Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2012, 02:06   #129
Issander
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
- Nie zabijesz mojego konia jeśli nie jest ranny na tyle, że nie może iść dalej.

Redinas poczuł się niemal obruszony, że ktoś mógł być tak głupi, żeby uznać, że to on sam miał zamiar wykonać zasugerowaną przez siebie pracę. A dodatkowo tak mało spostrzegawczy, żeby nie zauważyć, że Redinas nie miał nawet żadnej broni, która by się do tego nadawała. O mało co nie dał tego po sobie poznać, ale uznał, że nie warto. Zignorował.

- Pojebało was, panie?!

To było jeszcze głupsze, ale bardziej typowe. Redinasowi było to obojętne, ale z przyjemnością będzie ważył w ustach słowa "a nie mówiłem?", których na koniec i tak nie wypowie, bo nie było to warte robienia sobie wrogów...

Zwrócił jednak uwagę, że całkiem sporo wśród nich było sadystów. W granicach rozsądnego prawdopodobieństwa było, że ten Naim, jak już złapie "swojego" wierzchowca, poświęci chwilę na to żeby go opatrzyć. Tacy ludzie potrafią przywiązywać się do zwierząt z siłą afektu, jaki Redinas przypisywał raczej małym dziewczynkom i ich króliczkom czy kotkom.

Natomiast nikt nawet nie spojrzał na konia poranionego odłamkami. A grzebanie w ranach w poszukiwaniu drobnych kawałków metalu może potrwać parę godzin, no i lepiej, żeby ktoś tego konia trzymał, bo żaden wierzchowiec nie stoi spokojnie kiedy grzebie mu się w ranach. Jednak z pewnością nie mieli tyle czasu, jeśli chcą ratować dziewczynę - dlatego Redinas uważał, że konia powinno się humanitarnie ubić.

A reszta najwyraźniej po prostu zamierzała zmusić go do dalszego ciągnięcia wozu, jak gdyby nigdy nic. Gdyby Redinas miał w sobie więcej empatii dla zwierząt, pewnie uznałby to za smutne, albo wręcz bestialskie. Postanowił więc nie reagować... nie, to złe słowo. Od początku wiedział, że nie zareaguje. Dał innym dobrą radę, a to, co z nią zrobią, a już szczególnie to, co o niej sądzą, było poza gronem rzeczy, na które zwracał uwagę.

Koń z tuzinem odłamków wbitych w ciało będzie cierpiał przy każdym kroku. Prawdopodobnie stanie się przez to agresywny, będzie odmawiał posłuszeństwa i atakował inne konie. W dodatku przy każdym kroku odłamki będą powodować dalsze spustoszenie w jego organizmie. Nawet jeżeli uda mu się dotrzeć do wioski, nawet jeżeli opatrzą go tam i nawet, jeśli do tego czasu nie zapadnie na jakąś ciężką i paskudną chorobę z powodu tych ran, to już nigdy nie będzie w stanie pracować. A więc mieszkańcy wioski, ludzie z pewnością praktyczni, najpewniej przerobią go na trochę kiełbas, dzięki którym następnej zimy zginie mniej osób, niż poprzedniej...
 

Ostatnio edytowane przez Issander : 21-09-2012 o 02:12.
Issander jest offline