Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2012, 13:57   #2
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Weyland Wędrowiec
Pod tym ślicznym imieniem żył sobie i zdechł wielki dziki grasant. Wyprawiał się na południową stronę Muru i tak tam dawał czadu, że zrobił się bardzo słynną postacią. Gość był nie do złapania przez wiele lat – jak namordował, nagwałcił i nagrabił, zawsze jakimś cudem wykołował zwiadowców i pryskał z powrotem na dziką stronę. Wreszcie przyszła kryska i 5 lat temu ubił go daleko na północy, już w wiecznych śniegach podobno, Qhorin Półręki do spółki z Moruad Magnar. Jak cały fakt ubicia wyglądał, dokładnie nie wiadomo. Qhorin się w temacie niezmiennie nie wypowiada. Mówią o tym natomiast liczne pieśni, i ciekawe, kto je wymyśla – bo fakty się w nich wyjątkowo nie zgadzają. Raz to legenda Straży załatwia grasanta, raz Moruad, a raz wespół zespół. W pieśni rzuca się też w ucho nagłe i niemal magiczne zaginięcie oddziałów. Kiedy Półręki w pieśni spotyka Moruad Magnar, prowadzi całkiem liczny oddział wron, Skagijka też nie siedzi w śniegu sama. A jak przychodzi do ubicia Weylanda – nagle oddziały znikają. Ale wiecie... prawda barda.

Potwory ze Skagos

Endehar Magnar – magnar Skagos

http://images.epilogue.net/users/rus...ng_Warrior.jpg
Endehar ma swoje lata, w liczbie koło 50. Już to samo powinno postawić włosy sztorcem na głowie – gość nie dał się zabić przez taki kawał czasu. Nie, żeby ktoś nie próbował... Od 20 lat siedzi swoim wielkim, włochatym dupskiem na kamiennym tronie Królewskiego Domu i rządzi Skagos. Wysoki i potężny, pomimo lat zachował wielką siłę. Z wyglądu przypomina cokolwiek dobrego dziaduńcia i byli tacy, co dali się zwieść. Nie ufajcie tym oczkom – one tylko wyglądają na dobrotliwe. Endehar to ponoć pierwszorzędna świnia i lubi korzystać z tego pierwszego dobrego wrażenia, jaki daje jego wygląd, by rozdeptać buciorem czaszkę naiwniaka, który uwierzy w jego łaskawość. To także szaleniec, okrutnik i bydlę, które zabija własnych ludzi, bo lubi zapach krwi. Mógłby sobie w sumie podać rękę z Lordem Qorgyle'm – mówią, że ubił własnego ojca na łożu śmierci, bo jego zdaniem poprzedni magnar zbyt wolno umierał, a potem zabił starszego brata, bo mu stał na drodze. Ręki sobie jednak nie podadzą – Endehar Straży nienawidzi dogłębnie i przechwala się, że nim pójdzie do przodków, będzie pił krew z czaszki Lorda Dowódcy.

Moruad Magnar
http://a4.ec-images.myspacecdn.com/i...a3731578/l.jpg
Dlaczego Endehar wymordował całą rodzinę, a zostawił przy życiu siostrę? Spójrzmy... jest ładniutka i słodziutka. Niska i drobna, ciemnowłosa i czarnooka, strasznie piegowata. Nie ubiera się wystawnie, wbrew pochodzeniu. Pełna delikatnego wdzięku i niezwykle uprzejma w obejściu.
Gdy Endehar został magnarem miała jakieś 5 lat – może się ulitował, może wtedy kołatały mu się po łbie jakieś resztki człowieczeństwa? A może nie uznał jej za zagrożenie – baby magnarem zostawały zawsze w wyjątkowych okolicznościach, i nigdy nie były to baby w typie Moruad, która walczyć nie umie i nie nosi nawet broni, a do tego długie lata nie wykazywała ambicji, by się tłuc o władzę. Przez długie lata Moruad żyła tak, aby brat jak najrzadziej przypominał sobie o jej istnieniu. Spokojna i cicha, nigdy nie podnosi głosu, rozważna i w jakiś sposób mądra, wiele czasu spędzała ze świętymi ludźmi, którzy na Skagos opiekują się czardrzewami i miejscami, gdzie chowa się kości zmarłych. Moruad z punktu widzenia Straży przez większość swojego życia była nikim. A potem 5 lat temu wespół z Półrękim ubiła Weylanda i nagle zaczęła wyrastać na drugą siłę na Skagos. Obecnie jest traktowana jako bufor pomiędzy Strażą a magnarem. Jej ludzie w sposób widoczny darzą ją ogromnym szacunkiem, czcią wręcz. Ma posłuch. Nie wiadomo do końca, jaki stosunek ma magnar do tego, co obecnie jego siostra wyczynia na Długim Kurhanie i jakie są relacje pomiędzy rodzeństwem. Jednak Moruad siedzi na kurhanie, a magnar na Skagos.
Qhorin twierdził, że siostra magnara ma piękny głos i dar do składania pieśni – ale na Murze nigdy niczego nie zaśpiewała, więc trudno powiedzieć, czy to prawda.
Jest w niej jakieś niepokojące zwichnięcie emocji. Niezależnie od tego, co się dzieje, Moruad zawsze zachowuje spokojny dystans, zahaczający o obojętność. Niezależnie od tego, czy właśnie rzuca śmiertelne groźby czy coś pochwala – mówi tym samym tonem, cichym i wyważonym. Ma jakieś 25 lat. Chłopa czy dzieci brak, a przynajmniej nic nie wiadomo. Na realia skagoskie jest więc już starą bezżenną rurą... tylko że ciężko tak nazwać kogoś, kto wygląda na 18 lat góra.
Nie rozstaje się z najpaskudniejszym klejnotem, jaki dane było wam widzieć. Paskudztwo to kryształ z mlecznym wnętrzem, obłożony wokół kawałkami obsydianu, zamknięty w żelaznych pazurach, na żelaznym łańcuchu. Wygląda na pierońsko ciężki, a przede wszystkim jest pierońsko brzydki. Nazywa się to to Serce Zimy. Ponoć Półręki jej dał. Ponoć znalazł w ustach czardrzewa daleko na północy... albo ponoć zerwał z trupa Weylanda... ale nie, ponoć zerwał z szyi warga, co Weylandowi towarzyszył... wybierzcie sobie, którego barda słuchać, wszyscy pewnie są dalecy od prawdy, i takie łgarstwo podają, jakie im pasuje do rymu. W każdym bądź razie Moruad to paskudztwo nosi na szyi zawsze i bardzo dobrze, że nosi. Dzięki temu można ją poznać, bo z ubioru to się ona na tle Skagosów nie wyróżnia zupełnie.

Hwarhen Bez Żony, wojownik ze skagoskiego klanu Crowl
http://collider.com/wp-content/uploa...ry-vikings.jpg
Mleczny brat Moruad, prawie dwa razy od niej starszy. Najlepszy jej przyjaciel i zaufany totumfacki, wszędzie z nią jeździ, także na wizyty do wron. Przydomek wziął mu się stąd, że ponoć co znalazł sobie babę i ją przyhołubił, do serca i czego innego przytulił, to ona w ciągu roku mu umierała, z takiej czy innej przyczyny. I tak dziewięć razy pod rząd. Klątwa jakaś? Z ostatniej żony, nim zmarła, doczekał się przynajmniej córki. I wszyscy to wiecie, bo Skagos chwali się córką najdalej w piątej minucie rozmowy nawet obcemu człowiekowi. Jak znajduje wolną chwilę, to wyciąga woreczek z kośćmi i przerażający, zębaty pilnik. Z kości, dylu dylu, rzeźbi figurki zwierząt i ludzi, bardzo udatne miniaturki.
Hwarhen w starej mowie oznacza ponoć „niezłomny w walce” - i za Skagosem idzie taka właśnie sława. Ma 37 lat, wielkie łapska i wielki topór. Włos, a raczej sierść na głowie i twarzy, czarna siwiejąca, oczy brązowe z żółtymi plamkami, czerwona plama po odmrożeniu po lewej stronie ryja. Dogłębnie oddany siostrze magnara. W bitce straszny i bezwzględny. W rozmowie zaskakująco otwarty i przyjazny, a jak ktoś mu jeszcze wyjdzie naprzeciw i dobre słowo powie – rozpromienia się jak słoneczko.

Nocna Straż

Marbran Qorgyle - Lord Dowódca. Dornijczyk, jak to Dornijczyk gorącokrwisty i charakterny. Tajemnicą poliszynela jest, że trafił na Mur za trucicielstwo. Chciał sobie skrócić kolejkę do dziedziczenia. Otruł więc ojca, najstarszego brata i parę przypadkowych osób dla niepoznaki. No i złapali go in flagranti, jak próbował otruć wuja. Dzicy uważają, że jest czarownikiem i boją się go jak diabli. Nazywają go Czarnym Pająkiem. Człek uważny i przebiegły. Dopóki się nie wścieknie, to iście ludzki pan, dbający o swych ludzi, hojny i skłonny do wspaniałomyślnych gestów. Ma ok. 50 lat, typ zakonserwowany, taki, którego ząb czasu ledwo tyka. Przed wyniesieniem na Lorda Dowódcę był zwiadowcą – stąd też i siatka blizn na jego czerepie, który niedawno zaczął sobie golić na zero. Niewysoki, smagły, szczupły, trzyma się prosto jakby kij połknął.

Ulmer Rysiowa Morda - Pierwszy Zwiadowca. Człek z gminu. Nie ma takich ludzi. To jest po prostu niemożliwe, żeby normalny człowiek był tak szybki. Bolton przyłapał go dziewięć lat temu na swej ziemi, szlachtującego zabitego jelenia. W trakcie całowania butów i błagania o litość Ulmer ściągnął Boltona z siodła i zanim ktokolwiek zdążył rozdziawić mordę ze zdziwienia, Ulmer już pocinał galopkiem w stronę ziem Starków. Bolton ścigał go z ogarami. Jak zabili pod nim konia - uciekał na piechotę. Dwa bite dni. Gdy tylko dopadł ziem Starków, rzucił się pod nogi pierwszemu zbrojnemu z wilkorem na piersi, jakiego tylko zobaczył. Sprawa w tej sytuacji oparła się o Winterfell. A Stark oczywiście pogroził Boltonowi palcem, że poluje na ludzi na jego ziemi, a Ulmera posłał na Mur w klatce. Mówią, że przez jej pręty Ulmer zdążył jeszcze pokazać Boltonowi pięknego wała. Lubi wypić i jeśli nie idzie na zwiad za Mur, pozostaje w stanie po użyciu. Nie lubi szlachty. Niski, krępy i brzydki – a urody nie dodają mu szczególnie czerwieniejące przy gniewie czy przepiciu paćki na twarzy – blizny po ospie. Nikt nie wie, ile ma lat.

Fallon Farwynd - Pierwszy Budowniczy. Żelazny Człowiek. Mówi, że zawsze miał rękę do kamuszków. Faktycznie, ręce do kosztowności ma lepkie jak mało kto. Na Murze za zbójowanie. Nie na morzu bynajmniej, ale na lądzie, tuż pod bokiem Lannisterów. Rekruter wyciągnął go z kamieniołomu, gdzie miał dokonać żywota łupiąc piaskowce. Straszny prostak, ale braci się przecież, jak rodziny, nie wybiera... Jasnowłosy grubas o nalanej mordzie i wielkim brzuszysku.

Hugo Flint - Pierwszy Zarządca. Człowiek z klanów. 45 lat. Wiecznie zmartwiony mały człowieczek z wiecznie zwisającym z czerwonego od mrozu nosa smarkiem. Wszędzie go pełno - swoją zarządczą wędrówkę po Czarnym Zamku zaczyna długo przed świtem, a kończy długo po tym, jak wszyscy, którzy mogli, posnęli. Na Murze na ochotnika, plotka mówi, że ze względu na jakąś smutną historię, w której brał udział jego brat oraz dziewczyna z klanu Norreyów. Średnio raz na dwa lata Hugona ceremonialnie odwiedza rodzina, w liczbie około 50 sztuk na raz. To zawsze wesołe dni dla wron, bo klanowcy, zwłaszcza w grupie, to diabelnie weseli ludzie.

Maester Aemon – wiadomo kto. Maester w Czarnym Zamku i zaufany Qorgyl'a.

Ser Oswyn Bettley – komendant Wschodniej Strażnicy. W herbie ma trzy pszczoły – i jak mówią, każda z żądłem gotowym do użarcia. Ma 24 lata i już się dochapał zaszczytnej funkcji w każdym bądź razie. Przy okazji użądlił też nie raz i nie dwa ser Denysa Mallistera – dlatego też Lord Dowódca woli ich trzymać daleko od siebie. Typ bardziej wierny idei od legendarnych budowniczych Muru. Cokolwiek zrobicie, możecie być pewni – w oczach Bettleya i tak nie możecie się nazywać Prawdziwymi Ludźmi z Nocnej Straży. Wysoki, ciemnowłosy, z gładką buźką młodzianka.

Ser Denys Mallister – komendant Wieży Cieni. Szlachcic całą gębą. Oddany Straży jak mało kto. Ambitny jak cholera, ale w sumie strawny w obejściu, dobry przywódca.


Qhorin Półręki
http://awoiaf.westeros.org/images/th...n_Halfhand.jpg
zwiadowca z Wieży Cieni. Żywa legenda Straży. Takim zwiadowcą chcą zostać wszyscy rekruci, jak dorosną. Gość, który w pół roku nauczył się rąbać mieczem lewą ręką, gdy mu prawą okaleczono. Świetny szermierz, szanowany dowódca o wielkim doświadczeniu. „Powolny w słowach, szybki w czynach”. Poważny i wyważony, jak już wpada w gniew, to ten gniew jest zawsze zimny. Surowy i wymagający tak dla siebie, jak i dla innych, mimo wszystko sprawiedliwy w często bezwzględnych osądach. Nie wiadomo, za co na Murze. Nigdy o tym nie mówił, a zapytany zawsze przypomni, że braci o to pytać nie należy. Ostoja moralności, zasad, honoru, czego tam sobie chcecie. Prawdziwy człowiek Nocnej Straży i szkoda, że takich nie ma więcej. Człowiek kryształ. Wina nie pija, na dziewczyny nie chadza. To co tam było z tą Skagijką Moruad? Uwierzcie, że o człowieku takiego formatu jak Półręki nie chodzą żadne pieprzne plotki. To po prostu nie-mo-żli-we, żeby coś tam tego... Wszyscy milcząco zakładają, że być to nie może, by siostrę magnara przekonywał do przyjaźni ze Strażą drogą fiku-miku pod futrami. Wszyscy jakoś milcząco i zgodnie zakładają, że siedzieli sobie zwiadowca ze Skagijką przy ognisku, i Qhorin tak długo i uparcie nawijał, aż Skagijkę zmiażdżył siłą i głębokim sensem swoich racji. Obecnie, kiedy się widują, trzymają wobec siebie dystans, jakże właściwy pomiędzy bratem z Nocnej Straży a kobietą, która się mieni Straży przyjacielem. Półręki nie wypowiada się o Moruad inaczej niż w tonie szacunku wobec przyszłej magnar Skagos. A Moruad... Moruad mimo wszystko, gdy Qhorin stracił palce przyjechała pędem do Wieży Cieni, żeby się z nim zobaczyć i porozmawiać. I był to jedyny raz, kiedy w jakiś sposób dała wyraz temu, że jej zależy.
Obecnie Półręki to główny piewca sojuszu ze Skagosami. 30 lat tak jakoś. Wysoki i potężny, długoręki i długonogi, pewnie Żelazny Człowiek. Szare oczy, ciemne włosy spięte w warkocz, troszkę już mu się przysiwiało.

Mort – Mort był sierotą, dzieckiem ulicy z Królewskiej Przystani, nad którym rekruter wziął się i zlitował. Czasami na Mur trafiają dzieci, najczęściej nie przeżywają. Mort przeżył. Jaja z nim były jak diabli, bo on nawet słowa w ludzkim języku poza "błagam" i "panie, daj" nie potrafił powiedzieć. Kradł żarcie i nie tylko... no dziecko ulicy po prostu. Ale powoli go Straż odkarmiła i wyprowadziła na ludzi. Obecnie ma 16 lat i można zaryzykować stwierdzenie, że jest normalny. Rok temu dopuścili go do przysięgania i zrobili zwiadowcą. A niejaki Roddard Worsworn dostał propozycję nie do odrzucenia - żeby wziął Morta i nauczył go tyle, ile zdoła z tego, co sam wie i umie. Takie "mistrzowanie" młodszym braciom zdarza się nie tylko wśród zwiadowców, ale np. u zarządców, którzy mają jakiś cenny dla Straży fach w ręku i warto, żeby ich wiedza nie przepadła razem z nimi. Nieodmiennie taka propozycja jest uznawana za zaszczyt, docenienie umiejętności itp. Roddard się zgodził i ma Morta na karku, chłonącego chciwie każde słowo. Mort jest chudy jak tyka, ma rzadkie, jasne włosięta i patrzy na Roddarda jakby ten był bogiem.

Ruprecht, Trzeci Tego Imienia – Każdy prawdziwy heros musi mieć fajne zwierzątko. Aegon miał smoki, Żelaźni ludzie Naggę, Baelor siostrę w wieży, a Mort ma Ruprechta Trzeciego. Ruprecht jest tresowanym, czarnym szczurem. Umie różne sztuczki, między innymi kradnie żarcie z misek przy stole. Podróżuje w kapturze Morta i gapi się na świat sprytnymi, czerwonymi oczyskami.

Aidan
– zarządca ze Wschodniej Strażnicy, syn tkacza z Białego Portu. W czerni za psucie monety. 31 lat. Człek łagodnej natury. Obecnie zwariował, i nie można się z nim za bardzo dogadać. Na chwilę obecny główny podejrzany o zabicie Enned. Przebywa we Wschodniej Strażnicy pod kluczem.

Lars
– koniuszy we Wschodniej Strażnicy. 46 lat. Natura siekierą ciosana, nie rozczula się ani nad sobą, ani nad współbraćmi, ani nad końmi, które ma pod swoją pieczą. Pochodzi z Paluchów.

Maester Najlepszy Mikael – maester Wschodniej Strażnicy. W swoim łańcuchu ma aż cztery ogniwa – i jak sam mówi, zamknijcie jadaczki, bo jestem najlepszym maesterem, na jakiego zasłużyliście psubraty. 33 lata, pyskaty jak diabeł i tak samo przystojny, wrrrrr.... Na szczęście dla innych – najczęściej kłóci się z Bettleyem.

Nuk
– Skagos, który 20 lat temu zwiał z wyspy i przyjął czerń na ochotnika. Nigdy nie mówił, czemu opuścił swoich. Z początku był we Wschodniej Strażnicy zwiadowcą, ale gdy z powodu paprzącej się rany maester Najlepszy uchapał mu pół stopy siekierą, dołączył do zarządców. Obecnie ma ponad 50 lat i jest „przynieś, wynieś, pozamiataj, ognia pilnuj”.

Sir Janne Hadley
– zwiadowca ze Wschodniej Strażnicy. Rycerz w typie buca. Ma problemy z pamięcią – dziwne w dość młodym – 35 lat – wieku. Jest wybitnie na tym punkcie drażliwy.

Harle Mojszy Snow i Ferny Żonka – Harle jest bękartem jednego z Gloverów, ochotnikiem, zwiadowcą. Ferny jest sierotą, którego przyciągnięto na Mur z litości, obecnie budowniczym. Na Mur przyjechali 16 lat temu jednym transportem i Harle jakoś od początku był z niemową Fernym w świetnej komitywie. Razem się uczyli, jak być dobrą wroną. Razem składali przysięgę. Jak potem Harlego skierowano do innego zamku – ten nie spoczął, póki nie wychodził przeniesienia. Harle Snow ogólnie słynie z tego, że jest do rzeczy „mojszych” bardzo przywiązany. Niektórzy szybko wyrastają z tego dziecinnego odkrycia, że coś jest „moje”, więc „nie dam, bo w dziób”. Harlemu nie przeszło do tej pory, więc pewnie do śmierci mu już nie przejdzie. Rzucił się kiedyś z gołymi rękami na rosomaka, który zakradł się do zwiadowców i próbował ściągnąć z ogniska pieczonego koziołka... Rosomak to wiecie, potrafi rozpędzić watahę wilków, takie to bydlę, że nawet niedźwiedzi się nie boi. A przed Harlem uciekł. Pewnie pierwszy raz mu się zdarzyło, że człowiek go ugryzł. Ferny jest oczywiście dla Harlego „mojszy”. Jest kamieniarzem, a kiedy nie dogląda Muru, ceruje Harlemu onucki. Mieszkają sobie razem w jednej celi i bardzo się lubią. Jak bardzo? Serio was to interesuje?
Obaj ze Wschodniej Strażnicy.

Blane
- zwiadowca z Czarnego Zamku. 27 lat, czarnowłosy brodacz w cokolwiek dornijskim typie, syn posługaczki z Lannisportu. Człek w sumie młody, ale darzony przez braci szacunkiem i estymą. Lojalny i honorny. Najszczęśliwszy jest za Murem i dobrze się dogaduje z dzikimi i ... dlatego też Lord Dowódca zrobił go szefem pięciu braci, wysłanych na Długi Kurhan, by patrzyli Moruad Magnar na ręce. Blane nie jest z tego powodu szczęśliwy i coraz częściej o tym mówi. Siedzenie bezczynne przy pijących i kopiących w ziemi Skagosach i opędzanie siebie i braci pod komendą od natarczywych zalotów Skagijek wyraźnie go męczy. Coraz częściej śle do dowództwa prośby, że po trzech miesiącach to może by ktoś już go zluzował i zastąpił.

Mance Rayder
- 16 lat. Zwiadowca. Dziki, który przyjął czerń, dziecko przygarnięte przez zwiadowców z Wieży Cieni. Radosny i beztroski typek z lutnią, głową pełną pieśni i wiecznym uśmiechem wiecznego chłopca. Najlepszy kumpel Qhorina. Obecnie są na siebie trochę obrażeni. Poszło oczywiście o Skagosów, których Mance strasznie nie lubi.

Lista jest niepełna i będzie uzupełniana
 
Asenat jest offline