Gdy ostatnia z bestii padła, Zafir oparł się o kość udową wbitą na sztorc w ciało żwarca. Oddychał głęboko. Odpoczywał. Przyjrzał się sobie. Na szczęście poza kilkoma siniakami i rozerwanej w paru miejscach tkaninie ubrania, nie doznał większych obrażeń.
- Niezła walka! – Zawołał wesoło poprzez lekką zadyszkę. Zbliżył się do Sahira i w uspokajającym geście położył dłoń na jego zakrwawionym pysku. – Dobra robota… - Pochwalił zwierzaka, który wciąż będąc pod wpływem żarzącego się w sercu szału, rozglądał się za nowym przeciwnikiem. – Zafir musi obejrzeć. - Chłopak poszedł po bukłak i zaczął zmywać wodą krew z czarnej sierści bestii chcąc ocenić rozległość odniesionych ran. Zacisnął usta w wyrazie troski, kilka z nich nie wyglądało za dobrze.
– My nie przetrwać by długo na same ładne oczy. – Wyszczerzył się do Naim’a, w odpowiedzi na jego podziękowanie, gdy ten pomagał mu opatrzyć wilka. Sahir szarpał niespokojnie głową za każdym razem, gdy igła przebijała jego skórę, a nić zbliżała do siebie rozcięte fragmenty ciała. Poza lekką nerwowością z zaufaniem oddawał się zabiegom, których dokonywał na nim Zafir. – Twoja szarża była całkiem imponująca, trochę nieobliczalna, ale imponująca… – Kontynuował. – Aż pomyśleć, że próbować odebrać mi rolę przywódcy stada. - Zażartował spoglądając na Rusanamani. – A ty mi się oszczędzać. Inaczej szwy pójść w diabły. - Zanurzył dłoń w grzywie na karku wilka i potarmosił nią lekko.
Chłopak odszukał rozrzuconą po polu walki broń. Zabrał z wozu swoje rzeczy, robiąc na nim więcej miejsca dla ciężej rannych. Stanął z wilkiem na przedzie pochodu, czekając aż przyjdzie czas wyruszenia w drogę. Mocno gestykulował, starając się coś mu wyjaśnić. Zwierzak kiwał głową, udając, że rozumie. - Jak kiedyś polegnąć, Zafir musieć znaleźć sposób, aby Sahir ożywić. To być trudne, dlatego lepiej nauczyć go plan "chowaj się za Rögnvaldr'em", aj? |