie na zewnątrz i dostrzegłeś trzech uzbrojonych mężczyzn, którzy szli tą samą drogą, którą sam wcześniej się skradałeś. Rozmawiali o karczmie, zastanawiali się co się z nią stanie kiedy demony zostaną schwytane. Nagle z pokoju obok doszedł cię niemowlęcy płacz. Uchyliwszy delikatnie drzwi dojrzałeś zapłakaną kobietę trzymającą na rękach poruszające się zawiniątko- niemowlę. Właśnie znalazłeś żonę karczmarza. Zdradził ją płacz dziecka.

Wszyscy

Saimon i Gottri wraz z Albrechtem znajdowali się na parterze. W tym czasie reszta z was starała się odnaleźć ostatnie istoty mroku. Nagle do waszych uszu dobiegły hałasy i nawoływania z zewnątrz. Po chwili frontowe drzwi karczmy otworzyły się. Przy salwach śmiechu do środka weszła grupa zbrojnych, wznosząc okrzyki ku czci Sigmara. Albrecht z miejsca przyskoczył do żołdaków wskazując na karczmarza i trójkę dzieci – dwie dziewczynki i chłopca.
-To te demony! – Wzniósł raban. –Na górze jest jeszcze matka i ostatni bachor. – Przekrzykiwał.

Wojownicy zabrali się za podnoszenie rodziny karczmarza z ziemi. Chcieli poprowadzić ich pod kościółek. Po chwili do karczmy wbiegło kilku pachołków świątynnych wiwatując na cześć grupy, która sprawnym atakiem pojmała istoty chaosu. Wszyscy słyszeliście jak nawoływali do pośpiechu, gdyż rytuał wypędzania demonów jest już gotowy, a sam Magnus czeka przy stosie, na którym zdążył już zapłonąć święty ogień oczyszczenia. Wołali, że cała wioska została przez nich obudzona i wszyscy mieszkańcy już zgromadzili się na placu, aby być świadkami pokonania istot chaosu. Uroczystość tą uświetni swą osobą sam zarządca miejscowego barona, który wraz ze swoim oddziałem przybył wczoraj do wsi i został na popas u sołtysa. Kiedy skończyli mówić na zewnątrz rozbrzmiało bicie dzwonów.
 
Mortarel jest offline  
Stary 19-09-2012, 08:21   #30
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację

Gottri czuł, że spełnił swój obowiązek. Gdy weszli ci wszyscy ludzie w końcu ucieszył się, że dojdzie do oczyszczenia. Ten pseudo-sigmaryta Albrecht gówno potrafił i szczęściem dla niego będzie, jak nie będzie znajdował się blisko Albrechta.

Krasnolud i jego kompani, uratował właśnie całą wieś, a może nie tylko. Błyskotliwa akcja, potężny cios i ten chaośnicki ciul, największy demon, leżał na deskach i nawet nie pierdnął. Leżał tylko i próbował zwodzić Gottriego. Ale nie z nim takie numery…

- Wypędzamy te demony i na gorzałę! - krzyknął zadowolony w asyście oklaskującego go tłumu. Trzymając dumnie karczmarza-demona ruszył w kierunku Magnusa.
 
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172